Używając zwrotu filary w tytule, miałem na myśli trzech wybitnych Polaków zasłużonych dla zdrowia naszych rodaków (i nie tylko Polaków). Zawdzięczam każdemu z nich wiele (odnośnie poprawy stanu swojego zdrowia), poznawałem ich wiedzę w różnych okresach swojego życia i choć w wielu miejscach przekazują podobne sugestie, to są punkty rozbieżne i zapewne to dobrze, bo taki fakt zmusza do myślenia. Oto kilka przemyśleń o zdrowiu w dość długim jak na blog wpisie.
Nie chcę stopniować ważności tej wiedzy, uważam, że warto zapoznać się z książkami tych trzech osób (o czym poniżej) i nie ma co przejmować się tym, że tylko jeden z nich jest lekarzem, pozostałych można nazwać naturoterapeutami o wszechstronnej wiedzy w temacie zdrowia.
Cechą wspólną dobrych naturopeutów jest to, że akcentują przede wszystkim to, iż powinniśmy dbać o zdrowie na bieżąco, a nie dopiero po pojawieniu się objawów chorobowych szukać skutecznych metod ich leczenia. Dbanie o zdrowie ma różne wymiary, to przede wszystkim właściwy sposób odżywiania i właściwe produkty spożywcze, odpowiednia dawka ruchu, zapobieganie stresowi psychicznemu (satysfakcjonująca praca, odpowiednia dawka snu itp.), unikanie nadmiaru pól elektromagnetycznych itd.
Właściwy sposób odżywiania
Najwięcej kontrowersji jest odnośnie odżywiania, wszelakie diety powinny mieć swój cel (odchudzanie, ustępowanie alergii i innych objawów chorobowych itp.) i nie być stosowane dożywotnio (poza nielicznymi wyjątkami). Zdrowe odżywianie to nie dieta, lecz sensownie zbilansowany zbiór posiłków z produktów jak najmniej przetworzonych (fabryki jedzenia to nie najlepsze źródło pożywienia).
A właściwy sposób odżywiania? To przede wszystkim jedzenie nie 5 czy 10 posiłków dziennie, lecz tylko wtedy, kiedy jesteśmy głodni. Owszem, są ludzie, którzy często bywają głodni, ale powinni raczej znaleźć przyczynę, czego brakuje w ich pożywieniu (minerały, witaminy, rzadziej chodzi o brak kalorii – wtedy to ten właściwy głód), że tak często muszą sięgać po kolejne porcje jedzenia (i często tyją z tego powodu, bo dostarczają tylko puste kalorie, a braki w organizmie niektórych substancji się nie zmniejszają).
Po drugie – rozdzielność jedzenia i picia, posiłek powinien mieć szansę odpowiednio strawić się w żołądku (tu też kłania się dokładne gryzienie posiłku, a nie tylko wstępne przegryzienie, żeby kęs przeszedł przez przełyk – to zdecydowanie pomaga w trawieniu i ułatwia przy tym niepopijanie jedzenia, a wiele osób do popijania każdego kęsa niestety nawykło). Dlatego w żołądku nie powinno być nadmiaru płynu – nie pijemy już nic na 30 minut przed posiłkiem i jak najdłużej po posiłku. Przy czym ten okres zależy od typu spożytego jedzenia, najkrócej trawią się węglowodany proste i tu już 40 minut po posiłku można się napić (jeśli jest taka potrzeba). Dłużej trawią się tłuszcze i białka (np. mięso), tu dobrze jest, jeśli potrafimy nie rozrzedzać kwasów żołądkowych płynami przez 1,5 do 2 godzin po posiłku (choć rzeczywiste trawienie może trwać nawet dłużej).
