W polskim internecie dostępna jest treść na mizernym poziomie (nie licząc zachwalania usług przez liczne gabinety) w temacie zasad działania i skuteczności metod biorezonansowych. Jako badacz i praktyk od dawna przyglądam się tego typu rozwiązaniom, a jest ich sporo, w tym znaczna liczba raczej nie zasługuje na miano naukowych odkryć (brak powtarzalności eksperymentów w tych samych warunkach lub nawet zupełnie i celowo wprowadzane fałszywe wyniki działania tego typu urządzeń – tu ewidentny przykład).
Jako że mam właściwe wykształcenie techniczne, nie jest dla mnie problemem zrozumienie zasad działania podstawowej reguły biorezonansu (nie ma to nic wspólnego ze szpitalnymi urządzeniami rezonansu magnetycznego, gdzie wykorzystuje się pola magnetyczne o dużym natężeniu).
Czym jest biorezonans
Biorezonans to nazwa zjawiska opartego na założeniu, że komórki ciała człowieka i innych istot żywych (a te wszak zbudowane z atomów różnych pierwiastków) mają swoje własne, charakterystyczne częstotliwości drgań. Wykorzystanie sprzężenia zwrotnego, w którym w obwód elektryczny (niskich poziomów prądu elektrycznego) za pomocą elektrod odpowiednio przytwierdzonych do ciała włączymy człowieka oraz elektroniczny układ pomiarowy, to pozwoli nam to na wykrywanie tak zwanych częstotliwości rezonansowych, których urządzenie nie wykrywa, kiedy to człowiek zniknie z tego zamkniętego obwodu elektrycznego.
Takie detektory potrafią wskazać specyficzne częstotliwości, ale od tego daleka droga do diagnostyki! Dlatego przestrzegam przed zbyt rozbudowanymi funkcjami tego typu niektórych urządzeń (najczęściej tanich produktów no name z Chin), które rzekomo potrafią diagnozować stan całego ciała, wskazując na uszkodzenia poszczególnych narządów, a nawet na jakieś dziury w aurach człowieka…
Alergie a biorezonans
W mojej ocenie dość wiarygodne są eksperymenty (sam się takim wielokrotnie poddawałem, faktycznie z dużą powtarzalnością) dotyczące reakcji człowieka na potencjalny alergen (jeśli jego próbkę faktycznie operator urządzenia posiada). Czym jest alergen i dlaczego nazywa się potencjalnym? Bo istnieje cała masa substancji występujących w naturze, które nie są uznawane za trucizny – a u niektórych osób mogą wywoływać niekorzystne reakcje po zetknięciu z nimi. Sposób zetknięcia może być kontaktowy (skóra), wziewny (z powietrza do dróg oddechowych) lub pokarmowy (z różnych etapów układu pokarmowego). Są też na wpół wziewne określane mianem energetycznych śladów. W tym przypadku nie chodzi o pyłki ale o gazową postać niosącą informację o danym produkcie – znane są bowiem reakcje alergiczne osoby uczulonej w sytuacji przebywania tej osoby w kuchni, gdzie wcześniej gotowano mleko.
I tak np. alergenem może być zwykłe jabłko, przy czym objawy mogą być różne. U jednej osoby zjedzenie jabłka spowoduje wysypkę na ciele, u innego puchnięcie warg, rozstrój układu pokarmowego, a jeszcze kto inny nie zauważy nagłych reakcji – a mimo to może występować jakaś reakcja wewnętrzna wzmacniająca istniejące już przewlekłe stany zapalne i nie zauważymy zależności między tym posiłkiem a złym stanem zdrowia.
Są też i skrajne sytuacje tak zwanego wstrząsu anafilaktycznego po nawet minimalnym kontakcie z alergenem.
Można też podzielić alergie na tak zwane prawdziwe (z reakcjami jak choćby wspomniany tu wstrząs anafilaktyczny) oraz pseudoalergie, kiedy to reakcje pojawiają się dopiero po przekroczeniu pewnego progu kontaktowego (zjedzenie większej porcji szkodzącego nam produktu).
W największym uproszczeniu (pomijając definicje i klasyfikacje medyczne) reakcja alergiczna to nieadekwatna do pojawiającego się czynnika zewnętrznego negatywna reakcja organizmu, która u większości społeczeństwa (uznanego za zdrowe) nie występuje na dany produkt/pyłek itp. Istnieją typowo medyczne testy alergiczne (testy skórne), można też wykonywać badania z krwi – wszystko to dość drogie (przy dużej liczbie testowanych alergenów), inwazyjne (np. używanie igieł).
Znacznie łatwiej, bezboleśnie i w krótszym czasie, a przede wszystkim taniej i przy uwzględnieniu dużo szerszej palety alergenów – można wykonać takie testy za pomocą mechanizmów bioelektrycznego sprzężenia zwrotnego (często mówi się o badaniach elektrodermalnych – zmienna oporność skóry przy różnych częstotliwościach) – nazywanego potocznie biorezonansem. Wynik takiego testu ma inny charakter diagnostyczny, gdyż po odczulaniu biorezonansem rezultat testu zmienia się z pozytywnego na negatywny (określający brak alergii), znikają też objawy po kontakcie alergenem – a mimo to klasyczne testy z krwi wciąż będą wskazywać, że ktoś rzekomo jest na coś uczulony. No ale co mądrzejszy lekarz powie, że nie ma co leczyć wyników, tylko pacjenta – a skoro objawy ustąpiły, to w kieszeń można sobie wsadzić te wyniki z krwi.
