Uwaga nie jestem lekarzem! Jeśli tylko im ufasz, to nie czytaj dalej. Mimo wszystko jednak coś tam wiem na temat magnezu i jego roli w życiu współczesnego człowieka. Czytasz dalej? No to już na swoje własne ryzyko 🙂 Czy to nie nazbyt kobiecy temat w męskim serwisie? Nie, gdyż to temat ważny dla każdego zwłaszcza w XXI wieku i można doznać olśnienia, czytając choćby o objawach niedoboru tego pierwiastka.
Główne przyczyny (pierwotne) niedoboru magnezu w organizmie to problemy z jego właściwym wchłanianiem, niedobór magnezu w ubogim pożywieniu i zespół czynników wpływających na wysoki poziom zużycia tego pierwiastka przez organizm.
Niewłaściwe wchłanianie, a dokładniej przyswajanie (zdecydowanie bardziej powszechne niż się ludziom a nawet lekarzom wydaje) może nawet przy poprawnej diecie (właściwym odżywianiu się) być powodem, dla którego pojawią się w naszym organizmie braki magnezu i związane z nim objawy, a należą do nich: drganie powiek, zaburzenia rytmu serca, nadciśnienie tętnicze, bolesne skurcze mięśni, np. łydek, uczucie drętwienia czy mrowienia w kończynach, apatia, depresja, trudności w koncentracji, bóle głowy czy zaburzenia snu.
Najbardziej typowe objawy (spośród wyżej wymienionych) to jednak skurcze nóg i drganie powiek (w moim przypadku ten drugi objaw był dokuczliwy i z jego powodu dowiedziałem się o niedoborach magnezu więcej, niż przeciętny Polak – stąd też to opracowanie).
Pozostaje jeszcze zaznaczyć, co sprzyja wysokiemu poziomowi zużywania przez organizm tego pierwiastka. Przede wszystkim nałogi, jak choćby: kawa, alkohol, ale i inne płyny jak napoje gazowane i energetyczne, nadmiar herbaty i tłuszczów zwierzęcych (dlatego należy owe produkty zwierzęce równoważyć warzywami, gdy spożywamy posiłek). Do tego dochodzi stres, zażywanie leków i cała masa innych przyczyn związanych z naszą cywilizacją.
Co zrobić, aby zapobiec wystąpieniu niedoborów magnezu w organizmie?
Niby proste, poznać zasady dbania o zdrowie (wg reguł biologicznych, nie mylić z medycznymi), w tym stosować się do zasad właściwego odżywiania, a tu mogą przyjść z pomocą składniki pożywienia takie jak: kakao, czekolada, migdały, orzechy brazylijskie i włoskie, soja, mąka pszenna razowa, kukurydza, ryż (nie wszystkie są wyjątkowo korzystne dla zdrowia na zasadzie – im więcej, tym lepiej, ale im bardziej różnorodne nasze pożywienie, tym rzadziej mamy szansę wpaść w pułapkę przesadzania z ilością spożycia danego składnika pokarmowego). Dodatkowo pokarmami o umiarkowanej zawartości magnezu są ryby typu makrela, łosoś, śledź, a także makaron, mąka pszenna, ryż biały, banany, rodzynki, suszone śliwki, suszone brzoskwinie, groch, seler, ziemniaki w skórce. Ważna jest przy tym przyswajalność tych produktów, im mniej są przetworzone, tym jest ona lepsza.
Gdyby nie zanieczyszczenie środowiska i nieprawidłowy sposób odżywania (często nawet trudno go uniknąć z braku rozsądnych alternatyw), to nie byłoby takiego powszechnego problemu z magnezem. Dlatego nawet wśród ludzi próbujących żyć zdrowo i dbających o rodzaj pożywienia mogą wystąpić niedobory magnezu. I tu z pomocą przychodzą nam nachalne wręcz reklamy wszelakich „lepszych magnezów” do kupienia w aptece, czy co gorsza w hipermarketach…
Problemem jest głównie to, że organizm ludzki działa na zasadach biologicznych (organicznych) a nie chemicznych (nieorganicznych) i nie wystarczy podanie tabletki w danej dawce… Po prostu organizm potrzebuje różnych związków magnezu (zwłaszcza organicznego), a producenci tabletek prześcigają się w różnych odmianach (związkach magnezu), np. węglan/cytrynian/jabłczan magnezu, magnez mineralny, chelatowany itp. Potrafią wzmacniać jego działanie (a raczej sztuczną przyswajalność) przez dodanie do tabletek witaminy B6. I to nie zawsze jest najlepsze rozwiązanie, bo można przedawkować (w krótkim okresie organizm może nie być w stanie przyjąć nadmiernych dawek), jednocześnie nie pozbywając się niedoborów w długim okresie.
