Teatr to ważny aspekt mojego życia. Za dwa dni (23.05.2015) będziemy świętować 250 rocznicę Teatru Publicznego w Polsce, trudno o lepszą okazję na od dawna planowany wpis o tym, dlaczego warto chodzić do teatru. Przypomnę moim czytelnikom, że moje teksty pisane są głównie dla tych, którzy chcą od życia czegoś więcej – chcą dołączyć do elity finansowej, którą nazywam TOP3% naszego społeczeństwa (inni twierdzą, że to powinno być 2%, bo taki odsetek Polaków płaci podatki według najwyższej skali podatkowej – mniejsza o szczegóły).
Jeśli chcesz osiągnąć w życiu sukces (w różnych kategoriach rozumiany), to musisz się rozwijać. Jednym z elementów rozwoju powinno być włączenie się w nurt kultury jako jej stały odbiorca. Chodzenie do teatru nie powinno być modą, sami z siebie powinniśmy wiedzieć, że to coś fajnego.
Wyjście na spektakl, to w końcu wydarzenie kulturalne dla nas samych, ale też i powód do pochwalenia się (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) innym, że byliśmy na ciekawej sztuce. Jest to jeszcze jeden w wartościowszych tematów do rozmów na prywatnych spotkaniach ze znajomymi, w porównaniu do nic nie wnoszących do naszego życia dyskusji bazujących na wiecznym narzekaniu na wszystko dookoła. Ludzie ciekawi, budzący zainteresowanie w większym gronie, to ci, którzy mają coś fajnego do opowiedzenia. Chcesz zaimponować nowo poznanej kobiecie, opowiedz, na jakim przedstawieniu byłeś i co Ci się w nim podobało – lepsze to od ciągłego wychwalania się, jak to uniknąłeś płacenia kolejnego mandatu (lub jak stale robisz uniki, bo za takie wykroczenie Cię ścigają – to nic chwalebnego).
Pracujesz w korporacji? Taką samą opowieścią zaplusujesz u przełożonych, u biznesmenów, którzy zwrócą na Ciebie uwagę, łatwiej stać się ich znajomymi, nie bijąc jednocześnie sztucznych pokłonów przed nimi.
Problemem jest zwykle cena biletów, bo te kilkukrotnie potrafią być droższe od kinowych, zwłaszcza gdy płacisz za parę, to może koszt takiego wyjścia przekroczyć 200 zł (ceny głównie zależą od miejscowości i rozpoznawalności medialnej występujących w przedstawieniu aktorów). Masz zniżki studenckie – korzystaj, póki możesz! No właśnie – sama cena sprawia, że tam, gdzie trafisz, pojawi się wiele osób bogatszych od przeciętnej dla naszego społeczeństwa. Jeśli sztuka składa się z kilku aktów, w przerwie można spotkać wartościowych ludzi, zamienić z kimś kilka zdań (ale bez przesady, nie włączajmy tu trybu przedstawiciela ubezpieczeniowego – zawodu znienawidzonego i wyśmiewanego w amerykańskich komediach, nie wciskamy nikomu naszych wizytówek, chyba że ktoś sam spyta się, czym się na co dzień zajmujemy).
Dość o samych korzyściach zewnętrznych – warto skupić się też na tym, że dla każdego z nas może to być ogromna przyjemność – takie obcowanie ze sztuką, z żywymi aktorami, którzy grają specjalnie dla nas obecnych na widowni. Poza tym to świetny pomysł na randkę (byle nie pierwszą, wychodzimy do teatru raczej z kimś, kogo już poznaliśmy bliżej).
Zalet mnóstwo – a Ty ciągle nie jesteś przekonany? Owszem i ja na początku nie byłem, bo szkoła potrafi w człowieku stłamsić wiele zainteresowań – nie podobały Ci się wyjścia szkolne do teatru? A może po prostu repertuar był kiepski, podobnie jak ze zniechęceniem do czytania książek z powodu topornych lektur szkolnych. Tu trzeba się przełamać, a poza tym nikt nie każe nam chodzić na sztuki pisane przez Mickiewicza i jemu podobnych! Jest cała masa tzw. komercyjnych przedstawień – współczesnych komedii, te na początek powinny nam udowodnić, jak wspaniałym wydarzeniem jest pobyt w teatrze. Dopiero potem można sięgnąć po sztuki eksperymentalne, dziwne (z naszego punktu widzenia), takie, na których aktorzy pojawiają się nago czy wręcz obrzucają błotem (dosłownie, nie w przenośni) – ja na takich bywałem – ciekawe wrażenia i jest o czym opowiadać. Ale żeby nie być gołosłownym, wspomnę kilka słów na temat tego…
Co ciekawego obejrzałem w 2014 roku, czyli 6 sztuk godnych uwagi
Zacznę od tych lekkich, łatwych i przyjemnych, głównie takie spektakle wybieram i opowiem tylko o tych przedstawieniach znanych z warszawskich teatrów, bo ludzie z całej Polski mogą na takie sztuki wyjazdowe trafić w swoim mieście. „Randka w ciemno na dwie pary” – nawet jeśli nie widzieliście i nie wiecie, o co chodzi, to sami może kiedyś znaleźliście się w podobnej sytuacji, namawiani przez kolegę/koleżankę, żeby poszli z Wami w ciemno na podwójną randkę. Możecie sobie zatem wyobrazić, jak dziwne sytuacje mogą się przydarzyć uczestnikom. Zabawnie dobrane dialogi i możliwość zobaczenia na deskach sceny Krzysztofa Ibisza (tak, jest on także aktorem – czy dobrym? wystarczająco dobrym, aby sprostać komediowej roli) to wystarczające argumenty, żeby nie uznać tego czasu za zmarnowany. Uwaga! Trzeba mieć świadomość, że każda obsada posiada rezerwowych aktorów na daną rolę, więc można się czasem zdziwić, że np. Ibisza rolę odgrywa ktoś inny, na to nie mamy wpływu, chyba że organizator podał na plakacie, że widoczna na nim obsada jest gwarantowana.