Należy tu zaznaczyć, że nie każde urządzenie jest wystarczająco wiarygodne diagnostycznie, a im prostsze (nie obiecujące zbyt rozbudowanych diagnoz), tym większa szansa, że dające poprawne wyniki. Osoba obsługująca urządzenie musi być odpowiednio przeszkolona (certyfikat szkolenia powinien gdzieś na ścianie w gabinecie wisieć), a samo urządzenie powinno posiadać dopuszczenie do użytkowania na ludziach (choćby zachodni certyfikat, w Polsce wciąż żyjemy najwyraźniej w XIX wieku i trudno o takie certyfikaty krajowych instytucji odpowiedzialnych za zdrowie człowieka).
Przeszkolenie jest wymagane choćby ze względu na umiejętność skalibrowania sprzętu (dostosowania do indywidualnych cech pacjenta/klienta przed rozpoczęciem pomiarów). Ponadto często wykorzystywane są nieprzypadkowe punkty styku ze skórą (często chodzi o punkty znane z akupunktury, gdzie reaktywność ciała może być wyższa, co zwiększa precyzję działania urządzenia). Wymagane jest też zachowanie właściwych warunków badania (właściwa ochrona przed polami elektromagnetycznymi zgodnie z zaleceniami producenta urządzenia, np. pacjent nie może mieć przy sobie włączonego telefonu komórkowego, ani żadnych metalowych elementów przy ciele). Więcej szczegółów w książce „Prawie wszystko o metodzie R.Volla”.
Testowanie biorezonansowe
Oto jak powinno przebiegać takie proste badanie (test alergenów): osoba trzyma w ręku elektrodę (czasem są też dodatkowe elektrody np. na stopach), operator sprzętu zamyka obwód elektryczny (płynie w nim bardzo mały prąd, którego nie odczuwamy, bo to nasz własny sygnał), przytykając drugą elektrodę (np. o końcówce podobnej do długopisu z usuniętym wkładem) np. do palca osoby badanej. W obwodzie zamkniętym jest też element (płytka metalowa), który może mieć styczność z próbkami pojedynczych alergenów (zamkniętych w szklanych ampułkach). Zbliżenie takiej ampułki do tego elementu (a nie do osoby badanej) może wywołać reakcję (człowiek i jego sygnał elektryczny wejdą w rezonans na danej częstotliwości specyficznej dla próbki alergenu – wzmacniając taki sygnał – co uda się zmierzyć czułym aparatem) lub nie wydarzy się nic (brak reakcji na dany alergen). Takie badanie pojedynczej substancji jest bardzo proste (logicznie akceptowane na poziomie technologicznym) i powtarzalne – każde oddalenie alergenu od urządzenia ponownie wykazuje brak reakcji bioelektrycznej człowieka.
Tego typu testy są stosunkowo szybkie i w zależności od zasobności paneli z alergenami wzorcowymi (gabinety same decydują, ile w swym arsenale ich mają) można w ciągu kilkudziesięciu minut zbadać nawet kilkaset różnych potencjalnych alergenów. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby klient sam przyniósł podejrzane (w jego mniemaniu) substancje. Problem w tym, że większość np. kosmetyków jest dziś wieloskładnikowych i wystarczy, żeby tylko jeden z nich był dla nas niekorzystny, a urządzenie „zawyje” (tak akustycznie daje znać operatorowi, żeby nie musiał obserwować strzałek/wyświetlaczy pomiarowych). Co ciekawe, czasem samo opakowanie może być alergizujące, a np. przełożenie próbki kremu do szklanego słoika sprawi, że pomiar wskaże brak reakcji alergicznych! Sam taki eksperyment przeprowadziłem i potwierdzam – wyjęcie testowanego owocu z woreczka foliowego, w którym się wcześniej znajdował, spowodowało zniknięcie niepokojącego sygnału. Byłem zwyczajnie uczulony na składnik plastiku, z którego woreczek był wykonany.
Co ważne, testy przeprowadzone przez wykwalifikowany personel są powtarzalne w różnych momentach czasu (ja miałem to szczęście, że operatorem był doświadczony lekarz, choć zwykle są to osoby bez wieloletniego wykształcenia medycznego, lecz przeszkolone do obsługi sprzętu). Ogólnie moje (i rodziny) doświadczenia obejmują 4 różne gabinety z profesjonalnym sprzętem Bicom (w tym w 2 gabinetach obsługą zajmowali się lekarze, tam zazwyczaj najdłuższe kolejki do wizyty były).
W podobny sposób można testować reakcję organizmu na pojedynczy patogen (próbki wirusów, bakterii, grzybów chorobotwórczych i większych pasożytów).
Jak działa odczulanie biorezonansowe
I w tym miejscu coś o leczeniu/uzdrawianiu. Biorezonans to inaczej biologiczny rezonans (współgranie reakcji komórek ciała człowieka i próbki potencjalnego alergenu).
Ten sam sprzęt może prócz diagnozy (po odpowiedniej kalibracji wstępnej z alergenem) posłużyć do usuwania niewłaściwej reakcji alergicznej człowieka. Wykorzystano tu prostą zasadę: skoro dany człowiek reaguje na dany alergen, niejako wzmacniając jego sygnał danej częstotliwości (wchodząc w rezonans), to można ten sygnał wytłumić. Pojedyncza częstotliwość to sinusoida napięcia, którą urządzenie po zidentyfikowaniu potrafi zmierzyć, a następnie do organizmu wysłać tę samą częstotliwość (sinusoidę) z przeciwną fazą (sygnał odwrócony o 180 stopni) – matematycznie to jak przemnożenie tego sinusa przez liczbę -1. Nakładanie sinusoid o przeciwnych fazach znosi sygnał do zera i organizm jakby uczy się tego na bieżąco, aż po kilku minutach akceptuje, że tak ma się zachowywać w przyszłości. W praktyce urządzenie może odwracać równocześnie wiele takich częstotliwości, a uczenie organizmu przebiega w cyklach: 3 sekundy wytłumianie sygnału patologicznego i 1 sekunda przerwy – i cykl powtarzany jest automatycznie przez kilka minut. Z punktu widzenia odczulanego – nie dzieje się nic, trzyma on np. 2 mosiężne pozłacane kule (zakończone przewodami doprowadzającymi sygnał do urządzenia) w dłoniach i sobie siedzi/leży na leżance.
