Z nowym 2016 rokiem wkroczyłem w świat polskiego kina z lekką i przyjemną komedią „Słaba płeć?” (przez niektórych nazywaną romantyczną, choć niektóre recenzje sugerują, że do typowych romantycznych komedii ten film nie należy). Mimo iż wybrałem tzw. tani wtorek w Heliosie, kiedy to przychodzi najwięcej ludzi, to seans o g. 20:45 nie był zbytnio oblegany. Trudno powiedzieć czy to sprawa słabej kampanii reklamowej, czy tego, że dystrybutorzy nie potrafią dobrze zrównoważyć premier polskiego kina w czasie (polskie produkcje pojawiają się całymi rzutami, jak choćby teraz w styczniu – a potem posucha i wyłącznie amerykanizm króluje na dużym ekranie).
Pierwowzorem filmu była powieść „Suka” – sam film do ambitnych nie należy, ale ludzie takie filmy z happy endem lubią. Choć sam scenariusz absolutnie nie jest przesłodzony – jest sporo wątków do przemyśleń, a pojawiają się nawet sceny dość smutne.
Na uwagę zasługuje perfekcyjnie dobrany skład aktorów pod konkretne role. W roli głównej Olga Bołądź, która dała z siebie wszystko, żeby film był najważniejszym w jej karierze obrazem komercyjnym (do tego momentu oczywiście, bo jej kariera wciąż się rozwija) – ale czy jej się udało? Ocenią to ci, którzy obejrzą film. Ja na pewno nie żałuję, że się na niego wybrałem – w środku zimy przenieść się na półtorej godziny w świat letniego słońca, to sama przyjemność 🙂
W filmie pokazano współczesny zakłamany świat korporacyjny, naświetlając jednak to, że w nim zanurzeni są też prawdziwi ludzie (będący jednak w zdecydowanej mniejszości). Szczegółów nie chcę zdradzać, bo i tak za dużo ukazuje moim zdaniem sam zwiastun – jeśli się wahasz, to może on przekona Cię do podjęcia decyzji o obejrzeniu tego polskiego filmu:
Kurczę, polskie komedie romantyczne (w ogóle komedie romantyczne) jakoś mnie nie chcą do siebie przekonać! I tak z wielką nieufnością podchodzę do wszystkich polskich produkcji, dopiero co zawiodłam się srodze na filmie „Moje córki krowy” (co mnie podkusiło by iść na to do kina?! Bóg jeden wie) a wiesz czemu? Bo zwykle są spalone. I są jakimś remake’m któregoś z filmów amerykańskich.
Nie wiem, czy kiedykolwiek się przekonam 🙂 Dla mnie jak do tej pory świetną polską komedią ostatnich czasów (prócz
„Zróbmy sobie wnuka”) jest „Disco polo” 🙂
Iwona ostatnio opublikował…Film tygodnia: Czekając na sobotę.
W ostatnim wpisie akurat przestrzegałem przed filmem „Moje córki krowy”, bo to ciężki film, który nic a nic nie ma wspólnego z komediami romantycznymi. Ale mówiąc szczerze to raczej rzadko Polacy robią jakąś kalkę amerykańskiego filmu – jeśli znasz, to podaj przykład (zupełnie inaczej jest z serialami, tu faktycznie sporo jest na licencji jakiegoś zagranicznego pomysłu).
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Brytyjskie seriale komediowe
Miałam zamiar wybrać się na ten film,niestety nie słyszałam zbyt wielu pochlebnych opinii na jego temat. Może jednak się skuszę 🙂
magda ostatnio opublikował…Najlepszy prezent dla Dziadków
Nie przepadam za komedia i romantycznymi, ale uważam, że kino polskie nie jest takie złe. Owszem miało swój kryzys w pod koniec 20 wieku. Teraz jednak nasze rodzimy produkcje daganiają filmy z USA, a czasem nawet mają wyższy poziom