Otwórz szeroko oczy! Zapewne zdążyłeś już gdzieś przeczytać, że forex to maszynka do zarabiania pieniędzy. Może nawet już trafiłeś na stronę jakiegoś brokera (internetowego pośrednika oferującego elektroniczną platformę handlu), który przekonuje, że zrobi wszystko, żebyś osiągnął jak największe zyski? Szkoda, że nie napisał, co dla Ciebie zrobi, jak wszystko stracisz. Nic nie zrobi, będzie wtedy zajęty zarabianiem na kolejnym marzycielu.
Zacznijmy od początku. Co to jest forex? Tą nazwą, pochodzącą od ang. „foreign exchange”, określa się międzynarodowy rynek wymiany walut (choć nie tylko, bo obecnie mając właściwe konto do międzynarodowej spekulacji, handlować możemy wieloma innymi rzeczami, np. ropą, złotem, pszenicą itd. – ale większość handlujących skupia się na walutach). Na tym rynku są realizowane transakcje walutowe zarówno największych instytucji finansowych jak i klientów indywidualnych. Transakcje możemy zawierać 24 godziny na dobę, przez pięć dni w tygodniu. Weekendy są wolne.
Jak można zarobić na tym rynku? Zarabia się (i niestety często traci), handlując walutami. Tak dokładniej to operuje się na parach walutowych. Najpopularniejszą parą walutową jest para EUR/USD (czyli euro i dolar). Pierwsza waluta w parze nazywa się walutą bazową. Na parze walutowej możemy otworzyć pozycję długą (zarabiamy, jeśli waluta bazowa się umacnia, czyli np. rośnie kurs EUR w stosunku do USD) lub krótką (zarabiamy, jeśli waluta bazowa się osłabia, czyli np. spada kurs EUR w stosunku do USD). Czym się różni w takim razie gra na rynku forex od zwykłego handlu walutami, z jakim mamy do czynienia w kantorach? Głównie dźwignią finansową. Na forexie nie musimy mieć 10 000 euro, żeby handlować walutami o takiej wartości. Wystarczy mieć depozyt zabezpieczający. W przypadku par o dużej płynności (najpopularniejszych) może to być np. tylko 1% wartości transakcji. Mówimy wtedy o dźwigni finansowej 1:100, czyli do zawarcia transakcji na 10 000 euro potrzebujemy zaledwie 100 euro.
Do tej pory wszystko wygląda pięknie. Mamy grę teoretycznie o sumie zerowej, prawdopodobieństwo zysków i strat równe po 50% (ale niestety to tylko teoria). Wystarczy być w tej sprytniejszej połowie i jesteśmy skazani na finansowy sukces. Nie jest źle.
Na pewnej stronie z poradami znalazłem niedawno pytanie, czy na rynku forex da się zarobić? W odpowiedzi można było przeczytać, że da się, ale na duże zarobki trzeba trochę poczekać. Na początku lepiej jest się nastawić na zdobywanie doświadczenia i dobrą zabawę.
Finansowy raj na Ziemi? Prawie. Szkoda, że autor odpowiedzi nie napisał, że nauka kosztuje. Dobra zabawa też. Czego powinniśmy się w takim razie bać? Tego trzeciego, czyli brokera (pomijając równie ważny aspekt: własny poziom niewiedzy o rynkach finansowych). Jego obecność sprawia, że zarabianie na rynku forex przestaje być grą o sumie zerowej. Broker to nic innego jak pośrednik umożliwiający małym graczom zawieranie transakcji. Jego pozycja w grze jest uprzywilejowana, on wygrywa zawsze. Pobiera swoje wynagrodzenie w postaci spreadu walutowego zarówno jak zarabiasz, jak i wtedy gdy tracisz. Spread w przypadku pojedynczej transakcji może nie wydawać się duży, ale gra na rynku forex to liczne transakcje, mniej lub bardziej udane, a spread towarzyszy każdej. Twoim pierwszym i podstawowym zadaniem jest zarobienie pieniędzy dla brokera, dopiero później zarabiasz dla siebie.
