Tytuł wpisu jest dość ogólny, choć właściwy temat dotyczy wyłącznie mojego bloga a nie ogólnego trendu. Ten tekst miał pojawić się na 10 urodziny bloga, ale takie podsumowanie postanowiłem zrobić już wcześniej wraz z kończącym się 2023 rokiem, czyli po nieco ponad 8 i pół roku prowadzenia tego bloga. Powodów jest wiele, ale większość z nich sprowadza się do faktu, iż moja aktywność blogowa znacząco obniżyła się zwłaszcza w tym roku. Cały ten okres mógłbym podzielić na dwie części: dużej oraz zmniejszającej się stale mojej aktywności na tym polu.
Jakie były moje początki?
Rozpocząłem wszystko w pierwszej połowie 2015 roku zgodnie z założeniami tworzenia nowego bloga: publikuj codziennie, przynajmniej na początku, żeby zapełnić jakoś pustkę i to najlepiej wartościowymi treściami. Potem teksty pojawiały się co 2, 3 dni, z czasem częstotliwość spadła do jednego na tydzień, potem raz na 2 tygodnie – i było tak jeszcze na początku 2023 roku. Później już tylko 1 wpis w miesiącu, a w planach na dalszy czas nawet tego sobie nie obiecuję – przy czym nie mam zamiaru całkowicie tego bloga porzucić.
Dlaczego tak się stało? Zapewne wypalenie (no nie zawodowe, bo to nie źródło moich przychodów) mnie dopadło.
Po co to wszystko? Czy warto blogować?
Dlaczego prowadzę bloga? Przede wszystkim dla siebie. Kiedy dziś przejrzałem całą historię treści, to mogę uznać, że jestem dumny z tego blogowania – to kawał historii, zmieniającego się świata i moja dokumentacja tego, co było w tym okresie dla mnie ważne.
Niektóre sprawy i spojrzenia na aspekty świata się u mnie zmieniły, bo i świat się zmienia. Od początku przynajmniej część tekstów była pisana po to, żeby nie odpowiadać (poświęcając na to zbyt dużo czasu) w kółko na te same pytania znajomym. Wystarczyło podesłać linka do mojego artykułu. Po drugie, zgodnie z pierwotną ideą blogów – był i jest to pewien rodzaj pamiętnika dla samego siebie, choćby notując spektakle teatralne, które zobaczyłem czy obejrzane w kinie filmy lub seriale telewizyjne. Czasem coś o sobie oraz swojej przeszłości też odsłaniałem czytelnikom, ale stosunkowo rzadko.
Reszta treści to pewnego rodzaju wypełniacze odnoszące się do spraw bieżących, gdzie liczyłem na pozyskanie aktywnych czytelników, powracających na bloga. Jednak za mało energii poświęcałem na jego promowanie zwłaszcza w mediach społecznościowych – no ale to chyba nie moja bajka, nie pchałem się w rolę influencera, nie tworzyłem swojego fałszywego wizerunku na potrzeby medialne i potencjalnie zarobkowe.
Na bloga jako zbiór dobrych treści można trafić też przypadkiem (a nie z mediów społecznościowych), jeśli czytelnik znajdzie coś w wyszukiwarce i tu pomocnym mogło być promowanie bloga przez pozycjonowanie (owszem, początkowo działało, ale obecnie wymogi googla wzrosły w tym zakresie, a moje działania z kolei spadły – co łącznie doprowadziło do zmniejszenia ogólnego ruchu na stronie). Do tej pory wciąż popularne są moje wpisy np. o owocach egzotycznych. Po pierwszych 4 latach zrobiłem nawet solidne podsumowanie na temat tajników blogowania.
Czym chciałem się odróżnić?
Z pewnością tym, że nie obawiałem się poruszać kontrowersyjnych tematów, w tym nawet początkowo politycznych. Potem rzeczywistość i obłuda w polityce przerosły najśmielsze oczekiwania obywateli i wszyscy mocno się zaangażowali, zaczęli okopywać się w swoich sposobach wybiórczego myślenia – więc te ulotne tematy odpuściłem. Wróciłem co prawda z misją otwierania ludziom oczu w obliczu zamordyzmu, który wyłonił się wraz z nastaniem pandemii, ale ludzie w większości mają już tak wyprane mózgi, iż nie da się ich przekonać, że coś z tym światem jest nie tak – a oni, jak ćmy, lecą do wiadomości głównego nurtu (a może ścieku?)… Chcąc zrównoważyć akcenty, próbuję też pokazywać, że nie wszystko jest takie negatywne, jednak trudno zebrać wystarczająco dużo materiałów na cykl: Same dobre wiadomości.