Zdrowie na własne życzenie – dbanie o zdrowie alternatywą do leczenia
Pora przejść do sugestii wyróżnianych przez poszczególnych członków „złotej trójki” naturopatii. I tak najbardziej znaną postacią jest Jerzy Zięba, o którym już wcześniej pisałem przy okazji opisywania jego pierwszej książki (informacje o jego najnowszej książce przedstawię dalej – patrz zdjęcie okładki na początku wpisu). Drugim naturopatą, chyba najmniej z tej trójki znanym jest Józef Słonecki (również i o nim już kiedyś wspominałem – patrz zdjęcie obok). Jest on autorem czterotomowej książki „Zdrowie na własne życzenie”, każdy tom liczy sobie 256 stron (stare wydania były mniej obszerne). Zdecydowanie uważam pierwsze 3 części za podstawę do przeczytania jeśli chodzi o wiedzę na temat zdrowia. Czwarty tom uważam za lekturę uzupełniającą i zapewne kupią go wszyscy ci, którzy po przeczytaniu pierwszych części zaakceptują wiedzę i styl pisania Słoneckiego. A ów styl jest w mojej ocenie dość przejrzysty, konkretny (choć są i tacy, którzy uważają, że to nie jest łatwa lektura – moim zdaniem I tom Zięby jest nawet trudniejszy w odbiorze).
Józef Słonecki przekazuje wiedzę na temat przyczyn chorób, a także podstawowe wiadomości na temat żywności naturalnej jak i tej przetworzonej. Jako rozwiązanie problemów XXI wieku (zatoksycznienie środowiska i żywności prowadzące do braku równowagi w organizmie) Słonecki proponuje stosunkowo łagodną (na tle innych) metodę oczyszcza organizmu. Różni się ona tym, że nie jest kłopotliwa, stosuje się ją codziennie i daje ona efekt systematycznego oczyszczania organizmu w sposób łagodny bo rozłożony w czasie. Owo oczyszczanie polega na codziennym łyknięciu tzw. mikstury oczyszczającej, której sposób przyjmowania Słonecki precyzyjnie opisał w I tomie „Zdrowia na własne życzenie”. Mikstura ta ma na celu stałe zabezpieczanie układu pokarmowego przed skutkami wynikającymi z zanieczyszczenia środowiska (w tym żywności).
Drugim „narzędziem” do codziennego stosowania (najlepiej w dotychczasowe miejsce kolacji) jest koktajl błonnikowy (warzywno-owocowy z dodatkiem świeżo zmielonych nasion takich jak siemię lniane, niełuskane pestki z dyni, słonecznika). Ten półpłynny (zależy od ilości dolanej wody) posiłek dostarcza organizmowi wielu naturalnych składników odżywczych w najlepszej postaci (lepszej nie wszelakie modne i drogie wyciskarki do soków oferują).
Suplementacja – czy to potrzebne?
Co do suplementacji Słonecki ma jeszcze bardziej radykalne zdanie w porównaniu do Jerzego Zięby (patrz zdjęcie obok). Obaj mówią, że człowiek (zwłaszcza zdrowy) nie powinien się suplementować, przy czym Zięba jest większym realistą, wie, że dziś mało kto jest zdrowy i że współczesna żywność różni się radykalnie od tej sprzed dwudziestu czy pięćdziesięciu lat. Słonecki uznaje do stałego suplementowania jedynie jod (podobnie uznały władze naszego kraju, bo to one narzuciły potrzebę jodowania soli spożywczej, aby uzupełnić w diecie Polaków braki jodu). Przy czym Słonecki zaleca stosowanie jodu w postaci standaryzowanych glonów – to tzw, kelp, suplement do kupienia w każdej aptece, np. taki jak ten.
W zasadzie Zięba uzupełnia jego zalecenia, sugerując stosowanie soli niejodowanej, naturalnej kamiennej (a nie morskiej) nieoczyszczonej – mowa tu o naszej krajowej soli kłodawskiej (w opakowaniach o wadze większej niż 1 kg, wtedy obowiązek jodowania producenci mogą ominąć) lub himalajskiej. Taka sól zawiera szeroką gamę mikroelementów (w małej dawce, ale to wystarcza). Niektórych z nich często brak we współczesnych warzywach i dlatego rozsądne używanie takiej soli jest bardzo potrzebne do zachowania zdrowia (można dodać szczyptę takiej soli na szklankę wody, o czym pisałem już wcześniej). Wynika to z faktu, że o ile rośliny potrafią samodzielnie wytworzyć witaminy, to minerały mogą pobierać wyłącznie z gleby, a jeśli w wyjałowionej glebie wielu pierwiastków śladowych brak, to nawet najlepsze uprawy ekologiczne nie dadzą nam tego, co potrzebuje organizm.
