Od dłuższego czasu analizuję wiedzę o tym co niematerialne, nienamacalne z punktu widzenia nauki akademickiej, która działa wedle zasady: jak czegoś nie widać, to tego nie ma (wcześniej tak było np. z bakteriami). Obecnie zmodyfikowano to podejście jedynie pod tym kątem, że zamiast słowa „widać” wstawiono „da się zmierzyć”, kierując akceptowalność popartą aparatem umożliwiającym zmierzenie danego zjawiska (np. mikroskop, woltomierz itp.). Ale to wciąż mało otwarty sposób myślenia, bo obecnie nie posiadamy jeszcze wielu urządzeń potrafiących zmierzyć różne zjawiska.
Moje analizy literaturowe wciąż są skromne, stąd baza wiedzy przyrasta i to powoduje stałe modyfikacje niektórych opinii co do aspektów niemierzalnych lub trudnych do udowodnienia naukowo. Jedną z takich gałęzi jest świadome śnienie, które próbował w jakimś stopniu naukowo badać Robert Monroe. Do jego naśladowców (choć pozbawionych aparatu naukowych eksperymentów) można zaliczyć Polaka Jarosława Bzomę, który opublikował potężny sześciotomowy raport (ponad 3000 stron) ze swojego świadomego śnienia (wzbogacony różnymi analizami literaturowymi) w postaci cyklu „Krajobrazy mojej duszy. Księga o podróży nocnej”. Mając spory zasób pozyskanej w sposób pozanaukowy wiedzy o Wszechświecie, Bzoma stara się wyjaśniać pewne tezy będące w kontrze do współczesnego oficjalnego stanu wiedzy i sposobu, w jaki ów pełny stan wiedzy nam jest udostępniany (a raczej blokowany) przez elity. Oto jakie wnioski wyciągnął:
„Mentalne odcięcie nas o tej wiedzy, zdeprecjonowanie umiejętności jej zdobywania jest zbrodnią ludzkich elit, jakiej dokonały na swoich poddanych.
Wprowadzenie mentalnych zapór, mówiących, że po tamtej stronie snu możemy zostać uwiedzeni przez Szatana, jest najbardziej spektakularnym oszustwem w historii ludzkiej cywilizacji!!! (…) Jako namiastkę naturalnego sposobu rozwoju duszy, przewodnictwa wyższych Świadomości podano nam religijną papkę, spreparowaną przez psychopatycznych wykolejeńców duchowych.”
I nie sposób się z nim nie zgodzić, jeśli patrzy się na aktualny stań świata oparty głównie o różnego rodzaju religie – tworzące stałe konflikty (np. Izrael z Palestyną czy Indie z Pakistanem – a to tylko dwa przykłady skłóconych sąsiadów).
Zarówno Bzoma, jak i niezależnie pozyskujący swą wiedzę z pomocą kontaktu z wyższymi duchowo istotami Zbigniew Jan Popko (także autor wielu książek), twierdzą, że my jako istoty cielesno-energetyczno-duchowe o niskim poziomie rozwoju jesteśmy „dojeni energetycznie” przez wyższe byty, traktujące nas nie lepiej, niż my traktujemy zwierzęta hodowlane przeznaczone na ubój rytualny. Korzystają przy tym z naszych emocji (tych pozytywnych jak i głównie tych negatywnych), starając się je wzbudzać w nas w jak największej ilości za pomocą czynników zewnętrznych. Jest to oczywiście tylko pewien wycinek obrazu o naszym istnieniu i absolutnie nie wskazuje na to, że wszystkie inne byty wszechświata mają wobec nas podobnie złe zamiary.
