Każda młoda osoba musi dokonać pierwszego samodzielnego wyboru zaraz po zdaniu egzaminów maturalnych – ja już dawno mam to za sobą, ale dzięki temu inaczej patrzę na te sprawy. Często już szkoła średnia wybierana jest pod kątem zawodu (tak było i ze mną, dobrze kalkulowałem i w miarę dobrze wybrałem), aczkolwiek dzisiaj panuje przekonanie, że dopiero studia wyższe dają odpowiednie wykształcenie, aby znalazła się dobrze płatna praca. Dlatego też sporo młodych osób staje między marchewką, a groszkiem, gdzie marchewka symbolizuje pracę dobrze płatną i wiele lat nauki, a groszek pracę, do której wystarczy minimum wykształcenia.
Na początku odpowiedzmy sobie, czym jest minimum wykształcenia w obecnych czasach. Po pierwsze sama matura, dyplom ukończenia szkoły średniej: liceum bądź technikum zwykle nie wystarczy, aby znaleźć dobrą pracę samodzielnie (choć powoli się to zmienia i większą szansę mają absolwenci techników, bo tych szkół jest obecnie za mało, to wina polityków, którzy promowali przeciętną ścieżkę kształcenia prowadzącą przez liceum). W tym przypadku wiele zależy też od tego, gdzie mieszkamy, małe miejscowości są zdecydowanie trudniejszym terenem do podjęcia pracy.
Oczywiście nie będziemy się rozwodzić nad drażliwym tematem „pleców” – rodziców, wujków, ciotek, znajomych itd., które mają znaleźć pracę dla nas i to najlepiej z wysoką pensją i gwarancją długich lat pracy w jednym miejscu. Takie sytuacje zawsze były i za pewne nigdy nie znikną. Ale po pierwsze – nie każdy ma takie układy, a po drugie to trudne, by sobie nie narobić kłopotów w rodzinie, gdy okaże się, że praca nam nie odpowiadała lub pracodawca był zbyt wymagający dla kogoś, kto dopiero wchodzi na rynek pracy – a co tu dużo kryć, młody człowiek po szkole zwykle jest słabo przygotowany do realnej pracy.
Dzisiaj, aby myśleć o stanowisku pracy, które zapewni nam satysfakcję i pensję wystarczającą na cały miesiąc i jeszcze choćby na wczasy raz w roku, warto mieć wyższe wykształcenie. Pomijam fakt, nad którym będę się w wielu jeszcze artykułach się rozwodził, czyli sprawę samodzielnego utworzenia stanowiska pracy – bo to inna bajka, tam nie mamy przełożonych i studia nie są barierą, ale i w takim przypadku mogą być przydatne.
Niestety przybywa osób przedstawiających się tytułem magistra, które przez lata szukają bezskutecznie pracy, mimo że z pozoru mają najlepsze z możliwych wykształcenie. Tutaj rozgrywa się jeszcze jedna potyczka między marchewką a groszkiem, bowiem studia wyższe trzeba kontynuować do czasu, aż będziemy mogli, aby mieć najlepsze wykształcenie (to opcja najbardziej oczekiwana, ale nie każdy ma taką wytrwałość, aby dojść do takiego poziomu). Coraz częściej firmy poszukują osób z magistrem przed nazwiskiem z dwóch, nawet trzech specjalności, a nawet za wymaganie stawiają pracownikom posiadanie stopnia doktora. Choć tu nie ma co przesadzać z tym doktorem, bo można spotkać się przy rekrutacji i odwrotnym podejściem, małostkowy szef może nie chcieć mieć podwładnego z wyższym stopniem, niż on sam.
Groszkiem jest już tytuł licencjata czy magistra niektórych kierunków (zwłaszcza mocno humanistycznych). A i inżynier nie ma lepiej, bowiem w niektórych branżach i tych pracowników jest za dużo (choć nie ma reguł, np. informatycy ciągle są rozchwytywani, zwłaszcza ci bardziej rozgarnięci), a osób które chcą kontynuować naukę na studiach kolejnego stopnia jest coraz mniej – bo wolą już pracować, takie są skutki reformy szkolnictwa i rozdzielenia studiów na te stopnia I (inżynier lub licencjat) i II (magister).
Prawem rynku jest zasada, że przetrwają tylko najlepsi. Niestety musimy być marchewką, jeśli nie chcemy być drobni jak groszek. Mały, zielony groszek, który wysypuje się z puszki, może się zgubić, a marchewka zawsze będzie widoczna między innymi warzywami, świecąc się jaskrawym kolorem.
Obecnie może nawet ważniejszą, niż kolejny fakultet, jest sprawa dobrej znajomości języków obcych. Najlepiej nie tylko angielskiego, ale też jakiegoś drugiego, który nie jest tak popularny, wtedy łatwiej o pracę dość specyficzną, np. jako pracownik międzynarodowych koncernów w oddziale krajowym. Podobna sytuacja dotyczy oczywiście pracy za granicą, bo nie każdy ma ambicje na zmywak, a z wykształceniem i językiem, to na zachodzie solidną pensję dostaniemy!
