Gdzie się podziały smaczne truskawki? Młodzi nie znają prawdziwego smaku

smaczne truskawkiKażdy zna zapewne sentymentalizm starszych osób, wspominających że za komuny to było lepiej (ot taka wybiórcza pamięć do dobrych wspomnień, zapominając o tych gorszych aspektach tamtejszego życia). Jednak w sprawie truskawek, zdecydowanie jest to prawda – przynajmniej w zakresie ich smaku. Wadą było to, że były one dostępne sezonowo przez ledwie kilka tygodni w roku. Dziś to praktycznie owoc całoroczny (patrząc na półki w marketach) – jednak czy poza sezonem takie truskawki są wartościowe?

Narosło pod upadku komuny sporo mitów, np. to że zagraniczne produkty są droższe ale lepsze od krajowych. Po pewnym czasie jednak Polacy się opamiętali i zauważyli że z pewnością nie jest to prawdą w przypadku większości warzyw i owoców. Powstało nowe powiedzenie, że dobra truskawka, to polska truskawka – w dużym stopniu prawdziwe, choć z biegiem lat coraz mniej słuszne.

Uprawa czy produkcja żywności?

Te zagraniczne owoce zwykle muszą przebyć długą drogę, żeby znaleźć się na półkach sklepowych, a co za tym idzie, należało wprowadzić takie odmiany (i modyfikacje w uprawach), które wytrzymują dłużej w postaci świeżej – co zwykle wiąże się z pogorszeniem walorów smakowych. A to oznacza, że w każdym kraju (Grecja, Włochy, Hiszpania, Niemcy – stąd zwykle sprowadzane są zagraniczne truskawki) mają swoje lokalne, smaczniejsze odmiany, które do nas nie docierają.

I tu pojawia się kolejne powszechne wśród rolników powiedzenie: te owoce i warzywa z przydomowego ogródka są do jedzenia, a te z pola uprawnego na sprzedaż… Tu tkwi problem, producent żywności ma w nosie konsumenta. Produkt ma rosnąć szybko, być jak największy, przesadnie odporny na czynniki zewnętrzne – bo chodzi o maksymalny zysk. Nie można zatem dziwić się, że cała ta produkcja (bo już trudno to nazwać zwyczajną uprawą rolną) żywności nafaszerowana jest chemikaliami – nawozami i szkodliwymi dla zdrowia środkami ochrony roślin. Tak się składa, że to właśnie truskawki znajdują się na szczycie listy brudnej dwunastki, czyli najbardziej pryskanych owoców i warzyw. I to nie są jakieś wywody eko-faszystów. Całą prawdę zawarła w dwóch zdaniach właścicielka plantacji w Polsce:

Masz pojęcie czym ja to muszę pryskać? Nigdy nie kupujcie polskich truskawek do połowy czerwca!

Problem współczesnych truskawek – liczy się zysk…

Tu już nie chodzi tylko o to, żeby mieć świadomość, że poza sezonem truskawki należy uznawać za gorsze smakowo (nie są tak słodkie, jak być powinny), bo tak musi być… Problemem jest to, że współczesne truskawki te niby najlepsze, lokalne i to w sezonie letnim – także są już gatunkami, które nijak mają się do tych prawdziwych truskawek sprzed wejścia Polski do Unii Europejskiej.

Po pierwsze zwłaszcza na początku sezonu (w maju) truskawki zagraniczne są wręcz tańsze od polskich (w Polsce np. z upraw pod folią czy rosnących w warunkach szklarniowych), a to sprawia, że trudno je odróżnić od tych nowogatunkowych polskich – więc dochodzi do częstego fałszowania informacji, skąd pochodzą (bo krajowe wczesne truskawki są zdecydowanie droższe, dlatego można te zagraniczne zyskowniej sprzedać, podmieniając opakowania).