Urządzenie do badania pobiera słabe sygnały elektryczne wprost z ciała człowieka i w przypadku „kasowania reakcji alergicznej” jedynie odwraca sygnał patologiczny (próbując wygasić niewłaściwe reakcje), przekazując go zwrotnie do organizmu (wzmocnienie tego sygnału nawet 64-krotne zwiększa skuteczność – patrz książka „Biofizykalna terapia alergii” Petera Schumachera, gdzie kompleksowo omówiono całą tematykę alergii, astmy, grzybicy jelit). Nie ma tu wysyłania jakiś sztucznych prądów z urządzenia. Tym różni się klasyczny biorezonans od prymitywnych urządzeń typu zapper (niskoprądowych generatorów sygnału elektrycznego – patrz książka „Kuracja życia” Chuldy Clark), które niesłusznie nazywa się biorezonansem. W tym przypadku poprawniej będzie używać nazwy wymuszony biorezonans. Ale nie o zapperach jest ten tekst.
Idealne w swej prostocie działanie matematyczne przełożone na poziom małych prądów elektrycznych okazuje się skuteczne także na poziomie biologicznym! I tu znów nauka praktyczna się kłania. Organizmy biologiczne reagują na sygnały elektromagnetyczne jedynie w określonych specyficznych zakresach natężenia prądu/pola elektromagnetycznego (to tzw. okno Adey’a – zbyt słaba lub zbyt mocna intensywność sygnału sprawia, że komórki ciała nie reagują na sygnał danej częstotliwości), co potwierdzają liczne badania, których opisy znaleźć można w przeglądowej pracy naukowej z dziedziny fizjoterapii.
Moje doświadczenia i wnioski
Nie zawsze od razu organizm się temu zabiegowi wygaszania patologicznych sygnałów podda (ale większość profesjonalnych gabinetów jest na tyle pewna działania swych urządzeń, że w przypadku ewentualnego niepowodzenia, kolejny poprawkowy zabieg odczulający na ten sam alergen oferuje już za darmo) – dlatego tak ważna jest weryfikacja poprawności zabiegu po pewnym czasie, kilka, kilkanaście dni później. Sam raz miałem taki przypadek i musiałem powtórzyć zabieg, kolejna weryfikacja potwierdziła skuteczność drugiego zabiegu (była to wyjątkowa sytuacja, gdzie próbowałem odczulić alergen w trakcie jego pylenia, zaleca się robienie takich zabiegów poza tym okresem lub w przypadku alergii pokarmowej w momencie okresowej izolacji od danego składnika pożywienia).
W moim przypadku korzystałem z urządzenia Bicom 2000 (było to kilkanaście lat temu, teraz producent oferuje nowszą wersję Bicom Optima). Co mi to dało? Po przejściu całego zestawu kilkunastu odczulań (wszystko, co wykryto przy pierwszej wizycie testowej) mój ogólny stan zdrowia bardzo znacząco się poprawił (zapadalność na choroby infekcyjne radykalnie zmalała – pozbyłem się bólu gardła, nawracających jęczmieni na powiekach itp.). A tu relacja chorej na boreliozę.
Nie należy na tym jednak poprzestać i uznać takie rozwiązania za złoty środek. Wyłączenie reakcji (choć i tak uznanych wcześniej za nieprawidłowe) organizmu na alergeny nie sprawia, że od razu stajemy się w pełni zdrowi. Po prostu nie zauważamy początkowo (nawet przez kilka lat!) objawów chorobowych. To złudne, bo skąd początkowo te alergie się wzięły, skoro nie mamy ich od urodzenia? To pytanie jest kluczowe i po przewertowaniu literatury okazuje się, że w naszym organizmie krąży wiele substancji, których nie powinno być w krwi i innych płynach ustrojowych.
Skąd się wzięły? Najczęściej z nieszczelnych jelit (mikrouszkodzeń widocznych tylko pod mikroskopem, a nie zauważalnych w zwykłej kolonoskopii). Jelita powinny wybiórczo pozyskiwać tylko wartościowe dla nas substancje i dostarczać je do krwi. Przez syndrom przeciekającego jelita (obecnie w niszczeniu jelit przoduje glifosat, silnie toksyczna substancja spotykana w mące i wielu innych roślinach, które miały kontakt z opryskami – choć to nie jedyna przyczyna) niekorzystne substancje mogą dostać się do różnych organów ciała, a tam przy przeciążeniu układów naprawczych mogą być gromadzone w postaci różnych guzów (nie są to początkowo nowotwory lecz zwykłe magazyny śmieci).
To największe uproszczenie, ale dzięki tej wiedzy już możemy skierować się w stronę zdrowia. Unikanie zanieczyszczonej żywności oraz odpowiednie sposoby oczyszczania i regeneracji układu trawiennego (w tym pomóc mogą probiotyki) mają znaczący wpływ na utrzymanie organizmu w zdrowiu. A zastosowanie biorezonansu powinno być tu dodatkiem na zasadzie łatwego skasowania niektórych funkcji niewłaściwie reagującego organizmu na nietrującą żywność i inne substancje.
Tyle w części pierwszej, polecam drugą część dotyczącą wątpliwości co do innych (niż urządzenia rodziny Bicom) form biorezonansu oraz najnowszy szeroki tekst przeglądowy. Poniżej jeszcze skąpe literaturowe podsumowanie odnoszące się do tematyki zdrowia i jego zależności z niskoprądowymi sygnałami i falami elektromagnetycznymi z informacją, gdzie kupić najtaniej.
[1] „Biofizykalna terapia alergii” Peter Schumacher, polskie wydanie z 1996 roku dostępne wyłącznie przez kontakt mailowy z firmą Monadith.
