Od wielu lat interesuję się dbaniem o zdrowie, którego to mój stan jest znacznie lepszy, niż jeszcze kilkanaście lat temu. Wówczas to udało mi się w znaczącym stopniu poprawić stan zdrowia dzięki wciąż kontrowersyjnej metodzie biorezonansu. Ta nazwa nie ma wielkiego związku ze szpitalną maszyną do rezonansu magnetycznego. Chodzi o urządzenia do pomiaru biologicznych reakcji organizmu na różne substancje (żywność, pyłki, pleśnie, kosmetyki i zawarte w nich sztuczne i naturalne składniki).
Pomiar biorezonansowy opiera się o zasadę rezonansu elektrycznego (którą wykorzystuje się np. w odbiornikach radiowych przy dostrajaniu do odbioru konkretnej, interesującej nas stacji). Człowiek jest częścią natury, składając się z atomów, z których zbudowane są związki chemiczne. Atomy posiadają własne częstotliwości drgań i ich połączenia zgodnie z prawami fizyki również wytwarzają określone częstotliwości pochodne w bardziej złożonych związkach chemicznych. Odpowiedniej czułości urządzenie potrafi dokonać analizy specyficznych częstotliwości – dlaczego więc nie skorzystać z tego w przypadku pomiaru samego człowieka? Okazuje się, że można, choć to nie jest łatwa sprawa, wymaga dość precyzyjnych urządzeń pomiarowych, a te kosztują niemało.
Profesjonalny sprzęt do odczulania, z którego z dobrym skutkiem korzystałem przed kilkunastu laty, kosztuje kilkadziesiąt tysięcy zł. Dlatego sporym zaskoczeniem okazało się zetknięcie z dużo tańszym rozwiązaniem, które co prawda nie posiada możliwości uzdrawiających, ale sugerowane możliwości diagnostyczne wydały mi się ogromne.
Sprzęt, o którym mowa w dzisiejszym wpisie nosi nazwę Quantum Magnetic Resonance Body Analyzer, a jego sugerowana cena sprzedaży to 1700 zł. Na allegro jest kilku dostawców tego sprzętu w różnych cenach w opcji kup teraz. Można też trafić na tradycyjną aukcję z licytacją i ceny zaczynają się od 899 zł (a nawet taniej, jeśli kupimy z Chin – ale ten fakt powinien już nam zapalać czerwoną lampkę w głowie). Zatem zaskakująco niedrogo. Postanowiłem więc zakupić taki sprzęt, aby samodzielnie przekonać się o wiarygodności wyników prezentowanych przez ten sprzęt.
W skład zestawu wchodzi samo urządzenie w kształcie miniwalizeczki, elektroda którą badany trzyma w dłoni, kabel USB łączący urządzenie z komputerem, klucz sprzętowy przypominający pendrive podłączany do USB, a także mała płyta CDR z programem instalacyjnym. Wszystko to w mieści się eleganckim futerale. Do tego dołączona instrukcja obsługi w języku angielskim i jej polski odpowiednik w postaci kartek – wydruków A4.
Do poprawnej pracy wymagany jest komputer z dwoma portami USB (stacjonarny lub laptop). Program można zainstalować na wielu komputerach, jednak uruchomić można go tylko posiadając klucz sprzętowy. Ponadto wyniki wcześniejszych badań przechowywane są w bazie danych na danym komputerze, więc aby mieć je zawsze dostępne i tak należy korzystać najlepiej z jednego laptopa.
Co ważne, program (w momencie zakupu otrzymałem najnowszą wersję programu Kwantowy Analizator BioRezonansu Magnetycznego Standard Edition 4.3.0 z 2017 roku) jest przetłumaczony na język polski (w tej wersji nie ma możliwości przełączenia na inny język). Tłumaczenie pozostawia jednak wiele do życzenia, najprawdopodobniej skorzystano w dość nieumiejętny sposób z jakiegoś translatora i nikt potem tego nie weryfikował. To trochę jak sprzedawanie bubla z nastawieniem do klienta: masz i się ciesz, szkoda nam czasu na poprawianie niedoskonałości… Poniżej mała próbka tekstów objaśniających trzy wybrane pierwiastki i ich wpływ na organizm:
Ten produkt na allegro sprzedaje więcej niż jeden oferent, wybrałem jednego z nich – o dobrej reputacji, otrzymałem pisemną gwarancję na 12 miesięcy (pieczęć z danymi firmy może i nieczytelna, ale podpis sprzedawcy jest). Nie udało mi się ustalić oznaczeń jednoznacznie określających producenta, co już samo w sobie nie najlepiej świadczy o sprzęcie. No ale najważniejsze jest, jak działa i czy wiarygodne są wyniki pomiarów. To też postanowiłem sprawdzić.
Po bezproblemowym zainstalowaniu programu (sam program jest dość intuicyjny, ma kilka zakładek, a nawet lakoniczna instrukcja jest wystarczająca do sprawnej obsługi) oczom ukazał się ekran główny.
Aby przystąpić do pracy, należy przejść do zakładki Zapisane zmiany, gdzie obsługuje się bazę danych. Wprowadzamy najpierw grupę klientów (badanych osób), następnie zakładamy kartę pojedynczego klienta, wprowadzając jego podstawowe dane, a następnie możemy rozpocząć test. Polega on na uruchomieniu funkcji urządzenia, które przez 94 sekundy odczytuje pomiary z elektrody, którą trzyma w dłoni klient. Wystarczy jedna dłoń, gdyż metalowa eletroda w połowie przedzielona jest izolatorem. Dłoń badanego staje się częścią obwodu elektrycznego, zamykając ten obwód. Na ekranie komputera jak i na wyświetlaczu widzimy postęp czasu badania (licznik odliczający od 0 do 60 – to jednak nie sekundy, jeden takt trwa nieco ponad 1,5 sekundy – to pierwsza nieścisłość względem instrukcji obsługi, ale nie ma się co czepiać takich szczegółów). Poniżej wygląd środkowej części ekranu komputera podczas pomiaru.
I tu daje się zauważyć pierwszą ściemę w postaci różnych migających słupków, licznków, itp. umilaczy czasu pomiaru. Trudno doszukać się zależności tych działań wizualnych z później otrzymanymi wynikami, ale to też tylko drobiazg. Jedynie postęp czasu ma tu znaczenie.
Po teście następują dwa etapy transferu danych, najpierw z urządzenia do komputera z zapisem w bazie danych, a potem odczyt z bazy danych z przetwarzaniem do postaci złożonego raportu. Trwa to kolejnych kilka sekund (zależy od wydajności naszego komputera). Po wczytaniu pojawia nam się zestaw 39 kart (niektóre różnią się w zależności od płci badanego), z których 37 to zestawienia zawierające wyniki pomiarów. Wyników jest łącznie 253 (tyle naliczyłem dla mężczyzny). Poniżej zrzut ekranu z fragmentem okna z wynikami zakładki Funkcje wątroby.
Graficzne przedstawienie wyników zostało zaprezentowane na dwa sposoby. Najpierw czysto wizualne słupki poziome w kolorach: zielonym (wynik poprawny), niebieskim (nieznacznie poza normą), żółtym (średnie odstępstwo od normy) oraz czerwonym (poważne odstępstwo). Pod spodem te same rezultaty z tymi samymi interpretacjami wyników, ale umieszczone na osi (bo odchylenia od normy mogą być zarówno w zakresie niedoboru jak i nadmiaru).
Jeszcze niżej są opisy zakresów liczbowych dla poszczególnych norm powiązanych z każdym badanym elementem (narządem, poziomem witamin, minerałów itp.). Na samym dole (ekran jest przewijalny, bo tych opisów jest sporo) znajdują się opisy słowne każdego badanego elementu – i to właśnie te opisy są przedstawione po fatalnym użyciu translatora (choć nie wszystkie, w wielu przypadkach teksty brzmią poprawnie).
