W co warto inwestować? Część 1

W co warto inwestowaćNiektórzy twierdzą, że zdrowie i miłość są najważniejsze, ale większość ludzi i tak o zdrowie nie dba, a miłość dziś nie jest tak trwała, jak dawniej (spoglądając na liczbę rozwodów). Na pewno jednak ważna jest kasa w kieszeni czy na koncie! Nawet jeśli ktoś twierdzi inaczej, to spróbujmy mu zabrać wszystkie pieniądze i niech żyje powietrzem – zobaczymy, jak długo będzie z tym szczęśliwy…

Dlatego warto zmienić mentalność w sprawie posiadania pieniędzy, a także nauczyć się odpowiednio pozyskiwać zasoby finansowe, wdrożyć system oszczędnościowy (o tym przygotowałem osobny cykl wpisów) i odłożone pieniądze właściwie zabezpieczyć przed utratą wartości (np. ochrona antyinflacyjna) – czyli zainwestować, a przy dobrych wiatrach jeszcze na tym zarabiać. No ale to też zbyt wąskie potraktowanie tematu inwestowania – a gdyby tak postarać się kilka rzeczy wspólnie ze sobą połączyć?

Na pewno w siebie warto inwestować – tak, wiem, nie takiej odpowiedzi się spodziewałeś po przeczytaniu tytułu tego wpisu. Ale o sobie nie można zapominać, przede wszystkim w swoje zdrowie, wiedzę i umiejętności – w to zawsze warto inwestować, bo dzięki temu mamy dużą szansę najpierw zwiększyć swoje dochody i zacząć oszczędzać. A dopiero te zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na różne formy inwestowania.

Różnica między oszczędzaniem a inwestowaniem

Tu co do definicji można się spierać i stawiać rozmyte granice między oszczędzaniem a inwestowaniem. Intuicyjnie czujemy, że skoro istnieją konta oszczędnościowe w banku (oferują zwykle niewielkie oprocentowanie), to trzymając na nich pieniądze – oszczędzamy: bo ich nie wydajemy, a przy okazji nawet ciut wzrasta ich wartość. Podobnie z lokatami, te oferują zwykle nieco wyższe oprocentowanie, ale są obwarowane terminową umową z bankiem, że do końca trwania założonego terminu nie wypłacimy tych pieniędzy. Kwota do 100 000 euro trzymana w jednym banku posiada gwarancję nawet na wypadek bankructwa takiego banku lub SKOKu. Zapewnia to Bankowy Fundusz Gwarancyjny, który nie daje takich gwarancji np. tym, którzy lokują swoje środki na giełdzie (kupując np. akcje lub obligacje) czy w funduszach inwestycyjnych. Takie działania nazywamy inwestowaniem, które ma to do siebie, że nasze pieniądze obciążane są ryzykiem. Wartość akcji może się zmieniać nawet sporo w krótkim czasie (np. po ogłoszeniu wyników referendum za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej mocno potaniały akcje, a podrożał np. frak szwajcarski) i mogą one zarówno podrożeć, jak i stać się dużo tańsze niż w momencie zakupu – wtedy tracimy na tym i z tym musimy się liczyć (czyli uwzględniać ryzyko inwestycyjne).

Po co inwestować?

A po co inwestować? To nie powinna być sztuka dla sztuki czy dyscyplina sportowa. Inwestycje powinny być docelowo (czyli wtedy, gdy uznasz, że różnymi sposobami zarobiłeś już wystarczająco dużo) przede wszystkim gwarancją zachowania kapitału, ochrony przed inflacją. A jeśli te warunki pozwalają jeszcze dzięki zyskom z inwestycji dodatkowo zwiększać posiadaną kwotę w takim stopniu, że nie musisz już pracować, to możesz zostać rentierem, czyli kimś na prywatnej emeryturze i to nie koniecznie dopiero tuż przed siedemdziesiątką.

Inwestowanie wymaga również od nas zaangażowania czasu, więc tak do końca nie są to dochody pasywne, ale jeśli odpowiednio dopracujesz swoje strategie, to może w przyszłości osiągniesz tzw. mityczny czterogodzinny tydzień pracy.

A zatem podsumujmy: najpierw chodzisz do szkoły, potem może nawet trafiasz na studia, ale to nie powinien być koniec Twojego kształcenia. Nawet bez studiów można zajść daleko, jeśli tylko samodzielnie będziesz dbał o dokształcanie się w tym zakresie, który pozwoli zostać ekspertem w tym, na czym masz ochotę zarabiać pieniądze. Po drugie, kiedy już je zarabiasz, to podstawową zasadą oszczędzania jest wydawanie mniej, niż się zarabia, odkładając nadwyżkę. Dopiero w tym momencie, kiedy już jakąś zauważalną kwotę odłożyłeś, jest sens skierować się na ścieżkę inwestowania (no chyba, że ktoś wygrał w totka lub odziedziczył majątek, to może od razu wkroczyć na te tory inwestycyjne, przy czym nie bez wcześniejszego przygotowania, bo to się może źle skończyć!). Zatem zdobycie wiedzy przyda się każdemu nawet przed zgromadzeniem pierwszego 1000 zł z przeznaczeniem na inwestycje, bo do nich zwyczajnie trzeba być już na starcie przygotowanym!