[2] „Prawie wszystko o metodzie R.Volla”, O. Korycki, A. Smielianiec, rok wydania 2009, wydawnictwo Enso.
[3] „Pola magnetyczne i światło w medycynie i fizjoterapii” pod redakcją profesorów medycyny Aleksandra Sieronia i Grzegorza Cieślara, rok wydania 2013, wydawnictwo Alfa-Medica Press.
[4] „Kuracja życia”, Chulda Clark, rok wydania 2006, wydawnictwo Purana.
jęczmienie na powiekach sięrobią jak dotkniesz np. brudną ręką powieki. za tzw. jęczmień głównie odpowiada gronkowiec złocisty. Ja kiedyś posliniłem palca i przejechałem po powiece bo miałem uczucie suchości a potem mi się zrobił jęczmień ale zanim się rozrósł to potraktowałem go antybiotykiem w maści z apteki i po sprawie, można też jodyna posmarować kilka razy dziennie przez pare dni tylko uważąć żeby nie nanieść tych antybiotyków na gałkę oczną…. Generalnie może 2 razy w zyciu miałem jęczmień. Gronkowca złocistego prawie każdy ma na skórze to częsty patogen, zakaża nieraz zęba czy gardło i jest przyczyna ropnych katarów…. Coś mi się wydaje że dał się pan nabrać na te rezonanse…. a na wstepie przedstawia się pan jako kompetnety z fizykki czy elektroniki
skąd wiesz że osoba była chora na boreliozę? MOże rozwalony miała przewód pokarmowy od antybiotyków stosowanych przy boreliozie a to generowało różne stany i reakcje alergiczne bóle itp. Boreliozę leczy się antybiotykami. Potem nieraz sa rózne dolegliwości ale określane mianem zespołu poboreliozowego ale bakteri boreli juz w czlowieku nie ma tylko zaburzona równowaga mikrobiomu w jelitach. No nie wiem jeśli to odczulanie działa to hmmm. W każdym razie opisy rzekomego działania tych urządzeń są różne i nielogiczne często ktoś nie ma pojecia jak to działa a sie wypowiada…. nawet ci lekarze czy personel gabinetu ktory to stosuje. W każdym razie nie ma jak osobiste doświadczenie i sprawdzenie powtarzalnosci oddzialywania badania tym…. Trzaby wziać takie urządzenie na warsztat sprawdzic jak jest zbdowane od strony elektronicznej i co mierzy co generuje jakie sygnały o jakich paramertrach…. kod źródłowy programu/aplikacji która generuje grficznie czy liczbowo rozne wyniki i przeanalizowac algotytm programo w jakis sposob generuje wynykiki bo moze sa one wziete z sufitu czy przypadkowe zupelnie….
Tym się różnimy, że ja preferuję antybiotyk jako lek ratujący życie, a nie na jęczmień na oku (tak, wcześniej każdy jęczmień u mnie kończył się receptą na 1-2 antybiotyki, a problem powracał), od 15 lat po zastosowaniu BICOMu problemu nie ma. Urządzenia nieskuteczne zwykle mają krótką żywotność marketingową, a do lekarzy stosujących BICOM ustawiają się długie kolejki od ponad ćwierć wieku (zadowoleni pacjenci, którzy wcześniej nie mogli znaleźć rozwiązania problemu u wyznawców PUBMEDu).
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Antybiotyki ziołowe – Stephen Harrod Buhner
https://www.google.com/search?&q=ncbi+pubmed+bioresonance
ttt ostatnio opublikował…Separator oleju klimatyzacji pod belkę manometryczna.
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/9066509/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/12511993/
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/25231565/
LOL:D Hmmmm… no nie wiem. Pewnie są różne urządzenia, atrapy i takie które coś tam może działaja ale musiałbym jeszcze zgłebić temat. Nieraz uprzedzenia nie dają człowiekowi się przekonać ale czasami coś poprostu jest nielogiczne albo nie działa i uprzedzenia nie maja nic do rzeczy. Trzebaby poprostu wziac takie urządzenie i się nim pobawić…. potestowaćsamemu ale tyle jest tych urądeń… różnych i każą płacić zanim efekty będą… czyli jak u normalnego lekarza płacisz ty czy NFZ z twojego ubezpieczenia za wizyte niezaleznie czy ci pomaga lekarza czy nie
Na tematy techniczne związane z biorezonanesm mało się pisze ,a pytan jest sporo .Głos powinni zabrac fizycy ,ale oni twierdzą , ze urządzenie do biorezonansu ,czyli popularny Bicom nie ma podstaw naukowych . Zacznę od zagadnienia odzwyczajania od palenia. Do kubeczka metalowego połączonego przewodem z Bicomem ,wkłada się niedopałek papierosa . Aby to wszystko działało ,papieros musi byc aktywny ,czyli wytwarzac sygnał elektryczny. Nigdzie nie można przeczytac jaka to częstotliwosc i amplituda tego sygnału. Jesli były by to mikrowolty ,czyli milionowe częsci wolta , to próbka powinna byc umieszczona w podwójnym metalowym ekranie ,dobrze uziemionym. Jestesmy otoczeni bardzo silnym smogiem elektromagnetycznym ,począwszy od promieniowania sieci 50Hz w instalacjach elektrycznych ,następnie nadajniki radiowe ,telewizyjne , domowe routery ,lista jest długa. Tymczasem metalowy kubeczek z papierosem może zbierac te wszystkie omawiane zakłócenia.Jesli próbka oscylowała by na częstotliwosci rzędu kilku Hz ,to wtedy można wyciąc filtrem wyższe częstotliwosci. Ale jest to tajemnica o której wie tylko twórca Bicomu ,bo nikt z personelu obsługującego Bicom ,nie chce na ten temat rozmawiac.Poruszyłem tylko fragment działania Bicomu ,bo to mnie najbardziej interesowało.
