Foto: www.goldpriceoz.com
Na świecie są dwie kategorie bandytów. Na jednych mówi się przestępcy, na drugich politycy (a do tego towarzysząca im chmara bankierów). Ci pierwsi używają argumentu siły (np. broni palnej), ci drudzy siły argumentów, czyli ustanawianego przez siebie prawa (mniej lub bardziej absurdalnych zasad). Obu zależy na tym samym, na kasie i władzy! Politycy (tzw. rządy, z rzekomo niezależnym sądownictwem – ale opartym na prawie ustalanym przez polityków) mogą sobie sami drukować pieniądze (np. w ramach tzw. QE przez kilka lat w USA wirtualnie drukowało się co miesiąc dziesiątki miliardów dolarów legalnie i bezkarnie), za to samo przestępcy mogą być skazywani (np. w Polsce na 25 lat więzienia)…
Metale szlachetne a brak wzajemnego zaufania władz i obywateli
W dzisiejszych czasach pieniądz jest już tylko wirtualny, są to zapisy na kontach bankowych (które łatwo kontrolować, opodatkować po raz wtóry – przykładowo taka legalna kradzież, jaka miała miejsce nie tak dawno z depozytami bankowymi na Cyprze, gdzie ratowano banki przed bankructwem kosztem ich klientów) oraz drobna kwota fizycznie istniejących papierków – u nas zwanych legalnym środkiem płatniczym. Skoro to takie legalne, to dlaczego istnieje zakaz przechowywania takich banknotów w skrytkach Banku PKO B.P.? Bo obywatel to potencjalny przestępca? Czy każdy, kto nie trzyma pieniędzy na koncie jest już przestępcą? A może chodzi tylko o fakt, że trudniej kontrolować takie banknoty, ich przepływy z ręki do ręki, mimo że każda złotówka została wcześniej we właściwy sposób opodatkowana? Który by argument nie wybrać, źle to świadczy o poziomie zaufania polityków do obywateli. jakie mogą mieć więc zaufanie obywatele do ich rzekomych przedstawicieli?
Rządy chcą kontrolować cały świat, jednocześnie zadłużając się wzajemnie na kwoty, których w żaden sposób nie da się spłacić (np. Grecja, Japonia), a koszt rosnących odsetek prędzej czy później musi doprowadzić do niewypłacalności poszczególnych systemów bankowych. Stąd niczym niezwykłym są bankructwa państw, hiperinflacje czy nawet działania typu „odbieranie tym co mają” (grabież lokat na Cyprze, likwidacja OFE w Polsce itp.).
Jak się zabezpieczyć przed oczekiwanymi „nieoczekiwanymi” grabieżami w imieniu prawa i wyższej konieczności? Może kupno waluty pomoże? A co za różnica, skoro każdy kraj tak samo się zadłuża… Ponadto system bankowy to zespół naczyń połączonych, a obecna sytuacja polityczna wskazuje, że część świata chce pozbyć się systemu dolara amerykańskiego w rozliczeniach międzynarodowych.
Jak zabezpieczyć majątek przed hiperinflacją – złoto czy srebro?
Dysponując nadmiarem gotówki warto zadbać o to, aby posiadać rzeczy materialne (które nie są z kategorii szybko tracących na wartości), bo zapisy wirtualne (np. certyfikaty na cokolwiek) to rzecz złudna, nadają się co najwyżej na spekulacje (inwestycje krótkoterminowe). Podobnie może być z banknotami, koszt produkcji banknotu jest dużo niższy, niż zapisana na nim wartość nominalna, a ta w chwili hiperinflacji może stać się nic nie wartą kwotą.
