Podróż z Rzymu nad Adriatyk – Włochy latem

Podróż z Rzymu nad Adriatyk - WłochyPo atrakcjach w Rzymie, Watykanie i Monte Cassino przyszedł czas na zwrot powrotny w stronę północnych Włoch. Po trzech noclegach spędzonych w czterogwiazdkowym hotelu Belvedere pod Rzymem po śniadaniu wyruszyliśmy w dłuższą podróż. Można powiedzieć, że był to jedyny dzień na odpoczynek.

Ktoś powie, że 550 km autokarem, to słaby odpoczynek. Ale w tym szaleńczym tempie w trakcie upalnego sierpnia, autokar wydawał nam się oazą spokoju. Klimatyzacja i bardzo wygodne siedzenia robiły swoje, a przypominam, że każdy pasażer miał do dyspozycji 2 siedzenia. Droga oczywiście z postojami, jeden dłuższy na stacji benzynowej (przy autostradach mają dobrą obsługę – sieć Autogrill), a później jeszcze zajechaliśmy na jedyne większe zakupy do Auchan. Mieliśmy niecałą godzinę, więc to mało czasu, aby się rozejrzeć dokładnie po sklepie.

Największym problemem we włoskich sklepach jest to, że sprzedają głównie towary z Włoch, a etykiety nie zawierają opisów w języku angielskim czy niemieckim. U nas to norma od wielu lat, choć nie jesteśmy taką potęgą turystyczną jak Włochy… Największy problem był z poszukiwaniem win, nie są ułożone według reguł, jakie znamy z Polskich hipermarketów. U nas wyraźnie oddzielają wina słodkie, wytrawne, półwytrawne, czasem nawet przy pomocy etykiet w różnych kolorach odznacza się odpowiednie półki. A we włoskim Auchan postanowili układać producentami, no i brak oznaczeń na butelkach typu dry (wytrawne) itp. W poszukiwaniach właściwego trunku pomógł nam ochroniarz 🙂

Ceny są różne, w przypadku win (poza jedną półką z winami musującymi, które zwykle zwiemy szampanami) trudno było znaleźć wino droższe od 6 euro. Ja skręciłem w alejkę ze słodyczami i się rozczarowałem. Liczyłem na to, że jakieś półki powalą mnie na kolana, ale to raczej Włocha w polskim Auchan by na kolana powaliły działy ze słodyczami. Oprócz kilku czekoladowych produktów Milki i Ritter Sport, mieli głównie krajowe produkty i to w bardzo małym wyborze. Nie znalazłem nawet jednej bombonierki! Choć to dziwne, bo w Polsce kiedyś takie z Włoch kupowałem w Almie (teraz pozostały po niej tylko wspomnienia, przynajmniej w moim mieście – co mnie bardzo zasmuciło).

Na miejsce dotarliśmy po południu. Jesolo to miejscowość turystyczna nad Adriatykiem. Sprzed wejścia do hotelu prowadziła droga prosto na plażę (jakieś 120 metrów – na początku wpisu zdjęcie tej drogi, widok z balkonu). Po zakwaterowaniu (niektórzy rzucili się od razu na WiFi) i ogarnięciu można było wziąć ręczniki i wyruszyć na plażę. Poniżej zdjęcie wejścia na plażę oraz po odwróceniu się o 180 stopni, widok na niebieski hotel w oddali.

Podróż z Rzymu nad Adriatyk - WłochyPodróż z Rzymu nad Adriatyk - WłochyNa każdy pokój przypadały dwa numerowane leżaki na wydzielonej części piaszczystej plaży. Na leżaku byłem od godziny 16-tej, słońce pięknie świeciło, choć mieliśmy trochę pecha. Bo był to jedyny dzień całej podróży, kiedy pojawiły się chmury na niebie i od 18-tej już zasłoniły słońce, choć nadal było ciepło. Po 18.30 zaczęliśmy się zbierać, bo na godzinę 19-tą przewidziana była kolacja – co oznacza jak zwykle we Włoszech solidny, smaczny posiłek.