Po lewej stronie widać ponumerowanych 39 zakładek, kliknięcie w każdą z nich powoduje wyświetlenie kolejnych wyników w danej kategorii. Widać, że raport jest wszechstronny, wskazuje poziom witamin, minerałów (pierwiastki śladowe, metale ciężkie), koenzymów itd.
W lewym dolnym rogu jest guzik Ocena kompleksowa. Jest to karta, na której znajdują się tylko te wyniki, które wyszły z pomiarów jako znacząco odbiegające od normy (oznaczane na żółto i czerwono). Ostatnia kolumna tej karty zawiera spis zaleceń, co należy zrobić, aby nasz organizm pozbył się tego typu problemów. Porady są zaszyte w programie, ale co ciekawe, można je zmodyfikować samodzielnie, jeśli ktoś ma dużą wiedzę terapeutyczną. Cały ten raport podsumowujący można klientowi (osobie badanej) zgrać w formacie pdf lub html, a potem taki plik wydrukować. Choć z formatem pdf miałem jakieś problemy – brak właściwej polskiej czcionki. Nie próbowałem szukać sposobu rozwiązania, wystarczyło, że opcja html działa poprawnie. Poniżej początkowa część takiej przykładowej karty.
Zgrywać można nie tylko raport podsumowujący, ale i całą kopię pomiarów (wszystkie karty jedna po drugiej umieszczone w formacie html).
Czy to wszystko ma sens?
Tak niedrogie, malutkie pudełeczko miałoby potrafić w 1,5 minuty przedstawić stan ponad 250 różnych wskaźników zdrowia człowieka? Co do technologii to chyba nikt nie ma wątpliwości, jeśli zna choćby możliwości współczesnych smartfonów. Problem raczej w tym, czy te pomiary są poprawne i jak to możliwe, że da się coś takiego zmierzyć.
Postawiłem sobie pytanie, jak ja bym zaprojektował takie urządzenie o takich cechach zewnętrznych, znając wiedzę z zakresu biorezonansu. Z pewnością należałoby znaleźć dużą liczbę osób zdrowych oraz tych z konkretnymi schorzeniami potwierdzonymi wiarygodnymi wynikami badań, pokategoryzować ich w odpowiednie grupy. Potem pomierzyć cechy charakterystyczne częstotliwościowo (z użyciem czułego analizatora widma), wyszukując podobieństw wyróżniających dany objaw na tle osób, których wyniki są w normie. Tu w grę wchodzi naukowa zabawa z wyznaczaniem współczynników korelacji itp. Oczywiście projektowane urządzenie powinno być w stanie analizować taki zakres częstotliwości (co nie jest takie łatwe), kolejno mierzyć je stabilnie i w krótkim czasie jedna po drugiej.
Ponadto należałoby uwzględnić wiele czynników zewnętrznych, aby zminimalizować ich wpływ. Np. wpływ zmiennej potliwości dłoni (zmienia opór przewodzenia prądu), wpływ zewnętrznych pól elektromagnetycznych (człowiek i ręczna metalowa elektroda to potencjalne anteny odbiorcze różnych częstotliwości zewnętrznych – nie jest łatwo pozbyć się problemów z falami radiowymi itp.). Potem wielokrotne testy, ustalanie dokładności i powtarzalności pomiarów oraz zakresów liczbowych (dla obszarów zdefiniowanych później jako normy – mowa o wspomnianych wcześniej zakresach określanych kolejno kolorami zielonym, niebieskim, żółtym i czerwonym – takie ustalenia zakresów (np. liczby krwinek czerwonych, poziomu cukru we krwi itp.) naukowcy otrzymują po przetestowaniu wielu osób i odczytują z tzw. krzywej Gaussa, przycinając ją w odpowiednich miejscach).
To bardzo trudne zadanie, aby otrzymać wiarygodne, powtarzalne rezultaty działania takiego urządzenia. Być może w wielu przypadkach nie udałoby się znaleźć żadnych zależności pozwalających na wykrycie danego poziomu np. witaminy C lub innych podobnych wskaźników zdrowia człowieka. A to urządzenie „noname” ponoć to potrafi?
Testowanie urządzenia – krok I: powtarzalność wyników
Mając otwarty umysł, a jednocześnie będąc sceptycznie nastawionym, pierwsze pytanie co do wiarygodności wyników wyświetlanych przez program brzmi: czy wielokrotne powtórzenie pomiarów w tych samych warunkach u tej samej osoby daje akceptowalnie zbliżone rezultaty? Jeśli zachodzi w tym przypadku duża rozbieżność, to można postawić zarzut zbytniej losowości urządzenia. I od tego zacząłem, wykonując badania na sobie.
Co prawda w instrukcji obsługi tego nie było, ale na płytce znalazłem dodatkowe zalecenia w krótkim pliku tekstowym, aby nie przeprowadzać badań częściej niż raz na tydzień u danej osoby – bez uzasadnienia. Przed zakupem sprzętu konsultowałem się u jednego z uznanych terapeutów i on sam podał takie uzasadnienie, że wielokrotne pomiary w krótkim czasie mogą dać zafałszowane wyniki. To jakby z góry podważa sens stosowania urządzenia, bo jaka jest pewność, że pierwszy pomiar nie jest zafałszowany?
Nie dałem wiary tym niczym nie popartym uzasadnieniom, sprawdziłem samodzielnie. I okazało się, że wyniki wcale nie odbiegają mocno od siebie. Są bardzo powtarzalne, a różnica mieści się w granicach błędu pomiarowego bardzo dokładnych urządzeń. Przykładowo jeśli przewidziany zakres normy poziomu cynku (dla zdrowego człowieka) jest między 1,143 a 1,989 (to zakres ustalony dla tego urządzenia pomiarowego, nie ma on związku z zakresem pomiarowym innych urządzeń laboratoryjnych np. przy badaniach z krwi) to przy kilkukrotnym pomiarze wyniki różniły się na drugim lub trzecim miejscu po przecinku, trzymając się przedziału od 1,32 do 1,33. Błąd pomiarowy bezwzględny poniżej 1% to świetny rezultat. Nie sprawdziły się więc negatywne założenia.
Pomiary wykonałem jeszcze na kilku innych osobach, aby potwierdzić, że i w ich przypadku wielokrotne pomiary spełniają warunki powtarzalności. Przy okazji widać było, że wyniki różnią się między innymi badanymi (zaciekawionymi ochotnikami), co mogło utwierdzić nas w przekonaniu, że urządzenie nie generuje zawsze zbioru podobnych, lekko zaszumionych zestawów wyników.
Próbowałem jeszcze kilku innych pomysłów. Wątpliwości budziła sprawa praktyczna dotycząca zmian oporności elektrycznej dłoni w zależności od powierzchni stykającej się z obiema częściami elektrody. W instrukcji był obrazek, że należy zacisnąć całą dłoń na elektrodzie-rurce (ta metalowa rurka to w zasadzie dwie elektrody z izolatorem pośrodku). Próbowałem też każdą z części rurki trzymać inną ręką, zwiększając tym znacznie obszar ciała, jaki musi przepłynąć prąd zamykający obwód elektryczny. Co ciekawe, nie wpłynęło to negatywnie na powtarzalność wyników.
Testowanie urządzenia – krok II: a może wystarczy rezystor?
W sieci widziałem kilka filmików, gdzie zamykano obwód elektryczny tego urządzenia, zastępując człowieka zwykłym elementem elektronicznym, jakim jest rezystor. To najprostszy element oporowy dla prądu, który nie ma cech związanych z możliwością występowania rezonansu elektrycznego dla różnych częstotliwości. Problemem było to, że krytyczne uwagi w filmikach nie były właściwe. Co z tego, że urządzenie pokazuje, że np. rezystor ma za mało witaminy C (np. czerwony obszar poza normą)? Jasnym jest, że program skanujący ma do wykonania określoną sekwencję analiz częstotliwości i za każdym razem musi jakieś wyniki zwrócić. A to, że będą one bezsensowne to kwestia interpretacji, bo jasne jest, że nie ma tu mowy o bytności witaminy C w tak prostym układzie oporowym, jakim jest rezystor.
