Jak być zdrowym – część 3: Podsumowanie

Powrót do zdrowia bio-warzywaOd kilkunastu lat zajmuję się analizą informacji (i sprawdzam je w praktyce) na temat zdrowego stylu życia w różnych aspektach. Przez ostatnich kilka lat opublikowałem też sporo wpisów traktujących na pojedyncze tematy, w tym dwie wcześniejsze części tego cyklu: jak dbać o zdrowie.

Jeśli chcesz mieć szeroką wiedzę, jak o zdrowie zadbać (i je przywrócić, gdy zmagasz się z przewlekłymi objawami) – koniecznie przeczytaj każdy wpis linkowany tu (jak i skorzystaj z linków zawartych w polecanych tekstach). Nie ma znaczenia, ile to może zająć czasu – wiedza ta jest tego warta!

W pierwszej części cyklu wskazałem powody pojawiania się chorób, akcentowałem znaczenie spożywania wody, o której to napisałem dwa solidne opracowania z dwóch różnych punktów widzenia (ten drugi aspekt może nie jest szeroko poparty wiedzą podręcznikową, ale praktyka wykazuje tu duże znaczenie pierwotnego specyficznego oddziaływania na wodę).

W części drugiej wspomniałem o najsłynniejszym chyba w ostatnich latach polskim propagatorze zdrowia zgodnego z naturą (a raczej z tym, co jeszcze pozostało z natury) Jerzym Ziębie i jego książce. Oczywiście to nie jedyna osoba mająca „jedynie słuszne” spojrzenie na aspekty utrzymania zdrowia w XXI wieku, dlatego w kolejnym wpisie wskazałem i innych znaczących propagatorów zdrowia. I tu aspekt najważniejszy – dbanie o zdrowie wymaga właściwej wiedzy, a tę można pozyskać, czytając wartościowe książki i te podstawowe tam wymieniłem. Nie ma drogi na skróty – nawet ten wpis bez zapoznania się z książkami Zięby, Słoneckiego, Pokrywki – na niewiele się zda! Pamiętać należy jednak o tym, że nie każda pozycja o zdrowiu prezentuje rzeczywiście w 100% poprawną wiedzę. Podobnie jak nie każdy gabinet medycyny naturalnej korzysta z w pełni poprawnie skonstruowanego sprzętu do diagnostyki!

Najkrótsze podsumowanie wiedzy z tych polecanych książek jest takie: obecnie ludzie korzystają ze złej żywności, mocno nafaszerowanej chemią, wysoko przetworzonej, a ta nawet nieprzetworzona pozbawiona jest w dużym stopniu minerałów (makro- i mikroelementów). Potwierdza to choćby profesor medycyny Julian Aleksandrowicz.

Brak homeostazy (równowagi) to główna przyczyna chorób przewlekłych, a jej przyczyny są na różnych poziomach. To między innymi: zatoksycznione jedzenie, woda i powietrze, zbyt mała zawartość i różnorodność minerałów i witamin dostarczanych (a raczej wchłanianych przez organizm – bo z wchłanialnością też ludzie mają problem) przez żywność. Do tego dochodzą promieniowanie elektromagnetyczne, chemia gospodarcza i sztuczne leki z apteki, toksyczny sposób myślenia i postępowania i tak dalej…

Jak małym kosztem rozpocząć drogę ku zdrowiu?

Warto poznać zasadę Pareto, którą można zastosować do wielu dziedzin życia. Według niej za 80% efektów np. poprawy stanu zdrowia odpowiada umiejętnie wybranie i zastosowanie 20% najważniejszych działań z długiej listy, którą możemy sobie (po wcześniejszej lekturze wartościowych książek i konsultacjach z dobrymi naturopatami) przygotować do stosowania. Nie jest jednak oczywistością, które to mają być działania – zazwyczaj to sprawa indywidualna, a można taką listę dobrać metodą prób i błędów, co zajmie jednak trochę czasu.

Te 20% działań może też przekładać się na 20% wydatków z planowanej pierwotnie listy, więc nikt nie powinien na starcie rezygnować, argumentując, że przywracanie zdrowia jest za drogie! Przygotowałem nawet wpis o bezkosztowych działaniach w celu poprawy zdrowia.