Współczesne gatunki charakteryzują się większą trwałością. Nie zawsze też są zrywane w pełni dojrzałe – cały owoc nie będzie słodki, gdy będzie miał część powierzchni jeszcze białej – to podstawowa zasada przy unikaniu ich kupna. Nie znaczy to, że nie trafimy na mało słodkie truskawki o jednolicie czerwonej barwie. Bywa tak, kiedy urosły dzięki nawożeniu, przy ciepłej, ale mokrej pogodzie – brak słońca (bezchmurnego nieba) może być tego przyczyną.

Jedyna sprawdzona sugestia mogąca pomóc w ocenie tego, jak długo docierały truskawki na półki sklepowe i stragany to przyjrzenie się szypułce. Jej nieatrakcyjny, wyblakły wygląd, i słabe przyleganie do owocu przy jednoczesnym sklejeniu listków do powierzchni truskawki mogą wskazywać na to, że owoce te pochodzą z transportów zagranicznych. Dawniej nie było takich problemów, truskawki były zazwyczaj małe (podobno najsmaczniejsza była odmiana Senga Sengana), dobrze selekcjonowano przy zbiorze jedynie te w pełni dojrzałe i od razu trafiały na stragany, gdzie trzeba je było sprzedać do końca dnia, gdyż zbyt długo nie mogły leżeć zwłaszcza w upalne dni – zwyczajnie psuły się i było to widać na pierwszy rzut oka. Można było je uznać za owoc jednodniowej świeżości.

To jakie powinny być smaczne truskawki?

Truskawka powinna być ekologiczna, najlepiej dojrzewająca w słońcu, bez oprysków, słodka, nie zawsze idealna, ale bez fragmentów białej części, a także bez dziwnych wiórowo suchych „ogryzków” w środku. Z pewnością nie nazbyt wodnista, bo wtedy słodkość nawet jeśli wyczuwalna, to nie jest wystarczająco intensywna. Drobna poziomkowa to mój faworyt, niestety ostatnio zbyt ochoczo sprzedawcy oznaczają i te większe gatunki nazwą poziomkowa. Rzadko udaje mi się trafić na takie przepyszne prawdziwe poziomkowe, a jak są, to zwykle cena jest bardzo wysoka.

Są też współcześni plantatorzy, którzy próbują połączyć jakość i nowoczesność, nie patrząc na końcową cenę. Dlatego można trafić na takie truskawki, które uprawiane są szklarniowo nawet w środku lata – żeby zapewnić im idealne warunki, nie ryzykując deszczowej pogody. Często producent taki chwali się na opakowaniu hasłami typu: zapylane przez trzmiele.

Polecam poszukać u siebie na targowiskach, czas na to raz poświęcony zaowocuje wieloletnią „współpracą” ze sprzedawcą. Ja znalazłem lokalny produkt, który jest zawsze dużo droższy od innych truskawek, uprawiany właśnie pod folią. Ktoś kiedyś w sieci określił je mianem mercedesa wśród truskawek. Twórca firmy nastawił się na dwa produkty (truskawki i maliny – stąd nazwa firmy Trusmal), które postanowił doprowadzić do perfekcji na etapie od roślinek do ekspozycji sklepowej. Smakują wyśmienicie, w sprzedaży są od maja do listopada (choć te listopadowe już nie są tak dobre), trwałe – bo nie psują się szybko, spokojnie można kupić na zapas (żeby skosztować następnego dnia). Pakowane po 0,5 kg w tekturowe kartoniki z nadrukiem i danymi firmy. Cena zwykle dwukrotnie wyższa od innych krajowych, z tego powodu dostępne zaledwie w kilku miejscach w Szczecinie. A jak sprawa wygląda w Twojej miejscowości? Wypowiedz się w komentarzu.

Polecam też tekst o owocach egzotycznych, które mogą być alternatywą poza latem, kiedy skończą się lokalne owoce.

Facebooktwitter

2 komentarze

  1. Blog Ozonee 28 czerwca 2022 Odpowiedz
  2. Agnieszka 5 lipca 2022 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.