Zatem to, że urządzenie Quantum Magnetic Resonance Body Analyzer działa i pokazuje jakieś krytyczne wartości po podłączeniu rezystora nie jest dowodem na to, że sam sprzęt to ściema. Trzeba tu sensowniejszych uzasadnień. Należałoby udowodnić, że urządzenie nie daje oczekiwanych wyników po zastosowaniu go do celu, do jakiego zostało zaprojektowane: pomiaru parametrów człowieka.
Owszem, ja również postanowiłem przeprowadzić test na rezystorze. Dopiero po zwiększeniu oporności do 20 kOhm urządzenie zaczęło działać (mniejsza wartość nie pozwalała uruchomić skanowania). I tu także, podobnie jak u człowieka, powtarzalność pomiarów była bardzo zauważalna. Na tym etapie wciąż nie było się do czego przyczepić.
Testowanie urządzenia – krok III: wpływ czynników zewnętrznych
Zanim można by wydać pozytywną opinię o poprawności wskazań takiego sprzętu, na samym koncu należałoby zweryfikować wskazywane niedobory np. witamin czy minerałów innymi uznanymi naukowo metodami, aby potwierdzić zgodność rezultatów otrzymywanych obiema metodami.
Wcześniej jednak należało przeanalizować jeszcze dokładniej stronę techniczną urządzenia. I w tym momencie zaczyna być ciekawie. Okazało się, że na wyniki pomiarów ma znaczący wpływ otoczenie zewnętrzne. Co prawda to sugeruje, że urządzenie „jakoś tam” działa według zaprojektowanych założeń (analizuje jakieś prądy, częstotliwości a może i pola elektromagnetyczne) – z drugiej jednak strony, takie zmienne warunki sprawiają, że nie wiadomo, jaki jest poziom odniesienia – kiedy owe wyniki są poprawne, a kiedy nie i dlaczego…
Jak można mieć zaufanie do urządzenia, które uruchomione w jednym pomieszczeniu (u mnie w domu) sugeruje, że mam spore niedobory witaminy C (zakres żółty), a w innym miejscu oddalonym o kilka km wskazuje, że poziom tej witaminy jest właściwy, za to wykazuje obecność pasożytów odjelitowych w płucach (sygnał czerwony) – czego nie wykazywał u mnie w domu. Wielokrotnie naprzemiennie wykonując pomiary, uzyskiwałem powtarzalność własnych pomiarów, ale tylko w ramach konkretnego budynku. Dostępu do klatki Faraday’a (pomieszczenie izolujące od wszelkich zewnętrznych pól elektromagnetycznych) nie miałem – podobnie jak nie ma żaden gabinet naturoterapeutów zwanych podobno fachowo naturopatami (a jest takich gabinetów trochę w Polsce, gdzie korzystają z urządzenia Quantum Magnetic Resonance Body Analyzer).
Już na tym etapie można uznać, że urządzenie ma wątpliwą wiarygodność diagnostyczną. Ale na tym nie poprzestałem.
Testowanie urządzenia – krok IV: wpływ ogólnych parametrów człowieka
Aby w pełni móc wydać werdykt co do Kwantowego Analizatora BioRezonansu Magnetycznego zaprosiłem do współpracy zespół naukowców Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie. Byli to specjaliści z takich dziedzin jak elektronika, technika cyfrowa, projektowanie cyfrowych układów reprogramowalnych, informatyka. Po przeprowadzonych dyskusjach na temat tego, jak urządzenie może działać, zaproponowano kilka pomysłów odnośnie analizy przy użyciu fachowego sprzętu. Wcześniej jednak należało wykonać jeszcze kilka pomiarów uwzględniających różne parametry człowieka.
Zwróciliśmy uwagę na fakt, iż program przed rozpoczęciem skanowania wymaga wprowadzenia kilku informacji o badanym. Płeć mogła służyć do ustalenia, czy np. w przypadku mężczyzn pojawi się zakładka z analizą parametrów prostaty. Ale były też i inne wymagane wartości: wzrost, waga i data urodzenia (przeliczana później przez program na wiek badanego).
Jak wiadomo wzrost jest wartością dość stabilną, ale też z pewnym odchyleniem, np. rano po przespanej nocy jesteśmy ciut wyżsi niż pod wieczór (zależy to między innymi od układu kręgosłupa), może to być 1-2 cm różnicy. Z wagą jest jeszcze większy problem. Jest ona ruchoma w różnych okresach naszego życia, a nawet w ciągu każdego dnia – zależy od ilości wypitych płynów oraz posiłków, na ile są obfite (no i kiedy je po przetrawieniu wydalimy). Pomiary co prawda należy robić po co najmniej 3 godzinach od ostatniego posiłku, ale to wiele nie zmienia. Nawet jeśli obsługujący skaner w gabinecie każdego człowieka przed badaniem zważy, to pozostaje także tolerancja pomiaru samej wagi (w tym wagi ubrań, mało kto waży się zupełnie nago).
Z podaniem daty urodzenia nie ma zwykle problemu, no chyba że i kobieta nie chce zdradzać, ile ma lat i umyślnie się odmłodzi.
Połączenie tych trzech liczb daje sporo możliwości ustawień dla jednej badanej osoby, przyjmując tolerancję błędu wstępnych pomiarów choćby samego wzrostu i wagi.
Podstawowe zatem pytanie: czy parametry choćby wieku wpływają na końcowe rezultaty lub na zakres norm? Okazuje się, że w programie zakresy norm tzw. poprawnych wyników (kolor zielony na wykresach) są stałe niezależnie od wieku i innych danych człowieka. Jeśli np. wiek miałby brać udział we wnioskowaniu przy stałych normach, to musiałby istnieć jakiś współczynnik skalujący wartość pomiarową (np. zmierzonego poziomu cynku w organizmie). Wówczas wielokrotny pomiar tej samej osoby z krokową ręczną zmianą wieku (w karcie pacjenta w bazie programu) np. o 1 rok powinien pokazywać na wykresie jakąś łagodnie zmienną funkcję (rosnącą, malejącą – liniowo lub nieliniowo).
I takie właśnie pomiary postanowiłem przeprowadzić, testując Quantum Magnetic Resonance Body Analyzer wpierw na sobie. Po wprowadzeniu rzeczywistych danych, w jednej z zakładek znalazłem wskazanie idealnej dla mnie wagi. Zamiast 71 kg powinienem ważyć 73,5 kg. Jako że program nie przyjmuje wartości ułamkowych tego parametru, wybrałem jako wzorcową wagę 73 kg. Postanowiłem zbadać, co się stanie, jak będę zmieniał wagę w małym zakresie od 69 do 77 kg (z najmniejszym dopuszczalnym krokiem co 1 kg).
Założyłem w tym celu 9 osobnych kart klienta, bo każdy pomiar (skan własnej osoby) zamierzałem powtórzyć trzykrotnie, aby ponownie weryfikować założenie, że wyniki są w pełni powtarzalne. I faktycznie były (podobnie jak to już wcześniej stwierdziłem i opisałem powyżej), oczywiście w ramach jednej karty klienta, czyli przy stałej wadze. Jednak po zmianie wagi o najmniejszą możliwą wartość, czyli 1 kg cały zestaw wyników radykalnie się zmieniał! Co gorsze, nie dało się zauważyć żadnej zależności typu stopniowy wzrost (spadek) wartości danego parametru przy krokowych wzrostach wagi co 1 kg. Wybrałem tu zaledwie 4 przykładowe parametry, ale te skrajnie nielogiczne odczyty dotyczyły większości parametrów zdrowotnych mierzonych rzekomo przez Analizator Kwantowy.
