Środek wakacji, w kinach zwykle królują wówczas filmy animowane, jakieś mniej ambitne komedie rodem z USA, choć zdarzają się i warte uwagi filmy jak np. „Iluzja 2”, dobrze zrobiony film, który nie ustępuje pod względem wciągnięcia widza w akcję, pierwszej części. Polskich filmów w wakacje jak na lekarstwo, bo to nie czas na takie premiery – po prostu trudniej zarobić na takim filmie, a nasze krajowe produkcje są dość ryzykownym przedsięwzięciem pod względem finansowym (inaczej niż te z USA, które puszczane są na całym świecie). Wiele polskich filmów bez dotacji i sponsorów zwyczajnie nie jest w stanie zarobić na siebie. Są oczywiście przykłady choćby z 2016 roku, że polskie kino może być bardzo dochodowe, ale ich premiery dobrano we właściwym czasie – pozwalającym na maksymalizację przychodów z biletów kinowych (przykładowo „Planeta singli” czy „Pitbull. Nowe porządki”).
Ale ktoś postanowił wyłamać się z tych ram czasowych i tak na ekrany kin weszła 22 lipca 2016 roku komedia „Kobiety bez wstydu”, którą w ciągu pierwszych 10 dni (2 weekendy i jeden tydzień roboczy) obejrzało zaledwie 54230 osób, to bardzo mało – dwa razy mniej, niż w sam tylko premierowy (również letni) weekend filmu „Iluzja 2”.
Sama promocja polskiej komedii przed premierą nie była zbyt intensywna, a i opinie widzów nie zachęcają. Niezwykle wysublimowana recenzja na filmweb.pl też zmasakrowała dzieło twórcy Witolda Orzechowskiego (reżyser, scenarzysta i producent w jednym), który po ćwierćwieczu ponownie pojawił się w tej roli – i to mnie zastanawia, skąd się wziął i kto mu dał na to pieniądze? Dystrybutorem jest znana firma Monolith Films, która współuczestniczy w produkcji polskich filmów jako partner kapitałowy, producent i dystrybutor.
A jak sam mogę odnieść się do filmu? Jeśli ktoś nie przepada za polskim kinem (po prostu nie dorósł do właściwego jego odbioru i kocha wyłącznie amerykańskie sztampowe kino, na którym się wychował) lub oczekiwał czegoś ambitnego, to nie powinien tracić czasu na obejrzenie komedii „Kobiety bez wstydu”. To bowiem lekka (faktycznie na lato) komedyjka (czasem taka kategoria uważana za romantyczną – ale w tym przypadku bez przesady, bo miłość jest tu raczej płytko potraktowana), której tematem przewodnim są kobiety, ich problemy z mężczyznami, cierpiące na niedosyt uniesień seksualnych 😉
Film może się podobać i wcale bym go nie skreślał, osadzony w polskich realiach, kręcony w słonecznej atmosferze pięknych miejskich pejzaży Krakowa, Szczecina i Wiednia (początkowo można się nawet zwieść obrazom, myląc Wiedeń ze Szczecinem w niektórych kadrach – jako mieszkaniec Szczecina jestem tym faktem zaskoczony).
Scenariusz może i prosty (dominuje jeden główny bohater grany przez Michała Lesienia), bez nieoczekiwanych zwrotów akcji (tzn. były, ale bardzo przewidywalne), dużo ładnych kobiet (Joanna Liszowska, Anna Dereszowska, Weronika Książkiewicz) – w sam raz na letni wieczór do obejrzenia w dniu, kiedy pogoda nie dopisała.
Nie ma co się więcej rozpisywać, oto zwiastun pokazujący pokrótce, o co chodzi w filmie:
Może być ciekawy 🙂