Nie jestem typem podróżnika, więc o wiele częściej pojawiały się (do momentu zamknięcia kin) relacje z moich wizyt w kinie a nie z wypraw w odległe miejsca. Mimo to był też pewien cykl podróży po Europie, a także próba uświadomienia ludziom, że w ich okolicy też może być pięknie, wystarczy się szerzej rozejrzeć.
Miałem za to więcej do powiedzenia w zakresie tego jak zacząć oszczędzać oraz w co warto (lub nie warto) inwestować. Nie tylko o same finanse chodziło, bo warto przede wszystkim inwestować w siebie! Mimo, że minęło sporo czasu, to uważam, że jeden z pierwszych wpisów wciąż jest w pełni aktualny – bo dzięki minimalizmowi w życiu wypełnia się zasadę, że lepiej być niż mieć. Co nie znaczy, żeby rezygnować z osiągania sukcesów na polu zarobkowym – bo choć pieniądze szczęścia nie dają, to łatwiej dzięki nim żyje się na tym materialnym świecie. I tu dochodzę do tych nowszych wpisów, równie kontrowersyjnych, jak choćby o zagadnieniu UFO i zmian spojrzenia na ten temat w ostatnim czasie. Podjąłem się też rozważań na temat celu życia, a nawet o życiu po śmierci.
Pisz o tym, co Cię pociąga i na czym się znasz!
Najwięcej jednak tekstów poświęciłem temu, że warto inwestować w swoje zdrowie – będąc bliżej natury (niż twórcy i dystrybutorzy sztucznych, chemicznych leków), ale nie stroniąc przy tym od nowoczesnych (znów kontrowersyjnych) technologii jak choćby korzystania z metod biorezonansowych. Oczywiście można krytykować, że dobre odżywianie i wysokiej jakości suplementacja dużo kosztują. Ale po pierwsze, wykorzystując wspomnianą wyżej wiedzę o oszczędzaniu i regułach minimalizmu, da się wygospodarować wystarczające środki na współczesne dbanie o zdrowie. A po drugie – jest też sporo pomysłów prawie bezkosztowych.
Z pewnością to ten wątek zdrowia będę kontynuował w dalszym etapie znacznie rzadziej pojawiających się nowych wpisów – bo to wszak najważniejsze w tym ziemskim życiu. Zapewne kolejne takie podsumowanie pojawi się nie wcześniej niż w dziesiąte urodziny bloga.
Mnóstwo już blogów, które czytywałem, nie istnieje – bo ludziom się znudziło, zabierało zbyt wiele czasu, a za mało satysfakcji przynosiło (nie mówiąc już o fizycznych kosztach utrzymania). Przyczyn może być więcej – a co Wy o tym wszystkim myślicie, może ktoś sam próbował sił w tym zakresie? Zachęcam do komentowania.
Oczywiście że warto, pytanie jaki cel. Ja np. Cel zawodowy. Pomaga w pozycjonowaniu przy prowadzeniu lokalnej firmy i nie tylko.
Na tle ostatnich lat myślę, że blogowanie tak ogólnie ma mniejszy zasięg niż dawniej. Pojawiło się dużo więcej globalnych mediów, a młodsze osoby tudzież głównie dzieci większość czasu poświęcają na tik-toku lub YouTube. Nawet jeśli chodzi o treści piśmienne w formie artykułów mamy niebotycznie więcej dużych wydawnictw internetowych i portali informacyjnych. Również wspomniane google zmieniło swoje zasady pozycjonowania. Mogę sie tutaj mylić ale mam wrażenie, że idąc w kierunku blogowania trzeba sie kierować własnymi zainteresowaniami i pewnym rozsądkiem. Przede wszystkim szansa na uzyskanie wyświetleń jest znikoma w pierwszych miesiącach. Jednak dużo też zależy od naszego nakładu pracy, jakości tekstu oraz w pewnej mierze oprawy wizualnej bloga. Istotnym też będzie czy tematyka bloga pokrywa się z naszym obszarem zawodowo, ponieważ wtedy piszemy o czymś co znamy i rozumiemy profesjonalnie. Na koniec pragnę zaznaczyć, że trzeba wiele cierpliwości. Jeżeli nasz blog nie jest bardzo przemyślany pod kątem pozycjonowania, nazwy tekstów i tematyki to może nie mieć żadnych wyświetleń miesiącami a nawet dłużej. Dlatego wyświetlenia nie powinny być naszym celem przy jego prowadzeniu. Pamiętajmy też, że blogowanie to rozwój i tworzenie artykułów w tematyce, która nas kręci pozwala na pogłębianie i lepsze rozumienie tego obszaru.