Na poniższym wykresie przedstawiłem zależność odczytu wskaźnika poziomu cynku w w moim organizmie w zależności od wprowadzonej do programu wagi badanego (czyli cały czas odnosiło się to do tej samej osoby przy pozostałych stałych danych: wzrost 185 cm, wiek 41 lat).
Jak widać na powyższym wykresie, trudno tu zauważyć jakąś logiczną zależność, a przeskoki poziomu cynku są zadziwiająco duże zwłaszcza między wartościami dla wag między 72 a 75 kg! Z tego wykresu można wyciągnąć wniosek (posługując się zakresem normy właściwego poziomu cynku między 1,143 a 1,989), że przy wadze 72 lub 74 kg poziom cynku mam właściwy, ale ważąc 73 lub 75 kg mam duży niedobór cynku (wskaźnik żółty ma zakres między 0,532 a 0,945).
Drugi wskaźnik, który wziąłem na warsztat to poziom krzemu w organizmie. I tu również duże rozbieżności, przy czym tylko przy wadze 77 kg nie było niedoboru krzemu (norma między 1,425 a 5,872) – patrz poniższy wykres.
Trzeci wskaźnik pochodzi już z innej zakładki, tej z witaminami, a do analizy wziąłem odczyty poziomu witaminy B6 w organizmie. Zakres normy poprawnego poziomu tej witaminy jest od 0,824 do 1,942. Według Analizatora Kwantowego mój poziom witaminy B6 byłby poprawny przy wadze 72 lub 75 kg, jednak w przypadku wagi 74 kg program sygnalizował już duży niedobór (poziom żółty), a przy wadze 73 kg bardzo duży niedobór (poziom czerwony – odczyty poniżej wartości 0,399)! Poniższy wykres pokazuje wyniki tych odczytów.
I czwarty, ostatni wybrany do testów wskaźnik, to pochodzący z zakładki Funkcje płuc parametr Wydolność płuc. Ten parametr wziąłem pod uwagę ze względu na nieco odmienną interpretację wyników. Brak tu sytuacji pośrednich (kolor niebieski i żółty). Wynik może być poprawny w przedziale między 4301 a 4782. Z opisu wynika, że odczyt powyżej 4782 wskazuje na umiarkowaną rozedmę płuc, a poniżej 4301 obszerne zmiany patologiczne w tkance płucnej. I jak da się zauważyć na poniższym wykresie przy wadze 71 oraz 73 kg po skanowaniu program sugeruje u mnie umiarkowaną rozedmę płuc (wynik ponad normę), ale już przy 72 kg (wynik poniżej normy) program oświadcza, że mam obszerne zmiany patologiczne w tkance płucnej! A to wszystko w ramach możliwej najmniejszej dopuszczalnej pomyłki (plus/minus) 1kg, chyba nie trzeba oczekiwać jeszcze bardziej rozbieżnych diagnoz… Rezultaty odczytów na poniższym wykresie.
Aby nie przedłużać, zakończyłem dokumentowanie na tych 4 wskaźnikach zdrowia, ale na wielu innych da się zauważyć podobnie wielkie rozbieżności. Kolejny etap badań, to sprawdzenie czy podobnie będzie w przypadku zmian wzrostu o minimalną możliwą wartość czyli o 1 cm. Ustaliłem wagę 73 kg, wiek 41 lat, natomiast wzrost był zmieniany w zakresie od 181 do 189 cm. Również i tu dla każdego wzrostu przeprowadzano potrójny pomiar mający wykazać, że wyniki pomiaru są powtarzalne i ich skrajna różnica mieści się w granicach błędu pomiarowego, nie przekraczając wartości 2%.
Analiza poniższych wykresów znów sugeruje, że mając np. poprawny poziom krzemu wystarczy zmienić wzrost o 1 cm (niewłaściwe dane o wzroście można wprowadzać do programu celowo lub przez pomyłkę), a już wyniki sugerują, że nagle osiągamy duży niedobór krzemu (poziom ostrzeżeń żółty). Poniżej 4 kolejne wykresy zawierające zależność poziomu cynku, krzemu, witaminy B6 i wydolności płuc w zależności od wprowadzonego wzrostu (badania dla tej samej osoby przeprowadzone tego samego dnia).
Ostatni parametr do wprowadzenia, który poddałem analizie to wiek. Wprowadzałem dokładną datę urodzin z odstępem co 1 rok w przedziale od 37 do 45 lat. Także i w tym przypadku nie uzyskałem czegoś, co wiarygodnie mogłoby potwierdzać jakąś logicznie narzuconą wartość skalującą (przy założeniu, że zakresy norm dla poprawnych wyników zdrowia się nie zmieniają wraz z wiekiem badanego). W przypadku wyników na wykresie poziomu krzemu należy zwrócić uwagę na skalę osi pionowej, gdyby nie odczyt dla wieku 38 lat, pozostałe różnice wartości byłyby znacznie bardziej zauważalne.
Wnioski końcowe wiarygodności Quantum Magnetic Resonance Body Analyzer
Po przedstawieniu zaledwie 12 wykresów można już wysnuć oczywisty wniosek, że zmiana każdego z parametrów wejściowych przy wprowadzaniu danych człowieka o 1 jednostkę (1 cm wzrostu, 1 kg wagi, 1 rok życia) drastycznie (i bez zachowania jakichś tendencji na wykresie) potrafi zmienić „diagnozę” wynikającą z tego, co odczytał rzekomo Analizator Kwantowy.
Co ciekawe – w trakcie życia np. waga znacząco potrafi się zmieniać i jeśli ktoś przyjdzie np. za 3 miesiące na kolejny kontrolny pomiar, poda osobie obsługującej, żeby naniósł poprawkę w bazie danych odnośnie wagi (np. przytyłem 1 kg), to wprowadzenie nowej wagi do bazy nie zostanie przez urządzenie zauważone. Wyniki nowego skanu człowieka będą prawie takie same, jak przed trzema miesiącami. Ale wystarczy, że takiego klienta wprowadzimy do bazy danych jako nową osobę, z nową wagą i wykonamy skan, to wyniki będą różnić się bardzo znacząco (co wykazałem na wcześniejszych 12 wykresach poglądowych) w porównaniu z tymi poprzednimi!
Już w tym miejscu można uznać, że urządzenie prezentuje nierzetelne, mogące szkodzić sugestie co do poprawy stanu zdrowia badanego. Wystarczy, że ktoś otrzyma za pierwszym razem niski wynik np. poziomu cynku (co może być nieprawdziwym wnioskiem), wówczas rozpocznie suplementację preparatem cynku. I co dalej? Po trzech miesiącach przyjdzie na badanie kontrolne i zgodnie z wcześniejszymi moimi wnioskami program wyświetli bardzo zbliżone wyniki. A co wtedy powinien zrobić badany? Uznać, że jeszcze więcej trzeba mu suplementacji cynku i po wielu miesiącach może go w organizmie mieć w sporym nadmiarze, a jak wiadomo wszystko w nadmiarze szkodzi!
Skoro dominujący wpływ na rezultaty skanu mają wprowadzane parametry badanego (wiek, wzrost, waga), to należy zadać sobie pytanie: czy ten Analizator Kwantowy rzeczywiście coś mierzy?
Postanowiłem porównać rezultaty własnego skanu ze skanem rezystora 20kOhm, wprowadzając go do bazy danych jako klienta o takich samych parametrach wzrostu, wagi i wieku jak moje. No i wyszło na to, że wyniki prawie wszystkich (spośród ponad 250 branych pod uwagę) czynników zdrowia są prawie takie same dla mnie i rezystora! Próbowałem także zmieniać ustawienia czułości urządzenia, bo taka zakładka w programie się znajduje – praktycznie nic to nie zmieniało w wynikach kolejnych powtórzeń skanów (przy czułości niskiej, średniej, wysokiej).