A skoro już przy brakach jesteśmy, to Zięba akcentuje jeszcze (statystycznie) niedobory u Polaków witaminy D3, którą organizm co prawda sam potrafi syntetyzować dzięki promieniom słonecznym przyjmowanym przez skórę człowieka w okresie letnim, ale już jesienią i zimą takich naturalnych dostaw nam brak (niektórzy nawet latem nie korzystają z kąpieli słonecznych). Współczesna żywność nie zawsze jest wystarczająco bogata w tę witaminę, dlatego Zięba zaleca suplementację (po wcześniejszym zbadaniu jej poziomu w organizmie: badanie krwi na poziom witaminy D3-25OH), gdy wynik badań wskazuje na jej niski poziom (nawet mieszczący się w normie, bo normy mamy zaniżone, co sugerują lepsze rezultaty w powrocie do zdrowia u tych osób, które mają odpowiednio wysoki poziom witaminy D3). Ważne, aby przyjmować ją łącznie z witaminą K2, co pozwala organizmowi we właściwy sposób zagospodarować nie tylko witaminę D3 ale i wapń.
Rzadkość, gdy lekarz prawdę Ci powie
I nadszedł czas, aby przedstawić ostatniego z wielkiej trójki Polaków, tym razem lekarza Jana Pokrywkę (patrz zdjęcie obok) – współautora książki „Na zdrowie!”. On z kolei kładzie akcent na niedobory magnezu w organizmach naszych rodaków. Faktem jest, że obecnie w żywności go nieco ubywa (większym problemem jest raczej to, że pogarsza się zdolność do wchłaniania minerałów i witamin z pożywienia), gdyż coraz więcej żywności spożywamy w postaci wysokoprzetworzonej. Ponadto wzrost dynamiki życia przeciętnego Polaka prowadzi często do zwiększenia liczby sytuacji stresowych oraz ilości spożywanej kawy. Oba te czynniki w dużym stopniu zwiększają zapotrzebowanie na magnez, który jest szybciej zużywany, stąd tak masowe jego braki. Jan Pokrywka sugeruje, iż najlepszą formą dla człowieka (co nie oznacza naukowo najlepszej przyswajalności) jest chlorek magnezu, który można spożywać w postaci rozpuszczonej w wodzie, a także dostarczać organizmowi przez skórę (moczenie stóp w wodnym roztworze chlorku magnezu lub przez zewnętrzne stosowanie tzw. oliwy magnezowej).
Wyróżniki trzech wybitnych postaci
Każdy z tych trzech filarów zdrowia ma nieco inne podejście do zdrowia, chorób i samego życia (choć w bardzo wielu tematach są zgodni). Mają też inne usposobienie, tu najgorzej wypada Józef Słonecki, którego za przekazywaną wiedzę niesamowicie szanuję, jednak znając go nieco bliżej, nazwać mogę starym, zgryźliwym Mistrzem cynizmu. Taki ma styl odnoszenia się do ludzi, którzy nie do końca rozumieją lub akceptują wiedzę, jaką zawarł w swojej czterotomowej książce. Prowadzi on forum internetowe Biosłone (byłem tam użytkownikiem przez kilka lat, stąd dobrze poznałem jego charakter, rozmawiałem z nim także kilkukrotnie telefonicznie). Na owym forum da się wyczuć wyraźnie kult owego Mistrza (takim pseudonimem się posługuje), kto nie naśladuje jego cynizmu wobec mniej zorientowanych, zwłaszcza nowych forumowiczów, może od razu dać sobie spokój z tym forum.
Choć i w przypadku lektury książek Jerzego Zięby wiele osób ma problemy z właściwą interpretacją i ułożeniem sobie w głowie niektórych zagadnień, to sam autor potrafi cierpliwie omawiać w kółko te same tematy, odpowiadając na powtarzające się pytania (do niedawna robił całą masę szkoleń w Polsce, ale też i w USA, Kanadzie, Wielkiej Brytanii – obecnie wypowiada się głównie na youtube – dzięki czemu zyskał taką popularność).
