Volta – najnowsza komedia Juliusza Machulskiego

Volta - najnowsza komedia Juliusza MachulskiegoFoto: film.org.pl

Reżysera Juliusza Machulskiego zna chyba każdy z takich produkcji jak „Seksmisja”, „Vabank”, „Kingsajz”, „Kiler”, „Vinci” itd. Postanowił nakręcić komedię kryminalną, która miała być odpowiednikiem filmu „Vinci”, lecz tym razem głównymi bohaterkami intrygi kryminalnej zostały kobiety. W kobiecych rolach głównych obsadzono Olgę Bołądź i Aleksandrę Domańską (patrz foto na początku wpisu).

Machulski nie tylko jako reżyser i scenarzysta, ale także producent filmu „Volta” chyba uważa, że jego nazwisko wystarczy, aby przyciągnąć ludzi do kin. Inni producenci starają się bardziej, dbając o doborową obsadę równie mocno jak i o scenariusz. Co prawda o odpowiednie nazwiska Machulski zadbał, ale w zupełnie epizodycznych rolach obsadził takie gwiazdy jak Cezary Pazura, Robert Więckiewicz, Tomasz Kot, Krzysztof Stelmaszyk czy aktorzy młodszego pokolenia: Antoni Pawlicki i Krzysztof Czeczot. Niestety zapomniano o tym, aby zrównoważyć te proporcje rolami żeńskimi (ładne aktorki dobrze sprzedają film) i tego mi mocno zabrakło w tej komedii. Bo dwie główne bohaterki same tego ciężaru nie udźwigną, no chyba że ktoś uzna, iż udział Moniki Olejnik coś wnosi (gra samą siebie, przeprowadzając na antenie TV w chamski sposób wywiad – z czego ostatnimi laty jest znana). Wyjątkiem może być krótki epizod zagrany przez rodowitą Lubliniankę Małgorzatę Buczkowską, która jest świetną, wciąż za mało docenianą przez producentów aktorką.

Wszystkie te gwiazdy drugiego planu to jednak kropla w morzu, jeśli chodzi o czas, przez jaki są na ekranie. Oczywiście nie można zapomnieć o dobrze zagranych głównych rolach męskich. To Andrzej Zieliński, Michał Żurawski oraz będący osią nielicznych komediowych wstawek Jacek Braciak grający rolę głupkowatego polityka.

Z jednej strony to intryga kryminalna o lekkim zabarwieniu komediowym (nie ma jednak scen, które zrzucają widza z siedzenia w porywach śmiechu), z drugiej strony mamy tu duży akcent tzw. political fiction. A dodatkowo wszystko przesycone promocją Lublina obchodzącego w tym roku okrągłą rocznicę 700 lat otrzymania praw miejskich – są też wstawki wydarzeń historycznych z różnych okresów i miejsc Europy. Sceny współczesne kręcone w słonecznej atmosferze jak zawsze dodają pozytywnego wydźwięku lekkim komediom i w tym filmie o to zadbano.

Ale wrócę jeszcze do tego, o co nie zadbał Machulski w „Volcie” – polski film może zarobić pieniądze tylko w polskich kinach w odróżnieniu od produkcji np. z USA. Z tego powodu należy stawać na głowie, aby zwiększyć szanse na przyciągnięcie jak największej liczby widzów i każdy producent wie, że wakacje są najgorszym okresem na kasową premierę – stąd tak dużo polskich premier w okresie listopad-marzec. Mimo to w premierowy weekend na film wybrało się aż 99 tysięcy widzów, co jest dobrym otwarciem jak na letni weekend z polską produkcją.

No ale nie należy wyłącznie krytykować tego filmu (choć recenzje anonimowych widzów niestety w sieci nie są pozytywne). Na pytanie: czy warto obejrzeć ten film? – odpowiadam: tak, warto! Wystarczy nie nastawiać się na superprodukcję i już. Scenariusza nie powstydziliby się Amerykanie, to taka (no zapewne mniej udana) nowoczesna wersja „Vabank” – z zakręconą intrygą kryminalną. Brak jest tylko nieco dynamiki (a ponoć i tak wycięto sporo scen, przez co zrealizowany scenariusz jest uboższy od początkowej wersji).

I na koniec jak zawsze zwiastun filmu – nieco chaotyczny, a przez to za wiele nie zdradza z całości (podobnie jak moja krótka recenzja):

Facebooktwitter

12 komentarzy

  1. Olga 13 lipca 2017 Odpowiedz
  2. Moja Dzieciolandia 13 lipca 2017 Odpowiedz
  3. Kasia Lorenc 17 lipca 2017 Odpowiedz
  4. janielka 17 lipca 2017 Odpowiedz
  5. Karolina wNaszejBajce.pl 18 lipca 2017 Odpowiedz
  6. Anna Rosińska 19 lipca 2017 Odpowiedz
  7. Rafał 19 lipca 2017 Odpowiedz
  8. Świat Toli 7 sierpnia 2017 Odpowiedz
  9. Brevio Hr 26 marca 2018 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.