Czyli to urządzenie nic nie mierzy, a tylko ma algorytm generowania wyników oparty o trzy liczbowe dane wejściowe? No też nie do końca, bowiem zmiana warunków otoczenia (o czym napisałem, omawiając początkową fazę testów) również miała istotny wpływ na wyniki, zatem jakieś zewnętrzne pola elektromagnetyczne (a może i temperatura otoczenia) zapewne biorą udział także w określaniu wyników. Każda z tych cech jednak sugeruje, aby akurat od tego sprzętu trzymać się z daleka.
Quantum Magnetic Resonance Body Analyzer robi bardzo złą opinię (negatywnie nastawia i tak sceptyczych na starcie ludzi) profesjonalnym sprzętom z zakresu biorezonansu, które w dużym stopniu potrafią dawać prawidłowe, powtarzalne wyniki badań, czego sam wiele lat wcześniej doświadczyłem.
Sama pracuję na AMscanie i muszę się naprawdę napracować i mieć ogromną wiedzę, żeby pomóc pacjentowi. Wszelkiej maści skanery to totalna sciema. Niestety.
Zawsze sceptycznie podchodzę do tego typu urządzeń.
Interesujący wpis, uwielbiam tego bloga
Dziękuję, zapraszam częściej na kolejne wpisy 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Ksylitol – lepszy cukier?!
Czy to może made in China?Jeśli tak to pomiar można sobie włożyć.Aczkolwiek interesująca analiza.Pozdrawiam.
Trudno ustalić jakieś dane producenta, ale na logikę, to jaki kraj byłby w stanie takie „zabawki” masowo produkować za tak niewielką cenę? Też obstawiam, że to Chiny.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…MMS mineralne panaceum – dr Antje Oswald
rozmawiałem z jednym ze sprzedajacych i twierdzi ze producentem jest Korea Płd
Ale że co, że rząd tego kraju? To demokratyczny kraj, więc powinna być nazwa firmy, adres do niej i zapewne w sieci też strona www.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Metoda biorezonansu – diagnostyka i leczenie
Zastnawialem sie nad tego typu sprzetem:
https://allegro.pl/quantum-home-biorezonans-analizator-zdrowia-pl-hbs-i7604883221.html
https://allegro.pl/quantum-pro-biorezonans-analizator-zdrowia-pl-i7274232013.html
wkoncu jak mam za vegatest od osoby placic 200-250 pln a to tyle kosztuje to moze lepiej kupic i miec 🙂
ale sie okazalo po rozmowie ze sprzedawca ze ronia sie one iloscia wklepanych wzorcow i stad bierze sie ich wieksza dokladnosc wynikow – wiec jak wykazuje Twoj test podstawa wynikow sa zapisane wzorce a nie jakies badanie czegos 🙁
jak chce vegatest to maja cos takiego:
https://allegro.pl/biorezonans-nls-17d-lris-oryginalny-2018r-i7499729991.html
no ale jak widac cena radykalnie inna 🙁 (moze jakis tescik takiego urzadzenia?)
wogole mam wrazenie ze zarowno producenci tych urzadzen jak i te jak grzyby po deszczu powstajace gabinety pseudomedyczne to jeden szwindel , jedni produkuja dla nich pomyslowo zaprogramowana zabawke , a drudzy wykorzystujac ja mamia ludzi 🙁
przeciez zadnym problemem programowym nie jest zaprogramowac tak urzadzenie ze podczas 1 wizyty cos tam wyjdzie jakies nidobory, dosprzeda mi sie suple, zeby przy badaniu nr 2 program juz pokazal lepsze wyniki, wiec dalej sie dosprzeda suple, zeby wkoncu przy 3, czy 4 badaniu urzsdzenie czyli program pokazal ze uzupelnilem braki, ktorych byc moze suma sumarum wcale nie mialem, ale co kay wydalem, a co ktos ja ode mnie wyciagnal to juz jest faktem niezaprzeczalnym 🙁
ciekawi mnie jeszcze to urzadzenie:
https://allegro.pl/irydoskop-iris-5mp-12mp-diagnoza-irydologia-i7243767925.html (nawet kupilem kiedys ksiazke w temacie – moze jakis tescik takiego?)
oraz to :
https://allegro.pl/czysciciel-aury-maszyna-lee-crock-a-aura-cleaner-i7584270555.html
jak zmierzyc czy ono cos wogole wytwarza , czyli ta aure – podobno sa jakies aparaty kilianowskie do tego – bo to ze diody sie swieca to fajnie, to potw. ze prad dociera do centralki, ale czy dalej cos sie dzieje na ej macie, czy polaczenia z nia sa nadal sprawne , tym bardziej ze sie na nch lezy, sie przesuwaja itp.
tu art. o tym urzadzeniu:
http://porady.uzdrawianie.org/wp-content/uploads/2015/01/Oczyszczacz-Energii-Lee-Crocka.pdf
Proszę nie porównywać profesjonalnych sprzętów (i jak sądzę właściwie przeszkolonych w testowaniu VegaTestem specjalistów) z tego typu urządzeniami (szczegóły w książce „Prawie wszystko o metodzie R.Volla”).
Do irydologii trzeba mieć doświadczenie, żeby miała ona dużą skuteczność diagnozowania (automatyczna analiza w mojej ocenie to za duże uproszczenie).
O maszynie Lee-Crock’a poczytam 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Miód manuka – właściwości, zastosowanie i wpływ na organizm
witam,
szkoda ze nie przychodzi pow na maila ze ktos odp w watku 🙁 ale do rzeczy 🙂
Jesli Pan uwaza Vega Test za cos „prawdziwego” w stos. do urzadzen podlinkowanych to OK, ja narazie nie mam wiedzy w temacie, a sam fakt ze jedna i ta sama f-ma sprzedaje „powazny” Vega Test a zarazem „zabawki” to chyba dosc mocno podwaza jakosc czy prawdziwosc tego typu urzadzen 🙁
pzdr
U wskazanego sprzedawcy nie widzę urządzeń oryginalnych Vega Test, które powinny być produkcji niemieckiej, wymagają one odpowiedniego przeszkolenia w obsłudze (kurs). Jest obecnie wiele rozwiązań, produktów, którym przypisano taką nazwę (może Niemcy nie zrobili zastrzeżeń patentowych i ochrony nazwy własnej).
Do profesjonalnych zaliczyć można przede wszystkim produkty Bicom (Niemcy), ale cena to kilkadziesiąt tysięcy zł. Dystrybutor na Polskę: http://monadith.com.pl/sprzedaz-aparatury-bicom/aparat-bicom-optima/
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Masaż leczniczy – naturalny sposób na ulgę dla ciała i lepsze samopoczucie
Brakuje jeszcze jednego testu. Na tym samym profilu osoby powinni być przetestowani różni ludzie, np.: alkoholik, nastolatek, ktoś żywiący się zdrowo, starzec itd. Wtedy będzie obraz, czy urządzenie wykrywa różne osoby, czy tylko się sugeruje datą urodzenia, wzrostem i wagą.
Były takie testy, ludzie w różnym wieku (no może bez skrajności typu alkoholik) a wśród nich rezystor zamiast człowieka, nie było różnicy w wynikach, jeśli w ramach tego samego profilu w tym samym pomieszczeniu wykonano pomiary.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Co masz zrobić dziś, zrób jutro – słowo o prokrastynacji
Trafiłam przypadkiem, ale tekst przeczytałam dogłębnie. bardzo ciekawa publikacja.
Jest to normalny gadżet i zabawka ( bezkrytycznym użytkownikom może przynieść wiele szkody).
Kluczowa w tym zestawie jest dyskietka z programem, reszta, to „elektronika” na wagę i opakowanie. Koszt wszystkiego to ok. 50-80 PLN.
Naciąganie, i już…
Kupiłem kiedyś wagę z analizatorem tłuszczu, kości e.t.c.
