Zgadnij, kto jest autorem stwierdzenia, które zyskało rangę dzisiejszego tytułu wpisu? Coś takiego stwierdził w 2014 roku tuż po ogłoszeniu wyników wyborów do Europarlamentu jego nowy europoseł Janusz Korwin-Mikke. Ale nie on pierwszy, wcześniej dokładnie tego sformułowania użył jeden z najbardziej znanych blogerów Kominek obecnie znany jako Jason Hunt w książce Blog.
A teraz moje wnioski na poparcie takiej tezy (do czego wykorzystam poziom niewiedzy i postępowania ludzi w przypadku inwestowania choćby w obligacje korporacyjne – a to nie jest łatwy temat), bo kiedy czytam komentarze pod artykułem na temat jednej z prywatnych emisji obligacji korporacyjnych, to trudno się nie zgodzić z tym ostrym stwierdzeniem. A co można tam wyczytać?
Ludzie najczęściej mają zerową wiedzę o inwestowaniu, a mimo że w ostatnim czasie aż roi się od problematycznych spółek, które emitowały (lub nadal emitują) obligacje korporacyjne (to forma pożyczki, jaką zaciąga na określony czas spółka od inwestorów indywidualnych (ludzi z ulicy) lub instytucjonalnych takich jak banki czy fundusze inwestycyjne), to wciąż można wyczytać choćby takie opinie ludzi pozbawionych rzetelnej wiedzy o poziomie ryzyka inwestycyjnego (pisownia oryginalna) „Dwa miesiace temu kupilem obligacje niazabezpieczone malej spolki nie notowanej trzy letnie ze stalym 18% na rok. Ciekawe czy wyplacą?!” – no brawo, pytanie po fakcie, można i tak, jak ktoś lubi wysoki poziom adrenaliny! Kolejny czytelnik stwierdza: „Nie interesują mnie spolki ponizej 15%”, a to już szczyt głupoty: „Lepiej wziąć te bardziej ryzykowne i najlepszym oprocentowaniu. Dystrybutor tak mi doradził. Ostatnio wpłaciłem na obligacje wibor 3m+11%. W sumie czym wyzsze tym lepsze. Przecież wszystko podlega pod KNF i BFG więc co za różnica. Nie interesuje mnie co to za firma, interesuje mnie tylko od 12% w góre.”
Dlaczego uważam, że to szczyt głupoty? Bo do tej pory brak jest w naszym kraju osób, które mogłyby potwierdzić, że udało im się odzyskać kapitał i odsetki od spółki, która przestała realizować swoje zobowiązania niezależnie od tego, czy obligacje miały zabezpieczenie czy też nie… A do tego Bankowy Fundusz Gwarancyjny nie ma nic do emitentów obligacji! Nie ma tu żadnych gwarancji, więc każdy we własnym interesie powinien się jednak interesować, co to za firma, której chce powierzyć niemałe zapewne środki. Gwarancje dotyczą wyłącznie banków i SKOKów, gdzie w razie ogłoszenia bankructwa każdy, kto posiadał w takim pechowym banku środki do wartości 100 000 euro, odzyska je w całości dzięki BFG.
Trzeba pamiętać, że również w przypadku funduszy inwestycyjnych podobnych gwarancji też nie ma, a niespodzianki mogą się zdarzać, nawet w przypadku rzekomo tak stabilnych kategorii, jak fundusze obligacji korporacyjnych.
Nie sposób nie wrócić tu do Krowina i jego łagodnych tez, że tylko 10% Polaków, to idioci (tu był filmik z wywiadem, ale go youtube usunęło niestety…).
Podsumowując: wiedza to podstawa, zwłaszcza w przypadku powierzania własnych pieniędzy innym firmom i instytucjom, trzeba umieć jak najdokładniej oszacować ryzyko inwestycyjne. A fakty są takie, że im większe ryzyko, że spółka w przyszłości nie będzie w stanie spłacić pieniędzy, które pozyskała z emisji obligacji, tym większe stara się zaproponować odsetki (nazywamy to premią za ryzyko) – a to z kolei prowadzi do jeszcze większych kłopotów spółki, która musi być w stanie zarobić sporo na samo opłacanie owych odsetek terminowo (zwykle wypłacane są regularnie co 3 lub 6 miesięcy). Obecnie wartości wyższe niż na dobrej lokacie o ponad 7-8 punktów procentowych w skali roku to już dość ryzykowny poziom.
W mojej ocenie trzeba bardzo uważać przy wyborze spółki, której jesteśmy w stanie zaufać i powierzyć (czasem na 2-3 lata i dłużej) nasze pieniądze – tylko ludziom z dużym doświadczeniem można polecić tego typu lokowanie środków, jakim są obligacje spółek. Pozostali niech najpierw zaczną inwestować w swoją wiedzę na temat lokowania środków finansowych, o czym od czasu do czasu będę jeszcze pisał.
Bywają też i inne kierunki nielogicznego myślenia, jeśli chodzi o pieniądze, a najlepszym przykładem jest kiepskie zrozumienie zasad arytmetyki i porzucanie pracy na rzecz 500+.
Odniosę się do jednej sprawy. Kominek, Korwin… to są IMHO wzorce toksyczne dla większości autorów. a parcie w tę stronę kończy się upadkiem blogów i demotywacją autora.
Co do reszty, głupota inwestorów jest ogromna – może rolą blogera jest ją zmniejszyć.
Remigiusz Witczak, bloger ostatnio opublikował…Użyteczność a blog oszczędnościowy. Przemyślenia. Biurko autora 😉
Potwierdzam, i stąd moje wtorkowe wpisy, żeby otworzyć ludziom oczy na wiele spraw finansowych, choć to dużo mniej popularne, niż pisanie o Korwinie itp. wbrew temu, co piszesz. Wystarczy zobaczyć, że 40% głosujących w wieku 18-29 lat to wyborcy Kukiza 🙂 A ten to już zupełnie w głębokim poważaniu ma zasady rynków finansowych
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Forex – nie daj się wpuścić w ten kanał
„Nie inwestuj, w to czego nie rozumiesz.”
Niestety wiele osób wciąż wierzy, że jeśli ktoś im doradza, to pewnie się na tym zna (a przynajmniej lepiej od nich samych). Niektórzy ludzie nie potrafią wręcz uwierzyć, że legalnym może być namawianie do inwestycji mogących powodować poważne straty… Niektórzy muszą się samemu sparzyć, by uwierzyć 😉
Dawid Machalica ostatnio opublikował…[Recepta na sukces] Dlaczego niektóre firmy go odnoszą, podczas gdy inne upadają?
Należę do tych, którzy nie znają się na akcjach i obligacjach dlatego po prostu ich nie kupuję.
No cóż, Janusz Korwin-Mikke również należy do tej smutnej większości, ale ma zbyt wysokie ego by to zauważyć 🙂
Iza ostatnio opublikował…Chcę czytać więcej! Kilka praktycznych wskazówek, jak zwiększyć liczbę przeczytanych książek.