Foto: youtube.com (kadr z filmu)
Jakość polskiego filmu w ciągu ostatnich lat bardzo wzrosła, co nie tylko cieszy entuzjastów naszego kina, ale i stanowi powód do dumy na arenie międzynarodowej, gdzie filmy artystyczne konkurują między sobą o prestiżowe nagrody. Tak doceniony wysiłek pozwala nam, jako krajowi, dostać się do świadomości większej liczby odbiorców, a często nawet promować kulturę i tradycję, otwierając oczy świata na jego problemy widziane naszymi oczami.
Robimy też bardziej różnorodne filmy, a z każdym kolejnym rokiem jest ich coraz więcej – polska widownia ma dzięki temu coraz mniej wątpliwości, czy taki seans będzie udany. Fakt, od światowego kina trzymamy się ciągle na dystans jakościowy oraz ilościowy, gdyż nawet indyjskie, czy też nigeryjskie wytwórnie wyprzedzają nas w rankingach dotyczących tychże zmiennych. Dlaczego tak jest? Głownie ze względu na pieniądze.
Jak finansuje się Hollywood?
Globalny producent filmowy ma o tyle dobrą sytuację, że finansowanie swoich produkcji opiera na atrakcyjności swoich obrazów. Reprezentuje on czysto komercyjny nurt podejścia do kinematografii, co zapewne pozwala mu osiągnąć tak duży sukces, zwłaszcza jeśli chodzi o najbardziej kasowe filmy, na które (autentycznie!) czeka cały świat.
Pieniądze, jakie przepływają przez ten rynek są niewyobrażalne. Za budżet jednego filmu Hollywood można by w Polsce nakręcić kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt filmów. Tam kino wspierane jest przez kraj oraz stany, na terenie których będą realizowane zdjęcia do danego tytułu. Jest to spora pomoc, niemniej jednak największy udział mają w tym przypadku środki prywatne, których w naszym kraju definitywnie brakuje. Zarabia się nie tylko na filmach, ale i na gadżetach z nim związanych, a promocja stanowi jeden z istotniejszych elementów sukcesu i zachęca do obejrzenia.
No łatwo się zachwala takie zalety, jeśli film powstaje w języku dominującym w kinematografii, czyli angielskim. Przekazywane są zwykle uniwersalne treści, poza tym biznes kin w większości bogatych krajów promuje właśnie te amerykańskie produkcje. Nie da się porównać produkcji z USA z filmami rumuńskimi, polskimi czy nawet francuskimi w odniesieniu do światowej widowni.
Budżet polskich produkcji
Polscy twórcy nie mając do dyspozycji takich ogromnych środków finansowych, jak ich koledzy z USA, stawiają na środki wyrazu artystycznego, miast na efekty specjalne. Otoczka wizualna schodzi zatem na drugi plan, gdyż najważniejsze jest przesłanie. O jakich kwotach tu mowa? Przeciętna produkcja amerykańska to wydatek kilkudziesięciu milionów dolarów. Polska kinematografia wydaje na jeden swój film od 1 – 1,5 mln euro. Do tego zwykle pona milion zł na promocję. Czasem filmy są droższe, przykładowo na film „Jack Strong” wydano aż 10 mln zł.
Przepaść jest tu zatem ogromna, nawet jeśli weźmie się pod uwagę filmy niemieckie lub angielskie, czy francuskie. Skąd jednak mamy na to pieniądze? Biznes napędza biznes, a telewizje w naszym kraju płacą część swoich zysków na poczet produkcji filmowych, aby następnie móc je potem pokazać na swoich kanałach i zamknąć koło finansowe, zarabiając na co bardziej smakowitych kąskach. Przykładowo produkcje kinowe Patryka Vegi mają swój odpowiednik w postaci kilkuodcinkowych seriali zrobionych jako rozszerzona wersja produkcji kinowej („Służby specjalne”, „Pitbull”)
Przez zaledwie 10 lat zanotowaliśmy w naszym kraju skok zainteresowania polskim kinem i to dziesięciokrotny, taka kalkulacja kosztów często bardzo się więc opłaca tym, którzy wspierają finansowanie polskiej kinematografii.
