Książki powinny być ważnym elementem naszego życia, a dlaczego tak nie jest? Odpowiedź na tytułowe pytanie nie jest oczywista, bowiem na pewno ma na to wpływ spory zbiór czynników. Jedni stwierdzą, że książki są za drogie (to ci, którzy na prawie wszystko mówią, że jest za drogie), inni powiedzą, że nie mają czasu, bo muszą zarabiać pieniądze itd. A może muszą pracować więcej niż 8 godzin dziennie, bo nie czytają książek i to nie pozwala im wznieść się na wyżyny swoich możliwości pozwalających na osiąganie wyższych zarobków? To dość mocna teza, ale prawie każdy, kto sam dorobił się milionów, zapewne podkreśli dużą rolę czytania w zdobywaniu wiedzy przydatnej do zdobycia niezależności finansowej.
A co do dostępności książek, to czy ktoś jeszcze pamięta o takich przybytkach jak darmowe biblioteki? A wymiana książek między znajomymi? No właśnie – nie szukajmy usprawiedliwień tego typu, a zastanówmy się, skąd może wynikać awersja do czytania książek?
Na pewno książki wymagają one nieco więcej wysiłku niż oglądanie telewizji. Mamy więc argument wygodnej konkurencji względem czytania. Ale jest jeden aspekt, o którym rzadko kto wspomina, a moim zdaniem jest niesamowicie ważny. Otóż czym skorupka za młodu nasiąknie… No właśnie – szkoła! To tam uczymy się czytać i pisać, początkowo jeszcze jest dość bajkowo i kolorowo. Ale po pewnym czasie przeskakujemy do literatury raczej dla dojrzałej części społeczeństwa i tu kłania się czytanie tzw. lektur szkolnych.
Co prawda czasy się zmieniają, a wraz z nimi nieco programy nauczania. Ale ciągle jesteśmy katowani przesadnie wysoką kulturą, tzw. literaturą piękną, gdzie wpaja się ludziom, że cierpienie uszlachetnia, że Polak zawsze uciśniony był. Co najgorsze, że zdecydowana większość tej literatury dotyczy czasów tak odległych, że nikt nie potrafi (będąc w wieku szkolnym) tego zrozumieć (czy jak to się teraz mawia „ogarnąć”). Nie chodzi tu wyłącznie o język staropolski z wieloma słowami, które wyszły z użytku we współczesnym świecie, ale ogólnie o całokształt treści tych lektur. Jak młody człowiek ma sobie wyrobić zdanie, że warto czytać książki, jeśli jest przymuszany do czytania na czas takich pozycji jak Dziady, Pan Tadeusz, zachwycać się postaciami typu Siłaczka czy Kordian? Tym zachwycano się w czasach II RP, a dokładniej dzieci elity się o tym uczyły jakieś 100 lat temu…
Niech ktoś spróbuje tego na innych przedmiotach i np. na lekcjach informatyki zacznie uczyć programowania komputerów Odra – no przecież wielka historyczna myśl techniki polskiej się za tym kryje…
Nie można się dziwić młodym ludziom, że większości z nich tuż po maturze książki kojarzą się wyłącznie z tym, co przez 12 lat nosili w plecaku szkolnym, czyli z podręcznikiem do historii czy biologii albo kolejną częścią Dziadów – z niczym innym, a przecież to tylko drobny wycinek tego, co stoi na półkach w księgarni. A tych księgarni coraz mniej, ich miejsca w miastach zastępują kolejne placówki banków czy aptek – przybytków XXI wieku.
To temat rzeka, ale nie warto się nad nim rozwodzić, wszak i tak każdy wie, jak beznadziejne jest współczesne szkolnictwo mające przygotować młodego człowieka do zdania nic nie wartej matury nazywanej dawniej świadectwem dojrzałości. Ba, dziś nawet studia w pewnym stopniu straciły na wartości, podzielone na trzy stopnie, stały się bardziej dostępne (bo i uczelni przybyło, zwłaszcza tych prywatnych). A jakie są fakty? Spośród ludzi po studiach, nic nie czyta aż 30%, a regularnie zaledwie 20%. Co gorsza czytanie w celu rozwoju zawodowego czy osobistego deklaruje jedynie 8% osób z wyższym wykształceniem i ledwie 4% społeczeństwa.
