Skończył się dobry rok dla polskiego kina i choć nie byłem na takich filmach jak „Wołyń” czy „Smoleńsk”, to na kilku innych dobrze się bawiłem, bo wybieram najczęściej te lekkie, komediowe. Ale było i trochę sensacji, mocnej akcji, tematów trudnych – w dalszej części wpisu wymienię 12 takich tytułów, z których większość jest warta obejrzenia.
W moim rodzinnym Szczecinie nie ma za wielkiego wyboru odnośnie sal kinowych. Są 3 multipleksy (2 Heliosy i Multikino) a do tego dwa kina pozasieciowe. Te najbardziej lubię, lecz mają małą przepustowość i wiele filmów się tam nie pojawia lub są ze sporym opóźnieniem (w momencie premiery trudno ocenić, czy za 3 tygodnie do takiego małego kina akurat dany film trafi, więc zwykle nie ryzykuję i idę do Heliosa).
Zaletami małych kin jest to, że nie ma tych mega długich reklam przeplatanych zwiastunami. Jeszcze w 2015 roku sprzedawca biletów (w Heliosie) upierał się, że u nich to tylko 15 minut, ale już miesiąc później było od 23 do 27 minut w praktyce sprawdzone! Druga zaleta małych kin to brak popcornu, nie każdy to lubi i nie trzeba wdychać tego typu zapachów od sąsiadów. No jeszcze cena biletów – są niższe od sieciówek, co zwłaszcza widać w weekendowych wycenach. Nawet Helios ze swoimi tanimi wtorkami już nie jest atrakcyjny po dwóch podwyżkach, jakie zafundował w 2016 roku. Ceny biletów niby tanich wzrosły o ponad 38% (przy ujemnej inflacji w kraju!).
Są jeszcze i inne zalety – wyjątkowość miejsca. Jedno kino znajduje się w prawdziwym zamku – największej atrakcji turystycznej Szczecina – Zamku Książąt Pomorskich (jest tam także sala opery i teatr). Drugie kino to Pionier, najdłużej nieprzerwanie działające kino na świecie (jest w księdze rekordów Guinnessa), w przyszłym roku będzie mijało już 110 lat działalności. Od 15 lat jest także druga sala w formie kinokawiarni (barek, stoliki – lampki wina nie zamówi się w multipleksach, a u nich bez problemu).
Wrócę jednak do samych produkcji z 2016 roku i zacznę od polskich komedii. Nie na wszystkie się załapałem, ale te, które widziałem, polecam. Niektóre z nich stały się prawdziwymi hitami pod względem oglądalności, bijąc na głowę większość zachodnich produkcji. Mowa o komediach „Planeta singli” oraz „Słaba płeć”. Całkiem niezłą widownię miały też filmy „Ekscentrycy” oraz „7 rzeczy, których nie wiecie o facetach”. Słabiej poradziła sobie lekka komedyjka „Kobiety bez wstydu”, ale to raczej wina tego, że premiera odbyła się w środku wakacji, kiedy ludzie mniej tłumnie chodzą do kina. Jeśli ktoś lubi polskie komercyjne kino, to wszystkie te filmy są warte obejrzenia.
Były i porażki – zderzenie z rzeczywistością twórców, którzy chcieli pokazać coś nowoczesnego, było dość brutalne. Mowa o musicalu „#Wszystkogra” (scenariusz słabo trzymał się kupy, sklejony jedynie nowoczesnymi przeróbkami znanych piosenek) oraz momentami absurdalnej komedii z elementami fikcyjnego reportażu „Szkoła uwodzenia Czesława M.”, na który ludzie po prostu nie chcieli przyjść do kina. W premierowym tygodniu film nie zmieścił się w TOP10 wyświetlanych filmów, później też do niego nie wskoczył.
No ale na komediach świat filmu się nie kończy, były też dobre firmy sensacyjne, np. „Sługi boże” oraz dwie kasowe produkcje Patryka Vegi: w styczniu „Pitbull. Nowe porządki” oraz w listopadzie „Pitbull. Niebezpieczne kobiety”. W tej kategorii tylko o jednej produkcji napisałem, że wieje nudą, chodzi o film „Na granicy”.
Byłem też na kilku innych trudniejszych w odbiorze filmach, ale nie zdecydowałem się o nich tutaj pisać, mimo to dla ludzi lubiących kino pokazujące trudy życia mogę polecić „Moje córki krowy”.
Ciekaw jestem, czy przyszły rok będzie równie udany dla polskiego kina (na styczeń mam już dwie premiery zaplanowane)? Zobaczymy, z pewnością kolejny Pitbull będzie mocnym uderzeniem 2017 roku! W tym roku to „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” został rekordzistą pod względem liczby widzów (2 587 134 widzów – stan na 11 grudnia, a film jeszcze wciąż grają w niektórych kinach), trudno powiedzieć, czy kolejna odsłona Gwiezdnych Wojen prześcignie Pitbulla, ale raczej przeszkodzi mu koniec roku i dopiero w 2017 nastąpi rozstrzygnięcie.