Czy gry na walutach można się nauczyć? Pewnie tak, ale z pewnością nie jest to ten rodzaj umiejętności, który każdy może posiąść. Uczenie się przy pomocy programów demo jest trochę jak ćwiczenie walki z grizzly na pluszowym niedźwiadku. Zupełnie inna motywacja, inne emocje. To może być dobre na początku, ale przygotuj się na to, że prawdziwa nauka będzie kosztowna i bolesna i długa. Na dodatek bez gwarancji, że zakończy się sukcesem. Co gorsza – sprytne sztuczki brokerów na koncie realnym „wyleszczają” drobnych inwestorów, zerując prędzej czy później ich stan konta, czego nie robią na kontach demo – to najbardziej złośliwa i ukrywana cecha tego nieregulowanego rynku!
Wróćmy na chwilę do okresu II wojny światowej. Średni czas życia niemieckiego czołgisty na froncie wschodnim wynosił od 6 do 8 tygodni. To nie było fajne miejsce dla niemieckich czołgistów. Co to ma wspólnego z rynkiem forex? Przeciętny czas życia drobnego inwestora na tym rynku też mieści się w podobnych granicach, bardziej optymistyczne szacunki mówią o trzech miesiącach. Forex to nie jest fajne miejsce dla twoich pieniędzy.
Ktoś zapewne się znajdzie taki i powie, „puste słowa”, bo on akurat na tym zarabia. Tak, są i tacy, ale ile razy wcześniej zaliczyli bankruta (wyzerowanie stanu konta)? Wystarczy raz upierać się przy swoim i trzymać otwartą pozycję, która cały czas traci, zmiana kursu pary walut o 1% przy dźwigni 100:1 właśnie może wyzerować nam stan konta (lub podwoić zainwestowaną kwotę) – to handel dużej zmienności właśnie z powodu owej dźwigni. Są jeszcze i inne pułapki, np. fakt handlu z dźwignią to jakby branie (co prawda nisko oprocentowanej) pożyczki, ale na dużą kwotę bo np. przy mnożniku 100. Jeśli pozycja jest długookresowa (w forexie to więcej niż doba, inaczej niż na zwykłym parkiecie giełdowym), to najczęściej potrącane są kwoty odsetek każdego dnia, co jeszcze pomniejsza opłacalność tego typu ryzykownych inwestycji.
No to wróćmy do tych niby zarabiających. Owszem, niektórzy traktują to jako zawód, mając dużo czasu (bo nie pracując na etacie), mogą poświęcić się handlowi i wyczekiwaniu odpowiednich chwil wskazanych w opracowanych wcześniej algorytmach (schematach postępowania wskazujących na przewagę nad losowością rynku), które właściwie dobierają też stawki (nie gra się nigdy całym kapitałem, może to być np. 1-2% budżetu przeznaczonego na jedną otwieraną pozycję). Jednak nawet dla takich zawodowców są to długie godziny spędzane (czasem przy kilku ekranach monitorów jednocześnie) na handlu i analizie nadchodzących newsów ze świata finansów – to po prostu inna forma pracy zawodowej, a nie złote góry za nic.
A ile osób zarabia? W Polsce co roku przeprowadzane są badania i szacunki liczby tracących niewiele się zmieniają, jest to poziom 81-82% graczy! Ten parametr powinien być wystarczająco obrazowy – jeśli nie chcemy nauczyć się nowego, trudnego zawodu (a żeby być skutecznym, potrzeba tu sporo czasu na kształcenie), to dajmy sobie spokój, bowiem nie ma drugiego tak chwiejnego rynku (między chwilowymi dużymi zarobkami a dużymi i bolesnymi stratami). Z powodu zacytowanych tu statystyk pod koniec 2014 roku nasi parlamentarzyści uznali, że trzeba prawnie wprowadzić ograniczenie maksymalnej dźwigni na forexie do poziomu 100:1 (zatem legalnie działający, zarejestrowani w Polsce brokerzy będą musieli tego przestrzegać, ale jak wiadomo – internet nie zna granic i większość będzie zapewne obsługiwać Polaków według prawa obowiązującego w innym kraju, zwykle raju podatkowym).