Też był w niej zamontowany moduł z algorytmem. Po wprowadzeniu różnego wieku bądź wzrostu, mój skład wewnętrzny zmieniał się drastycznie, mimo, że ja się nie zmieniałem nic, a nic. Byłem ciągle tą samą osobą.
Zwróciłem w trybie reklamacyjnym. Przyjęto bez szemrania.
Jeśli ktoś zakupił ten gadżet, zwrócić puki czas.
Dzięki za wyczerpujący komentarz, jak widać dużo takich „ciekawostek” jest najwyraźniej na rynku.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Wszystko na temat spożywania wody
Ja robiłam ostatnio badanie zwane analizą kwantową, ale wyglądało ono inaczej, bo zakładało się tylko słuchawki na chwilę i nic w dłoniach nie trzymało. Dodatkowo nie podawałam ani wzrostu, ani wagi – datę urodzenia jednak tak.
I teraz bardzo się zastanawiam czy tego typu analizator to też bezsensowne badziewie czy jednak można się w jakiś sposób sugerować tym co on pokazał…
Nie słyszałem o wiarygodnym urządzeniu „kwantowym”. Obecnie dopiero raczkujemy w zakresie komputerów kwantowych na prymitywnym poziomie – a co tu mówić o rozbudowanych urządzeniach i słuchawkach/czepkach itp. elementach podłączonych do komputera klasycznego…
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…10 porad, jak radzić sobie ze stresem
Dzięki za szybką odpowiedź! Mam dokładnie takie samo wrażenie. Wyniki wydają się być niezłą loterią, a podanie jakiegokolwiek parametru (typu wiek) musi uruchamiać algorytmy, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistym stanem osoby badanej.
Najlepiej iśc do lekarza i potwierdzić te podwarzane rzekomo wyniki. Ja to zrobiłem i w 95% potwierdziły się moje problemy zdrowotne. Oczywiście musiałem długo lekarza przekonywć że chcę zrobić tradycyjne badania a poco panu itak dalej, wkońcu za większoć analz misiałem sam zapłacić. Lekarz nie chciał tego zrobić bo by jego konto zbyt się uszczupliło i tak dalej długo by można pisać. Ja uważam że dzięki tego typu poaważany przez was analizom poprawiłem swój stan zdrowia i zaczołem o nie dbać. Przynjmniej zaineresowałem się profilaktyką, która w naszym kraju leży. Żaden lekarz nie jest zaineresowany profilaktyką, bo nie ma w tym ineresu. Koncerny farmaceutyczne tego nie finansują.
po tym artykule troche zwątpiłem w zasadnosc zakupu tego urzadzenie. Co prawda omawiane tu analizatory to są starszego modelu.wg sprzedawcy, Quantum są juz 8 generacji, rozniące sie tym, ze skanowana jest dłon połozona w odpowiednim m-scu urzadzenia a takze,jak pisze sprzedajcy: „W odróżnieniu od przestarzałych metod tutaj nie ma porównywania wzorców zdrowia, tylko wyniki są obliczane nowoczesnymi metodami przez skomplikowany algorytm”. Jak Pan sądzi, czy rzeczywiscie moze miec to związek na poprawę wiarygodnosci otrzymywanych wynikow.? pozdrawiam
Jaki złożony algorytm? Jaka kwantowość w tym urządzeniu? To brzmi jak zwykły żart… Algorytm już pokazałem: Weź wzrost, wagę i wiek, dodaj szum z anteny (elektrody, którą trzyma się w dłoni – no a teraz dłoń kładzie na pudełku) i wypluj wyniki. Ups… 10 innych ludzi o tych samych danych wejściowych ma te same wyniki badań? Świetnie, algorytm działa, tylko co to ma wspólnego z rzeczywistością zdrowia, chorób?
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Metoda biorezonansu Vega Test – wątpliwości co do wiarygodności metody
Tego typu „Badania” przeprowadzane na urządzeniu Quantum – przez osobę która nie zna zasad działania – nie mają najmniejszego sensu. Zanim zaczniemy przeprowadzac eksperymenty – warto zapoznać się jak to urządzenie działa.
ZASADA DZIAŁANIA – WZORCE
W urządzeniu wgrane są tak zwane wzorce. Jeden wzorzec to zestaw wykonanych pomiarów na określonym człowieku który jest zdrowy. Przykładowo mężczyzna 35 letni o wzroście 175 cm i wadze 80 kg – przebadany laboratoryjnie, zdrowy – poddał się badaniu biorezonansu i odpowiednie częstotliwości w formie cyfrowej zapisały zapisane do bazy jako wzorzec. Później takie same badania wykonano na mężczyźnie 40 letnim o wzroście 180 cm i wadzie 90 kg i zapisano następny wzorzec. I tak dalej aż zapisano takich pomiarów wzorcowych minimalnie 10 000 do 40 000 szt.
I tutaj jest kluczowa sprawa z tym podawaniem wagi, wzrostu i wieku no i plci oczywiscie.
Program działa tak, że na podstawie wpisania swoich parametrów – płeć, wiek, wzrost i waga – wyszukuje w bazie najbliższy wzorzec (najbardziej zbliżony do Twoich zadanych parametrów)
Po wybraniu wzorca – następują pomiary za pomocą elektrody
Wyniki tych pomiarów są porównywane z wybranym wcześniej wzorcem. Następuje skomplikowany proces liczenia i parametry są zapisywane oraz wyświetlane są na ekranie komputera.
JAK WYKONAĆ POPRAWNIE PIERWSZY WZORCOWY POMIAR – NAJWAŻNIEJSZE !
Najważniejszy jest pierwszy pomiar. Ponieważ dobrze wykonany pierwszy pomiar, zgodnie z prawidłowym doborem wzorca, wykonany w odpowiednich warunkach – służy dalej już jako PODSTAWOWY OSOBISTY WZORZEC do dalszych testów. Czyli dla jasności – dobrze dobrany wzorzec z urządzenia jest wykorzystywany tylko jeden raz – a potem wzorcem staje się już nasz pierwszy pomiar. Dlatego jest on taki ważny.
Zmierz swój wzrost, sprawdź swoją wagę – wprowadz do programu prawidłowe parametry. Płeć, data urodzenia, wzrost, waga. (dobranie najbliższego pierwszego wzorca z urządzenia)
Przygotuj się odpowiednio do pomiaru czyli :
– 3 godziny przed pomiarem nie spożywamy posiłku
– zdejmujemy z siebie wszystkie metalowe ozdoby itp.
– wynosimy z pomieszczenia telefony komórkowe, wyłączamy tv itp. wszystko co może powodować zakłócenia
elektromagnetyczne
– wypijamy szklanke wody
– siadamy na krześle drewnianym bez metalowych nóg, przy stole również drewnianym lub plastikowym.
– uspokajamy się, wyrównujemy tętno, oddech.
– bierzemy do ręki elektrodę i dokonujemy pomiaru.
To wszystko jest bardzo istotne – tak samo jak wplyw zaklucen z zewn. co zauwazyl „naukowiec” z art.
Jeśli wyniki pomiaru są rażąco różniące się od rzeczywistości – najlepiej wykasować ten pomiar i zrobić następny po dokonaniu zmian w pomieszczeniu (np. wyniesienie czegoś co może powodować zakłócenia) Niestety biorezonans jest bardzo czułym urządzeniem, dlatego czasem warto znaleźć inne pomieszczenie w którym nie ma zakłóceń (np. linia energetyczna czy nadajnik)
NASTĘPNE POMIARY TEJ SAMEJ OSOBY
Mając już prawidłowy pierwszy pomiar – warto sobie zrobić archiwum na pendrive (w razie awarii komputera, zmiany komputera itp.) Ponieważ pierwszy pomiar zawsze będzie nam służył jako baza wyjściowa do pomiarów.
Po zrobieniu archiwum – można już robić kolejne pomiary i je porównywać.