Kolejna komedia i atut w postaci Boczka (Dariusza Gnatowskiego) ze „Świata według Kiepskich”, który tak dobrze odgrywał podpitego pracownika szpitala, że aż trudno dostrzec, czy aby faktycznie nie był wcięty – to argumenty przemawiające za zobaczeniem przedstawienia „Czy jest na sali lekarz?”, którego autorem jest Tadeusz Ross, znany satyryk. Obok wspomnianego już aktora występują również inni znani (choćby z takich seriali jak Ranczo, Klan) aktorzy. Może nie jest to komedia najwyższych lotów, ale z czystym sumieniem mogę polecić – oto kilka fragmentów:
Z kolei spektakl Teatru Mapa Wrażeń „Miłość z dostawą do domu”, to już odrobię ambitniejsza, ale nadal komediowa propozycja, do której prócz dającego wiele do przemyśleń scenariusza zachęca też rola wybitnego aktora scenicznego Zdzisława Wardejna. Oto krótki zwiastun:
Czwarta polecana przeze mnie sztuka, to propozycja Teatru Kamienica „ZUS czyli Zalotny Uśmiech Słonia” – a jakże, tytuł oczywiście wskazuje na komedię – do tego typową komedię pomyłek, niesamowitych zwrotów akcji. Muszę przyznać, że to średnio udana próba naśladowania stylu Ray’a Cooney’a, autora takich hitów jak choćby „Mayday”. Całość zachwalana przez dystrybutora biletów jako przedstawienie z dużą grupą znanych aktorów – ale jak dla mnie na plus wyróżniał się jedynie sam Emilian Kamiński, jednocześnie dyrektor tego teatru. W odróżnieniu od trzech wcześniej opisanych komedii ocenionych przeze mnie na solidną czwórkę, temu przedstawieniu daję jedynie 3+.
Pozostały na deser jeszcze dwa przestawienia Teatru Capitol, nieco bardziej poważne, choć wciąż zawierające sporą dawkę humoru, przeplataną głębokimi przemyśleniami na temat miłości i ludzkich zachowań. Na solidną czwórkę mogę ocenić występ, który zaprezentowano w moim rodzinnym mieście gościnnie: „Old Love” z doskonałą rolą Artura Barcisia, który stworzył magię całego przedsięwzięcia do spółki z innymi aktorami (tu jednak spora wymienność obsady, więc nie będę wszystkich wymieniał).
Najlepsze jednak przedstawienie spośród 6 wybranych do opisania (a obejrzałem w ubiegłym roku jeszcze kilka innych) to „Di, Viv i Rose” ze świetnie grającą w tej sztuce Joanną Brodzik (do tej pory znałem ją tylko z telewizyjnych seriali – tu zagrała studentkę, rzeczywiście młodo się prezentowała, w porównaniu do tego, co ostatnio grywała w serialach). Równie dobrze poradziła sobie z rolą Daria Widawska, której kunszt gry na deskach teatru już nie pierwszy raz mogłem docenić. To bardzo głębokie zobrazowanie tego, czym jest kobieca przyjaźń i jak mogą się rozwijać relacje dawnych przyjaciółek ze studiów wraz z upływem czasu. Scenariusz solidny i daje do myślenia, a wszystko to przeplatane humorystycznymi wstawkami – gorąco polecam, oceniając na 4+ (piątki stawiam tylko wybitnym sztukom, co mi się rzadko zdarza). Oto fragment:
Kto nie dał się przekonać, że warto chodzić do teatru, czytać wartościowe książki, zapewne wciąż tkwi w mentalności Polaka, któremu nic się w tym kraju nie podoba – nawet to, że z okazji okrągłej rocznicy 250 lat istnienia Teatru Publicznego w sobotę będzie można wybrać się do teatru za 250 groszy, czyli za 2,5 zł – z czego ja na pewno skorzystam po wielu wcześniej opłacanych biletach w kwocie nawet 140 zł.