Mając tę wiedzę i na koncie kilka krótkich okresów niedoboru magnezu – trafiłem w pewnym momencie na długi okres niedoboru (drganie powiek, a dokładniej tylko jednej z nich). Eksperymentowałem często bez skutku z różnymi wersjami preparatów w sporych dawkach i początkowo bez większych rezultatów. Wcześniejsze inne testowane preparaty (cytrynian/jabłczan magnezu z witaminą B6 itp.) nijak nie wpływały na zmniejszanie się objawów niedoboru.
W końcu udało mi się opracować (to ważne, żeby nie przedawkować, co może objawiać się luźnym stolcem, biegunką) strategię pasującą dla mojego organizmu (co nie znaczy, że uniwersalną, ale dość bezpieczną).
Jak opracowałem własną strategię pozbycia się niedoborów magnezu?
Wiedzę oparłem o zalecenia dwóch osób: pewnego emerytowanego lekarza i byłego bioenergoterapeuty (obaj stosowali się do zaleceń producentów na ulotce). Do tego dołożyłem własne dodatki. Nie palę, nie piję alkoholu, kawy, zdrowo się odżywiam, więc tu nie miałem zaległości. Oto moje ostateczne podejście:
Element pierwszy: kuracja specjalną odmianą (dojelitową, bo większość preparatów rozpuszcza się już w żołądku) magnezu SlowMag. Kuracja trwa 20 dni (potem trzeba przerwać na miesiąc lub dostarczać w innych dawkach magnez i znów można zacząć kolejny okres 20 dni). Ważne, aby stosować te tabletki w jak największym odstępie czasowym od posiłków, aby nie doszło do objawów biegunki. Stąd główną dawkę przyjmuje się na noc (druga dawka wyrównująca poziom magnezu z rana). Najpierw stosowałem wersję SlowMag czerwony (bez witaminy B6, sprawdź cenę w porównywarce), 4 tabletki przed snem, jednak dwóch pozostałych rano nie brałem, bo zawsze kończyło się to zbyt luźnym stolcem, co do przyjemnych spraw nie należy.
Postanowiłem dzienne wyrównywanie poziomu magnezu w organizmie zastąpić innym preparatem bez witaminy B6 (chyba najbezpieczniejsza wersja, nie dawała nieprzyjemnych objawów) czyli Magnezin 500 – obecnie zmienili nazwę produktu na Magnezin Comfort (opłaca się kupować w dużych opakowaniach po 60 tab. – niestety najpopularniejsza sieć aptek DOZ zrezygnowała ze sprzedaży tego preparatu przez zamówienia internetowe, a szkoda – sprawdź cenę w porównywarce, być może opłaci się zakup w internecie). Jedna tabletka rano, jedna w porze obiadowej (a po skończeniu kuracji SlowMagiem) też i jedna tabletka Magnezinu wieczorem. Druga tura 20-dniowa odbywała się z wersją SlowMag B6 (te same dawki).
Trzecim elementem składowym było dostarczenie teoretycznie mniej przyswajalnej postaci (ale dla zróżnicowania warto i tę postać wykorzystać), czyli wykorzystując wodę mineralną. Oczywiście nie w mega dawkach, jak zalecają powszechnie media, bo oprócz wody spożywam też inne płyny, w tym koktajl warzywno owocowy sporządzany samodzielnie (co każdemu polecam). No i tu ważna uwaga, trzeba czytać etykiety wód mineralnych, bo zawartość poszczególnych minerałów znacząco potrafi się różnić. Wyszukałem dwie wody powszechnie dostępne w sprzedaży, które cechowała wysoka zawartość magnezu (przeciętnie jest go w tego typu produktach kilkanaście mg na litr): Muszynianka magnezowo-wapniowa (120 lub 150 mg/l, tu dwie wersje na etykiecie widziałem) oraz Magnesia (170 mg/l) – wersja niegazowana.