Jeśli komuś mało tych informacji, to warto zasygnalizować, że regulaminy usług obsługi handlu forexowego są z gruntu niekorzystne dla klientów, banki obsługujące platformę forexową mogą nawet anulować wcześniejsze zakończone transakcje i to w tak niekorzystny dla graczy sposób, że nie tylko zaliczą bankruta, ale i pozostaną z długami (mimo zapewnień, że tak się nie powinno stać). Okazuje się, że wobec tak nietypowych zachowań, jak choćby nagła zmiana zasad utrzymywania w ryzach kursu franka szwajcarskiego na początku 2015 roku, klienci okazali się bezbronni i reguła automatycznego zamknięcia pozycji po wyzerowaniu stanu ich konta okazała się zwykłą fikcją, system bowiem pozwala na doprowadzenie do ogromnych długów z powodu nieszczęsnej dźwigni! Oto opis kilku przykładów.
Czy nadal uważasz, że to łatwy zarobek? Pułapki brokera pozwalające sztucznie zmienić chwilowy kurs, aby Twoje pozycje się wyzerowały, nieumiejętność dobrania strategii, gra emocjami, spread brokera, możliwość wpadnięcia w ogromne długi – to tylko podstawowe przyczyny nikłej szansy na zarabianie na forexie w długim czasie. Nie polecam!
Raczej ten procent ośmiu na dziesięciu traci- nie zarabia. Ja bym obstawiania na jeszcze.mniejszy udział zarabiających 🙂
Tak sformułowano statystyki – tracących w danym okresie, najprawdopodobniej nie uwzględnia to niezamkniętych pozycji, które są na minusie. Faktycznie zyskujących może być mniej, niż 18%.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Forex – nie daj się wpuścić w ten kanał
Tak samo bym obstawiała. Jednak do takich rzeczy trzeba się faktycznie na tym znać!
podstawy niemieckiego ostatnio opublikował…Produkty reklamowe – jak zatrzymać klienta?
Dlatego jeśli już chcemy się pobawić w hazard zagrajmy w zakłady bukmacherskie. Tu od razu wiemy ile i czy wygraliśmy. A stosując podobne myślenie o inwestowaniu tylko części kapitału w pojedynczy zakład są szanse na budowanie kapitału. Tyle że to w Polsce nielegalne he he Nasz kraj nie chce zarobić na podatkach… ale to chyba temat na artykuł… Pozdrawiam
Wręcz przeciwnie, nasz kraj za bardzo chce zarobić na podatkach i jest zbyt pazerny, dlatego tylko kilka firm jest u nas legalnych i faktycznie o tym napisałem osobny artykuł, link poniżej:
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Systemy lotto – nie bądź idiotą! Nie daj się naciągnąć
Jeszcze brakuje o zmianach spredu w trakcie gry to powinno byc zakazane bo broker czysci konta graczy np stawiamy na jedna pare walutowa przy spredie 30 na spadek no i cena spada ale wtym samym czasie spred sie zwieksza z 30 np do 100 albo i iecej powinnismy zarobic a wtedy caly czas jestesmy na minusie . Powinny byc stale spredy
Słuszna uwaga, ale chyba nie do zrealizowania
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Cenzura, inwigilacja i rejestry stron zakazanych – gdzie ta demokracja?
Forex zdecydowanie nie jest dla wszystkich, ale jeżeli znasz mechanizmy jakie nim rządzą, to grając z dźwignią finansową na poziomie 1:3, 1:5 można na tym rynku regularnie zarabiać. Największy problem z jakim borykają się amatorzy, to niedopasowanie wielkości pozycji do kapitału, podejmowanie emocjonalnych decyzji i brak określonej strategii. Napisałem już kilka artykułów a rynku forex, więc serdecznie zapraszam wszystkich zainteresowanych.
Czy mozesz mi wyjasnic jaka jest roznica przy lewarze 1:1 i otwarciu pozycji kapitalem 1000 zl, a otwarciem pozycji kapitalem 100 zl przy lewarze 1:10 ?
W największym skrócie, grając na wzrost, jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli i kurs spadnie o 10%, to w obu sytuacjach kwotowo strata jest taka sama (ale jedna wirtualna, druga rzeczywista). Przy lewarze 1:10 wyzeruje nam to stan konta i pozycja zostanie zamknięta, a przy lewarze 1:1 pozycja nadal jest otwarta i ma wartość 900 zł.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…W co warto inwestować? Część 2
Na forexie większość ludzi myśli sobie że nic nie musi robić siądzie chwile przy komputerze i zarobi miliony, gdyby to było takie łatwe to każdy by tak zrobił, tak się nie da niestety, i tak samo jak dobry lekarz czy prawnik uczy się latami, również trader musi poświęcić wiele czasu na naukę i pracę by osiągać zadowalające wyniki przez dłuższy czas, bo to że komuś uda się raz czy dwa coś zarobić to jest o wiele za wcześnie by odtrąbić sukces.