Nie jestem w stanie tak zmienić świata, żeby ten odsetek znacznie wzrósł, ale pokazuję moim czytelnikom, że jeśli chcą zaliczać się do elity Top 3%, to z pewnością powinni czytać książki choćby w wymienionych tu celach rozwoju zawodowego i osobistego. Jak wspomniałem wcześniej praktycznie każdy milioner Wam to powie, a to chyba dobra rekomendacja!


Trafiłam na Twojego bloga poprzez komentarz, który pozostawiłeś na innym blogu, którego wiernie czytam. Przyznam, że Twój blog mnie zainteresował. Zaczęłam od strony o mnie i wzmianka, że treści są głównie dla mężczyzn sprowokowała mnie ażeby sprawdzić, ile w tym rzeczywiście jest prawdy. A teraz przez przypadek trafiłam na ten post. Książki. Temat mi bliski, bo wręcz z zakresu mojego zawodu. Statystyki czytelnictwa w Polsce, opublikowane przez Bibliotekę Narodową, na studiach przerabiałam wzdłuż i wszerz. Zadajesz pytanie „dlaczego Polacy nie czytają” i według mnie sam sobie odpowiadasz już w pierwszym zdaniu. Przynajmniej częściowo. Cytując, „Książki powinny być ważnym elementem naszego życia”. W mojej opinii kluczowe jest tu słowo „powinny”. Ludzie rzadko kiedy lubią robić to, co powinni byli. A już dzieci i młodzież, o których wspominasz w dalszej części tekstu, zwłaszcza. Nawet przeciwnie. Robią specjalnie to, co zabronione, prowokują. W końcu „zakazany owoc smakuje najlepiej”. Może dlatego tak kontrowersyjnie rozreklamowane „50 twarzy Greya” stało się bestsellerem. Może dlatego tak krytykowana przez Kościół saga o Harrym Potterze zdobyła taką popularność i stała się klasykiem. Bo nikt nie lubi robić tego, co powinien. Raczej to, co chce. A dzisiaj każdy chce żyć wygodnie, lekko, łatwo i przyjemnie. Książki wymagają jednak od nas większego zaangażowania. Zwłaszcza te wartościowe. Pozdrawiam 🙂
W pełni się z Tobą zgadzam, dlatego warto nam światłym szerzyć tę wiedzę i przemycać od czasu do czasu zachętę do czytania choćby pod ukrytym pretekstem 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Dlaczego mądrzy ludzie popełniają głupstwa finansowe – Gary Belsky i Thomas Gilovich
Ludzie żyją teraz „na skróty”, za dużo bodźców wokół nas, niektórzy nie potrafią się skupić na tym co najważniejsze a tym bardziej na czytaniu książek. Osobiście nie wyobrażam sobie życia bez czytania. To że książki są drogie i że nie ma się na nie czasu to wymówka. Są przecież biblioteki, może nie znajdziemy w nich najświeższych wydań ale zawsze można poczekać. Ja nawet jak nie mam czasu a dorwę jakąś wciągającą książkę to potrafię zarwać noc żeby ją przeczytać. Nie trawię fantastyki i kryminałów, więc tego nie czytam za to biografie i wspomnienia pochłaniam jedną za drugą. Właśnie o to chodzi, żeby czytać to, co nas interesuje, a nie na siłę, tak jak w szkole czytać, bo nam każą.
