Kino to miejsce, gdzie można obejrzeć najnowsze filmy, które nie trafiły jeszcze do sprzedaży na nośnikach Blu-ray czy też w formie cyfrowej. Logiczne było by więc odpowiedzieć, że skoro głównym towarem i atrakcją kin jest to, co wyświetla się na ekranie, to zapewne im lepsze filmy znajdziemy w repertuarze i im częściej będą one wyświetlane, tym lepiej dla kinowej kasy i rentowności całego obiektu.
Otóż… nie do końca. Fenomen popularności multipleksów to temat na osobny artykuł, jednak nie da się nie nawiązać do tego tematu, pisząc o sposobie na utrzymanie tego typu biznesu, wymagającego przecież ogromnych nakładów. Już sama liczba sal, których jest kilka lub nawet kilkanaście w jednym obiekcie, generuje ogromne koszty. Jaka kryje się za tym tajemnica? O tym w kolejnych akapitach.
Film ciągle ważny, ale…
Oczywiście tym co przyciąga widza do kina, jest przede wszystkim repertuar. Multipleksy mają tu przewagę nad kinami starego typu (w tym finansowymi z budżetu państwa), gdyż posiadają one kilka sal. W związku z tym w każdej z nich może być wyświetlany inny film i bawić różnych klientów w tym samym czasie. To bardzo wygodne – widz może swobodnie wybrać godzinę, nie martwiąc się, że daną produkcję gra się jedynie od rana, czy w godzinach popołudniowych kiedy wciąż jest w pracy. Newralgiczności tego medium nie można więc odmówić, jednak jest ono jedynie pretekstem do sięgnięcia po prawdziwe profity.
Przekąski
Koszt wyprodukowania jednej porcji popcornu, nachosów, kubka napoju, czy kawy to zaledwie 1-2 zł. Tymczasem idąc do kinowego baru, otrzymujemy cennik, który stanowi kilkaset procent tej ceny. Zestaw za 30 zł kosztuje kino 3 zł. Wszyscy to wiemy, każdego to irytuje, ale nie potrafimy powstrzymać się od kupna tych przekąsek. Weszło nam to w nawyk, stało się elementem rytuału, bez którego film nie smakuje już tak dobrze, a idąc na randkę z ukochaną wręcz wymaga się, by pokazać, że stać nas na pełnoprawne wyjście do kina. Dwa bilety np. 54 zł (ceny zależne od dnia tygodnia i miejsca, nawet w tym samym mieście dana sieć może oferować różne stawki). Przekąski drugie tyle, ale z biletów kino dostaje zaledwie kilka złotych od klienta (reszta idzie na konto producenta, dystrybutora itd.), barowe frykasy to natomiast zysk rzędu kilkudziesięciu złotych od widza. Łącząc więc bogaty repertuar z szybko działającym barem można jednego dnia zarobić ogromną kwotę.
Akcje promocyjne
Każdy multipleks angażuje się w akcje promocyjne i partnerskie, gdyż dzięki temu może podzielić koszty prowadzenia biznesu oraz zgarnąć prowizję za pomoc. Największe marki skłonne są płacić grube pieniądze, by do każdego biletu była rozdawana próbka ich produktu lub chociaż ulotka informacyjna. Niektóre z nich stają się nawet partnerami dnia, stąd w tygodniu można spotkać oferty typu – 3 opakowania w poniedziałek=bilet za 12 zł. Pracownik, który rozdaje ów sampling nie ma z tego profitów. Wszystko idzie na konto kina – a wymagania są czasami dość uciążliwe. Raz jest to powiedzenie konkretnej kwestii innym razem przejęcie również roli informacyjnej o produkcie. Takie zadanie otrzymują zwykle hostessy, ale w multipleksie można dotrzeć do większej liczby potencjalnych odbiorców. To samo tyczy się reklam przed seansem – to dzięki nim, bilety do kina są tak tanie (strach pomyśleć, co by było, gdyby je zlikwidowano lub poważnie ograniczono – z drugiej strony jakże irytujące są te zwiastuny i reklamy dla osób, które widzą je np. co tydzień).
Patroni sali
Firmy, których produkty nie nadają się, aby rozdawać je jako gratis do biletów, mają w swojej ofercie zazwyczaj coś o wiele bardziej wartościowego. Chcą się jednak zareklamować, więc proponuje im się patronat. Są marki, które obejmują taką opieką całe kino. Dzięki temu wchodząc do sali, możemy zobaczyć nie tylko jej numer i regulamin, ale i reklamę np. nowego samochodu danej marki. Innym razem każda z kilku sal ma innego patrona. Nawet na bilecie umieszcza się jego nazwę zaraz obok numeru sali. Pieniądze płyną, marketing się kręci, a my mamy duże i pojemne kina, gdzie zawsze znajdzie się miejsce na dany seans. Co ciekawe najlepszy ruch mają na bajkach dla dzieci, z którymi idą też tłumnie dorośli. Z drugiej strony takie amerykańskie produkcje w pewnym drobnym procencie (dzięki przepisom prawa) wspierają nasz krajowy rynek produkcji filmowej. Chodzi o ambitniejsze filmy, bo te komercyjne w ostatnich latach świetnie sobie radzą, bijąc na głowę przeciętne amerykańskie filmy pod względem oglądalności.
Wpis powstał dzięki współpracy z portalem FilmyiTeatr.pl.
Chyba właśnie głównie za tę komercję, miliony reklam przed seansem i popcorn nie znoszę multipleksów. 🙁
Ja również nie lubię multipleksów. Wole obejrzeć film w domu 🙂
Również nie lubię multipleksów 🙂
Cóż, nie jestem zaskoczona. Ale czy bilety są rzeczywiście tanie? Jeden z moich francuskich studentów powiedział „Macie drogie bilety do kina! Wejściówka w Polsce kosztuje nawet więcej niż wejściówka do kina w Paryżu!”.
….ja tylko czekam aż w kasach zaczną sprzedawać parasolki, kremy na zmarszczki i gumowce….. :- )
ps. Fajny, przydatny wpis.
Ja już dawno nie byłam w kinie
A myślę, że warto od czasu do czasu bywać na ciekawszych premierach 🙂
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Najgorszy kanał telewizyjny to…