Blake ostatnio opublikował…Aplikacje iPhone – MoneyWiz 2 – Personal Finance, promocja z € 4.99 >> 0,99
Najgorzej, że są wielcy mądralińscy, którzy zarabiają najwięcej… na szkoleniach z forexu, pokazując „sukcesy” z kont demo – nie dajcie się przez takich cwaniaków naciągać!
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Fundusze inwestycyjne – czy warto z nich korzystać? Część 1
Grzegorz,
nie znam statystyk – zarabiający/tracący na Forexie ale wydaje mi się, że są one jeszcze one bardziej na niekorzyść tych drugich.
Broker/platforma zawsze wygrywa drobny procent dla siebie – działa to tak jak w kasynie.
Drobny inwestor o ile nie jest geniuszem lub super szczęściarzem nie ma szans w starciu z dużymi graczami (w zasadzie to instytucje finansowe) dysponującymi super komputerami, zatrudniającymi setki mądrych głów, śledzącymi 24 godziny na dobę rynki finansowe i dysponującymi błyskawicznym dostępem do informacji o najmniejszym zdarzeniu gospodarczym mającym wpływ na cenę waluty bądź surowca. Niezależnie czy to tsunami w Japonii, wypowiedź jakiegoś polityka, pożar na plantacji kawy w Brazylii czy zawalenie się jakiejś kopalni na zadupiu w Kongo.
Po prostu NIE MA SZANS!!!
Drobny gracz staje się tak zwanym DAWCĄ KAPITAŁU. A jeśli gra z lewarem 1/100 i do tego często jeszcze na kredyt, to w pewnym momencie ląduje w czarnej d… nie pozostaje mu nic innego jak zostać DAWCĄ ORGANÓW.
Ograniczenie przez tzw. „polityków” lewara do 1/50 nic nie da.
Ci tzw. „politycy” usunęli kiedyś na wiele lat matematykę (Królową Nauk) z matury, ogłupiając społeczeństwo. Przygotowali grunt pod zadymę z frankiem, jenem, Amber Goldem, Bezpieczną Kasą Oszczędności i setkami innych afer wysysających kasę z kieszeni uczciwych aczkolwiek ogłupionych Polaków.
Popatrz na kolejki pod kolekturami Totka w czasie kumulacji. Żenada!!!. Największa orkiestra na świecie: JEDEN BĘBEN i MILION CYMBAŁÓW. A pokerek nadal nielegalny – gra w której element ryzyka czyli hazardu stanowi niewielki element decydujący o wygranej. No, ale „politycy” na pokerku się nie wyżywią a na totku owszem,
A ja uruchomiłem platformę FOREX w swoim banku tylko i wyłącznie do korzystniejszego wymieniania waluty w swojej firmie. Zawsze przy przelewaniu z konta walutowego na złotówkowe traciłem spore kwoty (wymiana po cenie kupna), obecnie negocjuję kursy i zawsze mam bliski średniego. Co najlepsze jak spływały mi faktury walutowe z okresu, gdy EUR było bliskie 4,00 to obecnie zarabiam wymieniając walutę (sprzedając ja po negocjowanym kursie).
Od tego roku Polscy brokerzy forex będą mieli obowiązek podawania statystyk zarabiających w stosunku do tracących.
Broker Forex ostatnio opublikował…Analiza metali szlachetnych
Tak, FX nie jest magiczną maszynką do zarabiania kasiory – jak każdego zawodu czy zajęcia hobbystycznego, trzeba się go nauczyć,
Czy może się nauczyć każdy? Eksperyment z „Żółwiami” sugeruje odpowiedź twierdzącą.
Autor zawęża brokerów tylko do kategorii MM, a i to do najgorszego ich sortu – czyli zwykłych oszustów. Rynek dojrzał, można wybrać dobrego brokera, choćby i nieco droższego.
Swapy, czyli „odsetki” mogą byc z rachunku pobierane, a mogą też być do niego dopisywane. Kwestia pary i kierunku pozycji. Są też instrumenty bezswapowe.