Od czego zacząć? Jak wspomniałem – od wiedzy! Książki to podstawa, a po drodze możemy powoli wprowadzać wiedzę w nich zawartą, oczywiście nie wszystko jednocześnie! Uwaga – ja nic nikomu nie zalecam, jedynie wskazuję możliwości, a każdy sam powinien posłużyć się rozumem i skonsultować działania z lekarzem mającym szerokie horyzonty myślowe, a nie jedynie dyplom uprawniający do wypisywania recept zgodnych z urzędniczymi procedurami. No i tu pojawia się problem, bo lekarz może mieć sprzeczny z naszym interes – na zdrowym człowieku nie zarobi…

Poza kosztem książek wiele własnych działań nie stanowi dla nas obciążenia finansowego, a nawet niektóre wydatki, które są konieczne, zwrócą nam się z nawiązką w perspektywie czasu, kiedy to nie będzie potrzeby wydawać pieniędzy na wizyty lekarskie i wszelkie medykamenty zbędne zdrowemu człowiekowi.

Zanim przetrawisz wiedzę książkową, od już można skorzystać z trzech prostych darmowych porad zawartych w tym wpisie. Dodać do tych darmowych w użyciu porad warto jeszcze pozytywny aspekt śmiechu na zdrowie i dobre samopoczucie. Pomóc w tym może choćby oglądanie kabaretów w telewizji, wizyta w teatrze czy obejrzenie dobrej komedii. Odrobina ruchu w ramach ćwiczeń małowysiłkowych też się każdemu przyda, oto przykładowy instruktaż filmowy:

Rozdzielność jedzenia od picia to również podstawa (nie pić nic przez 30 minut przed jedzeniem oraz do 2 godzin po posiłku – zapobiegnie to rozrzedzeniu kwasów żołądkowych potrzebnych do dobrego strawienia żywności).

Przydatne bywają: rozróżnianie typów pożywienia (tych z przewagą: białek, tłuszczów lub węglowodanów – redukcja tych ostatnich nadmiernie reprezentowanych we współczesnym przetworzonym pożywieniu to ważna sprawa, tu można się w pewnym (raczej drobnym, ale wtedy przydatnym) zakresie wspomóc ksylitolem) i dobrej jakości woda (a nie inne płyny typu kawa, herbata), o czym już wyżej wspominałem – tu faktycznie wydatkiem (jednorazowym) może okazać się dobry filtr (np. strukturyzator marki Visanto), w razie potrzeby można skorzystać z jakiegoś zakupu ratalnego. Dobre odżywianie to między innymi spożywanie (jako odrębny posiłek, np. kolacja) błonnikowego koktajlu warzywno-owocowego.

Zewnętrzna i wewnętrzna higiena osobista

To zadziwiające, jak w obecnych czasach dużą wagę poświęcamy higienie zewnętrznej organizmu, a jak mało zwracamy uwagę na czystość naszego wnętrza. Do wszystkich najlepiej przemawia ten przykład: czy kiedy szambo jest już pełne i zapachy z niego wydobywające się stają się nie do zniesienia, to staramy się dolać perfum celem zamaskowania smrodu – czy też lepiej zamówić usługę opróżnienia szamba? Wybór jest oczywisty – ale dlaczego tak mało osób taką regułę stosuje do własnego ciała? Dlaczego wszystkim wydaje się, że jesteśmy tak wyjątkowi w świecie natury, że nam poza mydłem (czy żelami do skóry) nic więcej nie potrzeba? A problem narasta – spożywamy tyle zanieczyszczonej żywości (w tym nowoczesnej chemii, do której organizm nie ma jeszcze mechanizmów przetworzenia/wydalenia), jak nigdy wcześniej w historii…

Stąd kolejna niezwykle tania i skuteczna sprawa, to codzienne korzystanie z Mikstury Oczyszczającej, którą zaproponował Józef Słonecki. To niezwykle przemyślana sprawa, bowiem lepiej jest każdego ranka po trochu zadbać o oczyszczanie przewodu pokarmowego, niż co pewien czas stosować intensywne (i obarczone dużo większym ryzykiem pojawiania się silniejszych skutków ubocznych) procedury oczyszczania poszczególnych narządów (w tym uciążliwego oczyszczania wątroby).

