Pierwszy raz zdecydowałem się na skorzystanie z usługi PPV (Pay Per View) dostępnej (w moim przypadku) dzięki ofercie sieci kablowej Multimedia. Zamówienie usługi jest dość proste, wystarczy to zrobić pilotem dekodera. Robiłem to w ostatniej chwili i trochę się zdziwiłem, że niby pełna automatyzacja, XXI wiek, a usługę chyba zatwierdzają ręcznie, bo musiałem czekać aż 15 minut na włączenie dostępu do kanału PPV (w regulaminie usługi doczytałem się w międzyczasie, że mają na to całą godzinę, więc na przyszłość będziecie wiedzieli, aby nie czekać na ostatnią chwilę).
Cena takiej transmisji to 39,99 zł, czyli mówiąc wprost cztery dychy. Czy to dużo? Zależy z czym porównać. To porównywalna cena do miesięcznego abonamentu dwóch pakietów płatnej telewizji HBO i Cinemax (łącznie 5 kanałów całodobowych z najnowszymi filmami kinowymi bez reklam). Za tę cenę da się zamówić mniej więcej 3 filmy w usłudze VoD. 40 zł to nieco więcej od weekendowego biletu na seans w multipleksie dla jednej osoby, ale dużo mniej niż cena biletu teatralnego na spektakl impresaryjny teatru z Warszawy (czasem płacę z taką sztukę od 80 do 140 zł). Dla mnie to zatem cena dość przeciętna, do przyjęcia dla wartościowej usługi, jaką była transmisja z KSW 39 – a była tego warta (stwierdzam już po obejrzeniu, choć i przed nim też tak uważałem).
To historyczne wydarzenie sportowe w Polsce. Co prawda to już 39 Konfrontacja Sztuk Walki, ale zrobiona z największym rozmachem, zorganizowana na Stadionie Narodowym w Warszawie, transmitowana do kilkudziesięciu krajów świata. Nie bezpodstawnie galę nazwano KSW 39 Colosseum, nawiązując do starożytnego Rzymu i zawodów na arenie tamtejszego Colosseum (które miałem okazję odwiedzić kilka miesięcy temu). Jak twierdzą organizatorzy, to największa co do wielkości widowni w światowej historii gala MMA (Mieszanych Sztuk Walki, nie biorąc pod uwagę dawnych gal Pride, gdzie nie liczono precyzyjnie liczby widzów). Gala przygotowana na prawie 60 tysięcy widzów na stadionie. Dla mnie trochę to dziwne (raczej bym się nie wybrał na takie oglądanie), bo widownia z tak dużej odległości za wiele nie widzi, co dzieje się na środku stadionu – o ale o to dbają 4 wielkie ekrany powieszone nad klatką z walczącymi zawodnikami. Wykorzystano kryty dach stadionu, w sam raz przydatny na takie imprezy.
Transmisja przygotowana przez stację Polsat trwała już od 19:00, na początku trochę omówienia (gadające głowy), krótka relacja z wcześniejszego ważenia, a już przed g. 20-tą zaczęła się pierwsza walka, co ciekawe w wykonaniu kobiet (wygrana Brazylijki z polskimi korzeniami). Później walczyki już mężczyźni.
Co ciekawe pierwsze 3 walki zakończyły się już w pierwszej rundzie (gdzie planowane są zawsze 3 rundy po 5 minut każda), w tym zwycięstwo po 36 sekundach polskiego brązowego medalisty olimpijskiego w zapasach Damiana Janikowskiego, który udanie zadebiutował w mieszanych sztukach walki. Takie zwycięstwa przez nokaut/poddanie są bardzo oczekiwane przez widzów.
Dopiero czwarta walka odbyła się w pełnym wymiarze czasu i była to jednocześnie pierwsza przegrana Polaka. To była tzw. gala wstępna. Później zaprezentowano kilka najgorętszych fragmentów z wcześniejszej konferencji prasowej – pyskówki czyli nawet zabawna momentami walka słowna 🙂 I w końcu zaczęła się gala główna (z wstępną prezentacją głównych walczących), z rewelacyjną oprawą oświetlenia i efektów specjalnych.
Sama transmisja na światowym poziomie (brak reklam dzięki transmisji PPV, fachowy montaż ujęć z wielu kamer), wjazd zawodników na platformowej windzie (jak w najlepszych światowych galach), dobra oprawa muzyczna (na powitanie piosenka z gitarowym brzmieniem w wykonaniu Jana Borysewicza, było też później oddanie hołdu zmarłemu niedawno Zbigniewowi Wodeckiemu, bardzo wzruszająca, nieplanowana wcześniej chwila tego wydarzenia), jak zwykle ładne dziewczyny jako tło przy wręczaniu pucharów i pasów mistrzowskich. Początkowo gala odbywała się przy zachodzącym słońcu, a kiedy się ściemniło – rozpoczęto galę główną (około 21:30).
Łącznie zaplanowano aż 5 walk o mistrzostwo kategorii KSW, coś rzadko spotykanego nawet wśród najlepszych gal MMA. A jakie były inne magnesy przyciągające widownię? Wśród 11 walk ciekawostką miał być między innymi powrót na ring Łukasza Jurkowskiego, który nie walczył od ponad 6 lat, a znany jest widzom ostatnio jako najbardziej rozpoznawalny (wśród zawodników) komentator wszelkich gal walki. Ale jeśli chodzi o jeszcze większe sławy, to wszyscy czekali na 4 ostatnie walki: najbardziej szalony pojedynek dwóch postaci medialnych: piosenkarz Popek Monster kontra kulturysta (specjalista od bicka) Hardkorowy Koksu Robert Burneika; walka o mistrzostwo kategorii ciężkiej, gdzie mieli zmierzyć się Fernando Rodrigues Jr. z Marcinem (Różalem) Różalskim, a na koniec dwa pojedynki z największymi sławami: Mariusz Pudzianowski kontra Tyberiusz Kowalczyk oraz Mamed Khalidov kontra Borys Mańkowski. Przy takich nazwiskach trudno mi było nie skusić się na taką transmisję!