Co innego własność prywatna jak mieszkanie, samochód, ziemia – to zawsze ma jakąś wartość i do tego są to składniki niezbędne do przetrwania (miejsce zamieszkania) czy prowadzenia działalności zarobkowej (samochód, grunt rolny). To już trudniej ludziom odebrać, bo oszczędności to co innego (choć i takie sytuacje miały miejsce za czasów Stalina w PRL, gdzie odbierano ziemię i majątki przedwojennym bogaczom), zakazywano handlu walutą (wystarczy obejrzeć pierwszy odcinek kultowego serialu „07 zgłoś się”). Choć w tym przypadku już było łatwiej nie przestrzegać prawa, bo za samo posiadanie dolarów nie karano, więc jakiś czarny rynek wymiany istniał. Jednak były to czasy jeszcze nie globalnej gospodarki a raczej zimnej wojny. Obecnie dolar (i powiązana z nim gospodarczo waluta euro) mogą stać się bezwartościowe, bo to tylko banknoty.
Co więc pozostaje i jest bardziej poręczne niż nieruchomości? Metale szlachetne – co prawda też może być zakazane ich posiadanie (w ostoi demokracji, jaką jest USA, posiadanie złota było zakazane przez dziesiątki lat aż do 1974 roku!). Złoto i srebro to jedyna prawdziwa waluta znana od tysięcy lat, nie podlega procesowi dewaluacji, bo jest skończona ilość tego materiału naturalnego i nie da się go rozmnożyć w jakiś cudowny sposób (istnieją co prawda naukowe możliwości zamiany pierwiastków np. z rtęci, ale koszt jest tak gigantyczny, że produkcja złota raczej nigdy w ten sposób opłacalna nie będzie – co innego z diamentami, istnieją już opłacalne techniki produkcji sztucznych diamentów w niczym nie odbiegających tym kopalnym). Ponadto wydobycie złota i srebra staje się coraz kosztowniejsze (tu chodzi nie tylko o głębokość, na której trzeba wydobywać, ale też o koszty ropy jako jednostki przeliczeniowej, a jej zasoby też są ograniczone).
I tu przejdźmy do sedna. Niezależnie od tego, czy w przyszłości posiadanie złota i srebra będzie legalne (jak na razie jest i wydawać się może, że taki zakaz mógłby być absurdalny bo i trudny do wyegzekwowania, to jednak okresowo jest to całkiem prawdopodobne), to taki rodzaj pieniądza warto posiadać. Oczywiście nie należy ładować wszelkich swoich środków w metale szlachetne! Ale część oszczędności warto. I nie należy traktować tego jako inwestycję przynoszącą zyski, a tym bardziej przejmować się wahaniami cen złota i srebra, bo za jakiś czas może liczyć się wyłącznie to, ile masz przy sobie uncji, a nie ile są warte w dolarach…
Te metale mają zachować wartość „życiową” (żeby przeżyć w trudnych czasach lub w nowej rzeczywistości po ewentualnym światowym resecie pieniędzy np. mieć walutę pozwalającą na wynajęcie lub kupno mieszkania, jeśli będzie taka potrzeba), więc nie ma potrzeby myśleć tu o zyskach, jak to ma miejsce w przypadku zwykłych inwestycji.
Teraz pozostaje pytanie – złoto czy srebro? Wszystko zależy od zasobności Twojego portfela, jeśli mówimy o drobnych kwotach (do 10 000 zł), to raczej srebro. Większe zakupy metali szlachetnych można podzielić na złoto i srebro. A dlaczego nie samo srebro? Jest za ciężkie i trudniejsze w przechowywaniu, np. równowartość mieszkania kosztującego 245 000 zł (kwiecień 2015) to aż 100 kg tego kruszcu. Więc może jednak złoto? 1 uncja złota tzw. trojańska lub aptekarska (waga 31,1034768 gram) to obecnie ok. 4700 zł (kwiecień 2015), zatem mając 32 uncje (prawie kg złota) posiadamy już równowartość 150 400 zł! Brzmi lepiej, no ale trzeba mieć świadomość, że podstawową jednostką podzielności zasobów jest 1 ucja i przyszłe drobne zakupy np. żywności przy użyciu takich monet lub sztabek mogą być problematyczne (kto wydaje jednorazowo 4700 zł?). Dlatego warto też mieć mały zapas srebrnych monet do drobnych operacji na rynku wymiennym (jeśli będzie przejściowo taki dominował w rozliczeniach).