Częstotliwość jest indywidualna dla danej podłączonej osoby (Bicom skanuje zakres do około 250 kHz, szukając rezonansu, czyli przy jakiej częstotliwości zauważy znaczące wzmocnienie względem tła lub inaczej zmniejszenie impedancji na skórze w akupunkturowym punkcie zamykającym obwód) – faktem jest, że powinno to być dobrze skalibrowane urządzenie. Nie ma aż tak dużych wymagań co do izolowania, ale faktycznie w odległości ok. 1,5-2 m nie powinno być źródeł typu komórka, a badany musi zdjąć wszelkie metalowe elementy z siebie. Fizyk tylko teoretyzuje, a praktyk może odtworzyć takie urządzenie i sam widzieć na mierniku zmianę, kiedy stawia się próbkę (może być papieros) na elektrodzie, a potem ją zdejmuje – to eksperyment powtarzalny, więc z definicji naukowy.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Ukryte terapie, część 3 – Jerzy Zięba poszerza czytelnikom horyzonty zdrowotne
Na temat biorezonansu i Bicomu ,toczą się zacięte dyskusje .Tak samo na temat działania Bicomu. Trudno zrozumiec dlaczego nie ma dokładnego opisu Bicomu [można go dokładnie opatentowac ] .To powoduje ,że często pojawiają bzdury , fałszywe opisy itp. Tu muszę zaznaczyc ,że własciciele Bicomu ,czy nawet Serwis tych urządzen w Poznaniu , nigdy nie odpowiadają na maile .Jest to wielka tajemnica i koniec. A mnie zniechęciło ,że przy testowaniu próbek ,stosuje się metody radiestezyjne .Nazwałbym Bicom urządzeniem elektroniczno -radiestezyjnym. Radiestezję znam ,a więc posługiwanie się różdzką ,wahadłem ,prętem z ciężarkiem itp.Wiem ,że dużą rolę może odgrywac sugestia .Np. zawieszamy wahadło nad dłonią i zadajemy pytanie czy mam pasożyty , jesli wahadło kręci się w prawo ,to oznacza że mam pasożyty ,jesli kręci się wlewo ,to nie. Przy Bicomie stosuje się Biosensor ,pręt z cięzarkiem i testuje się próbki ,kiedy biosensor zacznie drgac.I to może byc przyczyna omyłek w biorezonansie ,bo każdy człowiek jest podatny na sugestie. A ja bym wykonał próbę ,zamiast wkładania niedopałka papierosa do pojemniczka [odzwyczajanie od palenia ] włożyłbym zdjęcie papierosa. W dalszym ciągu twierdzę ,że niedopałek papierosa nie wytwarza żadnego mierzalnego sygnału elektromagnetycznego .Gdybym miał dostęp do Bicomu to wykonałbym próbę :odłączyłbym kabel [nie ekranowany !! ] od pojemniczka z niedopałkiem do Bicomu. Słyszałem opinię ,że kabel ten ,może wogóle nie byc podłączony. Jeszcze nikt na swiecie nie zmierzył poziomu promieniowania , papierosa ,siersci ,kurzu itp.
Analizator widma (spektrometr) potrafi wskazać, z jakich pierwiastków składa się dana próbka (np. papieros), wykorzystując właśnie analizę częstotliwościową – zatem papieros jednak wytwarza promieniowanie. Co do „różdżki” w Bicom, z tego co wiem, to wyposażenie dodatkowe i nie ma obowiązku jej stosowania, aby wykorzystać pełnię możliwości urządzenia. To zapewne lenistwo obsługi powoduje, że ktoś z tego nieprecyzyjnego „urządzenia” korzysta. Raz to widziałem i też nie popieram. A więcej informacji technicznych o Bicom znajduje się w książce Jacka Wikarskiego „Biorezonans. Zdrowie bez recepty”.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Medycyna miliarda ludzi – Marcin Cygan
Dużo czasu poswięciłem dla tak ciekawej dziedziny jak elektronika ,co nauczyło mnie cierpliwosci i wytrwałosci. Powracam do papierosa [oduczanie od palenia ] ,bo to klasyczny przykład. Jak poprzednio wspominałem ,nie mogę uwierzyc ,że martwe przedmioty generują MIERZAlNY sygnał elektromagnetyczny. Wyobrazmy sobie bardzo czuły odbiornik radiowy ,albo satelitarny .Wewnątrz takiego odbiornika jest bardzo dużo elementów z tworzyw .Np .obudowy tranzystorów ,układów scalonych . Różne GPS ,obecnie zminiaturyzowane nawet do wielkosci zegarka ,mają antenę jako mały kwadracik metalowy ,a więc o małej skutecznosci ,więc układ elektroniczny musi miec ogromne wzmocnienie ,przy małych szumach. Więc nie ma mowy ,aby cos mogło wnosic duże zakłócenia [mówimy o plastikowych obudowach tranzystorów i układów scalonych ] Aż w koncu zniecierpliwiony fizyk F.Cap rozmontował Bicom i jak wspomina znalazł tam filtr wydzielający czestotliwosci ,które są kierowane do organizmu ,a więc te częstotliwosci patogenne ,odwracane o 180 stopni . I dalej jak w czeskim filmie „nikt nic nie wie „. Jednak nie było nawet wzmianki o jakims rewelacyjnym ultra czułym wzmacniaczu .Widziałem film jak pani weterynarz leczy konia posługuląc się Bicomem .Wyglądało to humorystycznie ,kable długosci kilku metrów od stołu do konia [swietne żródło zakłócen ] ,a pani weterynarz kręciła wahadłem na długim sznurku. Wyjdzie na to samo,kable odłączyc od Bicomu ,mając tylko w umysle lek ,który chcemy zastosowac ,lub chorobę ,którą chcemy wykryc.