Granie pełną dźwignią to hazard i samobójstwo.
Ograniczenie dźwigni do ustawowego 50:1 nie przeszło, skończyło się na właśnie wprowadzonym 100:1, co i tak jest wartością ogromną.
Tak, początkowe depozyty są „kosztami nauki” jak opłaty za kursy czy studia.
Jestem na rynku od 10 lat, nauka kosztowała kilkanaście tysięcy, dawno odrobione. Obecnie traktuję instrumenty pochodne jako jedyną pracę, poza standardowymi zyskami zajmuję medalową pozycję w przynajmniej jednym konkurs rocznie. Nikogo nie uczę, nie udzielam kursów, etc.
Artykuł powstał właśnie dla laików, dla tych ponad 80% (mało?), którzy bez przygotowania zaczynają grę i tracą – i nauka idzie w las, nigdy więcej już nie podejmują próby. A garstka tych, którzy się temu tekstowi nie poddadzą, będzie na tyle zaangażowana, że podejmie wyzwanie i wykształci się na dobrych graczy.
A skąd mają ci amatorzy niby wiedzieć, kto nie jest oszustem w tym niekontrolowanym biznesie? Większość reklam, które zasypują internet niestety to kiepskie platformy… Cieszę się, że wśród tych kilku procent wygrywających (jest ich przecież wiele tysięcy w Polsce) są i tacy, którzy chcą się tu podzielić wiedzą (dzięki za poprawki do ustawy, naniosę do artykułu).
A do innych komentujących – trochę więcej kultury, a mniej zawziętości, patrzcie oczami przeciętnego Polaka, a nie z własnej perspektywy. Propagatorom platform także mówię STOP!
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Pomysły na oszczędzanie – podejście pierwsze
Forex to gra opoarta przede wszystkim na psychologii. Dlatego większość osób ma problem z zarabianiem na rynku. Dodatkowo kto do tematu tak naprawdę podchodzi profesjonalniej tzn. zna analizę techniczną, fundamentalną, stopień ryzyka, zasady zarządzania i umie panować nad swoją psychiką ? może 5% inwestorów.
Niestety, w obecnej postaci artykuł nie jest dla laików, a dla członków Stowarzyszenia Foreksowych Utracjuszy – widać, że autor przyjął jedną tezę i stara się przekonać do niej innych, a jeśli fakty owej tezie przeczą, to tym gorzej dla nich. Tekst jest skrajnie stronniczy i nieobiektywny. Wskazanie zagrożeń byłoby dobre, ale pisanie wyłącznie o nich i przyjmowanie ich jako pewnik jest równie złe, co skrajny hurraoptymizm.
Nie chodzi o to, by „garstka zaangażowanych się nie poddała”, bo to tak, jakby np. młodym piłkarzom na wstępie powtarzać mantrę „dajcie sobie spokój z tym kopaniem, bo Maradoną (dla mlodych czytelników: Lewandowskim/Messim) i tak nie będziecie, a w ogóle to połamiecie sobie nogi i pozrywacie ścięgna”.
Skąd ci amatorzy mają wiedzieć, kto nie jest oszustem? Może z tego samego źródła, z jakiego teraz niby się dowiadują, żeby nie zaczynać w ogóle z foreksem – czyli z internetu? Teraz, przy wszystkich zagrożeniach, jest o wiele lepsza sytuacja niż w czasach, gdy zaczynałem. Rynek okrzepł, polscy brokerzy, którzy wtedy byli symbolem wszelkiego zła i tych brudnych sztuczek, o których wspominasz, teraz działają na ogół dobrze. Jest świetny dostęp do informacji, opinii, spadły koszty transakcyjne.
