Czy jesteśmy w czarnej dupie? Część 2 – Likwidacja gotówki

Likwidacja gotówkiW pierwszej części cyklu przedstawiłem problemy z systemem energetycznym w naszym kraju. A teraz drugi aspekt – równie groźny: całkowita likwidacja gotówki i zastąpienie jej płatnościami elektronicznymi. Pomyślisz mrzonki? Bo jak tu dać na tacę na mszy? Jak kupić jajka od chłopa na wsi albo jagody czy grzyby od przydrożnych sprzedawców? A jednak – lobby bankowe (banksterzy – to lepiej do nich pasuje) w porozumieniu z rządami pod płaszczykiem najczęściej nośnego hasła – walki z finansowaniem terroryzmu – chcą w 100% przejąć kontrolę nad obrotem finansowym. Niby nic strasznego, księża założą sobie czytniki na tacy, a szara strefa zniknie, kraj będzie opływał w dostatki z powodu efektywności opodatkowania… To tak oczywiste jednak nie jest.

Zresztą prócz problemu tacowego są i inne problemy rozwoju technologicznego i braku opcji płatności gotówkowych, o czym więcej tu. Technologia miała nam życie ułatwiać, a nie utrudniać!

A jak groźne mogą być różne konsekwencje tego stanu rzeczy? Decyzją administracyjną można np. uznać za nielegalne używanie bitcoina (niemożność przeliczenia na realne waluty bankowe – to już dziś niektóre kraje stosują, choć nie tak skutecznie, dopóki waluta obiegowa jeszcze istnieje). Awaria dostępu sklepu do sieci oznacza brak możliwości handlu (podobnie jak braki dostaw energii elektrycznej)! Bankomaty nie będą istnieć – czy to rozwiąże problemy pokroju Grecji z początku lata 2015, gdzie ludzie godzinami stali w kolejkach, aby wyciągnąć kilkadziesiąt euro, bo więcej nie można było jednego dnia?

Nie! Banksterzy nie będą się już bali jedynego problemu: tzw. runu na banki, czyli nagłego żądania wypłacania przez wszystkich gotówki. Dlaczego to dla nich takie ważne? Bo współczesny system bankowości (systemy kredytowe, stosowanie dźwigni w handlu walutą i dziwnymi papierami wartościowymi) rozmnaża pieniądze w sposób wirtualny – pieniądze w formie fizycznej to drobny ułamek tego, co banki mają zaksięgowane na kontach. Skoro zmniejszy się zagrożenie runu na bank, to taki bank będzie mógł jeszcze bardziej zwielokrotnić wirtualny pieniądz – a to zwiększa ryzyko całkowitego załamania systemów bankowych: upadki banków oraz hiperinflacja, która ładnie będzie kontrolowana przez kilka kliknięć prezesów banków centralnych. Jak to, ktoś powie – co za pierdolety i teorie spiskowe? To może przedstawię kilka faktów.

Zacytuję fragment tekstu z wpisu na nieistniejącym już dziś blogu http://tajemniceportmonetki.pl „Bankructwo państwa nie jest wcale niczym nowym, historia zna mnóstwo takich przypadków. W ciągu ostatnich dwóch stuleci zanotowano około 170 przypadków niewypłacalności, co daje jedno bankructwo kraju raz na rok i dwa miesiące. W ostatnich latach niewypłacalne stały się między innymi Argentyna i Islandia.”. Problem pełzającego bankructwa Grecji zna chyba każdy, bo to od lat znane newsy telewizyjne. W 2012 roku poślizgowe bankructwo na Cyprze (ratowane w bezczelny sposób – przez odebranie części pieniędzy tym, którzy mieli środki w bankach Cypru, mocno wtedy umoczyły firmy tam zarejestrowane oraz Rosjanie, dla których był to raj podatkowy i sypialnia ich czasem brudnych z punktu widzenia rosyjskiego prawa pieniędzy). A może mamy w kraju dzielne władze i nie dopuszczą do takich działań? A przypomnijcie sobie skok na naszą kasę zgromadzoną w OFE! Czy to nie jeden z przykładów, jak władza ma ochotę sięgać po pieniądze obywateli?

Zanim dojdzie do pełnej likwidacji gotówki, jeszcze nie raz będziemy zaskakiwani problemami w bankowości, np. awariami coraz bardziej skomplikowanych systemów bankowych. Takich przykładów jak awaria dostępu do wszystkich kanałów bankowości ING z sierpnia 2015 roku jest więcej i szkoda miejsca na dalsze cytowania. Będą też nie raz jeszcze występować ataki hakerskie na banki, które są zmorą XXI wieku!

