Zwykle na owoce egzotyczne w sklepie zwracamy uwagę w sezonie jesienno-zimowym, kiedy to okres naszych lokalnych już dobiegł końca. Tym razem było inaczej i w pierwszej połowie sierpnia 2021 (czyli przed okresem dużej inflacji) zauważyłem promocyjne ceny (choć i tak wtedy wydało się drogo, bo 9,99 zł za sztukę) na owoce pitaja (pitahaya). Były do wyboru dwa gatunki, różniące się kolorem skórki: żółte i różowe.
Wybrałem owoc żółty, bo z różowym miałem już wcześniej styczność. Choć skórka ma inną barwę, to dostępne w Polsce gatunki mają w środku biały miąższ z czarnymi pestkami. Choć pochodzi z Ameryki Południowej, to zazwyczaj te dostępne w naszych sklepach sprowadzane są Azji Południowo-Wschodniej.
Inna jego nazwa to smoczy owoc, a nawet truskawka gruszkowata. Z wiadomości, jakie zebrałem, wynika, iż jest to owoc o niskim prawdopodobieństwie wystąpienia na niego alergii. Jak to z owocami bywa i w tym przypadku mamy do czynienia z dobrym źródłem witamin (między innymi C oraz z grupy B) i minerałów (magnez, fosfor, wapń, żelazo). Pitaja może zapewnić nam dawkę błonnika ułatwiającego zapobieganie zaparciom.
Jak smakuje owoc pitaja?
Pierwszy raz mam problem z porównaniem smaku do czegokolwiek innego. Dojrzały owoc pitaja jest po prostu delikatny, soczysty (choć nie tak jak arbuzy czy pomarańcze), słodki ale nie zanadto (nie tak jak np. banany). Sprawia wrażenie orzeźwiającego, a jednocześnie sycącego (choć w 80% to woda, a sam owoc uznawany jest za w miarę niskokaloryczny). Konsystencja prawie jednolita z wyraźnie wyczuwalnymi, jadalnymi czarnymi, malutkimi pestkami, które przyjemnie poddają się gryzieniu (efekt chrupkości). Może nie porywa indywidualnym smakiem, ale myślę, że mało osób uzna go za mało atrakcyjny. Spotkałem się jednak z opisami (chyba nie do końca zasłużonymi), że owoc może być dla niektórych mdły…
Mimo że pitaja przypomina może nieco owoc kiwi, to nie ma tu tak wyraźnego posmaku kwaskowości – choć jada się go w podobny sposób, wystarczy przekroić na pół i wyjadać łyżeczką – w dojrzały owoc wchodzi ona bez potrzeby większego nacisku, może też pojawić się odrobina soku – niejadalna skórka jest cienka, a miąższ dobrze od niej odchodzi.
Uważam ten owoc za jedną z ciekawszych egzotycznych propozycji poza okresem letnim, choć cena (zwłaszcza poza promocją) nie zachęca – warto też zwracać uwagę na wielkość, bo bywają w różnych rozmiarach, a przy płaceniu na sztuki ma to spore znaczenie.


Wygląda ciekawie – jeszcze nie próbowałem, ale myślę że to dobra opcja na piknik lub randkę latem na świeżym powietrzu – wspólne próbowanie nowych rzeczy to fajna okazja do spotkania
Blog Ozonee ostatnio opublikował…Wyciskanie sztangi. Czy na pewno robisz to dobrze?
Różową jadłem w Izraelu a żółta w kraju z Biedronki obydwie w smaku idealne tylko dla smakoszy niebiański smak idealna dla dzieci