Jestem wytrwały ,aby wyjasnic pewne sprawy związane z aparaturą biorezonansu .Jest urządzenie o nazwie Vega Test .Pracuje na innej zasadzie niż Bicom ,ale podobnie stosuje się różne próbki patogenów jak w Bicomie. W tym ostatnim intrygowało mnie ,że do pojemniczka wkładało się próbkę np papierosa ,a pojemnik był połączony kabelkiem z Bicomem. Ciągle twierdziłem ,że papieros ,kurz,siersc itp. nie mogą wytwarzac mierzalnego sygnału elektromagnetycznego .Nawet sugerowałem ,że kabelek od pojemniczka do Bicomu nie jest podłączony w urządzeniu.Wyjasniło się przy aparaturze Salvia do Vega Testu. Na górze obudowy jest wgłębienie z blachy i tam się wkłada badane próbki. Żadnych wzmacniaczy kabli itp.Działa to tylko na psychikę obsługującego. Pozostaje do wyjasnienia ,że próbki patogenów można zastąpic odpowiednimi częstotliwosciami ,tylko jak to przypisac do odpowiedniej częstotliwosci.
W mojej ocenie taki Vega Test jest nieco rozbudowanym synchrometrem (pomysł opisano w książce H. Clark „Kuracja życia”) – ale ze względu na brak szczegółów trudno mi ocenić całość urządzenia – z pewnością jest bardziej prymitywne od Bicom Optima, gdzie również są miseczki, a wszystkie substancje: próbki testowe czy papierosy izolowane są szkłem. Wystarczy spróbować znaleźć u badanego jeden np. reaktywny alergen i poprosić osobę trzecią (oprócz badacza i osoby badanej) aby wkładała i wyjmowała taki alergen z pojemniczka – sygnał sygnalizacyjny urządzenia się będzie zmieniał – to taki sobie naoczny i nienaukowy (choć w pełni powtarzalny) dowód, że urządzenie coś potrafi wykryć. Jak już wspomniałem więcej wiedzy jest w książce Jacka Wikarskiego „Biorezonans. Zdrowie bez recepty”, który testował większość tych urządzeń. I to nie jest tak, że szukana jest jedna wybrana częstotliwość, bo czasem rezonans zostanie wzbudzony na kilku jednocześnie i to chyba największa zaleta testowania z próbkami a nie tylko zapisanymi w komputerze częstotliwościami – bo np. jedna osoba zareaguje na jedną, a inna na 2 częstotliwości (większa szansa na „wynik pozytywny” testu danej próbki).
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Biały Sai Baba – Grzegorz Śleziak, człowiek wyjątkowy
Ponieważ kilka razy zetknąłem się ze słowem Syncrometer ,albo jak niektórzy piszą Synchrometr ,więc postanowiłem się bliżej nim zainteresowac. Jest to urządzenie opracowane przez Huldę Clark i jej syna elektronika. Wygląda bardzo prymitywnie ,zmontowane w pudełku po butach ,na którym umocowane są dwa kawałki cynfolii ,jako elektrody ,na których stawia się próbki różnych substancji .Trzeba zaznaczyc ,że H. Clark nie tylko nie robi żadnej tajemnicy ,a wielokrotnie pokazuje filmy jak Syncrometer działa ,jak wykonuje się pomiary , jak go w prosty sposób zmontowac [bez lutownicy ! ]. I wszystko byłoby piękne ,gdyby to urządzenie naprawdę działało .Jest to generator zrealizowany na jednym tranzystorze,W jednej dłoni trzyma się elektrodę w postaci rurki ,a w drugiej dłoni sondę podobną do długopisu ,którym dotyka się różnych punktów na drugiej dłoni. W ten sposób organizm jest rezystorem ,który odblokowuje tranzystor ,następuje wzbudzenie generatora , który piszczy .Jesli postawi się na elektrodzie z folii ,pojemnik z jakąs substancją ,to można stwierdzic czy ta substancja np. lek ,jest korzystny dla człowieka lub nie. Oglądałem kilka filmów, próby robili Clark ,asystentka i syn .Ja nie wyczułem ,aby wysokosc tonu się zmieniała ,dla różnych substancji. Clark oznajmiła ,że trzeba się uczyc kilka miesięcy .Szkoda czasu na takie urządzenia.
Człowiek robi tu raczej za obwód rezonansowy RLC a nie za samą rezystancję, zatem impedancja jest zależna od częstotliwości, jeśli człowiek się zestroi (jak radio) z częstotliwością próbki (jedną z wielu oferowanych, (zapewne różnicowych częstotliwości) przez atomy związków, z których powstała próbka) – to układ może zauważyć jakąś zmianę w torze elektrycznym, a to powinno przekładać się na akustyczną reakcję – od konstruktora synchrometru zależy – jak czułe będzie urządzenie i jak przełoży to umiejętnie na sygnał akustyczny (łatwiej na mierniku jakieś odchylenie zmierzyć, jeśli zostanie dobrze wyskalowany – ale akustyczny sygnał nie wymaga patrzenia na wskaźnik miernika – na słuch można „ponoć” to wyczuć.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Same dobre wiadomości – część 1
Dr Hulda Clark zamiesciła w internecie kilka filmów ,jak się pracuje z syncrometrem [synchrometrem ] .Przy pomocy tego urządzenia ,można wykrywac niewielkie ilosci różnych pierwiastków w próbkach ,pasożyty w organizmie itp. Przy prostocie synchrometru ,a wiec i jego niskiej ceny ,wydaje się to byc atrakcyjną propozycją. Moi znajomi usilnie prosili mnie ,aby wykonac takie urządzenie. Synchrometr powstał i zaczęły się eksperymenty. H. Clark proponowała zastosowac roztwór soli ,mocno wymieszanej przez wstrząsanie .Chodzi o to ,aby uzyskac rezonans próbki .Autorka podaje ,że objawia się to podwyższeniem słyszanego tonu. Tutaj łatwo o pomyłkę ,bo wysokosc tonu zależy również od siły nacisku sondy do palca ,należy więc naciskac zawsze z jednakową siłą. Przeprowadzilismy kilkadziesiąt prób nie tylko z roztworem soli ,również z innymi substancjami i nie uzyskalismy rezonansu. Dzisiaj znalazłem w internecie artykuł Dr Clark w którym zachęca do kupna zapperów jej produkcji ,natomiast o synchrometrach pisze : ” raczej odradzam [!! ] kupno synchrometru , bo jest trudny w eksploatacji i wiele osób nie potrafi z nim pracowac ” Widocznie było bardzo dużo reklamacji ,po kupnie tego urządzenia . Jeszcze dodam,że wiele badan opisanych w jej książce „Kuracje życia ” ,było oparte na pracach z synchrometrem . I to jest własnie zagadka. Należy stwierdzic ,że producentów zapperów jest w Polsce wielu ,to Synchrometru jakos nikt nie produkuje.