Co do reklam, to u mnie akurat najczęściej wyświetla się ostatnio reklama brokera cieszącego się dobrą opinią… i który wyraźnie chce mi zasponsorować nową zabawkę 🙂
Zawsze powtarzam: to nie jest droga do łatwych pieniędzy. Owszem, ktoś może to potraktować jak kasyno; wrzucić niewielką kwotę, z której stratą się godzi i otworzyć pozycję „take profit 100 pips, a stop loss… stop loss zrobi mi broker :)”. I to jest w porządku – straci, to machnie ręką, zarobi, to zabiera podwójny wkład i robi przelew zwrotny, czyli wychodzi z kasyna. Jeśli ktoś szykuje się na długoterminową walkę z rynkiem, niech szykuje się też na pot, nerwy i łzy. Ale po jakimś czasie to może przypominać jazdę samochodem – wsiadam, jadę i spokojnie zakładam, że dojadę do celu, pomimo że na drodze może wydarzyć się tysiąc nieprzewidzianych rzeczy. Dojadę, pomimo że ktoś wymusi pierwszeństwo, a ktoś inny wyjedzie na czołówkę, zmuszając mnie do szybkiej reakcji. I dojścia do tego etapu adeptom życzę.
Wracając jeszcze do pierwszego tekstu: nie do końca jest prawdą, że trzymanie pozycji dłużej niż do końca dnia jest już pozycją długoterminową. Jeśli ktoś ustawia adekwatnie małe (w stosunku do depozytu) wielkości pozycji, może spokojnie otwierać pozycje choćby i na miesiące. Swapy, jak wspominałem, mogą być dodatnie, a niektórzy brokerzy oferują instrumenty typu „nieco większy spread, ale brak swapu”.
Nie wiem, czy wiesz, ale jesteś na blogu – a blogerzy mają to do siebie, że wypowiadają się właśnie w sposób stronniczy i to jest ich prawo. Czyli czytelnik zgodnie z Twoją sugestią szuka informacji w internecie – dowie się i o dobrych stronach forexu (może od Ciebie, jeśli się wysilisz) i o tych złych (na moim blogu), sam ma własny rozum i wyciągnie własne wnioski stosownie do swojego charakteru, bo trzeba tu uwzględniać również aspekty psychologiczne inwestowania, o których za mało się mówi, a wielu już na tym etapie stwierdzi, że forex nie jest dla nich – nie każdy jest gotowy na takie działania jak na: „długoterminową walkę z rynkiem, niech szykuje się też na pot, nerwy i łzy”.
A skoro masz taką wiedzę, to łatwiej jest przekonać kogoś, tworząc własny blog pro forexowy. Tyle że on też będzie stronniczy, ale w drugą stronę. Ja trzymam się tylko podstawowych faktów: 81/82% (dane z dwóch kolejnych lat) Polaków traci na forexie i nie obrażam tych Polaków, nazywając ich Stowarzyszeniem Foreksowych Utracjuszy – tylko sygnalizuję, że jeśli jeszcze nie wiedzą, że taka jest statystyka, to może część z nich ustrzegę przez kiepskim startem, a to sprawi, że po pewnym czasie statystki staną się bardziej przyjazne, bo grać będą Ci, którzy faktycznie jakąś wiedzę już mają.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…50 twarzy Deutera
Forex nie jest dla każdego – trzeba mieć pojęcie, przygotowanie merytoryczne, jakąś wiedzę i wtedy dopiero można próbować. Dopiero zaczynam z brokerem, to jest z Xbulls, jeszcze siedzę na demie systemu, ale widzę jakie znacznie ma konkretna teoria, ile się z tego wykorzystuje. No i same rozmowy z ludźmi, którzy mają pojęcia o tym co robią, dają sporą różnicę. Macie podobnie?
Forex jest dla wydy… frajerstwa przez pośredników i wielkich graczy z farmami superkomputerów
Wszędzie tam gdzie w grę w chodzą emocje w polaczeniu z pieniędzmi, a dodatkowo musimy działać błyskawicznie, aż prosi się o kłopoty…
Na forexie z pewnością da się zarobić, lecz zbyt wiele osób traktuje to jako ekspres do bogactwa. Moim zdaniem milionerem dużo łatwiej zostać mając dobry fach w ręku niż „bawiąc się” się w handel walutami. Inwestycja w siebie jest często tą najlepiej oprocentowaną 🙂
Dawid
Dawid Machalica ostatnio opublikował…Jak zadbać o swoje finanse? 9 rzeczy, które możesz zrobić już dziś.