My Home Rules ostatnio opublikował…CANDY JARS
Ja czytam bo lubię, ale fakt faktem, nie mam na to za dużo czasu 🙁
Ostatnio natknęłam się na artykuł (niestety nie pamiętam, gdzie:( ), w którym autorka pisała, że wszystkie „oficjalne” dane o czytelnictwie są w Polsce zaniżone i jest to jeden wielki przekręt dla jakichś konkretnych celów. Wiem, ze teraz trochę wsadzam kij w mrowisko i jeszcze nie jetem w stanie poprzeć tej tezy niczym, ale może ktoś z Was trafi kiedyś na ten artykuł – podawane były tam konkretne dane. W każdym razie artykuł był o tyle pozytywny, ze wynikało z niego, ze wcale nie jest z nami tak źle 🙂 Więc moze jest nadzieja 😛
Nie lubiłam lektur szkolnych, czytałam tylko wybrane, ale dzięki nim czytanie pokochałam [były to np. wspomniane przez Ciebie 'Pan Tadeusz’ czy 'Kordian’, oprócz tego 'Syzyfowe prace’ czy 'Ludzie bezdomni’]. Poza tym w moim domu czytało się dużo, książki zawsze tu były, a rodzice zachęcali do czytania i sami też czytali. Szkolnictwo to mały pikuś – gdyby dzieciaki miały dobry przykład w domu, nie zasłaniałyby się bzdurami o braku czasu czy przedpotopowości lektur szkolnych. Oczywiście, nawet w domach, w których się czyta trafią się dzieciaki, które tego nie pokochają, ale chociaż rodzice stworzą im odpowiednie warunki, zamiast tylko sadzać przed komputerami.
Klaudyna ostatnio opublikował…[KSIĄŻKA] Księżyc nad Bretanią, Nina George
Mam dwójke małych dzieci i często słyszę od znajomych ”Że Ci sie chce nocami czytać jeszcze książki”..
Uważam, że czytanie książek i przyjemność z tego po części wynosimy z domu.. U Nas wszyscy uwielbiamy czytać.
Po części nieczytanie książek przez większość jest dla mnie zrozumiałe. Po całym dniu pracy naprawdę trudno zmusić się do jeszcze większej ilości wysiłku umysłowego. Sama właśnie to przeżywam.
Z drugiej strony czytanie jest o tyle specyficzną formą spędzania wolnego czasu, że trzeba najpierw nauczyć się czytać (nie tylko literki), żeby czerpać z tego przyjemność. A jak ktoś nie potrafi, to będzie się męczył. Dlatego rodzice powinni czytać dzieciom. W ten sposób można nauczyć się „wyobraźni”.
Myślę, że nie da się nic zrobić ze słabym czytelnictwem. Trzeba zmienić myślenie ludzi, a niejeden przekonał się już, jak trudne to zadanie nawet w przypadku rodziców czy znajomych…
Zielona Małpa ostatnio opublikował…Randka z Bondem – Zabójczy widok (1985)
Wszyscy głoszą, że Polacy nie czytają a ja jakoś do końca nie umiem w to uwierzyć. Wystarczy spojrzeć ile jest blogów książkowych, jak ludzie chętnie się przyłączają do wyzwań ile książek w ciągu roku przeczytają.
Czy książki są drogie, pewnie tak, ale są na to sposoby, promocje, kiermasze (używana książka nie znaczy gorsza), wymiany itd biblioteki, również coraz popularniejsze wersje ebookowe.
Na pewno szkoła nie zachęca do czytania książek, bo tam idzie się raczej na prędkość przerabianych lektur, i często lektury nie należą do najłatwiejszych gatunków.
I strasznie się łudzę że jednak z tym naszym czytaniem nie może być tak źle 🙂
Books My Love ostatnio opublikował…Droga do domu – Yaa Gyasi
Mnie zawsze określano jako typowego mola książkowego – aż do czasu, kiedy w naszej rodzinie pojawiło się dziecko 😉 Przy moim dwulatku nawet zarywanie nocy dla książki mi nie wychodzi – bo jestem zwyczajnie tak padnięta, że zasypiam już po kilku pierwszych stronach. Za to staram się być na bieżąco przynajmniej z literaturą dziecięcą 😉
Ja podnoszę średnią czytelnictwa w Polsce i jestem z tego dumna 😉
Ladyflower123 ostatnio opublikował…Nowości marek KOBO Professional i Sensique w drogeriach Natura od 27 grudnia 2016.