Jak inwestować w srebro i złoto – podstawowe reguły
Skoro już przy uncjach jesteśmy, to trzeba mieć świadomość, jak traktowane są metale cenowo, a jest to zmienne w zależności od wagi i formy. Zacznijmy od formy – złoto i srebro inwestycyjne nie ma żadnego związku z biżuterią (łańcuszki, obrączki to tzw. złom metali szlachetnych mający prawdziwą wartość dopiero po przetopieniu). Nie powinny nas też interesować monety kolekcjonerskie, bo tam płacimy za kolekcjonerskość (cena wyższa, niż to wynika z wagi kruszcu zawartego w takich monetach), a ta w trudnych czasach może nie być brana pod uwagę. Pozostają więc dwie formy lokacyjne: sztabki i monety bulionowe (inwestycyjne). W obu przypadkach mają one wartość zbliżoną do rynkowej ceny zawartego w nich złota/srebra. Cena rynkowa złota (tzw. cena SPOT) jest wartością zmienną w czasie i obecnie podawana jest w dolarach (bo rynek określany jest w dolarach, ale kiedyś to może wyglądać inaczej). Sztabki są minimalnie tańsze od ich odpowiedników w monetach bulionowych. Podstawową jednostką (rozsądną do kupna i przechowywania) jest 1 uncja (oznaczenie 1oz), monety i sztabki o niższych wagach są droższe w przeliczeniu na 1 gram kruszcu. Im mniejsza moneta (np. 1/10 oz) tym drożej nas kosztuje złoto. Np. przy średniej cenie uncji 4700 zł moneta 1/10 oz będzie kosztować ok. 495 zł (min. 5% drożej, w przeliczeniu na wagę).
Dlatego nie ma większego sensu kupować monet czy sztabek o mniejszej wadze, lepiej już zaopatrzyć się w srebrne monety. Chcesz wiedzieć więcej i dobrze zgłębić temat, to zapoznaj się z drugą częścią mojego opracowania (która znajduje się poniżej), warto też obejrzeć wykład omawiający sens lokowania nadwyżek finansowych akurat w taką formę metali szlachetnych.
Tu mała dygresja, w przypadku cen brylantów (oszlifowanych diamentów) zasady są zupełnie inne, tam liczy się wielkość pojedynczego kamienia, a nie sumaryczna ich waga. Np. kamień dwukaratowy może kosztować 10 razy drożej od jednokaratowego. Jednak inwestycje w diamenty odradzam ze względu na wspomniane wcześniej nowoczesne procesy technologiczne umożliwiające wytwarzanie sztucznych diamentów oraz na dużo trudniejszy rynek kupna, a przede wszystkim zbytu takich kamieni szlachetnych.
Jak inwestować w złoto i srebro – część 2
W pierwszej części poradnika dotyczącego inwestowania w metale szlachetne skupiłem się na argumentacji: po co lokować część swych środków w metale szlachetne (najkrócej mówiąc, nie wierzmy w ZUS i sami zadbajmy o prywatną emeryturę) i jak się podchodzi do wyceny monet i sztabek.W tej części odpowiem na pytanie: jak inwestować w złoto i srebro.
Co kupić – złote monety czy sztabki?
