Komedia PolandJa – współczesny obraz Polaków

PolandJa - polska komediaFoto: http://moviesroom.pl

Są różne rodzaje komedii, między innymi: te głupowate (puszczane w środowe wieczory w Polsacie), komedie romantyczne, bardziej wysublimowane (jak choćby „Job, czyli ostatnia szara komórka”), a także komedie komedie obyczajowe. I do tej ostatniej kategorii należy zaliczyć polską produkcję „PolandJa”, która zadebiutowała na ekranach w drugiej połowie lutego 2017.

Zawiodą się być może ci, którzy pójdą do kina wyłącznie po to, aby się pośmiać – bo nie to jest głównym przesłaniem tego filmu. To nieco ambitniejsze kino, choć jest miejscami trochę do śmiechu, pod tym względem nie ma co narzekać.

W filmie pokazano przekrój współczesnego wielkomiejskiego społeczeństwa, wiele ludzkich przywar, różne punkty widzenia. Dało się właśnie wśród tych zabawniejszych scen dostrzec w kilku momentach absurdalność wszelakich urzędów i pracujących tam ludzi myślących nie głową, a wąsko rozumianymi przepisami i regulaminami. To duży ukłon w stronę filmów Barei, choć sporo się zmieniło od czasów PRLu, nawet forma humoru w filmie jest inna. Mimo to jakby głupoty urzędniczej (w tym samych przepisów) nie ubyło.

Konstrukcja „PolandJa” to zbiór wielu niezależnych historii, w których bohaterowie zmagają się z przeróżnymi problemami. Ich losy przeplatają się i w przypadkowy sposób gdzieś w wielkiej Warszawie stykają się ze sobą. Pod tym względem można by powiedzieć, że to uzupełnienie filmu „Warsaw by night” z 2014 roku. Tam mieliśmy podobną konstrukcję opowieści, tyle że akcja rozgrywała się jednej nocy w Warszawie. Z kolei w filmie „PolandJa” mamy historię jednego dnia w naszej stolicy. Nie ma tu związku pod względem tego samego reżysera czy scenarzysty – są za to wspólne aktorki, które bardzo dobrze zaprezentowały się w obu filmach. To Izabela Kuna, Roma Gąsiorowska, a także w krótkim epizodzie Katarzyna Kwiatkowska.

W filmie pojawiło się sporo bohaterów, w jednym z wywiadów usłyszałem takie stwierdzenie, że tam nie ma ról drugoplanowych – wszyscy grają pierwszoplanowe. Ze znanych nazwisk oprócz wyżej wspomnianych kobiet dobrze zaprezentowali się także panowie: Borys Szyc, Grzegorz Małecki, Paweł Domagała, Szymon Bobrowski, Janusz Chabior. Zwłaszcza wątek odegrany przez tych dwóch ostatnich zasługuje na szczególną uwagę, jest dość zaskakujący.

Uważam, że to film wart obejrzenia, choć może tłumy nie waliły na niego (80 tysięcy widzów w premierowy weekend, to i tak lepiej w porównaniu do takich premier, które pojawiły się kilka tygodni wcześniej jak „Konwój” czy „Powidoki” Wajdy). Może to być powodem tego, że mieliśmy ogromne nasycenie dobrych komercyjnych produkcji w tym samym czasie („Ciemniejsza strona Greya”, Sztuka kochania”). Drugi powód to zbyt mała liczba kopii dystrybutora, a co za tym idzie zbyt mały wybór godzinowy w multipleksach.

Wśród zasłyszanych opinii po wyjściu z seansu padło stwierdzenie „daje do myślenia” – to dobre podsumowanie (a mowa tu zapewne między innymi o takich aspektach jak różnorodność kulturowa, czy życie w kieracie korporacyjnym kontra bezdomni i wolni). Więcej szczegółów nie zdradzam, nieco za dużo mówi też sam zwiastun filmowy, który (nie pierwszy to już taki przypadek) wyolbrzymia aspekt komediowy samego filmu:

Facebooktwitter

10 komentarzy

  1. Anna 22 lutego 2017 Odpowiedz
  2. Nihil Novi 22 lutego 2017 Odpowiedz
  3. Denny 22 lutego 2017 Odpowiedz
  4. Nika 24 lutego 2017 Odpowiedz
  5. Justyna 24 lutego 2017 Odpowiedz
  6. Natalie Forever 24 lutego 2017 Odpowiedz
  7. Ew 25 lutego 2017 Odpowiedz
  8. Ewa 25 lutego 2017 Odpowiedz
  9. Ania 26 lutego 2017 Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.