Warto podsumowując zaznaczyć, że u nas polski film w 2016 ma się dobrze, a w ostatnim czasie oprócz dobrych polskich produkcji największą oglądalnością cieszą się przede wszystkim bajki (w tym te w 3D), mają one przy tym świetny marketing (nad tym polscy twórcy powinni jeszcze trochę popracować) – jako przykład przedstawiłem na początku wpisu fotkę samochodu, na jaki trafiłem na początku września od jedną z galerii handlowych. Prawda, że działa na wyobraźnię dziecka? To się nazywa promocja filmu 🙂


Szczerze, to dawno niczego nie oglądałam…. 😉
wielopokoleniowo ostatnio opublikował…Poprawa odporności u dzieci – owocowy tran z Domowej Apteczki
Kurcze, chyba ten rok za szybko mi przemknął… Nie byłam w kinie na … żadnym polskim filmie… Fajnie, że piszesz o filmach które warto obejrzeć, na pewno nie długo pojawią się w TV i szybciej będzie można ocenić na co nie warto poświęcać czasu.
Ula ostatnio opublikował…Grudzień to niezbyt dobry miesiąc dla finansów
Szczerze mówiąc rzadko oglądam polskie filmy. Jakoś tak zagraniczne tytuły bardziej kuszą. Robiłam podejście do Pitbulla, ale niestety nie dałam rady…
Na Wołynu byłem i jeśli miałbyś okazję obejrzeć, szczerze polecam. Nigdy nie pasjonowała mnie historia, ale film zaciekawił (i wstrząsnął) do tego stopnia, że trochę na ten temat później poczytałem. Naprawdę świetna produkcja.
Dawid M ostatnio opublikował…[Recepta na sukces] Dlaczego niektóre firmy go odnoszą, podczas gdy inne upadają?
Właśnie ze względu na ten efekt „wstrząsający” nie zamierzam oglądać Wołynia ani innych historycznych filmów, które kończą się tragediami, masakrami i odzwierciedlają prawdziwe zdarzenia. Fikcja filmowa to co innego.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Finansowy Ninja – czy warto nim zostać?
Do polskich komedii mam duży uraz. Po takich hitach jak Kac Wawa i innych filmach tego pokroju, odechciało mi się oglądać polskie kino komediowe. W tym roku bardziej zachwyciła mnie Ostatnia Rodzina czy Jestem Mordercą. Co do Pitbulla, to wolę się nie wypowiadać. Nie bawią mnie filmy, które jedyne co mają sobą do zaprezentowania to masa wulgaryzmów. Pozdrawiam!
Ja w tym roku obejrzałam bardzo mało nowych polskich filmów. Koniecznie muszę nadrobić. Zacznę od historii Beksińskich.
Ja muszę się przyznać z lekkim wstydem- nie obejrzałam ZADNEGO polskiego filmu w tym roku ;).
Mam czego żałować? 😉
blogierka ostatnio opublikował…Coraz bliżej Święta
Myślę, że tak, bo ja nawet trochę ważnych filmów (tych mniej komercyjnych) pominąłem, więc warto.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…11 pomysłów na książkowy prezent
Obiecałam sobie, że w tym roku pooglądam trochę polskich filmów, więc chętnie zapiszę sobie Twoje propozycje. Jakoś do tej pory miałam do nich negatywny stosunek, ale po „Belfrze” stwierdziłam, że trzeba się wreszcie przełamać.
Justyna ostatnio opublikował…Recenzja: „Victor Frankenstein” – to dla mnie nowość
Mi się strasznie spodobał Hardkor Disko, film jest z 2014 roku, ale natrafiłam na niego dopiero w 2016. Nie przepadam za polskimi komediami romantycznym, z resztą za zagranicznymi również. Lubię obejrzeć dobry kryminał, komedia, sensacja, dramat, ale, żeby trochę mniej przewidywalną fabułę miało. „Sługi Boże” mi umknęły, muszę koniecznie nadrobić.
Jak dla mnie „Słaba płeć” i „7 rzeczy…” to filmy nie dość, że fatalne, to jeszcze społecznie szkodliwe.
Rzadko oglądam polskie filmy, a do komedii mam szczególny uraz, ale „Planeta singli” zawojowała moje serce, prawie tak, jak „Pitbull. Nowe porządki” 😀
Przeliterowana ostatnio opublikował…Sully. W poszukiwaniu tego, co naprawdę ma znaczenie – Chesley B. „Sully” Sullenberger III
W kinie nie byłem już od dawna, ale zamierzam wybrać się na Łotra.