Wydarzyło się w czerwcu – 6 ciekawostek

Flaga Unii Europejskiej to nie kawał szmaty!Foto: www.premier.gov.pl

Dziś krótko o kilku zagadnieniach, w tym o blogowaniu i nie tylko.

1) To był pamiętny miesiąc, czerwiec 2016 przejdzie do historii nie tylko polskiego futbolu, kiedy to Polacy zagrali na Euro 2016 tak fantastycznie, że nie tylko pierwszy raz w historii wyszli z grupy, ale dotarli aż do ćwierćfinału, w którym zmierzyli się jak równy z równym z drużyną Portugalii, przegraliśmy dopiero w rzutach karnych, będąc słabszymi tylko o jedną pomyłkę strzelecką.

2) W skali światowej czerwiec zapamiętamy z przegłosowania w referendum wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Ludzie (głównie z prowincji) głosowali za wyjściem, nie bardzo wiedząc, o co im chodzi. Bo dopiero w dniu ogłoszenia wyników okazało się, że zaczęli sprawdzać w sieci, czym jest Unia Europejska (była to najczęściej wyszukiwana fraza w tym dniu)… A konsekwencje (na razie krótkoterminowe) odczuli wszyscy, kurs funta mocno się osłabił, ale i naszej złotówce się dostało i franki, dolary i euro podrożały i to na kilka dni przed okresem urlopowym.

3) O wydarzeniach na swoim blogu w minionym miesiącu nie będę wspominał, bo podsumowanie jakieś już było, a dokładniej podsumowanie ostatnich 50 wpisów. Za to polecić mogę link miesiąca wśród męskich blogów, chodzi o świetnie przedstawiony temat Żenujących zabaw weselnych.

4) W poprzednim podsumowaniu miesiąca pisałem o problemach z nachalnością Windows10 i są już pierwsze konkretne skutki sądowe. Microsoft zapłaci pierwsze odszkodowanie za Windows10.

5) W sieci zawrzało, kiedy okazało się, że ciągłe zmiany (no bez tego świat by się pewnie zaczął cofać) doprowadziły do niekorzystnych rozstrzygnięć w zakresie popularności, o którą tak wielu blogerów zabiega. I tak wśród youtuberów wystąpiły znaczące spadki subskrypcji ich kanałów z powodu czystek (głównie chodzi o martwe konta) na YouTube. Blady strach padł też na wydawców żyjących z facebooka, jeszcze bardziej obcinając im zasięgi – tylko płacić pozostaje, o ile ktoś ma w tym taki biznes, że przychody z takiej działalności internetowej przekraczają koszty promocji. Przypominam – konta na nawet najbardziej popularnych serwisach nie są naszą własnością i opieranie swego biznesu i popularności wyłącznie o takie serwisy może się niewesoło skończyć. I jak to się ma do stwierdzeń Jasona Hunta, że bloger nie musi mieć nawet własnego (na własnej domenie) bloga?

6) No dobrze, jak nam przycinają zasięgi w mediach społecznościowych, to może alternatywą może być ruch z innych źródeł? Może jednak z wyszukiwarki google? I tu też niemiła niespodzianka. Ruch taki można zwiększać dzięki pozycjonowaniu (i optymalizacji strony), ale jak wynika z moich analiz z ostatnich dni (a nie wiem, na ile wcześniej ta zasada była tak samo działająca) wynika, że pozyskiwane linki (i to wcale nie ze śmieciowego zaplecza) zawarte we wpisach na innych stronach, nawet dobrze zadbanych, stale aktualizowanych, mogą nie przynosić rezultatu. Dlaczego?

Link musi być widoczny przez google, a w tym celu wpis posiadający gdzieś w treści odnośnik do naszej strony (lub pojedynczego wpisu powiązanego tematycznie z wpisem linkującym) musi być zaindeksowany (znajdować się w bazie googla, czyli być widocznym po wpisaniu polecenia site:pełny_link_do_wpisu_pozycjonującego). Jeśli nawet komuś zlecamy takie pozycjonowanie, to potem po otrzymaniu raportu z linkami należy poleceniem site zweryfikować tę indeksację i w przypadku problemów samodzielnie zaindeksować brakujące linki (w narzędziach dla webmasterów goolga).

Problem jednak taki, że google po pewnym czasie… potrafi wyindeksować takie wpisy, mimo wcześniejszego uznania ich za wartościowe (śmieciowych wpisów nie przyjmuje wcale). Dotyczy to również w znaczącej liczbie nawet wpisów w najlepszych katalogach płatnych! Co ciekawe, nie wyindeksowuje tego na amen (podejrzenie o zaostrzenie wymogów co do jakości wpisów nie ma tu zastosowania), bo ponowne wysłanie żądania zaindeksowania takiego wpisu (w katalogu, czy na stronach z artykułami zawierającymi tematycznie powiązaną treść z linkiem do naszego artykułu) skutkuje bezproblemowym ponownym zaindeksowaniem – na jak długo, tego nie wiadomo. Może to taka walka z wiatrakami, ale jeśli ktoś inwestuje w pozycjonowanie, powinien dbać o takie problematyczne działania – taki jest mój wniosek na dziś – a może ktoś ma coś więcej do dodania w tej kwestii? Zapraszam do komentowania.

Facebooktwitter

2 komentarze

  1. Marcin Mniej 5 lipca 2016 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.