Na autora książki „Medycyna miliarda ludzi” Marcina Cygana natknąłem się, oglądając wywiad z nim przeprowadzany na jednym z kanałów youtube. Nie jest on lekarzem, stąd dysponuje niezablokowanym na szerszą wiedzę otwartym umysłem.
Jak to zwykle bywa zainteresowanie przywracaniem zdrowia w jego przypadku zaczęło się od problemów zdrowotnych własnych i ludzi z najbliższego otoczenia – kiedy to wielokrotnie zderzenie z zamkniętymi w swych wąskich specjalizacjach lekarzami okazuje się jak walenie głową w mur – raczej mało skuteczne w przypadku chorób przewlekłych… Stąd wiele mówiący podtytuł omawianej tu książki „Lekarzu, szukaj zdrowia, a nie choroby”, a przy okazji przytoczę tu ciekawy cytat umieszczony na jednej z ostatnich kart tej wyjątkowej pozycji literatury prozdrowotnej:
„Stopień zarozumiałości lekarza, któremu wydaje się, że nie posiadasz wiedzy o swoim ciele, jest odwrotnie proporcjonalny do jego wiedzy i umiejętności.”
Uważam, że to książka dla tych, którzy już wcześniej zapoznali się np. z wszystkimi częściami „Ukrytych terapii” Jerzego Zięby. Obaj panowie szeroko powołują się na publikacje naukowe (Marcin Cygan powołuje się w książce na 205 pozycji literatury), jak również na dyskusje z lekarzami i praktykami, którzy to potrafią wyjść poza urzędowo narzucone im (a jak wiadomo urzędnikami manipulują koncerny farmaceutyczne) ograniczające ramy. Marcin Cygan może w nieco inny sposób podchodzi do opisu niektórych zagadnień i mając inny styl narracji, może nieco lepiej dotrzeć do niektórych grup czytelników (choć jego książka nie jest aż tak rozbudowana co do zakresu, jak w przypadku łącznie około 1500 stron zawartych w książkach Jerzego Zięby).
Znacząca część „Medycyny miliarda ludzi” została poświęcona alternatywnemu (względem mało skutecznej klasycznej onkologii) podejściu do procesu wyzdrowienia w przypadku pojawienia się raka. Uważam, że tę książkę (podobnie jak opisaną wcześniej pozycję „Odwracanie procesów nowotworowych”) powinien przeczytać każdy, zanim jeszcze dopadnie go panika związana z pojawieniem się sygnałów choroby nowotworowej u siebie lub kogoś bliskiego. I tu kolejny cytat z książki:
„Lekarz w przypadku nowotworu podaje diagnozę, która paraliżuje pacjenta. Osoba taka staje się bezwolna i jest wtedy całkowicie zdana na cudze opinie. Z kolei naturoterapeuta niczego nie leczy, ale za to podaje dużo środków naturalnych, które działają na poziomie biologicznym, oraz zapewnia pacjenta o rychłym ozdrowieniu, na poziomie mentalnym przywracając mu wiarę.”
Podkreślić warto, że nie cała książka poświęcona jest jednemu zagadnieniu. Znajdziemy w niej rozdział o układzie odpornościowym, zanieczyszczeniach, roli wody i soli nierafinowanej, a nawet o roli potęgi umysłu. Są też rozdziały poświęcone poszczególnym witaminom, aminokwasom czy istotnej roli tłuszczów w naszym życiu.
Polecam tę książkę każdemu (sprawdź, gdzie kupisz najtaniej). Nie licząc wykazu literatury to blisko 300 stron o zdrowiu i jego przywracaniu napisanych w większości prostym, przystępnym językiem.
Niedawno wyszłam ze szpitala. Nie jestem w stanie udźwignąć tej służby zdrowia. Jedynie kogo nie winię to rejestratorki medyczne i pielęgniarki, one muszę znosić niezadowolenie adekwatne do problematyki. Książkę dedykowałabym koncernom farmaceutycznym bo to jaki jest teraz wysyp suplementów i innego dziadostwa, woła o pomstę do nieba. Lekarz ma iść za pacjent, a nie pacjent, żeby się rozpłaszczał przed lekarzem i błagał o pomoc.