Nieco więcej światła rzuca bardziej uporządkowana wiedza, jaką zgromadził Aleksander Deyev (staram się tu pisać bez oceniania) w książce z 2018 roku pod tytułem „Cywilizacja dusz”. Daje się zauważyć, że nie jest to kompilacja wielu źródeł wiedzy lecz jego własna interpretacja tego, czego dowiedział się od własnej duszy. Wiedza ta w dużym stopniu jest spójna z tym, co można znaleźć na kanale youtube Zbigniewa Popko. Jest też sporo wspólnych elementów z treściami pojawiającymi się w książkach Roberta Monroe i trylogii Walscha „Rozmowy z Bogiem” (po latach trylogia została rozszerzona o czwarty tom, ponadto Walsch napisał też sporo innych książek, gdzie próbuje samodzielnie usystematyzować zdobytą wiedzę).
Wspólne tezy
Wyciągając esencję wiedzy z tych źródeł można stwierdzić, że:
1) To nie my mamy duszę, lecz dusza ma nas i pojawia się w żywotach istot (nie tylko ludzi) wielokrotnie (reinkarnacja).
2) Istnieje cykliczność funkcjonowania wszechświatów i postępu rozwojowego dusz, które po osiągnięciu całego procesu rozwojowego (od wcieleń prostych po ludzkie a nawet dalej) wracają do Źródła i cykl (po skasowaniu doświadczeń i umiejętności) rozpoczyna się od nowa. Cykliczność jest przejawieniem nieskończonej zmiany.
3) Istnieje wielopoziomowość światów i wszechświatów (struktura w pewnym sensie fraktalna), np. dusza egzystuje w ciele fizycznym na planie fizycznym (trójwymiarowym), ale i na wyższym (poziomy astralne – niematerialne, gdzie Bzoma i Monroe poruszali się w trakcie świadomych snów), istnieje Dusza Pierwotna (naddusza w nazewnictwie Popko) będąca zbiorem dusz, a wzwyż idą dalsze poziomy jak Duch, Duch Całości itd. To tylko nazwy (Deyev ma własne nazewnictwo), które i tak trudno nam sensownie zinterpretować.
4) Nie jesteśmy jako Ziemianie kimś wyjątkowym, charakteryzujemy się raczej przeciętnym poziomem trudności wśród cywilizacji planu fizycznego, a opiekę nad naszym rozwojem sprawują znacznie bardziej rozwinięte cywilizacje (jedne z nich możemy określić według współczesnego słownictwa kosmitami lub przybyszami z przyszłości, inne istotami duchowymi). Należy zaznaczyć, że nie wszystkie cywilizacje są względem nas przyjazne, potrafią wykorzystywać nas do swoich celów (można to odnieść do popularnego określenia ciemnej strony mocy – istot, które odcięły się od Źródła). Ziemia to jedna ze szkół rozwoju dusz – tylko tyle i aż tyle. Problem z zaakceptowaniem tego wszystkiego mamy z powodu specyfiki naszej świadomości, w której dominuje ego, a nie cichy głos duszy, który rzadko do naszej świadomości się przebija.
5) Należymy do istot, które otrzymały prawo wolnej woli, co daje nam różne możliwości przeżycia własnego żywota. Różni się to od istot żyjących w prawie podporządkowania (to trudno objaśnić, ale można to porównać do roju pszczół, które funkcjonują jako inteligencja zbiorowa, choć w formie zorganizowanych pojedynczych istot z przydzielonymi indywidualnymi życiowymi zadaniami).
Cel życia na Ziemi
Według Walscha celem życia jest doświadczanie (w tym fizycznymi zmysłami) i nasz rozwój. Z kolei autor książki „Cywilizacja dusz” uważa, że celem życia jest odnalezienie (zapomnianej z powodu dominacji ego) Duszy (uświadomienie sobie jej istnienia i chęć współpracy z nią), która jest naszym przewodnikiem w dążeniu do odkrycia drogi do Boga (rozumianego jako Źródło Źródeł, siłę wszechrzeczy a nie jakiegoś mściwego dziadka z brodą, jak ukazują to w ilustracjach Starego Testamentu). Nie są to wbrew pozorom jakieś rozbieżne podejścia.
