Autorem książki „Wirusowe choroby zakaźne” jest doktor nauk medycznych, wybitny specjalista Thomas E. Levy.
We wprowadzeniu do książki czytelnik dowiaduje się, jaką ignorancją wykazują się medycy wobec licznie opublikowanych badań naukowych i opisu przypadków klinicznych. Jeśli nie zapoznali się z daną wiedzą podczas studiów, to z zarozumialstwa (często w swoim mniemaniu są półbogami), lenistwa lub braku czasu nie są w stanie przyjmować kolejnej porcji wiedzy, choćby znana była w periodykach naukowych od dziesięcioleci. Autor podkreśla przy tym (oczywiście przytaczając odpowiednie przykłady), iż:
„Brak zrozumienia nie powinien być nigdy podstawą negacji efektów klinicznych.”
Z tego powodu cała jego książka nasycona jest licznymi odwołaniami do publikacji naukowych. Jest swego rodzaju przewodnikiem po setkach prac badawczych jak i tych opisujących liczne przypadki kliniczne, gdzie stosowano odpowiednio duże ilości witaminy C.
Witamina C w odpowiedniej formie ratuje zdrowie
Thomas E. Levy jest wybitnym specjalistą w zakresie stosowania dużych dawek witaminy C w leczeniu nie tylko wirusowych ale i niewirusowych chorób zakaźnych. Dużo poświęcono też przeciwdziałaniu zatruciom alkoholem czy niektórymi metalami ciężkimi, lekami (o dużych skutkach ubocznych) i wieloma chemikaliami. Zaprezentowano też sporo doniesień na temat pozytywnego wpływu stosowania przeciwutleniacza, jakim jest witamina C, na skutki promieniowania jonizującego i ultrafioletowego. I to o tym głównie jest ta książka (wbrew tytułowi dużo jest też o infekcjach bakteryjnych i pasożytniczych). Autor podkreśla przy tym, że skuteczność użycia witaminy C zależy przede wszystkim od odpowiednio wysokiej dawki.
Ale to nie wszystko, należy też dobrać do schorzenia i nasilenia objawów odpowiednią formę witaminy C (np. dożylnie w dużych dawkach nie podaje się kwasu l-askorbinowego lecz askorbinian sodu, o czym wielu lekarzy ignorantów nie ma zielonego pojęcia), odpowiednią technikę aplikacji i dostatecznie częste podawanie dawek (ze względu na krótki czas połowicznego rozpadu witaminy C w organizmie, która pojawia się w dużym, chwilowym nasyceniu). Równie ważne jest też stosowanie pewnych substancji towarzyszących i kontynuowanie terapii w odpowiednio długim czasie (a nie tylko do pojawienia się pierwszych objawów poprawy stanu zdrowia – pozwala to uniknąć nawrotu ciężkiego stanu).
Niestosowanie się do tych reguł jest główną przyczyną braku skuteczności w niektórych badaniach naukowych (najczęściej celowo źle zaprojektowanych, aby ośmieszyć wykorzystywanie witaminy C do leczenia), gdzie zastosowano np. zbyt małe dawki i to podawane doustnie, zamiast odpowiednio wysokich dożylnych…
Dlaczego ludzie są wyjątkiem w zakresie autoprodukcji przeciwutleniaczy
Warto tu zaznaczyć, że od witaminy C oczekuje się głównie jej efektu przeciwutleniającego (choć to nie jedyna zaleta jej stosowania). Okazuje się, że w szczególnych przypadkach podawanie małej ilości tej substancji (między 60 a 500 mg) może powodować efekt przeciwny czyli utleniający (czasami bywa to przydatne, stąd znane z literatury pomysły stosowania takich substancji jak MMS czy CDL/CDS). Wszystko zależy od stanu organizmu, efekt ten może być wywołany potrzebą eliminacji pasożytów, pojawić się może także w przypadku zatoksycznienia organizmu metalami ciężkimi. Dlatego też aby nie oceniać zbyt pochopnie, warto jednak stosować witaminę C w większej ilości dziennej (liczonej w gramach a nie mg, ale koniecznie podzielonej czasowo na kilka porcji).