I chyba tej popularności pozazdrościł mu Słonecki złośliwie krytykując działania Zięby (a przed kilku laty próbując zniszczyć wspólnie ze swymi forumowiczami działalność emerytowanego lekarza Andrzeja Janusa, którego wcześniej sam zaprosił do współpracy, wydał jego 2 książki). Słonecki krytykuje to, że Zięba chce się wzbogacić na produkcji suplementów i sprzedaży ich w swoim małym sklepiku internetowym. Jerzy Zięba nie miał nigdy zamiaru takiego sklepu otwierać, ale wciąż krytykowany za to, że poleca produkty, których w Polsce kupić nie można – postanowił ułatwić życie Polakom. Wprowadził własną markę Visanto, za której jakość produktów ręczy własną głową (wykorzystuje do produkcji najlepsze składniki, zleca przeprowadzanie niezależnych badań tych suplementów).
Co ciekawe, na stronie Słoneckiego również jest sklepik internetowy, na którym sprzedawane są wyłącznie produkty przez Słoneckiego zaakceptowane i o których wspomina w swoich książkach. I on także zgodził się na taki sklep dla ułatwienia życia swym czytelnikom, a nie dla zarobku. Sam więc nie powinien pierwszy w innych rzucać kamieniem. Podobnie jest z Janem Pokrywką, który oferuje w swoim sklepie internetowym też kilka wyjątkowych produktów, które uważa za kluczowe i trudne do zakupu gdzie indziej. Mowa tu o wodzie nasyconej wodorem (specyficzny przeciwutleniacz) oraz bajkalinie (zioło w kapsułkach), która potrafi wydłużać ludziom życie (a dokładniej komórkom ludzkim, co zostało udowodnione przypadkiem podczas badań Instytutu Ireny Eris nad rozwojem kosmetyków tej firmy).
Wracając jeszcze do Jerzego Zięby, warto zasygnalizować to, że w listopadzie 2016 roku pojawiła się druga (i nie ostatnia), obszerna część książki „Ukryte terapie”. Tym razem autor rozwija jeszcze informacje z I części na temat stosowania witaminy C. Rozwiewa wiele wątpliwości na temat cholesterolu i trucia ludzi statynami, szczepionkami. Dużo jest też krytyki współczesnego systemy ochrony zdrowia w Polsce. Najwięcej jednak uwagi Zięba poświęcił analizie literatury medycznej dotyczącej komplementarnych (względem klasycznych chemio- i radioterapii) metod leczenia raka. Tu oprócz dożylnego podawania witaminy C (w postaci askorbinianu sodu) opisuje jeszcze sposoby dożylnego podawania (w odpowiednio niskim stężeniu) wody utlenionej. O pozostałych możliwościach leczenia tej trudnej choroby (które można łączyć ze sobą) możecie sami przeczytać w tej książce (linki do porównywarki cen poszczególnych książek na końcu) – ten wpis i tak jest dość obszerny, a za mały, by naświetlić szerzej te metody dowiedzione naukowo, a ignorowane przez przemysł farmaceutyczny, który narzuca lekarzom mało skuteczne, za to drogie terapie leczenia nowotworów.
Nie różnią się ci panowie co do przyczyn powstawania chorób, co do szkodliwości konserwantów i innych składników zawartych w szczepionkach i w wielu innych tematach. U każdego na stronie jest mały sklepik z małą liczbą wyselekcjonowanych produktów. Wyróżnikami są za to inaczej rozłożone akcenty ich działalności. Józef Słonecki stawia na niedopuszczanie do chorób (dbanie o zdrowie, choć sam ma wieloletnią praktykę naturoterapeuty – specjalizacja bioenergoterapia). Jerzy Zięba skupia się bardziej na chorobach zwłaszcza przewlekłych (chcąc doprowadzić do współdziałania medycyny akademickiej z komplementarną, która lepiej sprawdza się w leczeniu chorób przewlekłych). Zaś Jan Pokrywka jako nietypowy lekarz posługuje się wielowiekową tradycją wiedzy o zdrowiu (naturalna medycyna chińska), próbując uzdrawiać swych pacjentów, a przy tym preferuje długowieczność (stąd połączenie wielu metod jak wspomniane wcześniej bajkalina, woda i olej lniany nasycone wodorem, a także stosowanie komór hiperbarycznych, nazwanych przez pomysłodawcę normobarycznymi, gdzie ciśnienie wynosi 1,5 atmosfery czyli mniej niż w klasycznych komorach hiperbarycznych).
Jak odzyskać i utrzymać zdrowie? Zacznij czytać!