No właśnie: kupować monety czy sztabki? Zdania są podzielone, przeważają opinie, że jednak monety (choć nieco drożej wychodzi). Monety oczywiście bulionowe o możliwie jak największej rozpoznawalności w skali świata, czyli nie żadne lokalnie bite pamiątki po Papieżu Polaku. Oto jak prezentuje się rozpoznawalność monet bulionowych w świecie: Krugerrand, American Eagle, Wiener Philharmoniker i Maple Leaf, w dalszej kolejności australijski Kangur. Powinniśmy unikać wszystkiego co z Chin, tam dużo łatwiej o podróbki. A dlaczego taka ważna jest rozpoznawalność? Chodzi o moment, w którym chcielibyśmy sprzedać takie monety, tu cena będzie tym wyższa, im bardziej rozpoznawalny model (to dokładnie odwrotnie jak w numizmatyce).
Wśród samych specjalistów od zakupu też są różne zdania jeśli chodzi o najpowszechniejszą na świecie monetę bulionową: Krugerrand. Oprócz rozpozanwalności największą jej zaletą jest odporność mechaniczna na zużycie (co ważne jeśli moneta ta ma być środkiem obrotowym w handlu), bowiem jest ona utwardzana dodatkiem miedzi. To moneta z 22 karatowego złota (podobnie jak American Eagle), pozostałe wyżej wymienione z nazwy monety są z czystego złota, czyli 24 karatowego. I tu uwaga: cechą wspólną wszystkich jest to, że każda zawiera 1 uncję czystego złota, zatem ta z domieszką miedzi jest po prostu cięższa niż wartość 1 oz.
O co chodzi z tymi karatami w złocie?
I tu kolejna lekcja dla niewtajemniczonych. Oznaczenie liczby karatów odzwierciedla zawartość złota w stopie metalu. Jest to procentowa zależność liczby karatów stopu w stosunku do 24. Czyli Krugerrand ma następującą zawartość proporcji: 22/24 = 0,91667, czyli w monecie jest 91,667% złota. To tzw. próba 916.6, z kolei złoto 24 karatowe określa się próbą 999/1000. Do produkcji łańcuszków i innej biżuterii wykorzystuje się zwykle złoto z oznaczeniem 14 karatów (próba 583/1000 stąd nazwa złom, bo to stop wielu metali, a nie czyste złoto).
Pamiętajmy też, że w przypadku monet bulionowych nie ma tak dużego znaczenia tzw. stan menniczy zachowania monety (jak ma to miejsce w numizmatyce), ważna jest jego waga, aby nie ubyło złota. Oczywiście im mniej rys, tym łatwiej odsprzedać monety. Produkcja takich monet odbywa się podobnie do zwykłych, a nie kolekcjonerskich, czyli spadają one z taśmy produkcyjnej do wielkiego pojemnika (uderzając o siebie wzajemnie), a w końcowej fazie wyjścia z mennicy nikt ich nie pakuje w plastikowe kapsuły – jak kolekcjonerskie lustrzanki. Są paczkowane np. w folię lub w tuby (np. popularne srebrne jednouncjowe bulionówki – tzw. Wiedeńscy Filharmonicy), gdzie mają styczność z innymi monetami (i mogą ocierać się w transporcie).
A dlaczego nie sztabki? W ich przypadku też trzeba dbać o rozpoznawalność, stąd warto kupować również nie lokalne wytopy, ale np. te ze Szwajcarii, np. oznaczone PAMP, czy Argor-Heraeus. Tu ważna uwaga: powinny to być sztabki z akredytacją LBMA (Londyńska Giełda Złota). Każda z nich ma indywidualny numer, wagę, próbę i powinna być zamknięta w hermetyczne opakowanie. Sprzedawca może dołączyć też dodatkowo certyfikat z danym numerem sztabki, w przypadku monet takich indywidualnych numerów nie ma, więc i certyfikaty większego sensu nie mają. Z drugiej strony sztabki pakowane w jednorazowe opakowania, kiedy np. trafiają do nas z rynku wtórnego, mogą być dla nas zagadką co do tego, czy rzeczywiście to czyste złoto (a bez otwierania pudełka trudniej o weryfikację).
