Jak widać na zdjęciu, przedstawienia teatralne znane są od starożytności, ale i tak moje teksty o sztukach i teatrze jako takim nie cieszą się może największą oglądalnością (liczbą odsłon). Ale nie znaczy to, że przestanę poruszać ten temat. Już w drugim miesiącu istnienia bloga pojawił się wpis o tym, dlaczego warto chodzić do teatru. Mówiąc w skrócie – bo to fajnie spędzony czas, choć nie zawsze same sztuki są porywające czy zabawne. Czasem wymagają sporego wysiłku umysłowego, zachęcają do przemyśleń. Ale najczęściej wybieram te, które mają wydźwięk komediowy 🙂
Ponadto sugerowałem każdemu, aby się przekonał, że może to być pomocne choćby w dążeniu do sukcesu czy choćby okazać się fajnym pomysłem na randkę. W przypadku wielu sztuk (tych z droższymi biletami) może też być to okazja do spotkania na żywo ze znanymi aktorami, których widzieliśmy wcześniej jedynie w kinie czy serialu. No właśnie – teatr to coś więcej niż sala kinowa, nie pachnie tam popcornem czy piwem, a publika zachowuje się w zadziwiająco kulturalny sposób.
Spektakle niosą ze sobą często coś nieoczywistego, akcja dzieje się nie zawsze na scenie, bywa że i na widowni. To na deskach teatru możemy zetknąć się z nagością na żywo, zarówno męską jak i żeńską 😉 Bywa też i tak, że sami widzowie stają się uczestnikami sztuki, co nie tak dawno i mnie się przytrafiło. Od czasu do czasu bywa też zabawnie, kiedy to sami aktorzy przypadkowo lub celowo zainspirowani „ugotują się”, wpadając w śmiechawkę i nie mogąc kontynuować przez chwilę przedstawienia 😉
Przez 20 lat bywania w teatrze widziałem wiele, nie sposób zliczyć tych wszystkich sztuk, ale mogło być ich około 200 – dokumentuję je dopiero od kilku lat, kiedy to rozpocząłem swoją przygodę z blogowaniem. Warto zerknąć do moich nawet starszych wpisów, bo dobre sztuki grane są często przez ponad 10 a nawet 20 lat. Wiele z tych, które opisuję to tak zwane spektakle impresaryjne, z objazdową ekipą, która pojawia się gościnnie na deskach lokalnych teatrów całego kraju – każdy więc może mieć kiedyś okazję, aby natknąć się na któreś z tych przedstawień.
Gdybym miał wskazać sztukę wszechczasów spośród tych 200, które widziałem, to z pewnością „Testosteron” w starym warszawskim składzie z Tomaszem Karolakiem – wersja filmowa była dużo, dużo słabsza…
Postanowiłem zrobić tu pewne moje subiektywne podsumowanie, wskazując sztukę roku za ostatnie dziesięciolecie (2010-2019):
2010 – Elling (Karolak, Kot, Boberek)
2011 – Sex, metro i MP3 (Katarzyna Skrzynecka)
2012 – Zamknięty świat (Krystyna Sienkiewicz, Zofia Czerwińska)
2013 – Wydmuszka (z niezwykle wzruszającą rolą Joanny Liszowskiej)
2014 – Di, Viv i Rose (Joanna Brodzik, Daria Widawska)
2015 – Shirley Valentine (monodram Magdaleny Tomaszewskiej z Teatru Czwarte Miasto z Trójmiasta)
2016 – Taniec albatrosa (genialna rola Andrzeja Zielińskiego)
2017 – Ostra jazda (Katarzyna Żak, Julia Kamińska, Mirosław Baka, Jan Jankowski, Przemysław Sadowski)
2018 – Pikantni (Anna Mucha, Barbara Kurdej-Szatan)
2019 – Nerwica natręctw (Zdzisław Wardejn, Andrzej Zieliński, Karolina Sawka)
Ależ zazdroszczę tylu spektakli… Ciągle żałuję, że tak rzadko bywam w teatrze… To chyba dobry motyw na noworoczne postanowienie 🙂
Blog Ozonee ostatnio opublikował…Białe sneakersy – jak i do czego nosić?
Popieram takie postanowienia i trzymam kciuki 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Ponad 40 pomysłów na książkowe prezenty