Z miksturą oczyszczającą (i innymi typami oczyszczania organizmu od wewnątrz) wiąże się ważne zagadnienie, jakim jest reakcja Herxheimera, która może pojawić się przy zbyt dużym wyrzucie przez organizm toksyn zwykle do jelit. Organizm, który nagle stwierdza (został pobudzony), że może w końcu (np. po rzuceniu palenia, kiedy to bieżące zatruwanie ustępuje i organizm poczuje się silniejszy) uruchomić procedury solidnego oczyszczania. Może zacząć robić to zbyt intensywnie (z naszego punktu widzenia, choć formalnie jest to poprawne działanie).

Owa zbytnia intensywność próby wyrzucania toksyn może sprawić, że nie nadążają nasze naturalne filtry: wątroba, nerki, płuca i skóra. Cytując Wikipedię: „Objawami reakcji Herxheimera może być gorączka, bóle głowy, dreszcze, bóle mięśniowe i kostne, świąd, nudności i wymioty oraz wysypki skórne”. Najczęściej ludzie mylą to z objawami grypy – tego się nie leczy, trzeba to przeleżeć w łóżku, odstawiając czynniki pobudzenia (rezygnujemy na ten czas z mikstury oczyszczającej), pijemy jedynie wodę ułatwiającą proces oczyszczenia, dorzucić można dobrej jakości pochłaniacz toksyn jakim jest węgiel aktywny w proszku. Można też dodatkowo spróbować dostarczenia łagodnych przeciwutleniaczy (okresowo z dawką wody także witamina C), jak ktoś czuje się na siłach, to i sauna może pomóc.

Nie tylko mikstura oczyszczająca może doprowadzić do reakcji Herxheimera, podobny efekt może pojawić się po stosowaniu zimnej wody (na koniec kąpieli lub po umyciu się pod prysznicem – staramy się spłukać ciało możliwie zimną (najlepiej lodowatą) wodą, można zacząć tylko od stóp, a w miarę wdrażania się, zwiększać powierzchnię ciała poddawanego zimnej wodzie). Nie przejmujemy się takimi rzekomymi zasadami typu: zimna woda szkodzi, bo po niej dostajemy np. katar – to dzieje się jedynie przy mocno obciążonym, zatoksycznionym organizmie. Po kilku, kilkunastu miesiącach oczyszczania organizm nie będzie już reagował w taki sposób na zimne kąpiele (patrz morsowanie – choć sam polecam bardziej krótki szok termiczny mierzony w sekundach, a nie minutach – bo dłuższe morsowanie zwyczajnie wyziębia organy wewnętrzne) czy codzienną dawkę mikstury oczyszczającej, a przeziębienia będą stanowiły dla nas niezwykłą rzadkość (może raz na kilka lat organizm skusi się na użycie jakiegoś wirusa do większego remontu w naszych organach – więcej o tym w książce Słoneckiego „Zdrowie na własne życzenie”).

A może coś jeszcze? Powrót do zdrowia to wiele aspektów

We wspomnianych w tym cyklu książkach przeczytać można, że przeciętny Polak zmaga się ze stresem (co dodatkowo zwiększa zapotrzebowanie na niektóre substancje) i między innymi z brakami pewnych elementów, które można pozyskać z natury – lecz w obecnych czasach jest to dość utrudnione.

I tak: cierpimy na niedobór jodu (stąd jako jedyny urzędowo zatwierdzony obowiązkowy suplement – wdrożono nie tylko w Polsce jodowanie soli), dużo osób ma niedobory magnezu, a ogromna część społeczeństwa cierpi na niedobory zapasów witaminy D3 w organizmie. Każdy z trzech wymienionych w poprzednim zdaniu linków pokazuje rozwiązanie danego niedoboru nieco szerzej.

Szukając ścieżki dla naprawy swoich dolegliwości, nie można przegapić dwutomowej książki Ukryte terapie część 3.

