Pitbull. Nowe porządki – recenzja

Pitbull. Nowe porządki - recenzjaFoto: film.onet.pl

Ostatnio mocno się rozpisałem na temat polskich premier kinowych – tym razem w tydzień po premierze (styczeń 2016) mogę napisać, że dzisiejsza krótka recenzja dotyczy kinowego hitu, na który w pierwszy weekend wybrało się 211 tysięcy widzów. To rekord jeśli chodzi o filmy Patryka Vegi. Chodzi o sensacyjny film „Pitbull. Nowe porządki”, będący luźną kontynuacją 3 serii serialu „Pitbull” kręconego w latach 2005-2008, powstało wówczas 31 odcinków (i jeden film na bazie pierwszej serii).

Długa przerwa między pierwowzorem wcale nie odbiła się negatywnie na nowej produkcji, co prawda ze starego składu w najnowszej produkcji Vegi pojawia się tylko 3 bohaterów (wykorzystano ich jako łącznik i umieszczono w górnej części plakatu reklamującego film) i do tego grają tu tylko epizody. Głównym bohaterem jest niepokorny policjant o ksywce Majami (rola Piotra Stramowskiego (patrz zdjęcie powyżej) jakby miała zastąpić Dorocińskiego, który wcielał się w poprzednich seriach w tego głównego policjanta-amanta – i chyba się udało!) – to ze strony tych dobrych, ze strony złych prócz Lindy mamy jeszcze dwóch gangusów z Mokotowa. Jednym z nich jest rozbrajający w swej głupocie paker – w tej roli Tomasz Oświeciński (nie było łatwo dokopać się do jego nazwiska, bo najpopularniejsze portale nie potrafiły przypisać tej osoby do jednego z głównych bohaterów Pitbulla, a umieściły jego nazwisko wśród trzecioplanowych aktorów).

Film świetnie zrobiony, acz dość długi, bo trwający 133 minuty (choć na to chyba mało kto narzeka) – sporo wątków gangsterskich, a nawet nawiązanie do pseudokibiców, dużo krwi i trupów, trochę ładnych kobiet – to recepta na dobre, a przy tym nie abstrakcyjne polskie kino akcji. Jedyne co można zarzucić reżyserowi, że układanka nie miała tradycyjnej konwencji nagłych zwrotów akcji i narastającego napięcia zakończonego główną sceną. Zapewne wynikło to z faktu, iż materiał był nagrywany z myślą o jednoczesnym wyprodukowaniu serialu (jak przy pierwszej serii, a także przy poprzednim sukcesie kasowym Vegi „Służby specjalne” – w tym przypadku serial był dużo bogatszy i łatwiej było ogarnąć całą koncepcję reżyserską, w porównaniu do wersji kinowej).

No i najważniejsze – podjęto już decyzję o nakręceniu kolejnej części, której premiera ma szansę odbyć się jeszcze pod koniec tego roku! Za dużo jak zwykle nie chcę zdradzać, zapraszając zwiastunem do kina:

Facebooktwitter

2 komentarze

  1. Marek 31 stycznia 2016 Odpowiedz
  2. MM 23 lutego 2016 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.