Pitbull. Niebezpieczne kobiety – warto obejrzeć!

Pitbull. Niebezpieczne kobietyFoto: kadr z filmu

Zacznę od mocnego akcentu – film „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” okazał się w 2016 roku hitem już na starcie. To najlepszy tzw. wynik otwierający (premierowy weekend) w historii polskiego kina po 1989 roku – w tym czasie obejrzało go 767 519 widzów, a uwzględniając pokazy przedpremierowe liczba ta wzrasta aż do 843 583. To cztery razy więcej, niż podczas styczniowej premiery poprzedniej części tego cyklu, a był to wówczas ogromny sukces kasowy!

Czy ludzie się pomylili, idąc w rekordowy weekend do kina? Nie! I w kolejnych dniach tego tygodnia kina również były oblegane, więc mało interesują widzów publikowane recenzje zarzucające reżyserowi niedoróbki produkcyjne, niespójność akcji itp. Zawsze istnieje rozdźwięk między tzw. znawcami a przeciętnymi ludźmi (podobnie jak z wyśmiewaną muzyką disco polo) – to tłum wie, co im się podoba.

Owszem – film nie jest z tych typowych, kręconych według schematu narastającego napięcia z odpowiednio dawkowanym wątkiem miłosnym, przy odpowiednio akcentującym nastrój podkładzie muzycznym. Patryk Vega stara się w swych produkcjach wykraczać poza ramy, schematy, tworząc film w swój własny sposób – a nie wszystkim się to udaje, czego najlepszym przykładem była premiera nowatorsko zrealizowanej komedii z tego samego roku „Szkoła uwodzenia Czesława M.”.

Poprzedni odcinek „Pitbull. Nowe porządki” był najlepszą gwarancją tego, że widzowie nie zawiodą się i tym razem. Film jest długi (według producenta 135 minut, ale pomijając napisy końcowe wyszło trochę mniej, więc łącznie z przydługimi zwiastunami i reklamami to prawie 2,5h w sali kinowej), ale nie dało się odczuć znużenia, dłużyzny.

Z pewnością to jeden z bardziej brutalnych obrazów polskiego kina, ale chodzi tu o bardzo krótkie ujęcia, w których dzieje się tragedia, przy czym obrazy są bardzo dosadne (ludzkie wnętrzności, zmasakrowane ciała itp.). Mamy bardzo szeroki wachlarz form uszkodzenia ciała, morderstw, ataków na ludzi, nawet samobójstwo – i to nie standardowo wyłącznie z broni palnej. W grę wchodzą też wszelkiego typu narzędzia tnące, chemikalia, sporo też celowych wypadków drogowych.

A wszystko to przeplatane scenkami dość zabawnymi. Jest się z czego pośmiać i to nie mniej, niż na niektórych komediach tzw. romantycznych. Dwa filary komediowe tego filmu, to dość przerysowane postacie: Olka (Maja Ostaszewska) oraz napakowany Strachu (Tomasz Oświeciński) – zapewne zadziwi Was jego pewna decyzja z życia osobistego. Choć nie tylko teksty tych osób zostaną przez widzów zapamiętane – w większości przypadków to cytaty z realnych zdarzeń światka gangsterskiego i policyjnego.

Scenariusz faktycznie w pełni spójny nie jest, mamy wielu znaczących bohaterów, a przez to sporo scen i wątków przy pełnej dynamice filmu. Chwila dekoncentracji i można zgubić jakiś szczegół, a tych jest sporo – wszystkie wyżej wymienione cechy sprawiają, że to pozycja, którą warto obejrzeć więcej niż raz. Można się było spodziewać – jak to u Vegi bywa, że będą za jakiś czas kilkuodcinkowe seriale powstałe na podstawie obu kinowych części Pitbulla, z być może dodatkowymi scenami zwiększającymi spójność akcji. A to argument, aby i serial potem obejrzeć. Niestety nie doczekaliśmy się. Konstrukcja filmu „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” sprawia, że cały czas jesteśmy zaskakiwani czymś nieoczywistym.

Odnośnie samego tytułowego akcentu – niebezpieczne kobiety choć są motywem przewodnim filmu, to nie dotyczy to wyłącznie policjantek (które w ostatnich latach tłumnie zasiliły kadry mundurowe), ale i kobiet, które mają problem z prawem. A jak wiadomo, oglądalność zwiększają znane aktorki i aktorzy – zatrudniono do tej części tak wyraziste gwiazdy jak Anna Dereszowska, Joanna Kulig, Alicja Bachleda Curuś, pojawił się też (po wielu łagodnych rolach serialowych) Artur Żmijewski grający czarny charakter.

Główna rola męska przypadła tym razem Sebastianowi Fabijańskiemu, mocno w ostatnich dwóch latach przed omawianą produkcją promowanemu aktorowi (role choćby w takich filmach jak „#Wszystkogra”, „Panie Dulskie” czy serialach „Belfer” i „Strażacy”) – myślę, że podołał trudnej roli.

Film gorąco polecam każdemu, kto jest w stanie przetrawić dawkę trupów i krwi. I na koniec tradycyjnie zwiastun filmowy, który moim zdaniem zbyt dużo zdradza. Jeśli chcesz mieć pełno niespodzianek w kinie, zrezygnuj z obejrzenia zwiastuna:

Facebooktwitter

7 komentarzy

  1. Natalia 18 listopada 2016 Odpowiedz
  2. My Home Rules 22 listopada 2016 Odpowiedz
  3. Jacek 23 listopada 2016 Odpowiedz
  4. Iwona 4 listopada 2017 Odpowiedz
  5. Life by Kadia 3 czerwca 2019 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.