Choć to częściowo prywatna plaża (leżaki należące wyłącznie do poszczególnych hoteli), to jednak nie jest ogrodzona, dlatego w uciążliwy sposób przeszkadzali w wypoczynku liczni handlarze-imigranci. Nie, nie nosili ze sobą ani jagodzianek, ani też lodów, jak to nad Bałtykiem bywa. Sprzedawali mniej istotne pierdoły (jakieś chusty, parasolki – choć każda para leżaków miała własny ogromny parasol ogrodowy). To było irytujące, trzeba było uważać, żeby nie zakosili czegoś (nauczeni ostrzeżeniami o kradzieżach w Rzymie staraliśmy się być czujni).

Inne spostrzeżenie jest takie, że nikt tam nie słyszał o jakichkolwiek parawanach, które znamy z polskich plaż 🙂 Poniżej dwa ujęcia nad samym brzegiem.

Podróż z Rzymu nad Adriatyk - WłochyPodróż z Rzymu nad Adriatyk - WłochyPo kolacji zaczynało się robić ciemno, wykorzystaliśmy więc fakt, że od godziny 20-tej główna ulica (równoległa do brzegu morza) stawała się deptakiem, samochody miały zakaz poruszania się, czynna była jedynie ścieżka rowerowa. Wyruszyliśmy sporą grupą pospacerować. Ruch zrobił się spory, każdy kawałek zagospodarowany przez sklepiki, stoiska, niezliczone knajpki. Trochę grupa się rwała, bo jedni przystawali, wstępowali do sklepów, ale gdzieś na rondzie postanowiliśmy skręcić w stronę morza. Na plaży pomoczyliśmy jeszcze trochę nogi i ścieżką wzdłuż Adriatyku wróciliśmy do hotelu, mijając jeszcze kilka hotelowych basenów położonych nad samym morzem. To piękna sprawa taki ciepły klimat i spacer po ciemku wśród szumu morza (no i nie wieje, jak nad Bałtykiem bywa).

Potem jeszcze mała imprezka na hotelowym tarasie, który był balkonem dwóch przylegających do siebie pokoi naszej ekipy. Akurat kuzynka obchodziła urodziny, była więc okazja do świętowania. Taras z widokiem wprost na tę ulicę-deptak, która robiła się coraz gwarniejsza, wzrastał też poziom nagłośnienia muzyki z licznych knajpek (do około północy – potem przycichło). Niecodziennym widokiem było też położone nieopodal hotelu spore stoisko z owocami czynne wieczorowo-nocną porą, na które mieliśmy widok z tego tarasu. W Polsce nie ma takiej tradycji, bo nad morzem dominują gofry, lody, fryty, smażalnie ryb i handlarze tandetą.

O pierwszej w nocy trzeba się było zawinąć, szybki prysznic i niewiele czasu na sen, bo o siódmej rano śniadanie i wymarsz z hotelu. Czekał nas intensywny dzień zwiedzania Wenecji 🙂

Facebooktwitter

17 komentarzy

    • lukrecja 14 kwietnia 2020 Odpowiedz
    • Grzegorz Deuter 14 grudnia 2016 Odpowiedz
  1. Agnieszka 14 grudnia 2016 Odpowiedz
  2. Natalia 14 grudnia 2016 Odpowiedz
  3. Ama Nda 14 grudnia 2016 Odpowiedz
  4. Kamila 15 grudnia 2016 Odpowiedz
  5. Indianadriana 15 grudnia 2016 Odpowiedz
    • Grzegorz Deuter 15 grudnia 2016 Odpowiedz
  6. Ladyf123 15 grudnia 2016 Odpowiedz
  7. Asia 22 grudnia 2016 Odpowiedz
  8. Justyna 22 grudnia 2016 Odpowiedz
  9. Ola 22 grudnia 2016 Odpowiedz
  10. Smiley Project 29 grudnia 2016 Odpowiedz
  11. Iwona 29 grudnia 2016 Odpowiedz
  12. BrB Adventures 11 stycznia 2017 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.