Witamina D3 to nie kolejna moda

Co do witaminy D3 prócz słońca latem, powinno się wdrożyć suplementację wraz z dobrej jakości witaminą K2-MK7 (koniecznie w towarzystwie niedużej ilości tłuszczów w posiłku – bo to są witaminy rozpuszczalne w tłuszczach – przykładowo łyżka nierafinowanego oleju kokosowego jest tu świetnym pomysłem, wystarczy go rozpuścić w ustach i połknąć). I w tym przypadku nie jest najistotniejsza zalecana ilość w kapsułce, lecz liczy się poziom witaminy D z badania krwi (badanie poziomu 25-OH). Jest on istotniejszy, bo różni ludzie mają różne potrzeby bieżące i nawet duże dzienne dawki potrafią okazywać się zbyt małe, aby dojść do zalecanych poziomów (według różnych źródeł i norm w poszczególnych krajach) – dla zdrowego człowieka sugeruje się poziom witaminy D (badanie 25-OH) między 40 a 70 ng/ml. Dla osób z przewlekłymi chorobami warto utrzymywać przez krótki czas (na okres wychodzenia z danego schorzenia) poziom powyżej 80 ng/ml (dobry lekarz sam zasugeruje do jakiego poziomu należy się zbliżyć – problemem w Polsce jest wciąż brak wystarczającej liczby dobrych lekarzy mających realne pojęcie o istotnej roli witaminy D3).

Ilość suplementowanej witaminy D3 powinna być zależna od jej jakości (dobrze sprawdza się ta z Visanto) i możliwości naszego wchłaniania (bez oczyszczania może ono być ograniczone) po wcześniejszym zbadaniu poziomu 25-OH. Nie słuchajmy żadnych reklam z różnymi zaleceniami (jeszcze kilka lat wcześniej lekarze chwytali się za głowę, jak ktoś spożywał 2000 jednostek tej witaminy dziennie, bo norma wyssana chyba z palca wynosiła ledwie 200 jednostek). Obecnie w reklamach trąbią o 2000 a nawet 4000 jednostek w kapsułce – a to powinna być indywidualna sprawa, bo tu norm nie ma! Przykładowo mi po badaniu wyszło, że dla mnie 4000 jednostek to już za dużo, a u innych może być potrzeba nawet 6-8 tysięcy w okresie pozaletnim. Słuszne jest jednak stwierdzenie, że nadmiar tej witaminy może być szkodliwy, zwłaszcza gdy ktoś nie używa jednocześnie dobrej jakości witaminy K2 (a ta jest szczególnie wrażliwa na warunki zewnętrzne – w wielu przypadkach produktów, np. sprzedawana K2 w kroplach – może stracić swoje właściwości mimo zachowania terminu przydatności do spożycia).

Dla zamożniejszych

Trzymając się zdrowego pożywienia, dobrej wody, oczyszczania organizmu i uzupełniania brakujących składników w formie dobrej jakości suplementów w rozsądnych ilościach mamy sporą szansę na zdrowsze życie. Są jednak sytuacje, gdy to z różnych przyczyn nie wystarcza i jeśli lekarz stwierdza, że wydaje mu się, że wie, jak leczyć Twoją chorobę przewlekłą – to zazwyczaj ma rację: wydaje mu się…

Pamiętaj, że najbardziej na Twoim zdrowiu zależy Tobie i od Ciebie zależy, jak o nie zadbasz. Dopiero w drugiej kolejności (kiedy uznasz, że robisz wystarczająco dużo, żeby być zdrowym) sięgaj po (często niestety do końca życia) przepisywane przez lekarza substancje chemiczne, obce naturze – to powinien być raczej objaw bezradności, a nie pierwsza nasza decyzja (oczywiście konsultacja z lekarzem i badania powinny być priorytetem, ale wielokrotnie zdarza się, że kolejka do specjalisty jest tak długa, że do czasu wizyty sami nabędziemy sporej wiedzy w zakresie własnego schorzenia i być może w dużym stopniu uda nam się nad nim zapanować, a może pozbyć się go zupełnie).

Nasze objawy chorobowe wynikają najczęściej z nałożenia się na siebie wielu problemów zdrowotnych (a podział na specjalizacje lekarskie niezwykle utrudnia kompleksowe wyleczenie przez niewspółpracujący ze sobą wachlarz lekarzy). Przykładowo organizm jakoś radzi sobie z np. 20 różnymi czynnikami negatywnie wpływającymi na zdrowie, aż tu przychodzi czynnik nr 21 (obojętnie jaki) i pojawiają się zauważalne objawy chorobowe. Czy to znaczy, że ten czynnik nr 21 był jedynym powodem choroby? Raczej nie, co łatwo uzasadni wielu byłych chorych, którzy po zlikwidowaniu np. 10 z tych 20 wcześniejszych czynników negatywnych pozbyli się swoich dolegliwości mimo tego, że początkowo podejrzewali ów najnowszy 21 czynnik, którego nie udało się wyeliminować. Zwyczajnie organizm mógł sam zacząć się regenerować, bo miał dużo mniej bodźców przeszkadzających (np. mniej toksyczne pożywienie, wyłączanie telefonów/WiFi na noc itp.).