Ludzie i małpy w odróżnieniu od zdecydowanej większości zwierząt nie potrafią samodzielnie syntezować witaminy C. Do tych wyjątków należy też świnka morska. Inne zwierzęta wytwarzają każdego dnia setki razy większą ilość witaminy C, niż zalecana (zaniżona, bo zapobiegająca wyłącznie szkorbutowi osoby zdrowej) dla człowieka. Dodatkowo w przypadku infekcji ilość wytwarzanej przez zwierzęta witaminy C potrafi znacząco wzrastać, aby mogła ona przeciwdziałać chorobie. U ludzi widać zdecydowane zwiększenie zużycia aktualnych zapasów witaminy C przy jakimkolwiek stanie zapalnym, co potwierdzają badania. Wydaje się być oczywiste, że w takiej sytuacji zawsze powinna być stosowana suplementacja, aby nie tylko nie dopuścić do szkorbutu, lecz także w znaczący sposób wspomóc zwalczanie przez organizm infekcji. Ponadto w przypadkach bakteryjnych i pasożytniczych infekcji, gdzie występuje produkcja zatruwających organizm toksyn – witamina C świetnie sprawdza się w zakresie ich neutralizacji.
Ciekawostki związane z witaminą C
Trzeba też mieć świadomość, że w większości podawanie leków to też forma zatruwania organizmu (choć pod kontrolą i z zamiarem uzyskania zamierzonego efektu poprawy danego parametru krwi czy stanu jakiegoś narządu). I w tym przypadku należy właściwie podchodzić do równoległego stosowania witaminy C. Przykładowo w wielu przypadkach znacząco zwiększa to efektywność podawanych antybiotyków. Z drugiej jednak strony zmniejsza się skuteczność przeciwbólowego działania morfiny, gdyż witamina C ułatwia jej rozkład (neutralizacja toksyny, jaką jest w tym przypadku lek przeciwbólowy) przez organizm.
Ciekawym zagadnieniem jest to, że ludzie posiadają w sobie gen niezbędny do wytwarzania witaminy C, lecz z nieznanych powodów jest on u nas nieaktywny.
Innym ważnym zagadnieniem, o którym wspomniano w książce jest nowoczesna technologia produkcji suplementów liposomalnych (niestety bardzo drogich i z pewnym ryzykiem przy kupnie, że dany produkt mimo nazwy może mieć małą praktyczną zawartość liposomów z zawartą w nich substancją główną). Z pewnych względów należy brać pod uwagę, że nawet przy dużych dawkach witaminy C spożywanej doustnie nie da się w wystarczającym stopniu podnieść jej poziomu we krwi na wystarczający poziom dla zwalczenia infekcji lub pozbycia się toksyn. W takich przypadkach jedynie podawanie dożylnie lub w postaci doustnej liposomalnej witaminy C może przynieść oczekiwaną poprawę stanu chorego.
Oczywiście pojawia się pytanie, co to znaczy duża dawka doustna? To taka, która jeszcze nie powoduje biegunki, ale niewielki wzrost dawkowania już mógłby doprowadzić do luźnych stolców. Jest to przy tym sprawa indywidualna, bo mimo podawania małymi porcjami, ale często, dzienna dopuszczalna ilość może wahać się między jednym a kilkunastoma gramami kwasu askorbinowego dziennie. I co najważniejsze, wartość ta zależy u danej osoby także od aktualnego stanu zdrowia – przy infekcji (zależnie od jej intensywności) próg ten może wzrastać kilkukrotnie – co pokazuje, jak szybko zużywana może być witamina C, która zostanie w całości wchłonięta, zanim dotrze do jelita grubego, aby tam wywołać biegunkę. Bezpośrednie dostarczanie dożylne (kroplówka z askorbinianu sodu) pozwala ominąć jelita i problem biegunki – pozwala to na dostarczanie zdecydowanie większych dawek.
Informacji w tej książce jest dużo więcej, dlatego na koniec dla zainteresowanych podaję link do porównywarki cen, w której można sprawdzić, gdzie najtaniej kupić omawianą tu książkę.