H. Clark już dawno nie żyje, więc nie zachęca w sieci do niczego. A synchrometry bywały na allegro (o jakości się nie wypowiadam, bo nie znam), można poszukać w archiwum i skontaktować się z producentem.
W swoim komentarzu zarzuca mi Pan ,że ponieważ Hulda Clark nie żyje ,to „nie zachęca w sieci do niczego ’ .Zrozumiałem że wszelka literatura naukowa ,wszelkie zalecenia autorów ,są nieważne bo były pisane kilka lat temu. Dla mnie uwagi i zalecenia Dr Clark są nadal ważne ,mimo że były pisane przed jej smiercią. Myslałem,że rozwinie się ciekawa dyskusja na temat synchrometru i biorezonansu. W tej sytuacji jest to mój ostatni mail i proszę o wykasowanie ,wszystkich moich wypowiedzi.
Proszę się tak nie unosić, zaznaczyłem jedynie, że nie „zachęca do kupna zapperów jej produkcji” osoba nieżyjąca – to informacja dla ogółu czytelników – żeby szerzej skorzystali z wymiany myśli pod artykułem. Czym innym było zachęcanie do korzystania z produktów, które wymyśliła za życia. A nie wprowadzając patentów była świadoma, że każdy może sobie taki sprzęt wyprodukować i sprzedawać (a nie tylko ona) i taki był jej cel – rozpowszechnić ideę.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Same dobre wiadomości – część 1
Miałem więcej nie pisac na temat Synchrometru Clark ,ale chciałem zakonczyc informacjami dla osób ,które wykonały to urządzenie ,wkładają dużo czasu aby w koncu uzyskac pomiar próbek. Filmy [You Tube ]na których widac jak uczy kursantów H.Clark jak i jej asystentka Carmen Myers , oglądałem wielokrotnie ,przysłuchiwałem się dzwiękom wytwarzanym przez Synchrometry i pamiętam słowa pani Carmen ,która ciągle powtarzała kursantom „practice praktice ” . A ci biedacy sondami naciskali palce ,urządzenia piszczały aż uszy bolały .I gdyby tak naciskali nawet cały miesiąc ,nie uzyskaliby rezonansu prróbki .Dlaczego bo całe to szkolenie i Synchrometr to sciema. Zaraz wytłumaczę dlaczego ,tylko muszę się cofnąć do innych spraw. Niewiele osób słyszało co to Radionics i jak to działa .W dawnych czasach zył w USA dr Abraham .Jak wyglądały jego urządzenia .Były to skrzyneczki ,a wewnątrz zmontowane bez sensu jakies układy elektroniczne. Oczywiscie elektronicznie to nie działało .na wierzchu była metalowa płytka ,na którą kładło się palec i zadawało pytania tak czy nie. Gdy było tak wyczuwało się to na płytce. W Synchrometrze odruchowo silniej naciska się sondę i ton się podwyższa .Czyli w pewnym sensie jest to zgadywanka ,ale o tym nie napisano ,ani nie powiedziano na kursach u H.Clark .Jesli ktos interesuje się biorezonansem ,to łatwo wykonac przyrząd Salvia do pomiaru punktów akupunkturowych metodą Volla.
Potwierdzam, to zapewne największy problem osoby wykonującej test, mam tu sporo obserwacji odnośnie wielu różnych osób, które mnie testowały z wykorzystaniem sondy (co prawda było to na urządzeniu Bicom Optima, „nieco” bardziej rozwiniętym w porównaniu do sprzętu pomysłu Clark) – każdy ma własny nacisk wyuczony, ważne jest (ja czując i słysząc reakcję dźwiękową, mogłem ocenić jakość obsługi), aby sonda była idealnie pod kątem prostym do punktu na ciele przyłożona i to równomiernie w każdym miejscu tego punktu taki sam nacisk – dotyczy to zwłaszcza punktów akupunkturowych palca, który jako twardy nie poddaje się zbyt miękkiemu zapadaniu się elektrody w skórze pod wpływem nacisku.
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Jakimi właściwościami cechuje się woda siarczkowa?