Program w ten sposób użytkowany – podpowiada nam czy idziemy w odpowiednim kierunku np. z suplementacją. Zauważa i pokazuje zmiany jakie w nas zachodzą.
W przypadku przeniesienia programu na inny komputer , lub po reinstalacji – należy zaimportować dane pierwszego pomiaru do programu. To ważne.
BŁĘDY KTÓRE SĄ POPEŁNIANE NAJCZĘŚCIEJ
– Podawanie nieprawidłowych danych w programie – co powoduje wybranie nieodpowiedniego wzorca i najczęściej nieprawidłowe wyniki – lub podpinanie sobie opornika 🙂
– kasowanie pierwszego pomiaru i robienie następnych pierwszych pomiarów – w tej sytuacji zawsze istnieje prawdopodobieństwo że pierwszy pomiar nie jest wykonany prawidłowo (patrz wyżej)
– robienie pomiarów przy urządzeniach które zakłócają (telefony, tv, nadajniki itp.)
– nie zdejmowanie metalowych ozdób – zegarków, kolczyków itp.
– przystępowanie do badań po jedzeniu, po wysiłku, będąc zdenerwowanym
Podsumowując – urządzenie na pewno nie zastąpi urządzen laboratoryjnych za pare milionow $. Ale calkiem fajnie sobie daje rade – pod warunkiem ze ktos zna zasade dzialania i robi badania poprawnie.
To fajnie, że w końcu znalazł się ktoś z przedstawicieli handlowych oferujących tego typu zabawki. Oczywiście argumentacja nie zmienia mojej opinii co do tych urządzeń. Przypominam:
– badany w ciągu każdego dnia ma zmienną wagę (a można wprowadzać tylko dokładność +-1 kg), a nawet wzrost rano jest nieco inny niż wieczorem (co potwierdzają sportowcy, dokładnie mierzeni);
– do wykonania pomiaru niezbędny jest komputer (źródło fal elektromagnetycznych), do którego urządzenie musi być podłączone (z opisu powyżej wynika, że badanie powinno być wykonywane w klatce Faradaya);
– odnośnie rzekomych badań: „zapisano takich pomiarów wzorcowych minimalnie 10 000 do 40 000 szt.” – proszę o źródło tych informacji i dlaczego wartości są tak rozbieżne? Kto zna ów „skomplikowany proces liczenia” czyli algorytm? Może choć jedna publikacja naukowa konstruktorów? Skąd wiadomo, że „wzorcowi” mieli właściwe zdrowie, aby ich uznać za wzorcowych dla danego wieku?
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Polskie seriale kryminalne 2020 roku – część 1
Witaj Grzegorzu,
Podobny gadżet – nota bene „uzdrawiający” sprzedaje MLM o nazwie Healy World. Gadżet to Healy. Czy udałoby Ci się z pomocą kolegów specjalistów rozłożyć go na czynniki pierwsze?
No właśnie, uzdrawiający… Zbadanie takiego sprzętu pod kątem skuteczności (pozytywnego wpływu na organizm człowieka) wymaga zaprojektowania właściwych badań (aby wyniki miały jakąś wiarygodność), a następnie ich przeprowadzenia – a to pociąga za sobą ogromne koszty. Samo rozebranie urządzenia nic nie da, bo dziś każda zabawka może generować przeróżne pola elektromagnetyczne zmienne w czasie, mocy i częstotliwości. Tylko jeśli teoretycznego wzorca brak (podstawy naukowe wcześniej potwierdzonych badań, na których opierają się kolejne rozwijane urządzenia), to sama analiza sprzętu czy generowanych pól na nic się nie zda.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Suplementy, zdrowa żywność – gdzie kupować
Jestem z zawodu elektronikiem i mam wieloletnią praktykę .Miałem możliwosc sprawdzenia urządzenia Quantum Resonance. Szybko poznałem zasadę działania. Pisze się ,że jest oparte na fizyce kwantowej ,promieniowaniu organizmu i inne bzdury. Coraz więcej pojawia się publikacji w prasie zagranicznej z opinią że to urządzenie wcale nie dokonuje pomiarów. Ciekawe próby wykonał Dunczyk Jurgen Jacobsen .Elektrodę ,którą trzyma się w dłoni owinął wilgotnym ręcznikiem i otrzymał wyniki stanu zdrowia .Pacjenta nazwał John Towel [ręcznik ]. Elektroda ,czy płytka ,przez przewodnosc dłoni, jedynie odblokowuje urządzenie.Również w artykule „Truth about Quantum Resonance ” pisze :It is total fake” [ całkowite oszustwo ] . W pamięci urządzenia są wkodowane wyniki badan różnych grup ludzi[ wiek ,wzrost , waga itp ] i wyniki są pobierane losowo ,taka zgadywanka. Najgorsze w tej sprawie jest ,że niektórzy sprzedawcy tych urządzen [np. sprzedawca z wybrzeża ] ,mimo krytyki ,nadal oferuje Quantum na Allegro ,a to jest krzywdzenie ludzi .
Na tym forum,wypowiada się również osoba „Mirek ” ,która uważa ,że urządzenie działa prawidłowo,tylko ludzie nie rozumieją zasady działania tego urządzenia .To chyba p. Mirek nic nie wie na czym polegają pomiary i diagnozowanie w medycynie.Oczywiscie można przesłac telefonicznie swoje dane [wiek ,waga ,wzrost itp. ] ,do przychodni i na drugi dzien otrzymamy kopertę z wynikami badan.Nie trzeba wychodzic z domu. Czapki z głów ,to technika kwantowa ,promieniowanie elektromagnetyczne organizmu itp .Biedni emeryci odkładają złotówkę do złotówki ,aby kupic to cudowne urządzenie. A tu nagle szok ,pojawiają się artykuły ,że jest to zwykłe oszustwo ,dodam bezczelne,bo w instrukcji pisze się np. trzeba zdjąc zegarek ,napic się wody ,nie robic zbyt częstych pomiarów itp. Po wpisaniu danych ,nie będzie żadnych różnic ,jesli sondę będzie trzymał w dłoni młody zdrowy meżczyzna , czy pijany osobnik ,czy narkoman .Dlaczego? ,bo ten bubel NIE DOKONUJE POMiARÓW,tylko pobiera dane z pamięci urządzenia.Czyli zgadywanka .To są kpiny z pacjentów.I nadal za wysoką cenę ,usiłuje się sprzedac ten złom ludziom, często zmienia się nazwy np. na Analizator Zdrowia itp.
Dobra wiadomosc jest taka,że znikają z rynku oszukancze aparaty Quantum Resonance ,zła wiadomosc ,że znowu pojawiają się aparaty Quantum -podobne ,tylko o innej nazwie i cenie.Nie byle jakie bo mają nawet wykrywac wirusy Covid -19 .Poco laboratoria ,nie trzeba robic wymazów ,cud techniki .I znowu ogłupianie ludzi. Proszę zauważyc , że firmy produkujące takie urządzenia nie podają swojej nazwy ,adresu .Dlaczego ? .Bo są to buble i taka firma była by zasypana reklamacjami.