Film gotowy – kto na tym zarobi?
Spory zysk notują w tym przypadku firmy zewnętrzne, które zatrudnia się do pomocy przy realizacji poszczególnych aspektów (np. technicznych) danego filmu. Poza tym przypływ gotówki dotyczy tu również:
– budżetu państwa z podatku VAT od każdego sprzedanego biletu,
– Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (1,5% ceny biletu) – to dzięki działalności tego instytutu odżyła krajowa kinematografia,
– dystrybutor filmu (50% ceny biletu),
– producent (reszta zysku minus prowizja pobrana przez dystrybutora).
Film musi mieć długie życie w naszym kraju by dobrze zarobić. Aktorzy otrzymują za swój angaż wynagrodzenie, ale nie interesuje ich czy coś się sprzeda, a przynajmniej pod względem ekonomicznym. I to jest największy problem – ryzyko ponoszą inwestorzy, a czynników wpływających na to, aby wyjść przynajmniej na zero lub zarobić, jest wysokie.
Często współryzykującym jest wspomniany Polski Instytut Sztuki Filmowej, który dofinansowuje wiele produkcji, a pieniądze odzyskuje tylko, jeśli faktycznie film na siebie zarobi. Ciągle jeszcze w Polsce wiele krajowych produkcji się nie bilansuje z powodu zbyt małych przychodów. Bywają takie finansowe klapy jak „Szkoła uwodzenia Czesława M.” (co nie znaczy, że jakoś ta produkcja była słaba – po prostu nowoczesne kino nie zaskoczyło w tym przypadku) i trudno ocenić, co zawiodło. Może film ten nie był rewelacją, ale tak niskiej oglądalności nikt się nie spodziewał.
Na drugim biegunie zyskowności są np. ostatnie dwie produkcje Patryka Vegi (wspomiany już cykl „Pitbull”) – w tym przypadku jest on reżyserem, scenarzystą, producentem, a filmy finansowane są ze środków prywatnych (inwestorzy) bez udziału Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Jego skoordynowane działania przynoszą ogromny sukces kinowy. Przez pierwsze 17 dni od premiery film „Pitbull. Niebezpieczne kobiety” obejrzało prawie 2,131 mln widzów!
Na czym zarabia się więc w polskim kinie? W dużym stopniu na popcornie, ale odnosząc się do polskich produkcji – na dobrze skrojonych komediach romantycznych i solidnych filmach sensacyjnych.
Portal Polskie-Kino.eu pomógł przy pisaniu tego wpisu.
Smutna pointa – zarobki polskiego kina na popcornie 🙁
Danuta ostatnio opublikował…Świąteczny stroik w kolorze ecru
No takie są realia (raporty sygnalizują taką dochodowość), choć może bez przesady, ciut więcej kina mają z biletów, ale popcorn i napoje dają więcej kinom zarobić od tych żenujących reklam przed seansem.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Pitbull. Niebezpieczne kobiety – warto obejrzeć!
Troche to smutne, że gry komputerowe w Ameryce mają większy budżet niż nasze filmy, ale z drugiej strony tak jak wspomniałeś – i tak idziemy do przodu :))) Aaaa Jack Strong to fajny film, oglądałem w kinie 😉
Podstawyniemieckiego.pl ostatnio opublikował…Pory dnia w języku niemieckim
Filmy amerykańskie mają gigantyczny zasięg, zainwestowane w nie pieniądze mają więc szansę się zwrócić… z nawiązką. Amerykanów jest bowiem 10 razy więcej niż Polaków – można więc zgarnąć miliony bez dubingu, napisów i zastanawiania się, czy film trafi w „realia” widzów innego państwa.