Podsumowując – warto zapoznać się z książkami (tak, trzeba znaleźć na to czas!) tych ludzi patrzących szerzej na zdrowie i ludzki organizm niż typowi lekarze znający się na pojedynczych typach schorzeń. Jako literaturę podstawową sugeruję zakup (i ich posiadanie, bo pożyczenie komuś często kończy się utraceniem takowej książki – dziwnym trafem ważne książki jakoś są zawsze innym bardzo potrzebne i zwlekają z ich oddaniem) tych 6 pozycji (klikając w linki traficie do porównywarki cen):
„Zdrowie na własne życzenie”, tom I, tom II oraz tom III (Józef Słonecki);
„Ukryte terapie”, tom I i tom II (Jerzy Zięba);
„Na zdrowie!” (Jan Pokrywka, Filip Żurakowski)
Łączny koszt tych 6 książek daje łącznie cenę zapewne niższą niż wartość dwóch prywatnych wizyt u lekarzy specjalistów – a skutki zastosowania się do porad tych trzech filarów polskiego zdrowia mogą być znacznie trwalsze, niż doraźna pomoc lekarska 🙂
A jako literaturę uzupełniającą (jeśli ktoś uzna, że poprzednie były warte swej ceny) polecam:
„Zdrowie na własne życzenie”, tom IV (Józef Słonecki);
„Odpowiedzi Doktora Pokrywki” (Jan Pokrywka, Filip Żurakowski)
Źródło zdjęć we wpisie – youtube.com
Komplementarne do klasycznych metod? Proszę cię….
chemio i radio to się nie powinny w ogóle nazywać terapie
mają za zadanie jedynie zniszczyć szpik kostny i zlikwidować
obronę organizmu ( więc wyniki nie pokazują przeciwciał)
więc ZALECZANIE działa.
A że potem 90 % umiera?
Nie ujmuje się tego w statystykach.
==> to zbrodnicze działania wychodzące wprost z nazistowskich badań.
no ale wolna wola, wolny rynek, każdy robi co chce
są też podobno ludzie jedzący tylko w macu i też są zdrowi.
Są też ludzie których aspartam nie osłabia.
Marcin Okuniewicz ostatnio opublikował…„Dlaczego Nie Masz Pieniędzy i Sposób Jak To Naprawić”
Komplementarne np. do sytuacji nagłych, ostrych jak udar mózgu czy zwykłe złamanie, które należy złożyć i usztywnić (czasem zdrutować), nigdzie nie wspominam o chemioterapii…
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…11 pomysłów na książkowy prezent
Najbardziej zainteresował mnie fragment o mówieniu prawdy przez lekarzy + magnez (piję kawę). W końcu coś dobrego do poczytania!
Natalia ostatnio opublikował…Najpiękniejsze ujęcia 2016
Zainteresowała mnie ta książka „Zdrowia na własne życzenie” Słoneckiego. Jeśli będę miał okazję, chętnie przeczytam.
A od siebie polecam książkę „kuchnia i medycyna”. Niedawno dorwałem – bardzo ciekawa. 🙂
Dawid M ostatnio opublikował…O czym nie zapomnieć idąc na urlop?
„Zdrowie na własne życzenie” – fajnie to brzmi.
Ogólnie jednak mam wrażenie, że większość ludzi poprzez swoje nawyki żywieniowe funduje sobie na własne życzenie raczej brak zdrowia.
bardzo ciekawy wpis, zachęciłeś mnie do zapoznania się z tematem nieco bliżej.
Szczerze mówiąc to nigdy nie czytałam takich książek. Ostatnio jednak dużo bardziej skupiam się na zdrowiu, więc na pewno zacznę. Tym bardziej, że książki to moje powietrze!
Agnieszka ostatnio opublikował…Wojkowa i ród Gersdorfów – Korona Sudetów Polskich
Żywo zainteresowałam się tą książką! Mam pierwszą część! Muszę kupić drugą!
Co do witaminy D3 się zgodzę. Powinno się ją suplementować, najlepiej cały rok, ale warto wcześniej zbadać jej poziom w organizmie i skonsultować wynik z lekarzem. Samemu lepiej nie podejmować decyzji o braniu suplementów.
Dobre podejście, nie ma co ufać lekarzom 🙂
Ciekawie przedstawiony temat