Z biegiem czasu sytuacja zaczęła się poprawiać, jednak dranie powiek nie ustępowało w pełni. Przełom nastąpił, gdy dopadł mnie zwykły katar, taki o średnim nasileniu i bez gorączki. Organizm sam wie kiedy i jak dokonywać napraw i trzeba mieć tę świadomość, że i katar potrafi być przyjazny zdrowiu i nie należy z nim walczyć, maskując objawy dziwnymi lekami… Prawidłowo więc przeszedłem tą infekcję, w czasie której drżenie powieki ustąpiło – po zakończonej chorobie też już nie powróciło.
To moja trzyskładnikowa technika, która okazała się skuteczna (kuracje 20-dniowe SlowMagiem należy przeprowadzać do skutku (u mnie 2 serie) i nie rezygnować potem z uzupełniających dawek Magnezinu). Można tylko dobrać odpowiednio mniejszą dawkę dzienną, która jeszcze nie powoduje powrotu objawów. A jak się o tym przekonać? Po skutecznej kuracji zrezygnować z suplementacji i jak objawy powrócą, zwiększyć dawkę Magnezinu, a jeśli to nie pomoże – zacząć całą kurację od początku. No i oczywiście stosować się do innych rozsądnych zasad dbania o zdrowie.
Tego wpisu nikt nie sponsorował, a szkoda. Z czasem dowiedziałem się znacznie więcej o najlepszej (bo najbezpieczniejszej i najtańszej) formie magnezu, jaką jest chlorek magnezu w postaci sproszkowanej do rozpuszczania w wodzie.


Wystrzegał by się wszelkiego rodzaju tabletek bo moim zdaniem bardziej szkodzą niż pomagają, picie wody jak najbardziej dobry pomysł sam najczęściej taką metodą stosuję, na niedobory magnezu ponoć też bardzo pomaga kąpiel w soli Epsom, tego jeszcze nie testowałem ale muszę spróbować.
Nie przyjmujmy wszystkiego na równi, że tabletka = lek = musi szkodzić. Im prostszy związek chemiczny, tym mniej szkodliwy (choć to nie reguła, ot choćby arszenik) i rzadziej ktoś nazywa go lekiem. A co do kąpieli, to zamiast polecanego przez Ciebie siarczanu magnezu częściej polecany jest chlorek magnezu – ale też nie próbowałem.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Sok z Noni – kontrowersyjny owoc tropikalny
Bardzo dobry tekst.Muszę wypróbować tę metodę.
Ja ostatnio słyszałam, że magnez doskonale „suplementuje” się przez skórę, za pomocą własnoręcznie robionego sprayu z dodatkiem… No właśnie nie pamiętam czego dokładnie, nie chcę skłamać :). Ale moja przyjaciółka to testuje i ja też zamierzam spróbować, bo ostatnio mam problem z drgającą powieką.
Agnieszka ostatnio opublikował…(mój) Dekalog szczęśliwego człowieka
No cóż… pozwolę sobie nieco skrytykować artykuł. Mam nadzieję, że autor się nie obrazi… za bardzo.
1. Nie ma czegoś takiego jak sztuczny podział na „chemiczne” – nieorganiczne i „biologiczne – organiczne” Wszystko to chemia (organiczna i nieorganiczna) Owszem, można podzielić produkty z zawartością magnezu na „naturalne” i „sztuczne” – i zgodzę się że „naturalne” będą z reguły lepsze, bowiem przez tysiąclecia ewolucji dostosowaliśmy się do przyswajania z nich substancji odżywczych.
2. Magnez w produktach spożywczych występuje (najczęściej) w formie zjonizowanej, więc z założenia nieorganicznej (chyba że wejdzie w kompleks z jakimś związkiem organicznym z pożywienia).