Ryzyko jest zwykle po Twojej stronie

 I w tym momencie zaczynają się reguły przydatne każdemu początkującemu inwestorowi. Na pewno należy bardzo ostrożnie podchodzić do kredytowania. Co innego kredyt obrotowy na dobrze przemyślaną działalność gospodarczą lub kredyt hipoteczny na kupno mieszkania na wynajem (w obu przypadkach przy umiarkowanym ryzyku tworzymy wartość: wzrost wyceny firmy lub pozyskanie nieruchomości, która na siebie zarabia i do tego po pewnym czasie będzie naszą własnością), a co innego ryzykowne inwestowanie nie swoich pieniędzy np. w akcje giełdowe. W takich sytuacjach ryzykuj wyłącznie własnymi środkami i zawsze dąż do jak najprecyzyjniejszej oceny ryzyka inwestycyjnego (to trudne, ale kluczowe by nie zostać z niczym, lub co gorsza – z długiem!).

Druga powszechnie znana zasada, to nie inwestować w coś, czego nie rozumiesz – to pozwoli uniknąć złej oceny ryzyka inwestycyjnego. Wielu pseudodoradców będzie starało Ci wcisnąć jakieś nieziemskie „produkty inwestycyjne” (bo żyją z prowizji za znalezienie jelenia, czyli kogoś, kto nie rozumie do końca, jak ów produkt działa – potem tacy naciągnięci płaczą i płacą lub próbują w sądach odzyskać, co się jeszcze da) – na wszelki wypadek, gdy usłyszysz w odniesieniu do inwestycji słowo „produkt”, trzymaj się od tego z daleka lub przynajmniej samodzielnie zacznij szukać wiadomości (nie tych marketingowych sloganów i wykresów), a najlepiej kogoś dobrze zorientowanego w temacie, który potrafi przybliżyć wady danego rozwiązania (w finansach raczej nie ma rozwiązań bez wad).

Nie daj się nabrać na świetne historyczne wykresy zyskowności np. funduszu inwestycyjnego. Najpierw powinieneś dowiedzieć się, co było powodem tak dobrego wzrostu, bo przeszłość już była, a nie gwarantuje ona podobnych zysków w przyszłości. Skąd handlowcy mają takie ładne wykresy? Otóż Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych (TFI) to zwykle solidna instytucja, działająca z rozmachem na wielu frontach. Czyli nie mają 2-3 funduszy, a zwykle kilkanaście lub kilkadziesiąt. Część z nich przyniesie straty w ostatnich 2-3 latach, ale będą i takie, którym udało się z jakiś powodów wypracować zyski, mają ładny rosnący wykres wartości jednostki funduszu. Jak sądzisz, który wykres zaprezentuje Ci przedstawiciel tego Towarzystwa? Tak, ten najlepiej wyglądający, a co z tymi nierokującymi? Często bywa tak, że następuje likwidacja danego funduszu i po sprawie, o porażkach TFI chce jak najszybciej zapomnieć.

Dlaczego wspomniałem o pseudodoradcach? Bo zwłaszcza w naszym kraju to nie my im za dobre porady płacimy (jak choćby prawnikom), ale zarabiają oni pośrednio, czyli na prowizjach od sprzedanych nam produktów. Jak zatem sądzisz, czy będą nam polecali te oferty, na których mamy największą szansę zarobić przy stosunkowo niewielkim ryzyku, czy te, za których prowizję najwięcej oni zgarną? Chyba sprawa jest oczywista – a rzadko są to te same produkty… I przy okazji warto wspomnieć o różnicy między doradcą finansowym (właśnie z tymi masz najczęściej do czynienia, większość z nich to właśnie prowizjożercy) a doradcą inwestycyjnym. Ten drugi typ niezwykle rzadko „występuje w przyrodzie”, bo jest w Polsce nieco ponad 350 osób posiadających takie licencjonowane uprawnienia nadawane przez Komisję Nadzoru Finansowego po gruntownym przetestowaniu wiedzy doradcy inwestycyjnego. To ci ludzie są uprawnieni do zarządzania portfelami funduszy inwestycyjnych, zatem z nimi możesz mieć raczej jedynie pośredni kontakt (czasem występują w telewizji, choćby w TVN Biznes i Świat).

Zapraszam do lektury drugiej części, gdzie pojawi się więcej szczegółów o różnych kategoriach inwestycyjnych.

Facebooktwitter

10 komentarzy

  1. Agata 29 czerwca 2016 Odpowiedz
  2. Ludwik Filip 8 sierpnia 2016 Odpowiedz
  3. Karol B24 3 października 2016 Odpowiedz
    • Grzegorz Deuter 3 października 2016 Odpowiedz
  4. Kobiecym okiem 19 grudnia 2016 Odpowiedz
  5. Monika Halman 19 grudnia 2016 Odpowiedz
  6. Responsywne 20 grudnia 2016 Odpowiedz
  7. Bloger Tomek 10 sierpnia 2017 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.