A czy likwidacja gotówki to nie wymysł blogerów od teorii spiskowych? Jak wiemy, gdy chcą nas przymusić do takich globalnych rozwiązań, trzeba je wprowadzać w miarę łagodnie, żeby uniknąć protestów społecznych. W USA w czasie ostatniego kryzysu finansowego banki chciały wprowadzić niemałe opłaty za korzystanie z rachunków bankowych i powiązanych z nimi kart – protesty obywateli były tak duże, że banki się z tego wycofały. W Polsce powoli kończy się era darmowych kont (są darmowe pod coraz trudniejszymi do spełnienia wymogami), ale jest to robione stopniowo. Z drugiej jednak strony i na owe złagodzone prawo być może niebawem się doczekamy. Dyrektywy unijne zalecają wprowadzenie właśnie takich standardowych (nieco ograniczonych) rachunków jako w pełni darmowych i rzekomo za 2 lata powinno to być uregulowane prawnie – taki gest UE w stronę obywateli: zobaczcie jakie to świetne są te bezgotówkowe rozwiązania…

To też będzie to robione krok po kroku – na pierwszy ogień prawdopodobnie pójdzie Dania (łatwiej testuje się na małych krajach, jak wcześniej na Cyprze przebiegło ograbienie kont obywateli przez władze, co nazwano kulturalnie jednorazowym podatkiem), gdzie już podobno w 2016 roku będą się pozbywać gotówki (brak jednak najświeższych danych w tej sprawie, ale są sygnały, że podobne zakusy ma też Norwegia). Tyle że tam w Skandynawii już obecnie 95% transakcji detalicznych to operacje bezgotówkowe, więc łatwiej o takie rozwiązania – u nas nawet w urzędach trudno coś opłacić kartą…

U nas w Polsce na razie (podobnie jak w większości krajów europejskich poza Niemcami) wprowadza się ograniczenia dotyczące obrotu gotówkowego. W 2016 roku ma zostać wprowadzona ustawa obowiązująca od 2017 roku, zmniejszająca próg operacji gotówkowych przez firmy z 15 000 euro do 15 000 zł. W Grecji ograniczenie operacji gotówkowych sięgnęło już poziomu 1 500 euro!

Póki istnieje dolar i ma swoją wartość, takie zabiegi będą dość łagodne (no chyba że zaczną wymierać masowo bezdomni z braku możliwości wyżebrania czegoś i jakaś silna partia się ocknie, zakazując likwidacji gotówki). Wystarczy spojrzeć na Rosję, gdzie tam rubel jest walutą biednych, bardziej kumaci posługują się dolarem.

Likwidacja gotówki to zamach na naszą swobodę i wolność w aspekcie możliwości kontrolowania każdej naszej transakcji przez mniej lub bardziej kompetentne osoby w bankach, służbach specjalnych, urzędach skarbowych itp. Czy brak możliwości płatności gotówkowej połączony z awarią zasilania może doprowadzić do tak absurdalnych sytuacji, że nie da się skorzystać z toalety na stacji benzynowej czy kolejowej, bo drzwi będą otwierać się elektronicznie po opłaceniu kartą?

To jeszcze nie wszystko, bowiem połączenie likwidacji gotówki z ujemnym oprocentowaniem w bankach, to przymusowa utrata wartości majątku osób, które nie ulokowały swych pieniędzy w innych miejscach (grunty, nieruchomości, rynek akcji, złoto), a przetrzymują je na kontach bankowych lub w obligacjach skarbowych – te dwa typy aktywów mogą oferować ujemne oprocentowanie. Czy to tylko teoria spiskowa? Nie! Przykładem może być Alternative Bank Schweiz, który ogłosił, że od początku 2016 r. będzie stosował ujemną stopę procentową na rachunkach bieżących klientów na poziomie -0,25% oraz dla depozytów powyżej 100 tys. euro na poziomie -0,75% (to pokazuje też, że bankom już za bardzo nie zależy na pozyskiwaniu naszej gotówki nawet tej wirtualnej). Ba, w ostatnich dniach doniesiono, że w Danii z powodu ujemnych stóp procentowych niektórzy klienci posiadający kredyt, zaczęli odnotowywać na swoich kontach nową formę przychodu: odsetki od wziętego od banku kredytu, które otrzymują za to, że bank pożyczył im pieniądze. Niby wszystko uczciwie, jednym zabierają, innym dają – tylko po co w takim razie podstawowa idea lokowania pieniędzy w bankach, jeśli się na tym traci? Ludzie głupi nie są, więc chce się im utrudnić możliwość wypłacenia ich własnych pieniędzy z systemu bankowego, likwidując gotówkę!

Facebooktwitter

2 komentarze

  1. Kaja Wika 9 października 2018 Odpowiedz
  2. R.Ż 1 lipca 2019 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.