Handel złotem ma zerową stawkę VAT, a do tego dla nas, jako osób prywatnych ważne jest to, aby kupować od firmy. Unikamy wtedy płacenia podatku PCC w postaci 2% od wartości złota, jeśli cena przekracza 1000 zł. Z kolei sprzedając je z zyskiem trzeba pamiętać, że od zysku nie zapłacimy podatku, jeśli jesteśmy właścicielem złota dłużej niż 6 miesięcy, licząc od kolejnego miesiąca po kupnie kruszcu. Ze srebrem jest większy problem, bo z rynku pierwotnego zakup obciążony jest 23% podatkiem VAT, więc jest ono znacznie droższe, niż wynika to z ceny SPOT.
Gdzie kupić złote i srebrne monety i sztabki?
Gdzie kupić? U dobrego dilera, a tych jest u nas mało i trudno wprost polecić takiego. Nie u zwykłego jubilera, ani na aukcjach, niedawno zakazano handlu złotem na allegro z powodu wielu nadużyć sprzedających. Na pewno w banku będzie dużo drożej (bo płacimy za ich marmury). Można nabyć monety/sztabki osobiście w dużych miastach w siedzibie sprzedawcy, wcześniej umawiając się telefonicznie. W przypadku odbioru osobistego – w większości sklepów przy kupnie poniżej 15 tys. zł możliwy jest zakup anonimowy (takie są przepisy obecnie – wszystko może się jednak zmienić na niekorzyść). Pozostali mogą kupować przez internet, płacąc przelewem (bo płatność kartą podnosi cenę o 2-2,5%). Wystarczy dokładnie ustalić ze sprzedawcą formę przesyłki (przy większych zakupach koszt może pokryć sprzedawca, w tym co ważne także koszt ubezpieczenia przesyłki wartościowej).
A po co anonimowa możliwość kupna złota? Chodzi o możliwość nie księgowania przez sklep nazwiska kupującego – to na wypadek ustawy o konfiskacie złota.
Ważnych jest kilka parametrów, na które trzeba zwracać przy zakupie uwagę, jeśli już wybraliśmy konkretny model monety lub sztabki. Fakt renomy dilera (przydatne są opinie w sieci (brak negatywów), a nie reklamy), a także to czy dostawa jest tzw. „natychmiastowa” czy „terminowa”. Za natychmiastową uznaje się kilka dni roboczych (po prostu powinni mieć na stanie w magazynie w dniu sprzedaży zamawiany towar). Powinna obowiązywać cena z dnia złożenia zamówienia, więc najczęściej wymagane jest wykonanie przelewu w ciągu 24h, aby zakup doszedł do skutku.
Nie kupujemy u sprzedawców, gdzie podają termin dostawy w ciągu 45 dni (w tym czasie mogą obracać gotówką, a także dokonać zakupu w atrakcyjnej cenie dowolnego dnia – lub wręcz nie zrealizować zamówienia, gdyby ceny szły cały czas w górę – takie przypadki się zdarzały, prowadząc do niewypłacalności sprzedawcy). Nie dajmy się skusić na taką ofertę, nawet jeśli cena wyda się atrakcyjna! Ponadto warto sprawdzić, jakie dostajemy gwarancje odkupu (po jakiej cenie, czyli jaki % wartości SPOT zaoferuje sprzedawca, jeśli z powrotem będziemy chcieli mu odsprzedać kruszec). Cena złota nie niższa od 97% wartości SPOT wydaje się być rozsądną, choć są i oferty skupu (tylko towaru wcześniej nabytego w danym sklepie) nawet na poziomie 99% aktualnej ceny SPOT.
Uwaga na podróbki!