Książka Deyeva jest wartościowa z wielu względów, wspomina się tam o roli żywiołów (nie każdy człowiek jest taki sam, choć powinien dbać o to, aby nie przytłoczył go zbytni nadmiar jednego z żywiołów), a także o wampirach energetycznych (każdy chyba czegoś takiego doświadczał w swoim życiu, źle się czując w towarzystwie danej osoby).
Deyev wspomina o kilku wcześniejszych cywilizacjach ziemskich i że upadek każdej z nich jest rzeczą normalną i ma związek ze sztucznie zarządzaną (przez Matrix – choć nie chodzi tu o dosłowne odniesienie się do filmu o takim tytule) Ziemią, jej klimatem, poziomem agresywności przyrody i inteligencji istot.
W książce „Cywilizacja dusz” jest znacznie więcej wartościowych wątków i warto się z nią zapoznać w całości, podobnie jak trylogią Roberta Monroe’a i trylogią (a przynajmniej trzecią częścią) Walscha. Oczywiście książek takich jest całe mnóstwo i praktycznie w każdym przypadku mamy do czynienia z wiedzą ponadnaturalnego pochodzenia.
Owszem, ktoś może uznać, że to celowo zmyślone tezy. Jednak poziom przekazywanej wiedzy, jej spójność i przedziwne aspekty trudne do wymyślenia pokazują, że spisana w tych książkach (określanych często jako ezoteryczne) wiedza może zostać uznana za wartą rozważenia. W większości pochodzi ona z przekazów (przez ludzi w różnych stanach świadomości: medytacja, hipnoza, świadome śnienie, automatyczne pismo itd.).
Przytłaczająca wiedza z książek Dolores Cannon
Największe wrażenie (obok trylogii Roberta Monro’e, gdzie wiedza pochodzi ze świadomych snów) zrobiła na mnie twórczość Dolores Cannon, która w wielu książkach przedstawiła przeogromną trudną do ogarnięcia wiedzę o wszechistnieniu (o wszystkim!). Pozyskiwała ją przez dziesiątki lat, prowadząc seanse głębokiej hipnozy na tysiącach osób. Ludzie ci po zahipnotyzowaniu przenosili się do ważnych chwil swego życia, jak i poprzednich wcieleń. Po pewnym czasie jednak Dolores Cannon zauważyła, że wiele wcieleń nie pochodzi z Ziemi, co więcej – może ona rozmawiać z podświadomością zahipnotyzowanych osób, pozyskując od nich niesamowicie szeroką wiedzę o wszechświecie. A to nie wszystko, z czasem jej sesje zamieniały się w dużym procencie czasu w komunikację z istotami duchowymi, które przemawiały przez zahipnotyzowane ciała jej klientów. To te przekazy niosły najwięcej wiedzy o tym, jak zorganizowany jest wszechświat, inne plany duchowe (nie tylko astralne – bo te są jedynie formą przejściową dla dusz niebędących aktualnie w danym wcieleniu lub wcielonych, ale w czasie snu mogących przebywać w astralu). Oto fragment relacji z jednej z takich sesji („Spleciony Wszechświat” – księga 2) – przekaz objaśniający dla Ziemian:
„Istnieje kilka różnych źródeł Boga, które są uważane za jedno źródło. Każdy z tych wszechświatów ma swoje własne, indywidualne źródło Boga w celu zrozumienia waszych poziomów we wszechświatach. Każde z tych źródeł jest podzielone na inne indywidualne źródła, które zawsze wracają do głównego źródła. Każdy z was tworzy w sobie własne, indywidualne źródła, ponieważ tak wybraliście. Robi tak, aby zrozumieć swoje wyżyny w świadomości, które trzeba mieć na tym poziomie fizycznym. Ten poziom wibracji jest dla was bardzo ograniczony. Ale wybraliście to, podjęliście świadomą decyzję, aby żyć jako oddzielne źródło, nawet jeśli wciąż jesteście podłączeni nicią do głównego źródła.”
