O co chodzi z tym papierem? W dzisiejszych czasach ludzie (zwłaszcza ci młodsi) czytają prawie wyłącznie teksty na ekranach laptopów, tabletów, smartfonów i innych wyświetlaczach, zapominając, że przez wiele setek lat mieliśmy do czynienia z pismem drukowanym. O ile książki nadal są dostępne w wersji papierowej, to coraz mniej jest czasopism i gazet w takiej właśnie tradycyjnej drukowanej postaci.
Do znudzenia będę moim czytelnikom powtarzał znany fakt, iż praktycznie każdy człowiek sukcesu podkreśla ogromną rolę czytania wartościowych książek, jako czynnika przybliżającego do osiągnięcia owego sukcesu, czy to finansowego, naukowego czy jakiegokolwiek innego.
Ale dziś nie o samych książkach, ale o już wspomnianych przed chwilą czasopismach, które da się jeszcze znaleźć w kiosku. A dokładniej mowa będzie o tych dotyczących sukcesu. Mam zamiar napisać w kilku słowach o dwóch miesięcznikach: Magazyn Sukces oraz Pierwszy Milion (ten to w zasadzie dwumiesięcznik). Gazety specjalistyczne są znacznie droższe od typowych pism kobiecych, bo nie rozchodzą się w tak dużym nakładzie, a ponadto reklamy tam umieszczone nie pokrywają zbyt dużej części kosztów druku i sprzedaży.
Wniosek stąd taki, iż w Polsce (i pewnie nie tylko u nas) mamy stosunkowo małe zainteresowanie sukcesem w życiu (osobistym, finansowym itp.). Wy, moi drodzy czytelnicy, skoro to czytacie, to należycie do tej wartościowej mniejszości – i dobrze, mając mniejszą konkurencję, łatwiej Wam będzie ów sukces osiągnąć – chyba warto należeć do tych 2-3% osób społeczeństwa, które zaliczyć można do elity, prawda?
W 2014 roku postanowiłem się przyjrzeć wspomnianym tu wydawnictwom (tekst przeczekał więc prawie rok, a wciąż jest aktualny), zacznijmy od miesięcznika Magazyn Sukces, który kosztuje 7,90 zł (za 128 kolorowych stron + okładka). W ręku miałem numery z września i listopada. Czasopismo to jest źródłem wielu inspirujących zagadnień, od drobnych notek po długie artykuły, np. wywiady numeru z ludźmi sukcesu (np. Irena Eris, Leszek Balcerowicz). Ważne jest to, że nawet te krótkie newsy tam umieszczane, to zbiór ściśle wyselekcjonowanych tematów, bez niepotrzebnego rozdymania i robienia sensacji, z czym mamy do czynienia to przy czytaniu tabloidu czy jego internetowych odpowiedników, pełnych śmieci i plotek, a także bezwartościowego chłamu…
W tym numerze, który miałem okazję mieć w ręku, można przeczytać o niecodziennych zawodach i ile na tym da się zarobić (np. czyściciel ekranów IMAX, wyławiacz piłek golfowych ze stawu, windykator samolotów itp.). Jest też trochę tekstów o luksusie (to też może być inspiracja nie do wydania góry pieniędzy, ale jako źródło pomysłów na ewentualny biznes typu produkcja, pośrednictwo, wynajem itp.). Jest też sporo opisów biznesów rozkręconych przez naszych rodaków, i to w fazie nie globalnej, ale i tych mniejszych, zakładanych przez jedną, dwie osoby.
Również i zagraniczne sukcesy są omawiane, przykładowo historia firmy Ferrero. Wrześniowy numer zaskoczył mnie ciekawym artykułem o szkołach z górnej półki, tu w Polsce, gdzie uczęszczają dzieci bogatych ludzi – a dokładniej wysokie ceny czesnego zaskoczyły. Przy czym mowa tu nie o uczelniach wyższych, tylko nauce młodszych dzieci. Można też poczytać o współczesnym designie (mieszkania, wyposażenie wnętrz, produkty handmade), ciekawych miejscach wartych zwiedzenia, ale i interesujących książkach, a nawet muzyce. W numerze z listopada trafiłem też na artykuł o biżuterii męskiej, jak dla mnie to za mocne (nie jestem z tych metroseksualnych warszawiaków), choć niektóre pomysły bransoletek ciekawie wyglądały.
Na pewno nie jest to wydawnictwo wyłącznie dla bogaczy, raczej dla aspirujących do tego grona – to ciekawa odskocznia nawet dla tych, którzy wciągają książki o rozwoju osobistym jedna za drugą.
W przypadku drugiego tytułu, czyli Pierwszego Miliona, również mamy do czynienia z kolorowym wydawnictwem o identycznej liczbie stron, jednak cena dużo wyższa, bo to koszt 14,90 zł. A w numerze, który miałem okazję czytać, napisano między innymi o tym, jak zdobywa się pieniądze na rozwój pomysłu biznesowego przez platformy crowdfundingowe (to takie społeczne składki ludzi na projekt – od osób, które nie są związane z rozwijanym biznesem). Dowiedziałem się też, czym jest home staging – usługa urządzania wnętrz mieszkań i domów na potrzeby sesji fotograficznej, która to jest później podstawą do korzystnej sprzedaży takiego lokalu. W ten sposób można w oczach kupujących średnio o 10% podnieść szacunkową wartość mieszkania.
No ale przede wszystkim ten magazyn to kopalnia pomysłów (co prawda już zrealizowanych (często z podaniem konkretnych kwot włożonych w dany biznes), ale jakże poszerzających horyzonty w taki sposób, że sami stajemy się bardziej kreatywni i otwarci na próby wygenerowania własnych nietuzinkowych pomysłów biznesowych).
Podsumowując: (powyżej omawiane czasopisma branżowe nie sponsorowały tego wpisu) z czystym sumieniem zachęcam do sięgnięcia czasem po tego rodzaju formę inspiracji – ludzie dążący do osiągnięcia sukcesu, poszerzający swoje horyzonty na pewno z zainteresowaniem przeczytają choć jeden numer każdego z tych wydawnictw cyklicznych, dostępnych w kiosku. A może macie swoje własne doświadczenia z tymi lub innymi podobnymi czasopismami? Zapraszam do komentowania 🙂
Ciekawa definicja elity 😉
Miło należeć do elity wg tej definicji 😉 hehe
Dawno nie czytałem „sukcesu” i chyba po tym wpisie sięgnę po jakiś numer… jeśli tylko jest dostępny na ekrany tabletów 😉
Czasami żałuję że zrezygnowałem z papieru, szczególnie gdy widzę wydania magazynu slow… Znasz (beslow[KROPKA]pl)?
Nie, z tym się nie spotkałem szerzej, choć raz raz tam coś czytałem.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Zdradzę Wam swój letni sekret
Autor nieźle posłodził czytelnikom. Niestety w Polsce nie wychowuje się w duchu sukcesu i rywalizacji. Pierwszy przykład, to ściąganie i dawanie ściągać innym w szkole na kartkówkach. Słabszych ciągnie się za uszy, a potem mamy chociażby totalną dewaluację tytułów naukowych. Poza tym, po co się starać o sukces? I tak się nie uda, a bogacze to sami złodzieje. Lepiej trwać wygodnie w takim sposobie myślenia.
Liczę, że to ostatnie zdanie jest jedynie wyrazem ironii? 😉
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Rola networkingu w pozyskiwaniu partnerów biznesowych
Czesciej sięgam po książki mówiące o tym jak odnieść sukces, niż po gazety które też o tym mówią, może też że względu na cenę 🙂