Owoc cherimoya (czerymoja) to sprowadzany głównie z Ameryki Południowej owoc flaszowca peruwiańskiego. Wielkości są różne, ale zbliżone do większych jabłek a nawet grejpfruta, skórka jest niejadalna i choć zielona, to o dojrzałości daje znać poziom zabarwienia brązowego (podobnie jak brązowe plamki na żółtych bananach).
Jest to owoc trudny w transporcie, bo szybko dojrzewający (w odróżnieniu od np. plantanów), a dojrzałość jest łatwo wyczuwalna w palcach. Należy z nimi postępować bardzo delikatnie, a kiedy przy słabym nacisku palca czujemy miękkość, to znak, że nie ma już co czekać, trzeba ten owoc zjeść. Jeśli cały palec nam wpadnie do środka, to owoc jest już zbyt dojrzały/zapewne nadgnity i go nie kupujmy. Chyba więc najlepiej ze sklepu brać jeszcze twardawe egzemplarze i odczekać 1-2 dni przed spożyciem.
Jak na owoce z drugiego końca świata nie są drogie, bo za jedną sztukę (dostępny był zimową porą w wielu sieciach marketów) należy zapłacić poniżej 4 zł (ja zapłaciłem za cherimoy’ę w Makro 3,23 zł – obecnie uprawiany też w innych częściach świata, mój egzemplarz podobno pochodził z Hiszpanii).
Jak jeść owoc cherimoya? Należy go przekroić na pół (jak na zdjęciu poniżej – egzemplarz bardzo dojrzały) i całość wybierać łyżeczką, nie zjadając jednak twardych i dużych czarnych pestek (ponoć są trujące). To chyba największa wada tego owocu – z jednej takiej połówki wydobyłem aż 29 pestek równomiernie rozłożonych po całej objętości owocu. Skórka jest cienka i niejadalna, ale łatwo odchodzi od niej miąższ wybierany łyżeczką. Nie powinno się traktować owocu jak gruszki i obierać ze skórki, bo dojrzały owoc jest za miękki.
I najważniejsze: jak smakuje cherimoya? To bardzo smaczny owoc, jak twierdzą inni: o budyniowatej konsystencji. W mojej ocenie o konsystencji bardzo dojrzałej gruszki (wyczuwalne takie same mikrogrudki), a w smaku to (moim zdaniem) połączenie gruszki i banana z bardzo lekką nutką kwaskową. Bardzo ożywczy i odżywczy (najwięcej jest witaminy B6, ale i wiele innych składników z natury jest dla nas przydatnych w takim owocu – to ponoć bardzo zdrowy owoc pod wieloma względami!) – choć dość nisko kaloryczny, zaledwie 75 kcal na 100 gram. Podobno warto go jeść wcześniej schłodzonego w lodówce. Polecam choć raz spróbować 🙂


Hah u mnie było aż 38 pestek!
Czy to normalne, że miąższ był dość ciemny, taki różowawo brązowy, łykowaty? Pewnie przejrzały, a wziąłem jedyny egzemplarz w lidlu który był lekko miękki…
Dla mnie smak jak połączenie gruszki z czekoladą 😉
Pozdrawiam.
Jest tak, jak piszesz, raczej przejrzały, co nie znaczy zły. Z bananami jest podobnie i są różne preferencje 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Niekorzystne zmiany cywilizacyjne – część 1
Pyszny kupiłam dziś 2 sztuki po 45gr na próbę i zjadłam jeden ze smakiem .Polecam.
Pyszny, ale cena w Lidlu 9,90 :/
Moja mama mówi że jest jakiś zfermentowany bo smierdzi winem