Myślimy zatem podobnie 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…W co warto inwestować? Część 2
Pierwsza zasada inwestycji walutowych i giełdy – musisz być świadomy, że mozesz wszystko stracić 🙂
Natalia ostatnio opublikował…Nikt tak nie doradzi jak Polak za granicą
Wiadomo ze jak sie czlowiek bierze za cos czego nie rozumie to straci… Tak jest z wiekszoscia inwestycji. Ja sam jestem na forexie od 7 lat i sobie chwale – trzeba sie tylko temu poswiecic i sporo nauczyc 😉
No to jest nauka, jak każdego innego biznesu. Do Forexa nie nadaję się każdy, to pewne. Ja się długo uczyłem i musiałem popełnić kilka błędów żeby było lepiej. Ale u mnie to też duże wsparcie od opiekuna miałem dlatego mi mój borker odpowiada i tam gram cały czas
A to ciekawe, bo niedawno przeglądałam publikację statystyk biur maklerskich z danymi o wynikach inwestowania przez klientów w różnego rodzaju instrumenty pochodne. Wynikało z niej, że w przypadku instr.pochodnych na surowce, akcje i waluty na + było ok. 44% klientów, w przyp. instrumentów opartych na indeksach – ponad 38%. Ciekawe czym ta różnica jest spowodowana, bo być może czas odgrywa tu dość dużą rolę – inwestorzy stali się bardziej doświadczeni? Popełniają mniej błędów?
Podzielam opinie optymistów i pesymistów,dot.udzialu w Forexie.Oczekuje że ktoś z wypowiadających się fachowców,napisze o istocie Foreksu. Foreks to nie handel walutami,surowcami,towarami,to nie kontrakt inwestora z firmami producenckimi. To kontrakt wyłącznie z brokerem.
Powstaje pytania kto i z czyjego konta wyplaca wygrane,i kto inkasuje przegrane przez inwestorów walory finansowe. Czy prawdą jest gdyby na foreksie, kwotowo tylu wygrywało co przegrywało,to brokerzy poszli by z torbami?
Rynek forexowy jest zmienny, inwestycja jak inwestycja. Można zarobić, można stracić, a wynik zależy od wiedzy i platformy forexowej. Zwracajcie uwagę gdzie inwestujcie. Powinniście mieć gwarantowany stop loss, gwarancję że nie zejdziecie do ujemnego salda. Mnie się przydaje dealCancellacion, które mam w (…tu była reklama…). Patrzcie na to, kim jest broker, czy działa u nas tylko wirtualnie, czy też ma również placówki. To istotne – zrozumiecie to z czasem. A od testowania inwestycji jest wersja demo, a nie działanie na prawdziwej kasie.
Fakt, nie jest prosto, ale wszędzie są ryzyka. Ważne też jest to gdzie handlujemy bo jak będzie to broker z wysokimi kosztami, poślizgami to nie ma szans na zarobek. Ja dla dywersyfikacji mam konta u trzech brokerów, a nie mam aż tyle kapitału, żeby móc handlować na prawdziwym ECN. Mam rachunek w (…bla, bla – wpis reklamowy, która to już z kolei próba pod tym wpisem? – Moderator). Może kiedyś uda się dojść do wyższych kwot, przejść poziom wyżej. Forex dla wytrwałych i cierpliwych.
Tylko brokerzy ECN, reszta to syf, którego należy unikać
Ostatnio naciągnęli mnie na platformie grandtrade.
Niestety okazało się że to są oszuści. Wyzerowali mi konto a nawet jest na minusie.
Ta firma jest w Polsce nielegalna. I mam nadzieję, że minusu nie będę musiał spłacać a tych oszustów zamkną.
Witam serdecznie!
Chciałbym przestrzec wszystkich nowych użytkowników chcących zainwestować w rynek foreks nie angażujcie się w firmę TRADERS CHAIN.
Firma ta jest skonstruowana na poszukiwanie potencjalnych osób zainteresowanych w inwestowanie na rynku FOREX ,a w nawiasie mówiąc na pozyskaniu kapitału i jak najszybszym namówieniu klienta na inwestycje w bitcona co ponosi za sobą następne koszty dla ewentualnego klienta.
Firma generuje fałszywy obraz wykresów co w konsekwencji prowadzi do przejęcia całej wpłaty i niestety do utraty kapitału.
Jest to firma scamingowa bez wymaganej na rynku finansowym licencji angielskiej.
PRZESTRZEGAM wszystkich zainteresowanych tą inwestycją-przerobiłem to na własnej gotówce.
POZDRAWIAM Jerzy