Trzeba mieć na uwadze możliwość występowania falsyfikatów, stąd nie cena powinna być kluczowa przy zakupie. Tylko renoma dostawcy, a także renoma samego towaru (rozpoznawalność) się liczą. Przyjmuje się, że im mniejsza moneta/sztabka, tym trudniej ją podrobić (w duże sztabki potrafią oszuści w środek wpakować pręty wolframu o podobnym ciężarze właściwym do złota). Dlatego najlepiej nie przekraczać wagi 1 oz. Trudniej podrobić monetę niż sztabkę, do tego unikać trzeba wyrobów i sprzedawców z Chin – takie są tezy stawiane przez osoby „siedzące w temacie”. Przykładowo, ta moneta obok, to tył Maple Leaf, dobrze zabezpieczone są ich najnowsze roczniki, zawierają coś w rodzaju delikatnych zarysowań, pionowych pasków na gładkiej powierzchni złota – widać to w powiększeniu na przedniej stronie monety, której zdjęcie umieściłem na początku pierwszej części opisu.
Jeśli ktoś chce mieć większą pewność, przydać się mogą narzędzia badawcze: suwmiarka (obecnie modne są elektroniczne), waga o dużej precyzji (o małym zakresie np. do 50-100 gram, w takiej łatwo producentowi zapewnić większą dokładność, przy czym najlepiej kupić wagę z wzornikiem/odważnikiem do jej kalibracji). Jest też tzw. linijka miernicza (linijka fisza/fischa) dla poszczególnych najpopularniejszych monet (na allegro bywają i linijki uniwersalne dla różnych monet jednouncjowych). Same monety mają też swoje wymiary podstawowe ale i tolerancję (średnica, grubość, waga) – i te parametry brane są pod uwagę w specyficznej budowie owej linijki mierniczej.
Co może niepokoić po zakupie: najbardziej zaniżona waga monety. A jeśli waga jest poprawna, to zawyżone wymiary średnicy lub grubości, bo wtedy można mieć podejrzenia, że to niewłaściwy stop metali, mimo że z wierzchu może wyglądać jak złoto, a nawet nim być (takie dziwadła w byłym ZSRR można spotkać). Pamiętajmy, że np. Krugerrand ma nieco inną barwę i wagę, bo jest z dodatkiem miedzi. Oto linki do tabel wymiarów i tolerancji dla Krugerrandów: Tabela 1 oraz Tabela 2 (w tej tabeli jest błąd w tolerancji wagi monety jednouncjowej, powinno być 0,07g a nie 0,007g – druga nieścisłość, na którą zwrócił jeden ze zorientowanych czytelników to „liczba ząbków na rancie randa: nie 180, a 160”). Polecam też tabelę z wymiarami innych monet bulionowych. Poniżej umieściłem krótki film na temat metod testowania prawdziwości złotych monet:
Dość ciekawą metodą prócz mierzenia wymiarów i wagi może być weryfikacja akustyczna oparta o analizę widma dźwiękowego, które jest charakterystyczne dla poszczególnych typów monet. Metoda ta może być pomocna w przypadku najlepiej podrobionych monet z wolframu (o zbliżonym ciężarze właściwym do złota) pokrytych cienką warstwą złota – choć obecnie tego typu monety fałszywki to mityczne stwory (choć ponoć już się pojawiają), to trzeba mieć świadomość, że w końcu się pojawią na większą skalę i będą przechodzić testy wymiarowe ale akustyczne powinny wskazać wyraźny sygnał do wątpliwości, czy dana bulionówka jest oryginalna.
Większość zebranych informacji pochodzi z Forum Goldblog.pl. Tam też na bieżąco można śledzić opinie o sprzedawcach metali szlachetnych, na podstawie tych opinii i specjalnego regulaminu umieszczane są w porównywarce cen oferty sprzedaży monet. Inna niezależna porównywarka oferuje większy wybór sprzedawców, bo mniejsze są tu kryteria weryfikacji (w tym przypadku dostępna jest także porównywarka sztabek). W obu rozwiązaniach trzeba mieć świadomość niedokładności systemu działania porównywarek, czasem dany produkt jest z niewłaściwej kategorii wagowej, trzeba wówczas wejść na stronę sklepu i zweryfikować poprawność. Ponadto ceny potrafią zmieniać się w czasie rzeczywistym, bo przeliczane są na podstawie kursu złota i dolara. Ciekawą inicjatywą jest też rynek wtórny, na którym w razie potrzeby można w atrakcyjnej cenie odsprzedać złoto., a tu druga taka giełda.