Zagadnienia związane z biorezonansem są bardzo interesujące. Opinie na ten temat są krancowo różne. Dużo psują opinię urządzenia ,które nie powinny pojawiac się na rynku np. Quantum Resonance ,albo opisy urządzen np .Synchrometer H. Clark ,którego nie potrafił obsłużyc żaden z kursantów .Kursy były organizowane przez H.Clark i C. Myers. Jesli ktos nie czytał na ten temat, to przypomnę w sposób uproszczony zasadę działania synchrometru H. Clark. Trzeba naszykowac dzwonek ,żarówkę itp i przycisk załączający .Teraz kładziemy jakąs substancję i pytamy czy jest dla nas szkodliwa ,palec trzymamy cały czas na przycisku.To organizm nasz powinien zasygnalizowac przycisnąc ,czy nie.Taka zgadywanka. Nie dowiedziałem się kilku zagadnien związanych z biorezonansem. Posiadam kilka książek na ten temat. Jeszcze w życiu nie spotkałem się z taką niechęcią a czasami i nawet wrogoscią ,jesli wysłac do Gabinetu ,czy Przychodni maila z prosbą o kilka słów wyjasnienia. No money no answer .Dzisiaj oglądałem film ,gdzie demonstrowano obsługę aparatu do Vega Testu ,a co najbardziej interesujące ,jak działają leki ,bez ich łykania .Lek został owinięty w cynfolię i wsunięty między palce osoby badanej. Cała moje wiedza z elektroniki runęła jak domek z kart.Pisze się ,że każdą substancję ,można zastąpic sygnałem elektromagnetycznym o odpowiedniej częstotliwosci .Owinięcie próbki cynfolią ,ekranuje ją i eliminuje możliwosc wypromieniowania sygnału elektromagnetycznego.Natomiast jesli twierdzi się ,że każda substancja wypromieniowuje sygnał elektromagnetyczny ,to nie było by szansy wykonac jakies urządzenie o bardzo dużej czułosci ,pracujące na poziomie mikrowoltów np.GPS . Zbyt dużo było by szumów zakłócających.
Te pytania typu tak/nie to poszły za daleko chyba, owszem jest taki test napięcia mięśni, ale on jest odczytywany subiektywnie a nie elektronicznie.
Co do gabinetów, to widzę 2 opcje: w pierwszej nie chce im się reagować i walczyć z niedowiarkami, bo nic z tego nie mają. W drugim przypadku są pewni swego, a co za tym idzie – obawiają się potencjalnej konkurencji, że ktoś w tym samym mieście postawi kolejny gabinet.
Odnośnie elektromagnetycznych urządzeń pomiarowych zgadzam się, trudno wyprodukować coś poprawnego do pomiarów z pominięciem zakłóceń. Choć są całe dziedziny nauki, gdzie np. badają fale grawitacyjne z sygnału, w którym algorytmicznie wyszukują sygnałów wewnątrz poziomu szumów.
Jest też nowa „dziedzina” i tu brak chyba właściwych urządzeń pomiarowych (pomijając bzdury typu quanteki). Mowa o polach torsyjnych, literatura prawie wyłącznie po rosyjsku niestety. U nas jedynie dr Wojtkowiak cokolwiek w temacie wie – to będzie przyszłość medycyny (choć ponoć drobne urządzenia wysyłające pozytywne sygnały tego typu już funkcjonują, ale są tajemnicą osób je stosujących).
P.S. Cały czas prowadzę rozmowy z pracownikami obsługującymi Bicom i widzę skuteczność zabiegów (na różnym poziomie, to nie panaceum na całe zło).
Grzegorz Deuter ostatnio opublikował…Życiodajna woda wodorowa – S. Clarke, H. Peiper
Sledzę wszystkie wzmianki o tej tajemniczej energii ,którą wypromieniowują próbki różnych substancji podczas Vega Testu ,czy przy Bicomie .Jesli zapytac osoby obsługujące te urządzenia na ten temat ,albo nawet Serwis Bicomu ,jest wyjątkowo zgodne milczenie.Wszelkie zjawiska z tym związane informują ,że nie może to byc zwykłe promieniowanie elektromagnetyczne. Cofnąłem się do lat z zeszłego wieku w którym żył uczony Tomas Hieronymus .Wtedy rozwinęła się nauka nazwana Radionics. W 1946r. opatentował on urządzenie Detection of emanation from materials and measurement of the volumes thereof – filed oct. 23. 1946 . Nr. patentu 2,482,773 USA. To tajemnicze promieniowanie różnych substancji nazwał „Eloptic Energy ” . Ma ono charakter elektromagnetyczno-optyczny. Jest podany schemat takigo urządzenia i na nim widac różne cewki i pryzmat.
Zachęcam do najnowszego wpisu z tej tematyki https://grzegorzdeuter.pl/biorezonans-magnetyczny-i-lampa-plazmowa-sprawdzam/
Na rynku coraz więcej diagnostycznych urządzen elektronicznych .Jedno z nich Express Scan bardzo dokładnie przetestował Krzysztof Czoba :NOVA diagnostics cz.2 Express Scan .You Tube. Wynik badan jest zaskakujący.
Książka Huldy Clark ” Kuracja życia”, jest łatwo dostępna w księgarniach .Opisane tam urządzenie „Synchrometr ’,wydawał się byc urządzeniem bardzo przydatnym i łatwym do wykonania. Wykłady jak zbudowac Synchrometr ,jak się nim posługiwac prowadziła współpracownica H. Clark ,Carmen Myers .Wykłady były nagrywane i wyswietlane na You Tube. Ponieważ jestem elektronikiem ,moi znajomi chcą uzyskac radę odnosnie Synchrometru. Przyrząd ten wykonałem i poswięciłem sporo czasu na próby.H.Clark pisała ,o ogromnej czułosci synchrometru , wykrywającego mikrogramy substancji. Jesli jest to przyrząd prosty,tani w produkcji ,to dlaczego nie jest powszechnie stosowany? Na wiele ,wiele prób z różnymi substancjami ,ani razu nie uzyskałem rezonansu próbki ,co powinno byc sygnalizowane podwyższeniem tonu. Wysłałem trzy maile do Carmen Myers ,aby zajęła stanowisko w tej sprawie [ Carmen Myers ctsoriginals@att.net ] i nie doczekałem się odpowiedzi .Na zakonczenie dodam ,Synchrometr to rozczarowanie i strata czasu ,poprostu sciema .
Być może to opisane rozwiązanie ma jakąś wadę projektowo-konstrukcyjną. Drogie rozwiązanie (Bicom) ma wbudowany taki synchrometr i ten akurat działa sensownie.