Opisałem już wcześniej książkę Kominka (znanego od 2015 roku jako JasonHunt lub po prostu Tomek Tomczyk) „Blog”, obecnie wszyscy zachwycają się jego najnowszą pozycją „Thorn”, a ja dla odmiany opiszę jego poprzednią książkę „Bloger”, którą wydał w 2015 roku jako wznowienie w rozszerzonej wersji pod tytułem „Bloger i social media”.
Ale po kolei, najpierw podejście pierwsze, czyli wrażenia związane z pierwszą wersją książki. Zanim wspomnę o samej treści książki, to napiszę, jak doszło do tego, że ją przeczytałem. Otóż zachęcił mnie opis na jednym z blogów. Postanowiłem zerknąć do sieci, gdzie to można kupić i znalazłem na Wydaje.pl (jakoś w empiku nie mogłem na to trafić). W sprzedaży była wówczas zarówno wersja e-book jak i książka papierowa.
No to zamówiłem tę książkę w cenie 39,90 zł + 11 zł koszt przesyłki (przesyłka biznesowa – usługa Poczty Polskiej) – trzeba powiedzieć, że to nie jest mało, bo łącznie 50,90 zł. Minęło 8 dni, zniecierpliwiony brakiem przesyłki postanowiłem wysłać maila z zapytaniem do sprzedawcy. Ten odpisał, że przed tygodniem książkę wysłano, ba – nawet odebrano, bo tak wskazuje system nadzoru dostarczania tych paczek – dostałem nawet odpowiedniego linka, z którego wyraźnie wynikało nawet, o której godzinie paczka niby do mnie doszła.
Pozostało mi złożyć reklamację na swojej poczcie (sklep nie miał ochoty się tym zająć, więc sam musiałem za tym ganiać). Pani kierownik musiała dzwonić dalej, bo to nie rejonowy doręczyciel, a z bazy na całe miasto wyszła ta paczka. Poprosiła o mój numer telefonu i przekazała sprawę dalej. Faktycznie po kilku godzinach zadzwonił do mnie pan, który rzekomo doręczył paczkę przed tygodniem. Za dużo czasu minęło i nie pamiętał już, komu mógł to zostawić, a podpis odbiorcy nieczytelny… Postanowił odwiedzić sąsiadów, ale nic sobie nie przypomniał, a i oni twierdzili, że nic u nich dla mnie nie zostawiał. W momencie rzekomego dostarczenia paczki w domu była moja mama (zawsze zamawiam na jej adres), więc nie było możliwości, aby z powodu nieobecności trzeba było zostawiać u sąsiadów. Doręczyciel się poddał, bo zapewne pomylił całkiem bloki i stwierdził, że po prostu odda mi pieniądze za nie dostarczoną przesyłkę.
Musiałem więc ponownie złożyć zamówienie. Tym razem książka dotarła i mogłem zagłębić się w jej lekturę. Pierwsze wrażenie – trochę ciężko się czyta książkę, w której pełno jest błędów (głównie braki przecinków – ale to już sam autor w książce sygnalizował, że nie do końca zna się na tych przecinkach, przynajmniej uczciwa postawa – ja również nie jestem polonistą i wiele rzeczy też mi w treści może nie wychodzić), literówki itp. Tu wydawnictwo chyba nie nadzoruje treści, niestety nie jest to jakość Helionu… Choć na początku książki co ciekawe podano nazwiska redaktora i korektora. W wersji rozszerzonej ten problem w dużym stopniu naprawiono. Autor sam stwierdził, że znacznie poprawiono korektę względem pierwowzoru, ale ciągle można coś znaleźć, np. str. 115 punkt 5 zawiera treść właściwą i cały punkt 6, który po chwili drugi raz jest w całości umieszczony jako jego poprawna postać.
A teraz o tym, czego w tej książce nie znajdziecie. Na pewno nie ma reguł pozycjonowania, za mało o promowaniu bloga (no drobne szczegóły są, ale nic metodycznego). Jest za to cała masa porad, jak go prowadzić, jakie są najlepsze tematyki blogów, na których można więcej zarobić, nieco o hostingu, narzędziach blogera. Sporo jest też o sposobie umiejętnego pisania samej treści, o podejściu do kampanii reklamowych (i znów – nie znajdziemy tu nic na temat np. Google Adsense).
Niektóre elementy są trochę poboczne, jak choćby porady, jak zachowywać się, przygotowując do wywiadów w radiu i telewizji.
A sama konstrukcja książki? Trochę chaos, sporo powtórzeń niektórych zagadnień. Według mnie książka powinna być podzielona na dwie części. Najpierw opis życia Kominka i jego dojścia do sukcesu (bardzo wciągająca lektura, w tym Epilog, od którego książka powinna się zaczynać) – a w drugiej części powinny znaleźć się wszystkie opisane porady. Niestety w książce te dwa wątki są przeplatane, co za pierwszym razem mnie trochę męczyło.
Choć książka w pierwszej wersji miała aż 363 strony, to sposób formatowania (mało linijek na pojedynczej stronie oraz króciutkie rozdziały, które posiadają czasem ponad pół wolnej strony – bo kolejny rozdział musi zacząć się na osobnej stronie) sprawia, że dość szybko da się całą książkę przeczytać. Zwłaszcza, że jest ona wciągająca. Można rzec, że napisał ją polski odpowiednik człowieka (będącego w połowie drogi do pełnego życiowego i finansowego) sukcesu, który podąża drogą, jaką przebył autor znanej światowej książki Fastlane Milionera!