Oczywiście w powyższym przykładzie liczbę 20 wyssałem z palca, ale co do zasady myślę, że każdy zrozumiał przesłanie. Dlatego nie mając pewności, ile tych czynników i w jakim stopniu jesteś w stanie usunąć, warto próbować różnych rzeczy.

Najczęściej ograniczają nas pieniądze i czas. Warto mieć świadomość, że kwota przeznaczona na zdrowie co prawda może przekładać się na jakość, ale nie jest to liniowa zależność – o czym wspomniałem wcześniej, omawiając zasadę Pareto. Stąd pomysłów dla zamożnych jest całkiem sporo. Jednym z pomysłów jest uziemianie się, np. z użyciem prześcieradła uziemiającego. Kolejna możliwość to jonizacja powietrza, wodorowana woda czy zabiegi w komorze normobarycznej. Można też skorzystać z dodatkowych form oczyszczania (choćby z użyciem klinoptylolitu), odczulania nieinwazyjną metodą dobrej jakości biorezonansu. Wizyty w saunie, a nawet sanatoriach z nowoczesną ofertą też mogą być przydatne. Komuś może pomóc cały zestaw powyższych porad, a dla innych wciąż będzie to za mało, ale przykładowo organizm może wskoczyć na właściwe tory po dodatkowej suplementacji olejem CBD lub po serii zabiegów refleksoterapii, terapii czaszkowo-krzyżowej czy klawiterapii.

Zamiast podsumowania

Poza czystą wodą ze szczyptą soli z Kłodawy, jodem (tu ostrożnie, wpierw trzeba nabyć wiedzę – o jakie inne substancje trzeba zadbać – w tym przypadku sprawdza się preparat Jodolit marki Visanto), magnezem i witaminami D3+K2, warto wspomagać się wcześniej wspomnianym koktajlem błonnikowym.

Zwykle u ludzi z wieloletnimi zaniedbaniami będzie to za mało – wtedy można wspomóc się czymś z natury o szerokim spektrum działania – mowa o produktach pszczelich jak pyłek czy pierzga. Polecam wartościowy wpis o dobrych źródłach sprzedaży wymienionych suplementów i innych rzeczy niezbędnych do utrzymania zdrowia w XXI wieku.

W zależności od stanu zdrowia we wcześniejszym okresie (np. często zażywane antybiotyki) może istnieć okresowa potrzeba wspomożenia się probiotykami czy też innymi suplementami (o składzie zwykle ziołowym).

Nie wspominałem tu o chorobach nagłych (o ostrym przebiegu), gdzie to lekarz powinien się wykazać. Ale jak coś nie chce odpuścić i wyraźnie przechodzi w stan przewlekły z ostrego, to znak, że powinniśmy zacząć działać kompleksowo, a nie wybiórczo. Przy czym i w przypadkach nagłych można się wspomóc (poczytaj o zastosowaniu CDL/CDS oraz DMSO na stany zapalne czy o tym, jak wspomagać organizm w chorobach infekcyjnych).

Jedno wydaje się oczywiste: choroba nie pojawia się z niedoborów substancji chemicznej (zawartej leku) nieznanej w naturze. Substancja taka może jednak pomóc w przestawieniu się na właściwe tory, ale nie wydaje się logicznym, aby człowiek miał ją dostarczać do organizmu do końca życia – a tak w wielu przypadkach próbują nas leczyć na choroby przewlekłe.

Pamiętaj – lepiej zapobiegać niż leczyć skutki zaniedbań (tych powstałych z naszej strony jak i tych wynikających ze zniszczenia cywilizacyjnego naszego otoczenia). Nie żyjemy już w czasach, gdzie same porady typu „jedz jabłka i nic Cię nie ruszy” okażą się wystarczające.

Facebooktwitter

Komentarze

  1. Velit System 12 lutego 2024 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *