Nazwisko autora książki „Słońce – światło, które leczy” było mi już znane ze słyszenia, dlatego zainteresowałem się tą pozycją, kiedy wpadła mi w ręce. Andreas Moritz to propagator życia zgodnie z naturą, terapii naturalnych (oczyszczanie wątroby itp.).
To świetna książka analizująca za i przeciw przebywaniu na słońcu bez okrycia skóry.
„Światło słońca NIE zagraża życiu! Przeciwnie: daje i podtrzymuje życie. Jak inaczej ludzkość przetrwałaby i ewoluowała przez te wszystkie lata, w czasach kiedy nie istniały środki przeciwsłoneczne?”
Autor uważa, że nie powinniśmy ulegać nachalnym reklamom producentów kremów do opalania – bo to właśnie te środki chemiczne bardziej nam szkodzą niż ich brak choćby podczas opalania. Wymienia przy tym całą listę szkodliwych składników tych preparatów (wraz z solidnym uzasadnieniem opartym o literaturę naukową).
„W normalnych warunkach (bez preparatu przeciwsłonecznego) nigdy nie otrzymamy za dużo słońca, nawet gdy będziemy opalać się przez długie godziny. Co prawda poparzymy sobie skórę na skutek nadmiaru promieniowania UVB, mimo to będziemy chronieni przed zbyt dużą ich ilością.”
Powyższy cytat sugeruje naszą relację ze słońcem – mamy właściwe mechanizmy, które nas ostrzegają, a blokery promieniowania tylko maskują naturalne reakcje i pozwalają zbyt długo przebywać na słońcu. A przy tym wchłaniamy spore ilości chemikaliów groźnych dla człowieka…
Autor rozprawia się z mitem, który jest tak promowany w ostatnich czasach jakoby ochrona przed słońcem była równoznaczna z ochroną przed rakiem skóry. Badania jednak mówią co innego, odpowiednia dawka promieniowania ultrafioletowego (UVB) zapobiega takiej ciężkiej chorobie. Co więcej, słońce jest naszym sprzymierzeńcem w walce z innymi chorobami dzięki możliwości syntezowania naturalnej witaminy D (więcej o opalaniu i witaminie D3 wspominałem już w tym wpisie).
„Główna fizjologiczna funkcja witaminy D polega na utrzymaniu prawidłowego poziomu wapnia i fosforu we krwi. Pomaga ona w absorpcji wapnia i sprzyja mineralizacji kości wspólnie z innymi witaminami, minerałami i hormonami.”
Odnośnie kości dodam od siebie, że warto też zwracać uwagę na suplementację dobrej jakości witaminą K2 (jeśli ktoś korzysta ze słońca czy suplementacji witaminy D3 – a większość społeczeństwa ma za niski jej poziom), a także krzemem w odpowiedniej formie. Ideałem jest brak potrzeby suplementacji, ale w obecnym zatrutym świecie trudno nawet o dobre warzywa (choć nie jest w niektórych aspektach tragicznie, polecam wpis o testerze azotanów) i owoce dające (jeszcze 100 lat temu) większość potrzebnych nam minerałów i witamin.
„Dieta bogata w owoce, warzywa i produkty pełnoziarniste dostarcza mnóstwo zdrowych składników odżywczych, przeciwutleniaczy i innych substancji roślinnych, które pomagają zapobiegać tworzeniu szkodliwych wolnych rodników. Świeże rośliny ułatwiają proces wzmacniania organizmu, który dzięki temu radzi sobie z ekspozycją na światło słoneczne. Przeciwutleniacze chronią skórę przed zbyt szybkim oparzeniem oraz zapobiegają przedwczesnemu starzeniu.”
Nie mam zamiaru opisywać tu wszystkiego, o czym rozpisuje się na 240 stronach Andreas Moritz, powołując się na liczne badania naukowe, ale jeśli ktoś chce w pełni poznać argumentację za i przeciw kąpielom słonecznym, powinien sam przeczytać tę książkę. Warto sprawdzić, gdzie można kupić ją najtaniej.
witamina D3 jest potrzebna jak słońce tylko we wszystkim należy zachować umiar 😉