Dużo czasu poswięciłem przeglądając opinie na temat biorezonansu i aparatu BICOM .Są opinie pozytywne odnosnie wyleczenia z uczulen na różne produkty ,odzwyczajenia od palenia papierosów .Są również krancowo negatywne opinie,że jest to sciema ,szkoda pieniędzy. Zastanawiające jest dlaczego Bicom nie jest używany do leczenia w szpitalach .Urządzenie to ma kilka funkcji. Stara Chinska madycyna opisuje ,że wzdłuż ciała człowieka jest 12 merydianów ,czyli kanałów energetycznych .Podczas choroby ,ta tajemnicza energia nie może swobodnie przepływac i przebiegi elektryczne są patologicznie zniekształcone. Zadaniem Bicomu jest odwrócenie tych przebiegów o 180 stopni i przesłanie do pacjenta w celu wygaszenia patologicznych przebiegów. Bicom posiada również przestrajany generator przebiegów elektrycznych .Zaobserwowano że każda bakteria ma charakterystyczną częstotliwosc rezonansową .Podając taką częstotliwosc z przestrajanego generatora zniszczymy. bakterie .Do tej pory wszystko zrozumiałe.A teraz częsc opisu niezrozumiała ,kontrowersyjna ,a mianowicie odczulanie, odzwyczajanie od palenia. Zajmiemy się tym drugim zagadnieniem .Do kubeczka połączonego przewodem z Bicomem ,wkłada się niedopałek papierosa .Przebieg elektryczny po odpowiedniej obróbce jest przesyłany do organizmu.Jestem elektronikiem z wieloletnią praktyką i nie słyszałem ,aby martwe przedmioty wysyłały jakis sygnał elektryczny. Potwierdzają to uczeni fizycy.Nawiązywałem kontakt z różnymi gabinetmi rezonansu,nawet serwisem tych urządzen i gdy poruszyłem ten temat ,rozmowa się konczyła.I to jest czarna plama na tym ciekawym urządzeniu.Tę tajemnicę chyba zna tylko p. Morell twórca Bicomu.
Trochę nie ten wątek, bo o Bicom jest inny wpis: http://grzegorzdeuter.pl/metoda-biorezonansu-diagnostyka-i-leczenie/
Ale odnośnie „martwych przedmiotów”: Nie istnieje coś fizycznego, co nie jest zbudowane z atomów. Każdy atom drga, więc ma własną częstotliwość. Ciała stałe (te martwe też) to skład zmieszanych atomów w różnych proporcjach i różnych wypadkowych częstotliwości z kilkoma składowymi głównymi (bardzo słabe pola elektromagnetyczne – nie tylko elektryczne), po których da się rozpoznać ich cechy szczególne. Kwestią jest precyzja możliwości wyłapania tych częstotliwości z miejsca, na którym kładziona jest próbka (np. papieros) i wyłapania reakcji organizmu na te próbki – organizm może sam wzmocnić (zasada rezonansu) pożądaną przez siebie częstotliwość, dostosowując się do będącego w pobliżu źródła (np. nikotyny). Takie są moje dociekania i praktyczne eksperymenty na sobie i urządzeniu Bicom (choć nie papierosa one dotyczyły).
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Brak szacunku do widzów – część 2
Swego czasu zastanawiałem się nad takim urządzeniem, ale to co mnie odpychało to fakt, że nie ma jasno i klarownie określonego producenta. Rozrzut cenowy jest duży, więc automatycznie pojawia się myśl, że jeśli nawet są egzemplarze poprawnie działające to na rynku będzie zatrzęsienie podróbek.
Trafiłem nawet na wideo gdzie otwarte urządzenie ukazało tak żenująco niskiej jakości elektronikę, że ręce opadają.
I o ile wiem, że pełnoprawny biorezonans działa, zwłaszcza, że kosdzt takiego urządzenia to 40 000zł a nie 500zł, gdyż wykrywa dolegliwości/problemy, których nie da się wygenerować losowo i trafić, tak tutaj mam wątpliwości.
Na takich serwisach jak Alibaba analizatory niby kwantowe są do nabycia za śmieszne kwoty. U nas na aukcjach rozrzut jest do 500-3200zł. Wszystkie, albo prawie wszystkie konstrukcje są tym samym w innych obudowach.
Za żadnym z tych produktów nie stoi żadna marka a jeśli już to dystrybutorzy.
Bardzo mało znajduję materiałów ukazujących wnętrze urządzenia. A to byłaby pierwsza czynność jaką bym zrobił 🙂 Wrodzona ciekawość.
Zmierzam do tego, że o ile urządzenia powszechnie dostępne na aukcjach są dla mnie bardzo podejrzane, opisy, wersje, wygląd, tak zastanawia mnie co ma w środku urządzenie sprzedawane na przykład przez firmę evitum. Gdyż z takowym analizatorem miałem do czynienia i sprawdzane było na dwóch osobach, przy czym jedna przeszła dość nieprzyjemną infekcję kilka miesięcy wcześniej gdzie wynik był o tyle o ile w miarę ok, a infekcja która wymagała doprowadzenia organizmu do porządku bo nie byłą lekkim katarkiem, wówczas po ponownej weryfikacji tenże analizator wykazał baaardzo wyraźne odchyłki, których przed infekcją nie wykazywało, w obszarach powiązanych z infekcją.
Pytanie jakie mi się nasuwa w związku z tym, czy może jest tak, że na rynku jest masa urządzeń po prostu ordynarnie oszukanych bez względu na cenę. Ale może są też wersje, które faktycznie mogą mieć jakieś sensowne działanie pomiarowe. Nie mam jak tego zweryfikować i to spędza mi sen z powiek 🙂
Mało kto ma szansę realnie zweryfikować te cuda kwantowe. Prawdziwy sprzęt biorezonansowy to zdecydowanie więcej niż 40 000 zł. Proponuję zajrzeć też do wpisu https://grzegorzdeuter.pl/biorezonans-magnetyczny-i-lampa-plazmowa-sprawdzam/
Może faktycznie określenie biorezonans tutaj nie pasuje, raczej skaner.
Moje doświadczenia i zarazem ostrożność zostały zweryfikowane przez to co wykazuje urządzenie, nie pamiętam teraz modelu. Miewam problemy, których nie da się dostrzec, nie da się wyciągnąć je poprzez socjotechnikę, obserwację. Urządzenie wykrywa te problemy z dużą, zaskakująco dużą dokładnością. Jak na cenę 40 tys. którą też uważam za nieznaczną na tle potężniejszych sprzętów, chociażby Quantec, z którym też miałem do czynienia, dokładność jest baaardzo wysoka.
Osoba u której bywam raczej nie ma intencji oszukiwać kogokolwiek, praktykę ma 20 letnią. Obecnie mogła sobie pozwolić na lepszy sprzęt. Zawsze mnie ciekawiło co jest w środku 🙂 I nie wiem czy uda mi się kiedyś tą ciekawość zaspokoić.
Kobieta ta posiada też urządzenie, którego dotyczy temat, lecz kupione w zestawie razem z głównym urządzeniem. Wyglądające trochę inaczej niż to co oferują sprzedawcy na aukcjach, również widzę pokrycie ze stanem faktycznym. Dlatego tak wiele pytań mi się nasuwa w związku z tym co zalało aukcje allegro, co wciskają sprzedawcy kombinatorzy, a co zawiera urządzenie z którym ja miałem do czynienia, zarówno ten prosty skaner jak i ten bardziej zaawansowany i dokładniejszy, który już jest w stanie ukazać szczegóły.
Dzięki za linka przeglądam Twoją stronę od jakiegoś czasu, wiele ciekawych treści.
Jerzy czy nie rozumiesz, że tak jak było z Covidem gdzie największe autorytety medyczne za odpowi8ednią kasę przysięgali w mediach o jego autentyczności, szkodliwości, objawach, itp co teraz 1 rok póżniej wychodzi jako jawne świadome kłamstwa. Nie przytaczaj więc jakichkolwiek naukowych dowódów bo nauka i labolatoria siedzą w kieszeniach finansiery. Jak ileśc osób neutralnych znających swoje dolegliwości znajduje poywierdzenie w wynikach tego aparatu, to w kńcu przyjmij to do wiadomości i przestań szukać dziury w całym. Też mio sie elektronik znalazł. Nie masz pojęcia o biorezonansie.
Witam.
Czy ma ktoś doświadczenie z urządzeniami firmy Enso Electronic z Warszawy np.AM SCAN.
Dziękuję za odpowiedż.
Choć to sprzed lat, to powinno pomóc w podjęciu decyzji: https://grzegorzdeuter.pl/metoda-biorezonansu-vega-test-watpliwosci-co-do-wiarygodnosci-metody/