Na język polski przełożono około 10 książek Dolores Cannon i jeśli miałbym wskazać tę, która zawiera usystematyzowaną podstawową wiedzę, to polecam zacząć od przeczytania „Życie nie kończy się śmiercią”.
Reinkarnacja
Podstawą reinkarnacji na Ziemi jest zasada niepamięci tego, co działo się z nami wcześniej. Choć dotyczy to świadomości rozumianej jako zindywidualizowane fizyczne ego. Mamy też aspekt pozafizyczny (duchowy) będący odpowiednikiem ciała pozafizycznego – możemy to określić jako duch – indywiduum pozacielesne skojarzone z ego aktualnego życia fizycznego (stąd po śmierci mogą pojawiać się duchy – zmarłe osoby, które nie chcą lub nie wiedzą, jak mogą rozstać się z Ziemią). Z kolei dusza jest czymś więcej niż tylko duchem, gdyż pozbawiona jest ego, ma też wiedzę o swoim istnieniu w poprzednich wcieleniach – to właśnie dusza ma za zadanie rozwijać się:
„Duch jest zindywidualizowaną reprezentacją duszy we wcieleniu.”
Należy przy tym zaznaczyć, że dusza jest tylko fragmentem większej całości – nadduszy. Ideę tę można przyrównać do procesorów o wielu rdzeniach, które potrafią zrównoleglić działanie systemu komputerowego, przetwarzając jednocześnie wiele wątków, ale w ogólności pracując dla dobra i na potrzeby jednego wspólnego systemu (czyli nadduszy – zbioru dusz, fragmentów, na jakie podzieliła się dusza, aby zdobywać wiele doświadczeń równocześnie). Porównania takie są zbyt płytkie, ale tylko na tyle jesteśmy w stanie zrozumieć te zasady, które w rzeczywistości są o wiele bardziej skomplikowane (np. gdy weźmiemy pod uwagę choćby nieskończoną liczbę wieloświatów – rozgałęzień zależnych od poszczególnych decyzji podejmowanych przez daną istotę).
Trudno tu o podsumowanie
Można się w tym wszystkim pogubić, a nawet uznać, że inne źródła podają pewne zasady inaczej. Wynika to wyłącznie z tego, że istota wyższa przekazująca Ziemianom informacje jest na takim, a nie innym poziomie rozwoju i przekazuje swoją prawdę (na miarę możliwości jej własnego zrozumienia i umiejętności przełożenia tego materiału na poziom zrozumiały dla ludzi). Jest też jedna ważna zasada – istoty wysoko rozwinięte nie mogą kłamać (jest to domena wyłącznie tak nisko rozwiniętych istot jak Ziemianie). Choć i tu można liczyć na wyjątki, na próby manipulacji ludźmi przez istoty ciemności (dla których liczy się zło, cierpienie – bo z tego mogą czerpać dla siebie energię). Z tego też względu wiedzę z wszelkiego typu przekazów należy weryfikować i brać pod uwagę, ale z dużą dozą sceptycyzmu. Żadne istoty duchowe nie powinny się wywyższać w taki sposób, abyśmy to my traktowali ich jako bogów. Owszem, uczciwie mogą stwierdzać swój wyższy rozwój duchowy, lecz nie powinno to prowadzić do tego, że mamy się do nich zacząć modlić, obdarowywać ich podarkami czy wręcz dokonywać rytualnych mordów zwierząt czy ludzi! To dobry klucz do tego, kto jakie wobec nas ma intencje!
W większości źródeł powstałych w sposób nadprzyrodzony (przekazy) wiedza ma dość spójny charakter i o dziwo do mniejszościowych wyjątków należy np. Biblia Chrześcijan, która nie dopuszcza istnienia reinkarnacji. To raczej kwestia pewnych ustaleń hierarchów kościelnych (średniowiecznych Soborów), czyli określenie tego, co powinno być prawdą objawioną i umieszczoną w formie aktualnej Biblii.