No to chyba ja byłam inna, bo podziwiam książki, które należą do lektur! Są arcydziełami, a ich nie docenianie jest dla mnie bardzo dziwne 🙂 Oczywiście nie zrozum mnie źle, nie mówię, że program jest idealny, bo z pewnością taki nie jest. Jestem jednak zdania, że jeśli nie nauczymy się doceniać dzieł stworzonych lata temu, nie poznamy autorów polskiej literatury, to zostaniemy pozbawieni pewnej ważnej wiedzy. To trochę tak, jakby nagle z programu historii zniknęło sporo ważnych wydarzeń, bo one były kiedyś. Faktycznie masz rację, że polska literatura jest nasycona cierpieniem, ale podobnie polska historia! Myślę, że warto byłoby zastanowić się nad znalezieniem złotego środka i zamieszczeniu wśród lektur kilku książek bardziej z czasów współczesnych, przy jednoczesnym nie rezygnowaniu z tych najważniejszych arcydzieł 🙂
Słusznie, złoty kompromis by się przydał, ale nikomu z decydentów na nim nie zależy. Wg mnie powinno się rozdzielić historię literatury od lekcji języka polskiego, który jako przedmiot trzyma obecnie wszystko w jednym worze, a najwięcej owych starych treści, których nie łączy się z jednocześnie dziejącymi się w tych samych okresach wydarzeniami historycznymi. Dla nauczycieli obu przedmiotów to rozłączne światy – choć nie jest to prawdą…
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Trzy filary prawdziwego zdrowia
Książki w Polsce są za drogie, ale zgadzam się, że nie jest to wymówka dla nieczytania 🙂 Co najwyżej trzeba poczekać na nowości nieco dłużej. Biblioteki są coraz lepiej zaopatrzone, istnieją też programy lojalnościowe, takie jak Legimi, dające dostęp do niezłej bazy książek w ramach abonamentu. A co do szkolnej listy lektur – o ile faktycznie jest trochę przykurzona i powinna być aktualizowana, o tyle znajomość kanonu i odrobina wysiłku, by docenić dzieło z innej epoki, jeszcze nikomu nie zaszkodziła 🙂 Natomiast faktycznie należałoby najpierw dzieci i młodzież do tego przygotować, zamiast nie rzucać od razu na głęboką wodę trzynastozgłoskowca 😉 Pozdrawiamy serdecznie 🙂
Para na film ostatnio opublikował…Skandalistka Carrie Fisher
A wiesz, że nawet nie pomyślałam , że to przez to zmuszanie do lektur. Coś w tym jest!
Moją wymówką jest teraz brak czasu, ale czytam sporo blogów- to się liczy? 😉
blogierka ostatnio opublikował…Wybór
W pewnym sensie tak, aczkolwiek treści blogowe w większości przypadków nie należą do tak przemyślanych, jak te, które ktoś zdecydował się wydać na papierze (choć i tu nie ma reguł) 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Finansowy Ninja – czy warto nim zostać?
Jest pewna grupa ludzi, która nie czyta książek, bo dla nich to chyba jakaś ujma. No,ale te wieczne pianie, że POLACY nie czytają książek już jest ogromną przesadą! Znam mnóstwo ludzi, którzy czytają książki w ogromnych ilościach. Zastanawiam się czasem, skąd biorą na to czas.
Uważam,że te „sondaże” odnośnie czytelnictwa są bzdurne i należy patrzeć na nie przez palce.
Pozdrawiam i do siebie zapraszam!
Agnieszka ostatnio opublikował…Szczerze i bez retuszu o sobie
Bardzo mądre słowa. Dałeś mi motywację, żeby dzisiaj wieczorem usiąść nad książką. Trzymaj za mnie kciuki, żebym dała radę! I dziękuję Ci za ten wpis 🙂
Czytam jedną książkę tygodniowo. Ciekawe do jakiego procenta się zaliczam?! 😀
No to nieźle! Raczej do jakiego promila Polaków? 😉
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Różne spojrzenia na świat – zima
Co prawda nie wiem, czym jest elita „Top 3%” (piszesz, że 4% społeczeństwa czyta, więc może to „top 3%” to jakaś inna, jeszcze lepsza grupa? 😉 ), niemniej z wiekiem to brak czasu nie pozwala nam na czytanie. To jest: nie tyle sam brak czasu, co chcęć poświęcenia go czemuś innemu. Tak też jest ze mną: kiedyś mól książkowy, dziś rzadko sięgam po literaturę – szczególnie, że odpadła już literatura branżowa, bo nie ma na rynku niczego sensownego, a czytanie innych książek zawsze uważałam za przyjemność, na którą… chwilowo nie mam czasu 😉
Niemniej rozumiem Twój punkt widzenia i zgadzam się z nim, niestety. Coraz mniej osób czyta. Ale… musimy też dodać, że do tych statystyk wliczają się tylko książki, a przecież wielu z nas czyta jednak „długie treści” w Internecie: artykuły (także branżowe), blogi, nawet powieści.