3. Magnez w kapsułkach dojelitowych to jedna wielka ściema. Miałoby to – teoretycznie – sens gdyby w kapsułkach występował w formie łatwo wchłanianego kompleksu, który byłby nietrwały w środowisku kwaśnym… ale w preparacie Slow-Mag jest to chlorek magnezu (nawiasem mówiąc, związek nieorganiczny, „chemiczny” 🙂 ). Tyle że 10-krotnie przepłacony… (farmaceutyczny chlorek magnezu to 20+zł/kilogram, w 60 tabletkach Slow-Mag za 10 zł jest go 30 gramów…)
Generalnie w moim wypadku dodawanie około 0,5 g chlorku magnezu do każdego posiłku pomogło (istotne jest to, że zbyt duża ilość poleci razem z biegunką) . Później zaś zasmakowałem w kaszy gryczanej i przestawiłem się na nią – codziennie zjadam małą torebkę i nie mam najmniejszych kłopotów z magnezem.
PS. Przy okazji, pominięto wspaniałe źródło magnezu, jakim jest wspomniana kasza gryczana … tylko nie można jej gotować w torebkach ale bezpośrednio w wodzie (200 gramów kaszy, 250-350 ml wody – zależy jak mocno rozgotowaną ktoś lubi, zagotować do wrzenia i garnek zawinąć np. w ręcznik, zostawić na 20 min)
PPS. Inhibitory pompy protonowej, stosowane w nadkwasocie, mogą BARDZO upośledzić wchłanianie magnezu – przy dłuższej kuracji konieczne jest regularna kontrola jonogramu
Dzięki za wyczerpującą podpowiedź, na pewno wielu czytelników skorzysta. Z drugiej strony nie każdemu będzie po drodze z kaszą gryczaną, żeby ją jeść każdego dnia, ale ogólnie pomysł ciekawy 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Naturalny peeling rybkami Garra Rufa
Ja staram się jeść różnorodnie. To jest moim zdaniem najzdrowsze 🙂
Agnieszka ostatnio opublikował…Placki z cukinii i ziemniaków z czosnkiem i majerankiem
Ja spożywam produkty bogate w magnez i używam do kąpieli żywej soli magnezowej.
Bardzo przydatne!
Należy o dostarczać organizmowi systematycznie i w naturalny sposób. Nie wydaje mi się, aby zażywanie magnezu w tabletkach było skuteczne. Myślę, że szybciej i skuteczniej osiągniemy cel poprzez spożywanie składników bogatych w magnez i potas, o których można przeczytać choćby na https://podpowiadamy.pl/w-czym-jest-potas-i-magnez-produkty-zawierajace-magnez-i-potas/ Internet jest pełen tego typu wskazówek, które mogą być bardzo pomocne w kwestii skompletowania stosownych produktów.
Takie zwroty typu „myślę”, „wydaje mi się” używają ludzie, który raczej nie cierpieli na poważne niedobory magnezu. Nie w każdej sytuacji żywność wystarczy, aby w stosunkowo krótkim czasie tych niedoborów skutecznie się pozbyć. Dostarczanie systematyczne przez odpowiednią żywność może zapewnić komuś utrzymanie właściwego poziomu, kiedy już uda się go przywrócić.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Magnetostymulacja i magnetorelaksacja – Janusz Dąbrowski
Zgodzę się z autorem, tylko jeszcze dodam, że moim zdaniem „Muszynianka”, to nasza czołowa woda mineralna. Zagranicą czegoś takiego nie ma! Te słynne np. francuskie wody, to są przy niej po prostu biedne.
U mnie niedobór magnezu jest najbardziej zauważalny w okresach większego stresu – sesja, zbliżające się terminy w pracy, lub gorętszy okres z życiu prywatnym. Najczęściej objawia się to skurczem łydek, o których wspominałeś. Jak dotąd najczęściej radziłem sobie z tym zażywając preparaty: cytrynian magnezu + B6. Działa, mimo że tabletki duże i już parę razy stanęły mi w gardle 🙂
Po lekturze Twojego wpisu przemyśle jeszcze zastąpienie warszawskiej kranówki „prawdziwą” wodę mineralną. 😉
Produkty bogate w magnez ??? Właśnie za wszelką cenę chcę się dowiedzieć jakie to produkty a wszyscy chrzanią o pigułkach.
Bo jeśli ktoś ma niedobory już zauważalne, to w produktach roślinnych będzie tego zdecydowanie za mało, żeby w rozsądnym czasie doszło do uzupełnienia tych niedoborów. Nikt nie jada dziennie po 10 kg warzyw i owoców.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Czy jesteś przygotowany na infekcje?