A teraz o rozszerzonej wersji książki. I tu znów ten sam zarzut, sztuczne produkowanie stron, które sprawia, że mamy do czynienia z grubym tomiskiem (może taki był zamiar autora, w końcu to Tomek Tomczyk) o 528 stronach w miękkiej oprawie (mimo że książkę „Blog” wydał w twardej oprawie i że w jego systemie sprzedaży widnieje foto książki w twardej oprawie – stamtąd zaczerpnąłem dzisiejsze zdjęcie u góry wpisu).
Grubość i brak twardej oprawy prowadzą do sytuacji, by nie rozrywając książki ją swobodnie przeczytać, należało zrobić duży margines wewnętrzny o wielkości 3,5 cm, czyli prawie 25% szerokości kartki! Margines dolny również absurdalnie duży (bo tym razem w nieuzasadniony sposób) o różnej wielkości, ale nie mniej, niż 4,3 cm, co stanowi ponad 20% wysokości kartki! Nad górnym już się nie będę znęcał – na pewno Kominek lub jego wydawnictwo mają w głębokim poważaniu ekologię, ale i czytelnika, któremu trudno jest trzymać przesadnie ciężką książkę – zwłaszcza że nie ma w niej tak dużo treści, spokojnie na 350-400 stronach mógłby się ten tekst pomieścić.
Zaletą wersji rozszerzonej jest opis mediów społecznościowych (z punktu widzenia 2014 roku) i ich rosnącej roli w życiu blogerów, cena z wysyłką znacznie jednak wyższa bo aż 65 zł.
Cóż, podejrzewam, że on tym push-upowaniem książek chce zasłużyć na zwiększone ceny. Nie mniej jednak, jakbym kupowała papier, to bym się wkurzyła, bo miejsce na półce z książkami jest na wagę złota niestety. Co do samej treści, to się nie wypowiem. Przeczytałam dwie pierwsze, ale tej rozszerzonej nie dałam rady. Zaczęłam i nie skończyłam. Może jednak wrócę do tej pozycji niebawem.
ChicaMala ostatnio opublikował…„Thorn” Jasona Hunta czyli Kominek w okładce
Szczerze to zastanawiałem się nad kupnem tej książki, ale Twoja ocena mnie trochę do tego zniechęciła. Ale nie tylko Twoja ocena, a także moja własna po przeczytaniu ksiązki „Thorn” i zaznajomieniu się ze stylem, którym posługuje sie Pan Tomczyk. Niby nowatorka aranżacja stron, łatwiej się czyta – miało to na celu zwiększyć grubość tego mocno przeciętnego „dzieła”, które porównałbym raczej z publikacjami Kasi Cichopek niż jakimiś poważnymi książkami o czymś. Boję się zatem, że w tym przypadku znowu się natnę i dam zarobić Panu Tomczykowi na waciki samemu odmawiając sobie kilkunastu browarów i będę ponownie zniesmaczony.
Wszystko zależy, czego oczekujesz po książce, sporo się nad treścią napracował, a że są wady wydawnicze i niemała cena – taką przyjął taktykę i tyle. Podobnych publikacji polskiego autora z takim doświadczeniem w branży raczej nie znajdziemy.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Tanie zakupy i projekt obywatelski dotyczący służby zdrowia
Koszt pracy profesjonalnego korektora nad książką takiej wielkości to 600-1000 pln, wiem bo jak ostatnio składałem zapytanie na takie typu usługi to przyszła chyba setka ofert od osób z całej polski z czego połowa miała profesjonalne doświadczenie zawodowe w swojej dziedzinie. Prawie wszyscy zgodzili się na zrobienie próbnej korekty. Jakby mi zależało bardzo na jakości to zleciłbym drugiemu korektorowi korektę korekty (czyli weryfikację). Poruszam tą kwestię ponieważ wspomniałeś o błędach i zastanawiam się czy czytelnictwo w Polsce upadło do takiego stopnia że nikogo już nie stać na zlecanie korekty, czy może to jednorazowy przypadek? Ja czytam głównie po angielsku, nie pamiętam kiedy ostatnio czytałem jakąś polską książkę. Z tego co się zorientowałem po Twoim blogu, to że pochłaniasz książki jedna za drugą więc masz porównanie. Jak jest z jakością korekt oferowaną przez wydawnictwa?
Voytek ostatnio opublikował…TemplateMonster: wywiad, recenzja i szablon dla Ciebie
Niestety to nie jest pojedynczy przypadek, większość amatorskich wydań tak ma, podobnie jak mniejszych wydawnictw (tam głównie literówki zostają, nawet jeśli korektor jakiś już był wdrożony). Z kolei bardzo przykładają się przy wydawaniu w Helionie (i markach z tym wydawnictwem związanych typu OnePress).
Książka według mnie warta uwagi.
Chociaż stwierdzam, że rzeczywiście taka drobnostka jak brak twardej oprawy może popsuć dobre wrażenie 🙂
Jak ktoś lubi książki „zbierać’ to chce, aby ładnie się one prezentowały.
Powodzenia!
Mam książkę i tyle z niej pożytku 😉 Leży na stosie „do przeczytania” chociaż kupiłam ją w zeszłym roku.
Trochę ebooka czytałam (gratis był do wersji papierowej) ale to za mało, aby się wypowiedzieć odnośnie do całej książki.
Jak przeczytam, to wrócę do Ciebie i skomentuje raz jeszcze 🙂
Książka świetna! Bardzo konkretna pozycja, polecam wszystkim, którzy interesują się tą tematyką
Blog o modzie damskiej ostatnio opublikował…Jak rozkochać w sobie faceta? 10 rzeczy, które działają na mężczyzn
Moja książka właśnie czeka na przeczytanie, czytałam inne, przebrenełam, rade cennych jest wiele, ale momentami się gubie 🙂
MamaPatrzy ostatnio opublikował…Znowu ona, migrena!