W statystyki, jak to ze statystykami bywa, nie warto wierzyć w stu procentach.
Niemniej, dobrze z czytelnictwem nie jest 😉
Sztuka Retuszu || Sit Zone Art ostatnio opublikował…Darmowe szkolenia u mistrzów fotografii? Przegląd szkoleń Creative Live: luty i marzec
4% społeczeństwa czyta literaturę tematyczną w celu rozwoju zawodowego czy osobistego, a nie ogólnie tylko tyle osób czytających 😉
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej
Czym skorupka za młodu nasiąknie… Uważam, że nawyk czytania / nieczytania wnosi się przede wszystkim z domu rodzinnego. Młodemu człowiekowi obytemu z książką i nauczonemu w ten sposób spędzać czas – nie staną na drodze do rozwoju czytelnictwa nawet lektury szkolne 😉
ja uwielbiam czytać książki, owszem ksiązki są drogie, czesto warto polować na promocje gdyż wtedy kupi się je w bardzo okazyjnych cenach i uważam że warto czytać książki 🙂
Polacy nie czytają książek z dwóch powodów. Czas i internet. Mówię to ze swojego doświadczenia. Jak nie miałem dzieci czytałem min. 3 książki miesięcznie. Urodziły się dzieci to już czasu nie ma. Trzeba z nimi wyjść na dwór itp. No i jest internet. Aleprzeglądanie neta to też czytanie.
Wydaje mi się, że to niestety znak XXI wieku – ludzie chcą obecnie wszystko szybko i łatwo, bo mają ogrom informacji i zbyt mało czasu, by je pochłonąć. Łatwiej zobaczyć obrazek lub film, trudniej przeczytać (jeszcze trudniej ze zrozumieniem). Słusznie to zresztą zauważyłeś, podobnie jak fakt, że poziom edukacji spada. Pozostaje wierzyć, że w końcu nastąpi jakiś przewrót i w związku z nim obrót o 180 stopni. Choć uważam, że najlepiej, aby każdy dbał o siebie, by czytać i nie być lemingiem – bo tyle na pewno możemy. 🙂
Fajne masz obserwacje. Myślę podobnie w wielu kwestiach, więc zapraszam do siebie po dawkę obserwacji i pozostawienie komentarza lub like na fanpage FB!
Ja kiedyś czytałam naprawdę bardzo dużo książek. Kilka miesięcznie to była norma. Teraz nie mam czasu i siły, chociaż to może tylko głupia wymówka. Teraz za to czytam codziennie bajki dla dzieci. 🙂
Wypowiem się jako osoba, która za pół roku pisze maturę. Oczywiście, przymuszanie do czytania lektur szkolnych jest złe, bo w wakacje przeczytałam coś około 15 książek. W roku szkolnym potrafię męczyć się miesiąc z jedną, bo nie da się jej czytać, a trzeba. No bo przecież kartkówka będzie. A potem, o ironio, ja przeczytawszy książkę mam 3-, a osoba, która nie przeczytała ma 5, bo dobrze postrzelała odpowiedzi a, b i c (przykład prawdziwy). I nauczycielka robi wyrzuty, że nie czytam lektur. Więc się odechciewa jeszcze bardziej…
Proponuję maturę zdać, książki już niepotrzebne oddać młodszym (jeszcze w wieku szkolnym) i ZAPOMNIEĆ o tym wykrzywionym systemie nauczania. No i wziąć książkę do ręki tę, która da nam przyjemność czytania 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…250 wpisów czyli 2,5 roku istnienia bloga
fakt, ludzie nie czytają książek bo wolą komputery. Też byłam taką osobą , wolałam siedzieć przed komputerem a ten czas bardzo dużo pochłaniał mi czas.Gdy mój komputer padł , siegnęłam po książke i bardzo mnie to wdzięgneło. Teraz potrafie tak wykorzystać czas, że przeczytam książke i posiedzę na fb.