I nie zawiodłem się na głównych walkach. Początkowo było spokojnie, a dopiero w szóstej walce polała się krew i ujrzeliśmy prawdziwy krwawy sport. Niestety była to krew Jurasa Jurkowskiego, którego przeciwnik okazał się w drugiej rundzie silniejszy fizycznie, choć w ostatniej rundzie kosztowało go to brakiem kondycji. A to spowodowało, że Jurkowski wygrał na punkty!
Hitem okazało się wejście Różalskiego, który przygotował muzyczny podkład w postaci wesołego walczyka Ireny Santor Jak przygoda to tylko w Warszawie. Jakże to było inne od zwykle emocjonalnych, bojowych rytmów dobieranych przez pozostałych zawodników 😉 A sam pojedynek? Trwał zaledwie 16 sekund! Różalski zwyciężył, zdobywając pas w kategorii ciężkiej KSW – to był ciężki nokaut dla Fernando Rodriguesa. Była to niezwykle ekscytująca chwila!
Później było nie mniej ciekawie. W starciu celebryckich tytanów – najpierw przed pojedynkiem słownie rozbawił mnie solidnie swoimi zapowiedziami Hardkorowy Koksu, a potem już walka, w której Koksu wytrzymał zaledwie 45 sekund zmasowanego ataku Popka, po czym odklepał poddanie, zalewając się krwią. Sama siła i bicki zbudowane na stekach nie wystarczyły…
W kolejnej walce spotkało się dwóch strongmanów, pogromców Popka. To była już 15 walka w karierze Pudzianowskiego, który w drugiej rundzie zmasakrował Tyberiusza Kowalczyka, wygrywając przez poddanie.
Całą galę zakończył pojedynek wieczoru, w którym spotkała się legenda KSW Mamed Khalidov z Borysem Mańkowskim. Warto było czekać do północy, aby znów usłyszeć poruszającą piosenkę graną zawsze na wejście Khalidova.
To był najbardziej wyrównany pojedynek trwający pełne 3 rundy. Mamed pokazał swoją klasę i masę mistrzowskich ciosów i kopnięć, choć wygrał zaledwie minimalnie na punkty. Widzom decyzja sędziów się nie spodobała, kibicowali głównie Mańkowskiemu.
Z pewnością gala KSW 39 Colosseum przejdzie do historii polskiego MMA z wielu powodów (rekordowa widownia, udany powrót Jurkowskiego, fantastyczne nokauty i poddania, kontynuacja kariery Popka w KSW dzięki spektakularnemu zwycięstwu). To był udany sobotni wieczór!
Niestety w KSW nie jestem zorientowana! Jakoś nie kręci mnie ten sport! 😉
Bywają i takie kobiety, które się tym fascynują, ale częściej to sport dla mężczyzn 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Męskie sprawy – czy na blogu są moje przemyślenia?
Ten sport zupełnie mnie nie interesuje (jak zresztą żaden sport… no cóż 😉 ), ale przyznam, że mieli fajny pomysł na to zdjęcie tytułowe (choć nie wszystkie twarze sportowców komponują mi się z tą stylistyką). Pozdrawiam !
i ja zaliczam się do takich kobiet:) Mamed wymiata! 🙂
Byłam zmuszona oglądać, ponieważ mój mąż jest wielkim fanem. Powiem szczerze, że z każdym kolejnym KSW jakoś przekonuję się do tego sportu.
Podzielam Twoje zdanie co do oglądania takich gal na żywo – pierwszych kilka rzędów pewnie bawi się świetnie, ale płacić grubą kasę za oglądanie na telebimie… Oj nie. To już lepiej w domu, w komfortowych warunkach. MMA co prawda nigdy nie oglądałam, ale zdarza mi się od czasu do czasu chwila relaksu z WWE 😀 A Koksowi pewnie „stejków” zabrakło przed walką 😀
Nihil Novi ostatnio opublikował…Makijaż Galaxy Freckles – Galaktyczne piegi
Koksu był zbyt pewny siebie, nazwał Popka mięczakiem, a sam na takiego wyszedł, poddając walkę w momencie, kiedy nie otrzymywał ciosów, a dopiero się na nie zapowiadało
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Rekordowa widownia w kinach – a już dziś nowy Obcy!
Mnie tylko interesował Popek z Burnejką i nie zawiodłem się 😀 Komedia na całego i tego oczekiwałem. Przykro mi jedynie za prawdziwych sportowców mma, którzy całe życie poświęcają na trening i przygotowanie do walk. Niestety nie dorobią się oni nigdy na tym sporcie takich pieniędzy jak wyżej wymienieni przeze mnie panowie
Sam też nieco się wkręciłem w tą sportową tematykę razem z tym boom, mimo że wcześniej nie interesowało mnie MMA. Nigdy nie wiadomo, co nas nie zainteresuje – tyle sportów i aktywności , że jest w czym wybierać. 🙂 Nawet do samodzielnego trenowania – no może w tym wypadku to nie jest MMA 😀 zapraszam do siebie w wolnej chwili!
Blog Ozonee ostatnio opublikował…The World Games we Wrocławiu – igrzyska sportów nieolimpijskich