Wakacyjne rozterki – a może zostać PokemonGOłem?

Fontanna w Szczecinie - lato w mieścieMamy już za sobą kilka tygodni wakacji, w kraju pogoda w kratkę – a może tak wybrać się zagranicę? Francja – stan wyjątkowy i zamachy terrorystyczne, a może Turcja? Próba zamachu stanu i masakra zwolenników przewrotu, chyba podziękuję… Przed rokiem zachwalałem możliwość wartościowego spędzania czasu w mieście – tak, da się, jutro np. jeśli nie będzie padać, wybieram się na seans kinowy pod chmurką (póki co lato w mieście, ale przyjdzie czas i na wyjazd). A jak będzie padać? Można skorzystać np. z kinowych propozycji w ramach Kultury Dostępnej w sieci Helios, gdzie da się upolować dobre polskie filmy, takie jak choćby „Planeta singli”, „Na granicy” czy „Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy”. Dobra książka też nie jest zła (ostatnio sporo pojawiło się u mnie recenzji i zachęt do poczytania), można też (wbrew powszechnej opinii, że w tej telewizji to nic nie ma) obejrzeć coś na małym, domowym ekranie.

Jednak nie wszyscy w wartościowy sposób wykorzystują ofertę telewizji. Jadąc ostatnio autobusem, natknąłem się na zorganizowaną grupkę (jakaś półkolonia) dzieci (przedział wiekowy w okolicy 10-12 lat) i siłą rzeczy nie dało się nie usłyszeć, o czym mówią. Przepytywały się nawzajem, kto jakie programy ogląda i ze zgrozą odkryłem, że prawie w 100% były to nieszczęsne paradokumenty. DO tej pory myślałem, że to pożywka wyłącznie dla średnio rozgarniętych emerytek, ale jak widać nie w pełni jeszcze ukształtowane mózgi młodych ludzi są bardzo podatne na tę papkę telewizyjną wyjątkowo niskich lotów… A co na to rodzice? Chyba cieszy ich święty spokój w domu… Słabo!

Są też i inne formy spędzania czasu w mieście i nie tylko – wybuchła nagle moda na PokemonGOlizm – tej formy marnowania czasu akurat nie polecam (polecam wysilić się i przeczytać definicję słowa mongolizm) – zaobserwowałem to wczoraj, kiedy dziewczyna uparcie stała przy przejściu dla pieszych, stale gapiąc się w swój smartfon, mimo że miała zielone światło – dokąd zmierzamy? Nie wiem…

No ale nie pora narzekać, po świętowaniu 150 wpisów na moim blogu postanowiłem zrobić mały remanent i dodałem nową zakładkę Zdrowie, jako że więcej swej energii poświęcę na ten (chyba najważniejszy dla każdego) temat, żeby moim czytelnikom naświetlić kilka istotnych niemainstreamowych zagadnień. Kto zainteresowany, powinien śledzić np. mój fanpage – zapraszam.

Drugi temat, to wybrane aspekty pozycjonowania, bo zauważyłem, że sporo blogerów jest tym tematem zainteresowanych (jeden z nich postanowił nawet zrobić swojego rodzaju pamiętnik problemów z pozycjonowaniem zlecanym) – takie zagadnienia pojawią się w najbliższym czasie (tu część 1 – Tajniki pozycjonowania), wspomniałem o tym już nieco w jednym z wpisów z ciekawostkami czerwca.

Facebooktwitter

3 komentarze

  1. blogierka 8 sierpnia 2016 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.