Inna inszość to sprawy związane z przepracowywaniem się, aby tylko wspinać się na szczeblach kariery, nie zawsze wyścig szczurów jest jedynie słusznym rozwiązaniem, w życiu gdzieś trzeba wypośrodkować. Czasem lepiej podjąć próbę bardziej minimalistycznego życia i mieć więcej czasu prywatnego, niż stale podnosić sobie poprzeczkę komfortu życia, zwykle na pokaz…
A już myślałam, że marchewka będzie symbolizować zasadę: wyróżnij się albo zgiń! Podoba mi się dobranie warzyw do tematu, myślę jednak, że z językami to w większości przypadków mit. Od wielu lat na topie jest poszukiwanie pracowników ” z bardzo dobrą znajomością języka angielskiego, drugi język będzie dodatkowym atutem”, a w praktyce potem okazuje się, że żaden język nie jest potrzebny, tylko np. Excel, sumienność i wykonywanie poleceń. Zwłaszcza to ostatnie jest niezwykle istotne
Hamak Life ostatnio opublikował…Dolce vita, czyli planowanie na luzie
Oczywiście, że wykształcenie jest ważne, ale niestety często jest mylone z inteligencją.
Ps. Blog całkiem fajny, ale ta kobieca czcionka nie pasuje mi tu jako męskie logo.
Kamila Kołodziejczak ostatnio opublikował…Spersonalizowane grafiki dla „Mały Kłosek”
Oczywiście że wykształcenie jest ważne. Ale bez przesady. Dla wielu osób, czy pracodawców tytuł magistra czy doktora nic nie znaczą. W korporacjach może ktoś na to patrzy, ale to małe i średnie firmy zatrudniają większość ludzi. Wiedza, inteligencja, chęć pracy czy utożsamianie się z firmą w której się pracuje znaczy dużo więcej.
Ja to mam wrażenie ze pracodawcy wymagaja wykształcenia, doświadczenia i oczekiwań finansowych na poziomie średniej krajowej. (I tak byloby dobrze).
Wyształcenie niestety z mojego doświadczenia wziąrze się ze znacznie trudniejszą pracą. Czy warto? No nie wiem.
Ja z doktoratem nie miałam problemów, ale po wielu latach pracy w szkołach językowych założyłam własną. Dobre wykształcenie – na dobrej uczelni – bardzo pomaga rozwinąć skrzydła.
Z mojego doświadczenia wynika, że niestety nie samo wykształcenie jest istotne. W moim przypadku humanistyczne studia, wbrew pozorom, okazały się atutem bo studiowałam na tyle uniwersalny kierunek, że mogłam zaczepić się w wielu różnych miejscach. Nie byłoby mnie dzisiaj tu, gdzie jestem, gdyby nie miliony praktyk i staży w czasie studiów. Obserwuję też, jak w naszym kraju wzrasta poziom szkolnictwa zaocznego i dzisiaj to właśnie takie połączenie byłoby chyba moim wyborem.
Marta ostatnio opublikował…O tym, jak Ty i ja piłyśmy kawę na tarasie
Wykształcenie się liczy, ale nie zapominajmy o wykształceniu. Czasem wymagania są takie, że chcą ludzi świeżo po studiach z kilkuletnim doświadczeniem w branży. Tylko kiedy to doświadczenie zdobywać, jak chętnych do uczenia świeżyny brakuje? Ale to tylko takie moje spostrzeżenia. Nie zawsze to wykształcenie jest najważniejsze. I nie zawsze świadczy o tym, co ktoś ma w głowie.
Standardowy model: studia potem praca. pracuj ciężko. w książce bogaty ojciec biedny ojciec, bogaty ojciec mówi, że pieniądze zrobić można na zmywaku po wiele godzin dziennie za małą stawkę. Dzięki językom i wykształceniu, możemy się dalej kształcić. jest teraz tyle możliwości: książki, internet. Artykuł myślę srednio teoretyczny, brak danych, źródła. w Poznaniu na zmywaku zarobisz tyle samo co jako informatyk, więc twierdzenie, że przysiedzieć wiele lat i zarabiać więcej albo iść od razu do pracy i zarabiać mniej to folklor.
Patyn ostatnio opublikował…10 unikalnych doświadczeń z pizzą z całego świata
Jest różnica między „informatykiem” panem Heniem od niedziałających drukarek w biurze, a dobrym programistą z doświadczeniem (nie mylić z budowniczym stronek), który z pewnością więcej od zmywakowego zarabia.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Jak inwestować w złoto i srebro – przewodnik po metalach szlachetnych
znam wiele osób , które studiowały dość płatny zawód a wylądowali na zmywaku lub w fas food. W naszych czasach wykształcenie nie ma znaczenia, tylko nie liczni wybiją się na przód.
Ze studiami jest jeden podstawowy problem. Ludzie idą na nie, żeby w przyszłości mieć pracę, podczas gdy studia mają dać wykształcenie. To jest naprawdę spora różnica. Studia mają uczyć myślenia, dać pewną wiedzę z jakiejś dziedziny i skłaniać do sięgania po więcej, a nie zapewniać dobrą posadę z dużymi zarobkami.
Ale mało kto tak to postrzega wśród idących na studia i często budzi to wiele rozczarowań, że to nie kurs przysposabiający do zawodu
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Co masz zrobić dziś, zrób jutro – słowo o prokrastynacji