To trochę jak z blogami. Najpoczytniejsi blogerzy piszący po polsku nigdy nie dorównają zasięgiem Amerykańskim kolegom…
Dawid M ostatnio opublikował…Jak zacząć idealny dzień pracy? I jak tego nie robić…
Trafione w punkt z tymi blogerami 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Happydays czyli jak się robi szczęście w 100 dni – Mateusz Grzeszczak
Dużo ciekawostek, o wielu rzeczach nie miałam pojęcia!
Natalia ostatnio opublikował…Odpoczynek psychiczny w najpiękniejszym wydaniu
Nie sądziłam, że dostrybutor tyle dostaje, szok…
Ania (W Różne Strony) ostatnio opublikował…Przedświąteczny dzień w Berlinie (12.2016)
Niestety, polskie komedie romantyczne to dla mnie coś nie do przejścia – chociaż rzeczywiście ostatnio poziom polskich filmów wzrasta. Wołyń, Pitbull, Ostatnia rodzina… Może wkrótce zobaczymy w naszych produkcjach gwiazdy – Tom Hanks już pozuje z maluchem, kto wie, co będzie dalej 😀 trzymam kciuki za polską kinematografię!
Blog Ozonee ostatnio opublikował…Podsumowujemy Movember: 5 najlepszych wąsów ever!
Dzięki Grzegorz za bardzo ciekawy wpis.
Typowałam pop corn ale widzę, że nie tylko ;).
Ja powoli i z cichą radością zaczynam zauważać, że jakość ścieżki dźwiękowej, a w szczególności dialogów zaczyna się poprawiać. Już nie trzeba co chwila przyciszać i pogłaśniać odbiornika.
zaniczka ostatnio opublikował…Nie umiem w ludzi – antymotywująco
Polskie kino ma o wiele mniej pieniędzy głównie dlatego, że ma bardzo niską rentowność. Jeśli na polski film pójdzie 300 000 osób, to jest to uważane za sukces filmu. Filmy kręcone w Hollywood są zazwyczaj oglądane przez kilkanaście milionów osób w przeciągu pierwszego tygodnia. Ilość odbiorców determinuje finalny zysk. Druga sprawa jest taka, że Polski Instytut Sztuki Filmowej nie finansuje produkcji, które mają szansę się zwrócić (nawet w niewielkim stopniu), a filmy ambitne (które często przynoszą straty).
Andrei ostatnio opublikował…Masz firmę? Zgarnij do 2950 zł!
No ja myślę, że przede wszystkim zwiększa się świadomość u ludzi co jest dobrze nagrane, co nie. Po kilku wtopach chyba wszyscy pamiętamy w jaki sposób ludzie reagowali na polskie kino – że gniot, że nie da się oglądać. Ale jak widać, ktoś chciał i znalazł sposób by robić pieniądze, a przede wszystkim produkować fajne jakościowo filmy. Sam widzę co się z tematem Pit Bulla dzieje w UK, wszyscy poszaleli, kolejki do kina ogromne i tu również spory plus – jest to jeden z nielicznych filmów polskich, które w UK można obejrzeć niemalże w całym kraju. Dodatkowo fajna promocja filmu i ludzie się biją. Da się ? Da się.
Adrian ostatnio opublikował…Poznaj mnie na nowo !
To bardzo smutne, nie miałam pojecia, że tak słabo stoim z budżetem filmowym. Jednocześnie, nie wyklucza to tworzenia dobrych produkcji, nawet nisko budzetowo. „Baby są jakieś inne” śmieszy i porusza, a jego budzet ( całosc nakrecona w aucie i stacji benzynowej) nie mógł nadszarpnąc kieszeni twórców:)
A mnie jakoś polskie filmy mimo wszystko nie przypadają do gustu i ciężko mi się je ogląda…
Cenię polskie filmy, szczególnie te poświęcone różnym problemom społecznymjak np. alkoholizm (Wszyscy jesteśmy Chrystusami, Pod mocnym aniołem itd.). Uzależnienie to trudny temat jednak istotny i koniecznym jest głośne o nim mówienie.