Z ideą pochyłego łóżka IBT (Incline Bed Therapy) spotkałem się przypadkiem, czytając książkę „Podręcznik Rife’a. Terapie uzupełniające biorezonans” autorstwa dr Nenah Sylver. Ten prozdrowotny pomysł jest bardzo prosty i polega na umieszczeniu nóg łóżka tych bliżej naszej głowy (wezgłowie) nieco wyżej, niż umieszczone są nogi łóżka znajdujące się bliżej naszych stóp, w odniesieniu do sytuacji kiedy znajdujemy się na takim łóżku w pozycji leżącej. Spanie w takim łóżku może nam przynieść same korzyści.
Jak samodzielnie przystosować łóżko?
W książce tej podano, aby podwyższenie wynosiło około 10 cm, lecz w innych źródłach podaje się kąt nachylenia wynoszący 5 stopni. W zależności od dystansu D na podłodze między nogami łóżka niżej a wyżej położonymi, wysokość podwyższenia jest zmienna i wynosi D pomnożone przez tangens 5 stopni. Jeśli D wyrażone jest w centymetrach, to otrzymamy wynik D * 0,0875 cm. Przykładowo dla D = 200 cm mamy 17,5 cm wartości podwyższenia, a przy D = 180 cm wartość ta wyniesie 15,75 cm.
Do takiej zmiany należy przyzwyczajać się stopniowo, np. zaczynając od 5 cm, potem podwyższając do 10 cm przewyższenia, zanim dojdziemy do 15 cm. Po pewnym czasie nie zauważamy tego niewielkiego spadku. W praktyce można jako podstawki wykorzystać drewniane solidne klocki na wymiar, ewentualnie wytrzymałe cegły, a nawet stertę związanych sznurkiem książek, których liczbą łatwo regulować wysokość. Polecam jednak neutralne emocjonalnie treści książek (żadnej ezoteryki, kryminałów) – ja przykładowo użyłem książki z zakresu matematyki. To na wypadek ewentualnego oddziaływania subtelnych energii na głowę, która znajduje się przez całą noc bezpośrednio nad takimi książkami – nie ma tu znaczenia czy ktoś w to wierzy, czy też nie. Na wszelki wypadek warto wziąć to pod uwagę.
Zalety pochyłego łóżka
Pomysłodawca Andrew K. Fletcher sugeruje, aby grawitacja pracowała na naszą korzyść:
„Silnie zmineralizowana plazma krwi płynie w dół zgodnie z grawitacją, a plazma krwi, która nie posiada odpowiednie ilości minerałów, płynie z powrotem do góry.”
Nawet tak niewielkie pochylenie ciała w czasie snu zapobiega zastojowi – rozprowadzanie substancji odżywczych i usuwanie odpadów jest skuteczniejsze. Pomysł ten poprawia jakość snu (spada liczba oddechów i tętno) i ułatwia zasypianie, lepiej też zachodzi regeneracja naszego ciała, w tym kręgosłupa. Uzyskuje się też efekt odprężenia powięzi. Nowy sposób spania można uznać za rodzaj długoterminowej terapii, gdyż zauważalne efekty poprawy zdrowia u różnych osób objawiają się po 4 tygodniach, inni potrzebują jednak kilku miesięcy.
Nie tylko pochyłe łóżko na spokojny sen
Warto wypróbować terapię pochylonego łóżka zwłaszcza u osób, które mają problemy z zasypianiem i płytkim snem (choć zakres prozdrowotny jest dużo szerszy). Można to też połączyć z wykorzystaniem prześcieradła uziemiającego, którego używanie również daje prócz ułatwienia snu, także dużą pomoc w regeneracji ciała i przywracaniu do zdrowia – wykorzystując przy tym inny mechanizm działania. To podejście wymaga już nieco większych kosztów, ale żeby się o skuteczności przekonać – proponuję zapoznać się z artykułem opisującym zalety uziemiania się. Jest tam też wskazana dobra książka dotycząca tego tematu.
Trzecią podpowiedzią dla osób z umiarkowanymi problemami ze snem jest wypróbowanie zioła (w wersji zaparzanej lub w postaci suplementacji kapsułek) ashwagandha, niektórzy sobie chwalą – choć nie jestem przekonany co do ciągłego stosowania pojedynczego zioła (przy spożywaniu ziół powinno się robić przerwy lub zmianę na inne zioło). Mimo to wypróbować warto. Jeśli ashwagandha zadziała, to może w połączeniu z dwoma wcześniej wymienionymi sposobami (pochyłe łóżko, prześcieradło uziemiające) sprawi, że po pewnym czasie organizm lepiej się wyreguluje i dalsza tego typu suplementacja nie będzie konieczna.