Ja na szczęście (dzięki rodzince!) załapałem bakcyla czytelniczego na długo przed rozpoczęciem nauki w machinie edukacji powszechnej. Dzięki temu miałem już wyrobione zdanie na temat książek i nie zmieniłem go do dziś, chociaż minęło już prawie 40 lat od dnia, kiedy jako czteroipółletni brzdąc zacząłem literować lemową „Cyberiadę”.
Jeśli chodzi o obowiązkowe lektury szkolne – absolutnie się z Tobą zgadzam. Są one nudne, wnoszą bardzo niewiele do naszego życia i potrafią skutecznie odstręczyć od czytania nawet najlepiej się zapowiadających młodych ludzi. Dlatego ja nie przeczytałem ani jednej lektury obowiązkowej (tak w podstawówce, jak też w ogólniaku).
Maturę z polskiego zdałem na słabe trzy, co zupełnie nie przeszkadza mi uchodzić wśród znajomych za humanistę.
Nota bene Andrzej Urbańczyk, mój idol z wczesnej młodości, gość, który ma na koncie nie tylko doktorat, ale też jeden rekord Guinnessa oraz coś ze trzydzieści wydanych książek, nie ma matury, chociaż podchodził do niej aż trzykrotnie. Za każdym razem uwalili go z polskiego właśnie 😉 Takie przykłady świadczą dobitnie o tym, jak niewiele wart jest ten papierek.
A książki… No cóż. Człowiek jest z natury leniwy. Skoro prościej jest gapić się bezmyślnie na śmieszne koty na Tyrurce, to to właśnie ludzie będą robić. A nie jakieś tam książki, panie.
Bez matury zdać magistra i doktorat to chyba tylko za komuny w bliżej nieokreślonych przypadkach było można, dziś to niedopuszczalne, ale i matura o niebo prostsza 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Blogowe podsumowanie roku 2017
Facet ma teraz 82 lata, a więc maturę zdawał pewnie w okolicach połowy lat pięćdziesiątych. Magistra zrobił w 1960 (faktycznie: głęboka komuna). Natomiast doktorat dopiero w 1994 roku, czyli już po upadku komuny. Inna sprawa, że magistra robił z chemii, a doktorat z historii 😉 Można? Można…
Nikt nie weryfikuje wstecz szczebli naukowych poza ostatnim, magister uprawnia do ubiegania się o stopień doktora.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Narzędzia Tytanów – Timothy Ferriss
Czytam książki od 3go roku życia. Kocham to po prostu. Rodzice od małego mi podsuwali książeczki, później sama zaczęłam po nie sięgać. Kto czyta książki ten żyje podwójnie ;). I tak, jest wtedy o wiele bogatszym człowiekiem. A gdy naprawdę lubi się czytacnie to żadna szkoła i żadne lektury Go nie zniechęcą 😉
Ja mam różnie, czasem czytam np 2 książki na raz, a czasem nie czytam wcale przez dłuższy czas, po prostu miewam takie okresy. Zróżnicowana też jest u mnie kategoria literatury od fantasy po psychologiczne. Natomiast nie znosiłam czytania lektur, choć po latach te książki okazywał się ciekawe 🙂
Erra Mood ostatnio opublikował…Kamizelka z golfem
Moim zdaniem lektury w szkole powinny zachęcać do czytania . Niech dzieciaki i młodzież czytają książki, które sami uznają za fajne. W księgarniach aż trudno wybrać, taki jest wybór. Obowiązujący kanon lektur szkolnych to w dużej mierze książki, które pisano dla dorosłych. Nie zaciekawią młodych! Kto za młodu pokocha książki, to kiedyś sięgnie do tych obowiązkowych z własnej woli. A jak nie? Trudno, ale będzie przynajmniej czytać.
Z zadartym nosem ostatnio opublikował…Odwiedźmy Warszawę! Miejsca, które warto z dzieckiem zwiedzić w stolicy.