Podsumowanie czyli dywersyfikacja kapitału i metali szlachetnych
Jak zatem zadbać o swój majątek? Najpierw ustalić, jaka część ma być zamrożona na wiele lat (np. 10% majątku), pozostałą kwotę można oszczędzać w różny sposób (akcje, obligacje, lokaty). Następnie można podzielić pieniądze przeznaczone na metale szlachetne w różnych proporcjach. Np. po 30% odpowiednio na złoto w sztabkach, złoto w monetach 24 karatowych oraz złoto 22 karatowe w formie Krugerandów. Pozostałe 10% można ulokować w srebrne monety jednouncjowe, tu preferowane są monety podobne do cytowanych przy okazji złota: Wiener Philharmoniker, American Eagle i Maple Leaf.
Inwestowanie w srebro warto traktować jako zabezpieczenie kapitału. Tak się składa, że na chwilę obecną srebro cały czas traci na wartości i nie wiadomo kiedy odzyska siłę aby znowu iść do góry. Jednakże warto mieć parę srebrnych monet tak na wszelki wypadek.
moneygrabbing ostatnio opublikował…moneygrabbing wrote a new post, Podsumowanie 2015 roku
Na świecie są dwie kategorie bandytów. Na jednych mówi się przestępcy, na drugich politycy- made my day 😀
Bardzo wyczerpujący i bardzo ciekawie napisany artykuł. Duża dawka wiedzy, która się przyda każdemu. Cieszę się, że tu trafiłam 🙂
Dziękuję za uznanie i zapraszam ponownie 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…W co warto inwestować? Część 2
Dawno nie widziałam tak specjalistycznego wpisu 🙂 Dużo wiedzy!
O tym, że złoto jest jedyną pewną inwestycją można się przekonać w momentach chaosu – tak, jak było np. kiedy Rosja kręciła jakiś czas temu z Krymem. Ceny wzrosły tak horrendalnie właśnie na złoto – ludzie panicznie zmieniali inwestycje na wypadek, gdyby giełdy miały się rozpaść w pył 🙂
Z dużą rezerwą podchodzę do „jedynych” i „pewnych” form lokowania kapitału. Jedną z większością Twoich tez muszę się zgodzić. Tylko małe zastrzeżenie. Do kupna metali szlachetnych trzeba wybrać odpowiedni moment. Mało opłacalna jest taka inwestycja, gdy ceny na rynkach pikują. Przekonali się o tym ci, którzy wpadli w szał kupowania złota dwa lata temu, kiedy światowe ceny były najwyższe od dekady. Dziś są, o grubą kasę, w plecy. Kupuj tanio, sprzedawaj drogo. To cała tajemnica.
Mocno się nie zgodzę i tutaj wychodzi cała „wiedza” i „myślenie” o inwesrtycjach. Nie interesuje nas cena za jaką metal został zakupiony, ale to, że nie straci na wartości, że w czasie kryzysu jego „wysoka” cena za kupno nic nie znaczy, bo za uncję będziesz mógł kupić dom. Pozdrawiam świadomych, a nieświadomych zapraszam do otwarcia głowy.
„METALE SZLACHETNE A BRAK WZAJEMNEGO ZAUFANIA WŁADZ I OBYWATELI” – to już wystarczający powód, żeby zainteresować się metalami 😉
Znalazłem błąd we wstępie – powinno być: „Na świecie są dwie kategorie bandytów. Na jednych mówi się przestępcy, na drugich bankierzy (a do tego towarzysząca im chmara polityków)” 🙂
Dokładnie – cały artykuł jest nie o spekulacji i zarobku, ale o zabezpieczeniu majątku przed utratą wartości.