zdecydowanie warto wybierać się do teatru. Każda forma sztuki jest warta obejrzenia 🙂
Books My Love ostatnio opublikował…Jeszcze czego! – Paulina Młynarska
Mnie w teatrach odstrasza cena. Żeby iść z całą rodziną trzeba często wydać fortunę. A nie każdego na to stać. Suma sumarum w teatrze jestem raz na dwa, trzy lata.
To prawda, rodzinne wyjście bywa porażające dla portfela.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…W co warto inwestować? Część 1
Ja mam to samo odczucie. Zwykle chodzę sama, zresztą mąż nie przepada za teatrem.
My Home Rules ostatnio opublikował…PAPIEROWE BAŁWANKI – DEKORACJE ŚWIĄTECZNE DIY
Oj …dawno w teatrze nie byłam. Chętne wybrałabym się na proponowaną przez Ciebie „Di,Viv i Rose”, ZUS zaś zupełnie do mnie nie przemawia;)
omg, nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w teatrze:/ ale mam plan wyciągnąć małża na super randkę 🙂
yakie fayne ostatnio opublikował…O chłopcu, który pływał z piraniami – Zielona Sowa – Czytam.pl (wiek 9+)
Ja uwielbiam teatr, zawsze go uwielbiałam. Teraz bardzo ciągnie mnie do musicali, Opery. Wolę to od kina, naprawdę.
Pamiętam pierwszą wizytę w teatrze (taką z mężem, a nie ze szkoły) i nasz zachwyt, że jest tak normalnie i miło. Bo do kina to niestety boję się chodzić….
Nie ma się czego obawiać 😉
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Kobiety mafii – nowa trylogia Patryka Vegi
Oj ja też myślę, że w kinie jest się czego bać. Jak już idę to najlepiej ze dwa tygodnie po premierze na dziwną godzinę, żeby nie spotkać dzikich tłumów, gdzie słowo dzikich nie jest wcale żadną przenośnią.
Uwielbiam teatr. Zakładasz elegancką sukienkę, zasiadasz w jednym z wypełnionych rzędów, gasną światła i zaczyna się… Magiczne chwile. Modulowane głosy aktorów, stukanie butów o podłogę oraz dynamika sprawiają, że na moich rękach pojawia się gęsia skórka. Przeżywasz niemal to samo co postacie, w które wcielają się artyści. Wszystko dzieje się tylko raz. Następny spektakl będzie już zupełnie inny. To jest to co sprawia, że chcę tam wrócić jeszcze raz.
Ja już dawno nie byłem w teatrze. Trudno znaleźć dobrze zagraną i ciekawą sztukę.
Yyyyy, jaki drogie, to zależy od teatru przecież, a jest mnóstwo promocji. Można też chodzić na sztuki w zamian za wolontariat. W moim ulubionym teatrze wszystkie bilety są za 20 zł. Wprawdzie scena jest w pokoju na strychu kamienicy, teatr utrzymuje się głownie z prowadzenia kawiarni i nie spotkam tam super bogatych ludzi, przed którymi mogłabym szpanować, jaka jestem zajebista, ale zapewniam, że wrażenia i emocje są tak samo porywające jak na znanych sztukach, na które chodzi się w garniturze. Pomijając fakt, jak obrzydza mnie idea chodzenia do teatru, żeby się pokazać i polansować. Jakie to mieszczańskie… Serio, da się chodzić do teatru np. dlatego że się to l u b i.
Dziękuję Ci za ten post bo zapomniałam ostatnio jak bardzo lubię chodzić do teatru. Dawno nie byłam, a uwielbiam obcować ze sztuką „na żywo”! Co do biletów zgodzę się, że są drogie, ale całe studia przeżyłam oglądając sztuki na tzw. dostawkę. Mnie martwi, że ludzie nie potrafią zachować odpowiedniej kultury w teatrze, nie potrafią się odpowiednio ubrać.. Zastanawiam się czy po prostu zaczynamy wszystko lekceważyć? Czy może w szkołach przestali tego uczyć? Nie wiem…Bloga dodaje do czytnika, bo mi się tu podoba 🙂
Co do ubioru to nie jestem tak radykalny, uważam że teatr powinien być dla ludzi, a nie ludzie dla teatru.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Sezon teatralny 2017/2018 – część 1
kocham teatr, staram się być tam tak często jak to tylko jest możliwe:) Komedie raczej omijam choć jak widziałam w powyższym filmiku żart ukazuje aktualne wciąż problemy służby zdrowia.
Miłego tygodnia
Ciekawa jestem jak to wygląda teraz u Pana. I jakie sztuki widziała Pan w 2019. 😍 Ja kocham teatr Stuu i Panią Rybotycką. Czy warto chodzić? Przekona się każdy, kto chociaż raz był na dobrym spektaklu. 💜
Zapowiedz ostatnio opublikował…Każdy dzień jest dobry do świętowania!